Historia
Sad
Happy: http://straszne-historie.pl/story/8985
Zaczęło się to, gdy jechałam do pracy. Zaparkowałam samochód na parkingu, zabrałam swoje rzeczy i wysiadłam z auta. Kierując się do korporacyjnego budynku zobaczyłam kogoś na dachu. Stał na samym skraju z rozpostartymi rękoma. Nie widziałam go zbyt dobrze, był zbyt wysoko. Szybkim krokiem weszłam do piętrowa. Gdy ludzie pytali się, dlaczego idę tak szybko i odpowiadałam, że ktoś stoi na dachu patrzyli na mnie zdziwieni.
Weszłam do windy i wcisnęłam guzik 6 - było to najwyższe piętro, z którego najszybciej mogłabym dostać się na dach. Zniecierpliwiona czekałam aż wskaźnik pięter pokaże szóstkę. Gdy usłyszałam znajome kliknięcie i drzwi windy otworzyły się niemal biegnąc skierowałam się w stronę schodów. Wbiegłam na górę i szybkim ruchem otworzyłam drzwi prowadzące na szczyt. Modliłam się w duszy żeby ten ktoś nie skoczył, ale wiedziałam też, że jeżeli by to zrobił usłyszałabym krzyk ludzi. Wyszłam na dwór i zobaczyłam, że nieznajomy wciąż stoi na brzegu. Był ubrany w bluzę, której kaptur miał zarzucony na głowę. Na rękach nosił białe rękawiczki. Dzięki takiemu ubiorowi nikt nie mógł zobaczyć jego skóry.
- Życie nie ma sensu - powiedział zmieniającym ton głosem
- Dlaczego?
- Życie nie ma sensu
- Proszę się odsunąć od brzegu, na pewno coś na to zaradzimy
- Życie nie ma sensu
Odwrócił się w do mnie. Na twarzy miał maskę, która przedstawiała smutną twarz wyglądającą niczym emotikona ":( ". Powolnym krokiem zaczął iść w moją stronę. Byłam przerażona, zaczęłam cofać się ku wyjściu.
- Boisz się mnie Sherry? - zapytał
- Kim jesteś? Skąd znasz moje imię?
- Jestem Smutny
- Odpowiedz
- Jestem Smutny
- Jak masz na imię!?
- Smutny
- Nie ma takiego imienia!
- Jestem Smutny
Przyspieszył kroku. Odwróciłam się i pobiegłam do drzwi prowadzących na klatkę schodową. Zatrzasnęłam je za sobą i szybko zbiegłam na dół. Weszłam w pierwsze drzwi prowadzące na piętro 6 wołając o pomoc. Słyszałam jak Smutny otwiera drzwi na dach i zaczyna schodzić do mnie. W biurze na piętrze 6 nikogo nie było. Nie mogłam zejść niżej, bo nieznajomy był już blisko. "Gdzie się schować" myślałam załamana. Wbiegłam do pierwszego lepszego pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Przesunęłam najbliższą szafkę, aby zablokować Smutnego próbującego się tu dostać. Usłyszałam jak idzie w moją stronę, a po chwili jak uderza w zablokowane drzwi. Zaczęłam rozglądać się wokół, szukając drogi ucieczki. Pokój był dość mały, znajdowało się w nim tylko biurko, kilka szafek i krzeseł. Jedyną drogą wyjścia były drzwi, przez które Smutny chciał się dostać i okno.
- Dlaczego nie chcesz mnie wpuścić!? - krzyczał Smutny
- Dlaczego mnie gonisz?
- Jesteś smutna?
- Zostaw mnie w spokoju!
- Jestem Smutny
Podbiegłam do okna i otworzyłam je. Spojrzałam w dół, to był błąd. Od ziemi dzieliło mnie 6 pięter, co wystarczyło żebym połamała się lub nawet umarła spadając. Z drugiej strony nie chciałam spotkać się twarzą w twarz z tym szaleńcem. Łzy napłynęły mi do oczu. "Dlaczego mnie to musiało spotkać?" pomyślałam załamana, "Dlaczego nie mogło to spotkać kogoś innego?". Musiałam spróbować, zdjęłam z nóg szpilki i stanęłam na parapecie. Porozglądałam się na boki, aby sprawdzić czy któreś z okien jest otwarte. Było jedno, po prawej stronie, jakieś 10 metrów ode mnie. Teraz albo nigdy. Przyparłam do ściany i wolnym krokiem zaczęłam posuwać się w prawo. Starałam się nie patrzeć w dół, ale nie było mi łatwo. Usłyszałam jak szafka upada na ziemię a drzwi otwierają się. Popatrzyłam w lewo - Smutny patrzył na mnie z okna. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. "Tylko nie teraz" pomyślałam próbując się uspokoić.
- Nie uciekaj ode mnie
- Zostaw mnie!
- Proszę, nie uciekaj
- Odczep się!
- Jesteś smutna?
Chwilę minęło zanim przeszłam na drugi koniec, ale udało mi się to zrobić. Gdy poczułam pod stopami podłogę padłam na nią szczęśliwa z powodzenia. Moje szczęście nie trwało długo, ponieważ gdy podniosłam głowę zobaczyłam przed sobą maskę Smutnego. Zanim zdążyłam zareagować przyłożył mi chusteczkę do ust. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Odpłynęłam.
Gdy się obudziłam byłam przywiązana do krzesła. Rozpłakałam się, dlaczego mnie musiało to spotkać? Dlaczego mam takiego pecha? Załzawionymi oczami popatrzyłam wokół siebie. Byłam w jakimś ceglanym budynku, obok mnie siedziało dwóch chłopaków. Jeden z nich się śmiał, drugi był rozjuszony, próbował wydostać się z krzesła. Za nimi stali ludzie w maskach, takich jak u Smutnego tylko z innymi emocjami. Chwilę później zobaczyliśmy przed sobą kolejną osobę. Była ubrana na czarno, na jej twarzy była maska ukazująca złowieszczy uśmiech.
- Boicie się? - zapytał podchodząc do nas.
Czytaj dalej: http://straszne-historie.pl/story/8987
Komentarze