Historia

Z sufitu

alien123pl 0 9 lat temu 1 019 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Knebluj lub zamykaj swoją piwnicę na kłódkę, a najlepiej ją zabij gwoździami bo inaczej ciebie też spotka to co spotkało mnie...

Godzina 19:00. Tak bardzo się cieszyłem że przyjdzie do mnie moja dziewczyna- Patrycja. "Przygotowałem wszystko i chyba będziemy się dobrze bawić." Myślałem i zacząłem robić przekąski. Po chwili wpadło też kilku kumpli i moja dziewczyna. "Kurde" - Myślałem, ponieważ miała być tylko ona. No dobra taka imreza może nie zdarzyć się już nigdy. Po kilku minutach zabawy usłyszałem szmery z piwnicy, nie chciało mi się tam iść bo kto wie co to może być. O 21:00 zjedli wszystko i poszli pijani do domu. Nie mam nic do ukrycia, było nudno i źle. Po maratonie horrorów poszedłem spać. Zbudziło mnie wibrowanie telefonu, ktoś dzwonił.

- Kurwa, o 2:00 w nocy, co oni kurwa powariowali!? - Odebrałem i to była Patrycja! "Chuj mi z tym, otworzę" - Pomyślałem i wgramoliłem się po schodach do drzwi. Spytała się czy może u mnie przenocować. Głupi by się nie zgodził. No to zaczęliśmy rozmawiać, byłem głupi że spytałem dlaczego przyszła do mnie.

- Słuchaj, od kilku dni mam wrażenie że coś mnie obserwuje i to nie jest człowiek. - Po wypowiedzeniu tych słów poszła do chomików. Ech, kobiety, kto je zrozumie? Nieważne idę spać.

Coś mnie obudziło i to coś się uśmiecha. To nie był człowiek! Zaczęło ledwo wyciągać swoją rozerwaną i postrzępioną dłoń w moją stronę. Widziałem to całe oczy wysuwane jak u kraba, Postrzępione ręce i nogi, plecy guzkowate, zęby porozrzucane po całym ciele, Na rękach i nogach miał liczne przyssawki jak u ośmiornicy, z pleców wystawały zakrwawione na zielono macki. Sparaliżował mnie strach a to wysuwało swoje oczy i zaczęło się w mnie wpatrywać. Zacząłem macać łóżko jak oszalały, może znalazłbym coś czym mógłbym upierdolić tego stwora. Złapałem za kręgiel i z całej siły grzmotnąłem w oślizgłą i postrzępioną łapę potwora. Łapa wygięła się i urwała. "To coś raczej nie ma kości!" - Pomyślałem i zacząłem uciekać. Spadłem ze schodów i uderzyłem się o podłogę. Z mojej głowy zaczęła spływać krew. Potwór (już z ręką) zgramolił się z sufitu i powoli i pokracznie zaczął iść w moją stronę. "Chłopie nie poddawaj się! Uciekniesz temu pokrace!" - Dodawałem sobie animuszu i wstałem. Zacząłem biec i wpadłem w mroczny zakamarek. Tu mnie nie widzi ponieważ stwór zaczął machać swoją groteskowo małą głową. Moje oczy zaczęły się przyzwyczajać do mroku i zobaczyłem zdeformowaną gębę stwora. Cała pokryta przyssawkami, bąblami i... Spalonym mięsem? Potwór poddał się i swoimi długimi i elastycznymi kończynami wspiął się na sufit. Uspokoił mnie fakt że jestem w połowie bezpieczny ale... Gdzie jest Patrycja?!

Zacząłem szukać czegoś czym mógłbym ubić tego stwora i się obronić. Chwyciłem szczotkę i niczym ninja cicho się skradałem. Musiałem znaleźć bandaż aby owinąć swoją głowę i powstrzyamać krwawienie. Łazienka była zamknięta i nie mogłem dostać się do moich medykamentów. Przypomniało mi się że jest jeszcze jeden klucz zdolny otworzyć łazienkę na wszelki wypadek. Postanowiłem że najpierw sprawdzę kuchnię. Chodziłem przy ścianie bo tam panował większy mrok i stwór mnie nie dojrzy. Coś z futrem zaczęło chodzić mi po nogach. "Rufus!" Przypomniało mi się że ten stwór ignoruje zwierzęta i wpadłem na genialny pomysł.

Dałem Rufusowi komendę i przeturlał się obok krótkowzrocznego wzroku potwora. Był już po drugiej stronie gdy te dziwadło zeszło z sufitu. Dałem Rufusowi komendę aby szybciej przeszedł przez klapę i przyniósł mi klucz z kuchni. Straszydło po raz kolejny zrezygnowało i wgramoliło się na sufit. Poczułem ulgę a z drugiej strony złość że nie wyszedłem z ukrycia i nie zajebałem tego stwora. Po głębokich zamyśleniach Rufus przyszedł z kluczem i ze swoimi zwierzęcymi kompanami min. Burasa, Daisy, Kła i z innymi. "Opłacało się mieć zwierzyniec!" - Pomyślałem triumfalnie i zacząłem kierować się do łazienki. Zwierzaki szły za mną krok w krok. Udało mi się wejść do łazienki. Opatrzyłem się i znowu dałem komendę zwierzakom aby pobiegły po nóż. Nóż teraz przyniósł mi Buras- bury kot który jest do mnie bardzo przywiązany tak samo jak reszta moich zwierząt. Muszę znaleźć jeszcze Patrycję i dopiero zrobię obławę na to dziwadło. Jak ninja zwinnie i cicho skradałem się do drugiego pokoju. Kiedy już tam doszedłem drzwi były otwarte a tam niespodzianka! Kolejny potwór, tak kolejny. Tyle że to był jaszczur, tak jaszczur. Co tu jaszczura opisywać? Zwyczajny gad i tyle. Zacząłem go obserwować, widać że zainteresował się moimi chomikami. Nie on ich nie zabił i ich nie zjadł on... Się z nimi bawił. Ta istota musi być rozumna tak samo jak człowiek! Lub nawet inteligentniejsza. Ujrzałem śpiącą Patrycję na kanapie!

Pojawił się również ten brzydal. Wyciągał te swoje oczy z sufitu i obserwował otoczenie. Nie wiem ile ta nić ma metrów ale jest bardzo długa. Los chciał aby zauważył Patrycję. Gad przestał się bawić z chomikami i zniknął w mroku. Dziwadło na suficie zaskrzeczało i z niego zeszło.

- Pora na obławę pierdolony stworze! - Krzyknąłem i niczym drapieżnik rzuciłem się na to straszydło. Moje zwierzaki skoczyły na przeciwnika i zaczęły go gryźć, dusić a ja sam waliłem go tą szczotką. Stwór skrzeczał przeraźliwie ale ja nie znam litości dla potworów. Te skrzeki to nie było wołanie o pomoc, tylko po pomagierów. Odwróciłem się i miałem przerąbane. Jeszcze trzy inaczej wyglądające i zdeformowane bestie. Jedna z nich przypominała Palochnika. Gdy ten pierwszy został wypatroszony wybuchł a mi i zwierzakom nic się nie stało. Te okropne stwory rzuciły się na mnie i zwierzęta.

Szczotka nie wiele dawała w tej walce więc wyjąłem nóż. Ten Palochnik rzucił się na mnie tymi swoimi siedmioma elastycznymi i długimi kończynami. Uciąłem parę i przepołowiłem łeb stwora na pół. Zielona krew zabrudziła podłogę a sam stwór trochę się kołysał ale i tak nie wytrzymał. Zaatakowały mnie jeszcze te ostatnie. Brrr... Ale to były skurwiele. Jeden z nich miał paszcze... No nie że paszcze są nienormalne ale ten był obdarty ze skóry i zamiast rąk miał paszcze i brak jakiegokolwiek wyrostka odpowiadającego za głowę. Uderzyłem stwora ale ten złapał tą swoją ręko-paszczą szczotkę i nie chciał puścić. Szczotka złamała się na pół a ja jak oszalały patrzyłem z wybałuszonymi oczami na kij. No cóż kij też nadaje się do walki więc zacząłem zadawać potworowi sztychy. Dźgnąłem stwora tak mocno że badyl od szczotki wszedł w mięśnie potwora. Stwór znieruchomiał i padł na ziemię jak długi. Miałem już wyjąć kij z truchła drugiego dziwadła ale coś szarpnęło mnie za ramię. Przewróciłem się i zdałem sobie sprawę że rana na ramieniu była cholernie głęboka i nie przestawała krwawić. Nagle coś zaczęło ciągnąć mnie za kołnierz chociaż nikogo nie widziałem. Coś ciągnęło mnie do mojego pokoju, a mój pokój jest na schodach więc mogę to wykorzystać.

Kiedy już byłem na schodach zacząłem odruchowo machać ręką aby złapać niewidzialnego. I rzeczywiście był niewidzialny! Złapałem go za rękę i zrzuciłem go ze schodów. Słychać było głuche uderzenia i łamanie kości. Po schodach był zaznaczony czerwoną krwią stwora pas prowadzący przez schody. Potwór rozbił głowę i taplał się we własnej krwi. Przestał być niewidzialny i to zobaczyłem: małe, czarne oczy, długie pazury, brązowa, chropowata skóra, brak jakichkolwiek zarysów nosa i szereg małych i żółtych zębów.

- Lubię żółty kolor, ale twoje zęby to już przesada. - Powiedziałem do stwora który dziwnie zaczął się uśmiechać.

- Czego szczerzysz ryj? - Zapytałem, choć wiedziałem że mi nie odpowie. Kiedy już miałem rozciąć nożem stworowi brzuch, zaczęły wyrastać mu dziwne i wielkie bąble. Potwór eksplodował a zemdlałem.

Kiedy się obudziłem spodziewałem się krwi i flaków potworów, ale nie. Dom aż lśnił i nigdzie nie było zwłok tych straszydeł. Zwierzęta były całe (na szczęście) ale nie było Patrycji. Wkurzyłem się bo taki kawał roboty a jej nie ma. Zobaczyłem też że mam opatrzone rany. Zdziwiłem się ponieważ rana była głęboka a teraz w ogóle jej nie widać. A pod schodami znalazłem list o treści: "Witaj, dzielny człowieku. Ja sam nim nie jestem ale tak samo nienawidzę tych potworów, więc zacznijmy współpracę. Wiesz gdzie mnie znaleźć.". Może ten jaszczur wie coś o Patrycji? Spróbuję go znaleźć a potem go wypytam.

To moja druga historia więc zobaczę jak ona wyjdzie. A potem kontynuacje, nie części tylko kontynuacje o zupełnie innej nazwie ale z tą samą historią.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje