Historia

Eyeless Jack - historia prawdziwa

gajrdos2 58 9 lat temu 46 949 odsłon Czas czytania: ~16 minut

Młody chłopak siedział w cieniu drzewa w swoim ogrodzie za domem. Niewiele można było o nim powiedzieć. Był to zwyczajny dzieciak z rudawo-brązowymi włosami i oszałamiającymi piwnymi oczami. Zasnął godzinę wcześniej w trakcie czytania książki. Teraz jego szczupłe ciało spoczęło oparte na pniu wielkiego dębu, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w rytm jego spokojnego oddechu. Tylnymi drzwiami domu, do którego należał ogród, weszła właścicielka i zbliżyła się do chłopca. Uśmiechnęła się, położyła dłoń na jego ramieniu i potrząsnęła nim delikatnie. Otworzył odrobinę oczy i przetarł jedno z nich wierzchem dłoni. Odzyskał ostrość widzenia i ujrzał uśmiechniętą twarz swojej matki mówiącej słodkim i uprzejmym głosem: "Jack, słonko, czas wstawać."

Chłopak wstał chwiejnie, jego ciało trwało nadal w półśnie, i zapytał, "Hmm? Co... Która godzina...?"

"Około szóstej, kochanie. Twój ojciec może być w domu w każdej chwili" odpowiedziała i skierowała się z powrotem do wnętrza domu.

Jack skinął głową, a następnie pochylił się, aby podnieść swoją książkę. Spadła z jego kolan, kiedy wstawał. Chwycił stare, mocno już zużyte tomisko i podążył za swoją matką, ziewając i przecierając oczy po drodze.

Kiedy dotarli już do środka, Jack był już praktycznie całkiem rozbudzony. Gdy siadł na jednym z krzeseł jadalnianych, zauważył, że jego matka już nakryła do stołu, i to więcej miejsc niż zwykle. Znowu ziewnął i spytał, "Mamo, dlaczego nakryłaś cztery miejsca?"

Spojrzała na niego, wnosząc jedzenie do pokoju i ostrożnie stawiając na stole, "Twój ojciec przyprowadza przyjaciela na obiad, kochanie. Pamiętasz Davida, czyż nie?"

Jack zastanawiał się przez chwilę, próbując sobie przypomnieć, kim był ów David. Nagle coś go olśniło. "Masz na myśli przyjaciela z pracy taty? Tego, który przyszedł na moje urodziny w zeszłym miesiącu?" spytał dla pewności.

Jego rodzicielka skinęła głową i wyszła z powrotem do kuchni, kończyć przygotowania do kolacji. Ojciec Jack'a pojawił się dziesięć minut po tym, jak wszystko było już przygotowane na stole, w towarzystwie wysokiego mężczyzny o czarnych włosach. Gość był dość chuderlawy, miał przyjazny wyraz twarzy, na której zawsze widniał troskliwy uśmiech. Dwaj mężczyźni weszli do jadalni, ojciec Jack'a pocałował na powitanie gospodynię i usiadł, David poklepał jeszcze Jack'a po ramieniu zanim zrobił to samo. Rozmowa rozpoczęła się niemal od razu. David uśmiechnął się do Jack'a. "Jak leci, mistrzu?"

Jack wzruszył ramionami. "Dobrze."

Przez resztę kolacji się nie odzywał. Zawsze się tak zachowywał, gdy David był w pobliżu. Nie był pewien dlaczego, ale coś w tym mężczyźnie go denerwowało. Słuchał w milczeniu jak dorośli rozmawiali o pracy, dopóki jego matka nie zabrała naczyń, wszyscy udali się do salonu. Chłopiec siedział na końcu kanapy z kolanami pod brodą, rysując, podczas gdy dwaj mężczyźni oglądali niesamowicie nudną grę w golfa w telewizji.

Około ósmej wieczorem David zaczął się zbierać do wyjścia. Uściskał mamę Jack'a i pożegnał się ze wszystkimi.

"Obiad był wspaniały, Mirando. Do zobaczenia jutro w pracy, Jonathan. Do widzenia, Jack!"

Pomachał ręką do chłopca i wyszedł. Jonathan i Miranda siedzieli na kanapie, kiedy mama zapytała Jack'a, "Chcesz obejrzeć film, kochanie? "

Jack pokręcił głową i powiedział, że jest zmęczony i po prostu pójdzie spać. Tej nocy Jack nie spał, tylko leżał w łóżku wpatrując się w sufit. Nie lubił Davida. Z jakiegoś powodu mężczyzna przyprawiał go o gęsią skórkę, było z nim coś nie tak.

Następnego ranka Jack obudził się, podnosząc się do pozycji siedzącej i wyciągając ręce wysoko nad głową. "Kiedy ja zasnąłem?" zastanawiał się przez chwilę. Po chwili jednak odrzucił tę myśl i zszedł na dół na śniadanie. Na stole w jadalni leżał talerz z goframi, a obok karteczka z notką. Jack zjadł śniadanie i przeczytał wiadomość od matki.

"Jack, wyszłam do sklepu z Susan. Niedługo wrócę. Buziaki, mama."

Kiedy Jack wrócił poszedł na górę, na strych, który zamienił się w przestrzenne miejsce, gdzie mógł malować. Ponieważ był młody, Jack kochał sztukę i marzył, że pewnego dnia jego obrazy i zdjęcia będą pokazywane w muzeach. Jego rodzice pomogli mu przekształcić zakurzony strych do obszaru roboczego, więc chłopak mógł robić to, co kochał.

Około dwóch godzin później usłyszał skrzypnięcie przednich drzwi na dole i jego matka zawołała go. Pobiegł na dół i pomógł jej z zakupami, a następnie usiadł z nią na kanapie i oglądał House MD. Dzień był cichy i zupełnie normalny. Jego ojciec wrócił do domu wcześnie i przyprowadził Davida ponownie. Zjedli obiad i David opuścił stół. Dziś wieczorem rodzice Jack'a wyszli, bo była druga sobota miesiąca. Miranda i Jonathan pożegnali się z synem, gdy szli do drzwi, zostawiając go samego na noc. To było normalne dla niego. Skulony na kanapie, z kolanami podciągniętymi pod brodę, szybko zasnął.

Jack był zaskoczony głośnym pukaniem do drzwi. Spojrzał na zegar stojący na stoliku do kawy. Północ. "Kto przychodzi tak późno?" pomyślał, wciąż oszołomiony. Zmęczony podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł oczy. Powoli wstał i otworzył drzwi. Jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył, kto był po drugiej stronie. Mężczyzna stał na ganku. Miał na sobie granatowy mundur i odznakę. Na skraju ulicy stał samochód policyjny z włączonym kogutem. Oficer spojrzał na Jack'a, oczy miał zimne i bez emocji, kiedy mówił: "Witaj, synu. Jak masz na imię?"

Jack był nerwowy. Dlaczego policja przyjechała do jego domu? On odpowiedział cicho: "Nazywam się Jack, proszę pana."

Policjant skinął głową i zadał jeszcze jedno pytanie: "A ile masz lat, chłopcze?"

"Jedenaście."

Znów skinął głową. "Twoimi rodzicami są Miranda i Jonathan?"

Tym razem to Jack skinął głową. Policjant przesunął ręką po włosach i spuścił wzrok. Gdy spojrzał w górę robił wszystko, co mógł, aby uniknąć patrzenia Jack'owi w oczy, gdy mówił. "Ugh, dziecko... Myślę, że powinieneś iść ze mną..."

Jack wytrzeszczył oczy jeszcze bardziej, po czym zapytał: "Czy mam kłopoty?"

Policjant był tym zaskoczony i odpowiedział nerwowo : "Nie, nie! Nic z tych rzeczy! Ja...ja wszystko wyjaśnię, kiedy dojedziemy na komendę..."

Jack był nerwowy, ale dał się zaprowadzić do radiowozu. Wpatrywał się w oparcie fotela przed nim całą drogę do policji. W jego głowie kotłowało się milion pytań, co się stało. Do czasu. Samochód zatrzymał się przed dużym budynkiem z cegieł w centrum miasta, wprowadzili chłopca do środka. Jack myślał, że prawie wszystko było załatwione.

Mężczyzna siedział w pokoju wraz z kilkoma policjantami. Trochę plików czekało na dużym okrągłym stole. Jack usiadł przy stole, po przeciwległej stronie stołu. Nie chciał na nie patrzeć, bo był pewien, że wie, co się stało. Mężczyzna odchrząknął. "Witaj, synu. Jestem detektyw Horus. Czy wiesz, dlaczego tu jesteś?" Zagadnął mężczyzna.

Młody brunet pokręcił głową, ale nic nie powiedział. Czuł się, jakby jego wnętrzności skręcały się i wiedział, że jeśli coś powie, to się rozpłacze albo zwymiotuje. Detektyw westchnął i kontynuował: "Synu... Nie wiesz, jak boli to, co zaraz ci powiem, ale... twoi rodzice nie żyją."

Jack spuścił wzrok. Starał się nie płakać, ale łzy wdarły się do jego oczu same i spływały po policzkach. Policjanci przez chwilę patrzyli pełni żalu i współczucia, po czym opuścili salę. Detektyw Horus pozostał w pozycji siedzącej, sam na sam z Jack'iem. Starzec oparł łokcie na stole, splótł palce i oparł na nich podbródek. Czuł się źle, mówiąc to dziecku, ale biznes to biznes, a on miał inne sprawy, więc musiał z tym skończyć. Horus przyglądał się szlochającemu chłopakowi, po czym powiedział: "Ponieważ nie masz żadnych żyjących krewnych będziemy musieli umieścić cię z przyjacielem swojego ojca, człowiekiem o imieniu David. Wiesz, masz szczęście. Gdyby nie zgłosił się po ciebie, to znalazłbyś się w rodzinie zastępczej."

Detektyw wstał z fotela i pomógł dojść Jack'owi do tylnych drzwi, gdzie czekał na niego David stojący przed samochodem. Wciąż miał przyjazny uśmiech i przytulił Jack'a, a kiedy ten był wystarczająco blisko, powiedział: "Jest ok. Jest ok, mistrzu. Wiem, że utrata rodziców to smutne przeżycie, ale będę dbać o ciebie. Zobaczysz. O nic się nie martw."

Jack pociągnął nosem i potarł go przed wejściem do samochodu. Położył się na siedzeniu, gdy David usiadł za kierownicą. Pojechali z powrotem do jego domu. Dom był duży, z zadbanym ogrodem i ozdobnymi drzwiami. Był mniejszy niż dom Jack'a, ale chłopca nie obchodziło to w tym momencie.

Po zgaszeniu samochodu, czarnowłosy mężczyzna wszedł do domu i powiesił kurtkę na wieszaku. Jack odwrócił się do niego i zapytał: "Nie zabierzemy stamtąd moich rzeczy?"

David spojrzał na niego. Jego uśmiech stał się dziwny. "Nie będziesz ich potrzebować" Powiedział.

Szybko chwycił chłopca za kołnierz z tyłu jego koszulki i rzucił go do szafy w przedpokoju, zatrzaskując drzwi. Jack uderzał pięściami o twarde drewno i krzyczał o pomoc, ale człowiek, który, tak myślał, był przyjacielem jego ojca, krzyknął gniewnie: "Zamknij się bachorze!" Chłopak skulił się w kącie ze strachu.

Miał wrażenie, jakby siedział tam od wieków, nim usłyszał skrzypnięcie przednich drzwi i odgłosy przejścia obok szafy. Przyłożył ucho do drzwi, starając się usłyszeć, co się dzieje.

Nie rozpoznawał tych głosów. Pierwszy z nich powiedział: "Taaak, masz dziecko dla nas?"

Jack usłyszał odpowiedź i świst niesionego papieru. "Tak. Nazywa się Jack. Jest całkowicie zdrowy."

Inny nieznajomy powiedział: "Jest trochę za młody."

"Słuchaj, nie przeciąłem przewodów hamulcowych jego rodziców na darmo! Zabierasz go, czy nie?!" Warknął David.

"Dobra. Dostaniemy coś za niego. Gratulacje, David, w końcu spłaciłeś dług. Gdzie on jest?" Odezwał się ponownie nieznajomy.

"Szafa" było to jedyne słowo, które Jack usłyszał, nim szczęknął zamek i chłopak został wyciągnięty z szafy za włosy.

Obok niego, jak przez mgłę, widział jakąś sylwetkę, która powiedziała nieco rozczarowana: "Jeśli ucieknie, może powiedzieć, kto mu to zrobił."

Druga postać wyglądała jak kobieta. Nieznajomy spojrzał na niego, a następnie zwrócił się do Davida: "Co on robi?"

David wzruszył ramionami i zgasił na stole papierosa. "O ile wiem, jest malarzem."

Jack zaczął płakać, gdy zobaczył cień mężczyzny wyciągającego nóż. Ten powiedział: "Mam nadzieję, że podoba mu się czarny kolor, bo to wszystko, co od teraz będzie widział"

Krzyczał, kiedy człowiek wydłubywał mu oczy nożem. Następnie przeciągnęli go do samochodu i wrzucili siłą do bagażnika. Gdy już wyszli, David spojrzał na kałużę krwi na podłodze i w przedpokoju. Powoli wstał i podszedł do niej. Dwoje oczu spoczywało na środku kałuży, zaszklone martwym, krwawym blaskiem. Wziął jedno z nich i wpatrywał się w nie. Miał zirytowany wyraz twarzy, kiedy pomyślał, ile czasu zmarnował tylko po to, żeby znaleźć jedno dziecko. Splunął na oko i rzucił z powrotem na podłogę.

Dwoje przestępców osiągnęło cel przed wschodem słońca. To był stary budynek na wsi. Miejsce wyglądało, jakby było opuszczone wieki; dziury w dachu, okna zabite deskami. Farba na ścianach popękała i w wielu miejscach nie było jej w ogóle. Mężczyzna podniósł Jack'a z bagażnika, kładąc mu rękę na plecy, i zmusił go do wejścia do domu. Chłopak słyszał krzyk i płacz z drugiej strony, gdy przechodził. W końcu został popchnięty do pokoju. Jego porywacze zaczęli dyskutować, co powinni z nim zrobić. Usłyszał, jak wymieniali makabryczne pomysły. Wtedy powiedzieli: "Za młody" W końcu jeden z nich westchnął i powiedział: "Wytniemy mu organy. To zdrowe dziecko, więc dostaniemy za nie sporą sumkę."

" C...co?!" Zawołał Jack, ale został uderzony w głowę i mężczyzna mruknął do niego: "Zamknij się"

Kobieta poszła do drugiego pokoju i przygotowała narzędzia, podczas gdy człowiek zaciągnął chłopca do pokoju i przywiązał do metalowego stołu na środku pomieszczenia.

"Idę sprawdzić inne dzieci" Powiedziała, gdy jej partner chwycił skalpel. Skinął głową i zabrał się do pracy. Rozciął bok przestraszonego chłopca i wyszarpnął jego nerkę. Zanim rozpoczął usuwanie, kobieta wbiegła przez drzwi i krzyknęła: "Jednego z nich brakuje!"

"Cholera! Musiał uciec!" Zaklął mężczyzna.

"Uważasz, że pobiegł na policję?" Kobieta wydawała się zdenerwowana.

We frustracji przesunął dłonią po włosach. "Tak, ale nie mógł odejść daleko. Nigdzie nie dojdzie na piechotę. Niedaleko jest ambona. Możemy go poszukać."

Później Jack siedział w celi skulony, niewidomy, ale dziwnie spokojny. Czekał na dwóch przestępców, by wrócili i go w końcu zabili. Siedział na zimnej kamiennej podłodze, myśląc o tym, jak to wszystko się stało. Nagle jednak przypomniał sobie, co usłyszał. To, co David powiedział im wczoraj. Przeciął hamulce... "David zabił moich rodziców!" To spostrzeżenie sprawiło, że był zły. Wstał i zacisnął pięści, podnosząc rękę do tyłu. Uderzał w ścianę, gdy znów usłyszał kroki.

Odruchowo odwrócił głowę w stronę ich źródła, chociaż nic nie widział. "Nie rób tego! Zrobisz sobie krzywdę!" Krzyknął do niego żeński głos.

Nie rozpoznał tego głosu. To nie była jego porywaczka. Usłyszał dźwięk kliknięcia, a następnie odgłos otwierania drzwi, który rozniósł się ciężkim echem w małym pokoju. Jack poczuł, jak jakaś dłoń złapała go za nadgarstek i pociągnęła do przodu. Dziewczyna znów przemówiła: "Jestem Janette. Musimy iść szybko. Mogą wrócić w każdej chwili!"

Szli dalej. Jack coraz głośniej słyszał inne dzieci. Janette zatrzymała się, gdy głosy było słychać tuż obok nich. Mówiła, a jeden z nich odpowiedział: "Dee, czy jesteśmy gotowi?"

Dee odpowiedział: "Tak. Mam klucze, więc niech wszyscy wsiadają się do samochodu."

Sześciu nastolatków pośpiesznie pobiegło do samochodu i odjechało. Janette wyjrzała przez okno, gdy zobaczyła ich porywaczy jadących za nimi z karabinem. Odwróciła się do Dee'a, który prowadził, i krzyknęła: "Gazu!"

Westchnęła z ulgą, gdy pojazd przyspieszył, unikając pierwszego zestawu kul.

Jack oparł się o szybę i słuchał szumu miasta. Nie zauważył, że ktoś był w pobliżu, aż poczuł dłoń na czole. W głosie Janette można było usłyszeć zmartwienie: "Masz ciepłe czoło. Twoja krew robi się coraz ciemniejsza... Dobrze się czujesz?"

Wzruszył ramionami, a ona położyła dłoń na jego ramieniu. "Jack, to może być sepsa. Prawdopodobnie dostałeś infekcji z powodu ich brudnego sprzętu..."

Zatrzymała się i czekał na jego odpowiedź. Już miała coś powiedzieć, kiedy odwrócił głowę w stronę okna i powiedział: "Jest w porządku..."

Westchnęła. Dziewczyna wiedziała, że Jack kłamie, ale nie miała zamiaru naciskać w tej sprawie. Chciała dać mu czas do przemyślenia, przecież trafił do nich dzisiaj. Oni wszyscy mieli długi dzień; najpierw ucieczka z tego domu tortur, potem musieli siedzieć przez sześć godzin na komisariacie, gdzie każdym z nich składał zeznani , a na koniec dostali pobyt w hotelu, podczas gdy policja szukała ich rodzin. Janette usiadła na podłodze obok Jack'a i starała się nawiązać rozmowę. "Czy masz jakieś hobby?"

Milczał przez chwilę, zanim odpowiedział: "Byłem kiedyś artystą..."

Spojrzała na niego, a następnie spuściła wzrok, zdając sobie sprawę, że nie powinna pytać. Ciekawość zwyciężyła, i zapytała: A więc...Co masz zamiar teraz zrobić?"

W powietrzu było wyczuwalne napięcie, niosące ze sobą gęsty mrok nocy. Gapił się na ulice miasta, pozbawiony oczu, i powiedział: "Mam zamiar namalować nowy obraz..."

Mówiąc to ruszył do drzwi, zabrał swoją czarną bluzę z kredensu. Jack już otwierał drzwi, gdy ręka na ramieniu zatrzymała go.

"Co ty sobie myślisz?!" Wykrzyknęła Janette.

Jack odpowiedział proste: "Wychodzę"

Zaprotestowała. "Jack, jesteś ślepy! Jeśli wyjdziesz sam, to koniec! Poza tym, jesteś jeszcze chory! Musisz się zobaczyć z lekarzem!"

Strząsnął jej rękę i powiedział: "Janette, jestem wdzięczny za wszystko, co zrobiłaś, aby mi pomóc, ale są pewne rzeczy, o które muszę zadbać... niektórych rzeczy muszę się dowiedzieć. Muszę zrobić to sam."

Jack nie dał jej żadnych możliwość. Podszedł do drzwi i wyszedł z hotelu. Tak naprawdę nie wiedział, gdzie iść, więc wędrował ulicą. Nie musiał widzieć, by wiedzieć, że ludzie gapili się na niego. Był ślepym chłopcem, a jego oczy pokryte były bandażami nasączonymi krwią, idącym ulicą sam. "Dlaczego oni patrzą na mnie? Jestem maniakiem..." pomyślał z westchnieniem. Pewnie, że był bezoki. Tak naprawdę nie potrzebował więcej oczu. Kiedy został oślepiony jego pozostałe zmysły wyostrzyły się i mógł stworzyć obraz świata wokół niego, w jego umyśle, dzięki zmysłom węchu, słuchu i dotyku. Minął kilka sklepów i stoisk, na których sprzedawano różne przedmioty. Poczuł zapach jedzenia dochodzący z restauracji i usłyszał masę dźwięków których kiedyś nie był w stanie usłyszeć.

Przechodząc obok stoisk sprzedaży Jack zabrał jedną maskę z lady, zostawiając na niej dwadzieścia dolarów. Sprzedawca zauważył to. "Dzieciaku! Hej, dzieciaku! Dzieciaku, dałeś za dużo! Czy nie chcesz reszty?" Krzyknął za nim.

Jack nie odpowiedział. Nie dbał o pieniądze. Zamiast tego ściągnął bandaże i trzymał je w dłoni, a następnie puścił, pozwalając im unieść się na wietrze. Założył niebieską maskę na twarz. To była zwykła niebieska maska​​, zupełnie zwyczajna. Jack stał na skraju ulicy i zawołał taksówkę. Gotowy i zdecydowany wyruszył, aby rozpocząć swoje ostatnie arcydzieło.

Kierowca zawiózł go tylko do punktu, w którym kończy się granica kraju, więc zapłacił mu i ruszyli. Miał długą drogę przed sobą, a zanim dotarł do celu, zrobiło się chłodno. Założył kaptur, próbując uniknąć zimnego wiatru i przyspieszył kroku. Chciał się tam dostać przed wschodem słońca.

Dotarł do zgrzybiałego, starego budynku, kiedy słońce było już wysoko. Samochód stał na podjeździe. Kilka świateł w domu było pozapalanych. Słychać było stamtąd głosy, krzyki przez okna. Jack wkradł się cicho do domu. Gdy był w środku usłyszał głośny trzask, jakby coś uderzyło w ścianę, i głos mężczyzny. Jack uznał, że porywacz krzyczy na partnerkę. "Co teraz zrobimy, Cassie? Gliny są już w drodze do nas!"

Jego partnerka, Cassie, krzyknęła: "Nie wiem, George! Może mógłbyś przestać krzyczeć do mnie i chociaż raz sam coś wymyślił!"

Chwycił skalpel z tacy na stoliku w korytarzu i stanął w drzwiach, opierając się o drzwi ze skrzyżowanymi rękoma. Żaden z przestępców nie zauważył go, aż powiedział: "Nie martwiłbym się o policjantów, gdybym był tobą. Istnieją gorsze rzeczy od nich."

Cassie i George spojrzeli na niego zdziwieni. "Co takiego?" Zadrwiła Cassie.

Jack wyprostował się i stanął tak, by zasłaniał im widok. "Ja."

"Kim jesteś?" George splunął na niego.

Jack wzruszył ramionami i powiedział tonem nieco beztroskiej pogawędki. "Och, tylko dzieckiem... Któremu pozwoliliście żyć."

"Mam tego dość!" Krzyknął i chwycił zardzewiałą rurę z ziemi. Poszarżował na dziecko, trzymając broń nad głową, ale Jack uniknął ciosu i wbił mu skalpel w brzuch. Cassie patrzyła, jak George zostaje pchnięty z powrotem na ścianę i jak Jack wyrywał mu wszystkie narządy, siekąc skalpelem bez opamiętania. Na podłodze utworzyła się plama krwi, mięsa i kawałków organów. Jack stanął nad martwym ciałem, skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na nią jeszcze raz. "Wytniemy ci organy..." Mruknął szyderczo.

Cassie chwyciła pistolet z tylnej kieszeni jej spodni, ale trzymała go za plecami, więc nie mógł go zobaczyć. "Co... co ty...?" Kiedy to mówił, wydawał się chwiejny i przerażony.

Jack skupił swą uwagę z powrotem na Cassie. Mierzyła w niego pistoletem, ale obawiała się pociągnąć za spust. To dało Jack'owi wystarczająco dużo czasu, aby zbliżyć się do niej i podciąć jej gardło skalpelem. Krew była wszędzie. Jack roześmiał się złowrogo, podniósł maskę i zlizał ciepły szkarłat ze swojej ręki. Cassie zaczęła kaszleć. Krew sączyła się z jej ust, kiedy wykrztusiła: "Jesteś...potworem..."

Potem zsunęła się po ścianie, martwa. Jack patrzył na nią przez chwilę, myśląc. "Potwór...? Myślałem to samo o tobie." Odrzucił ją i wrócił do miejsca, gdzie George leżał na stosie własnych narządów, i podniósł go za włosy. Krew zmarłego rozmazał na palcach i zaczął malować na ścianie. Wymalował na białej, złuszczonej ścianie dwa słowa: "Eyeless Jack"

Wziął torbę Georga, leżącą na ziemi w kącie i włożył skalpel do środka, po czym przerzucił ją sobie przez ramię. "To było wspaniałe, pracować z tobą... ale to arcydzieło jeszcze nie jest skończone. Jest jeszcze jeden uczestnik." Myślał głośno.

Jack wyczuwał w holu zapach własnej krwi. Mężczyzna nawet tego nie wyczyścił. Zatrzymał się, przypominając sobie, co wydarzyło się w tym domu. Zimny dreszcz przeszedł mu wzdłuż kręgosłupa, ale także wzmocnił jego determinację. To miejsce należało do człowieka, który zabił jego rodziców. Wspiął się po schodach i zajrzał przez drzwi do każdego pomieszczenia, aż doszedł do jednego, gdzie czarnowłosy mężczyzna spoczywała na łożu. Nie odpoczywał długo. Kiedy Jack wszedł, drewniana podłoga zaskrzypiała i obudziła Davida, który spadł z łóżka i przyjął obronną pozycję. "Nie chcę żadnych kłopotów, weź pieniądze i kosztowności, co chcesz. I zostaw mnie" Błagał.

"Nie chcę pieniędzy, David" Powiedział Jack bezuczuciowym głosem.

Zmarszczył nos, ale potem jego oczy rozszerzyły się w szoku, kiedy rozpoznał głos małego intruza. "J...Jack?"

Chłopiec skinął głową. David uśmiechnął się niewinnie i powiedział: "Jack! Tak mi przykro. Ja... ja jechałem po ciebie, chciałem cię znaleźć... naprawdę! Wybaczysz mi za wysłanie cię z nimi, prawda?"

"Oczywiście, że wybaczam ci, David." Odpowiedział głosem nadal pozbawionym emocji.

Starszy mężczyzna z ulgą odetchnął. Na jego twarzy pojawił się przyjazny, fałszywy uśmiech, gdy ten kierował się do drzwi. "Więc... co mogę ci dać? Czego chcesz?"

Jack roześmiał się ponuro. Tuż przed wyciągnięciem skalpela i rzuceniem się na człowieka powiedział tylko: "Twoje oczy."

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Moja jedna z ulubionych mój ranking 1. Ben Drowned 2.Ticci Toby 3.Masky and Hoodie 4.Elees Jack
Odpowiedz
Dobra Creepypasta 10/10 ;)
Odpowiedz
Super! Jestem wielkom fanką C.P.
Odpowiedz
Bez oczu a i tak zabil 3 osoby szanuje 10/10
Odpowiedz
Ślepi ludzie nie są ograniczeni tylko do dla nas podstawowych pięciu zmysłów, oni po utracie jednego czują ich więcej. W przypadku wzroku nieskupiasz się jedynie na pozostałych podstawowych, ale również, jesteś zdolny do nauczenia się z dłuższym czasem echolokacji, jak i nie tylko tego. Wyczówasz otoczenie, rytm bicia czyjegoś serca jesteś w stanie dosłyszeć, najmniejszą zmianę temperatury. Warto wspomnieć o tym, że skoro Jack stracił wzrok to nie jest w stanie zajrzeć gdzię, trzeba o tym pamiętać, ponieważ później ma to swoje konsekwencje. Również nie powinien być w stanie jechać taksówką pod prawię granicę, ponieważ żaden taksówkarz (jeśli to nie dotyczy jego samego) nie zawiózł by samotnego ślepego dziecka pod granicę :') WArto o tym pomyśłeć :3
Odpowiedz
Mega mega mega, superaśne ??
Odpowiedz
Moja ulubiona pasta<3!
Odpowiedz
Super. Ta creepypasta to moja druga ulubiona (pierwsza Jeff the Killer). Czytam chyba dwudziesty raz i nadal mi się nie znudziła :)
Odpowiedz
Super jak moja mama kazała mi sprzątać w pokoju to cały czas mówiłam: co? Co mówiłaś
Odpowiedz
pokochałem tą historię, była najlepsza
Odpowiedz
Naprawdę świetna historia! Nie mogłam oderwać od tego OCZU
Odpowiedz
Omg.. Meega
Odpowiedz
Chciałem przeczytać creepypastę, ale pastisz creepypasty chętnie też poczytam.
Odpowiedz
9/10
Odpowiedz
Całość fajnie skonstruowana, jestem pod wielkim wrażeniem dzieła tego autora creepypasty. Bardzo ciekawy pomysł. Sama realizacja go zajęła z pewnością ogrom czasu i pracy 10/10. Pozdrawiam :)
Odpowiedz
emocje jak na grzybach. Mówiąc to miałam na myśli takie emocje emocje, bo mnie ekscytuje chodzenie po lesie z kosą c: a grzyby to moje niewinne ofiary :D
Odpowiedz
Mi się podoba a brak logiki mi nie przeszkadza ważny jest tylko sens który został zachowany. Pozdro wszystkim :) :) :)
Odpowiedz
Błędów dużo i troszkę brak logiki w tłumaczeniu ale daje takie mocne 4,5/10�
Odpowiedz
Ciut zepsuty bohater. Uważam, że jest zbyt głupiutki � Jest tak jak pisały osoby przede mną.
Odpowiedz
Bardzo fajkę i ciekawe (͡° ͜ʖ ͡°)
Odpowiedz
Genialne to jest!
Odpowiedz
Fajne
Odpowiedz
no tak..nie wiem co o tym mysleć
Odpowiedz
Jak może być ślepy i zajrzeć do pokoju ??? Ale tak to zajebiste
Odpowiedz
Najlepsza pasta ♡
Odpowiedz
Nie rozumiem tylko, jakim cudem Jack był w stanie włamać się do domu i bez problemu pozabijać ludzi, będąc ślepym. :/
Odpowiedz
zajebiste
Odpowiedz
Fajne
Odpowiedz
Łał. Chłopak nieszczególnie przejął się wydłubaniem oczu i wycięciem nerki.
Odpowiedz
super historia jak bym mogła dać głosy to to był by 1000/1000 albo więcie
Odpowiedz
Podobno jack zjada nerki a po tej paście bardziej bym się spodziewała .....oczu? A i wgl.jack podobno znajduje ofiary by je zabić (chyba każdy kuma czemu zabija?) bo slender dał mu wzrok Czy ktoś wie coś na ten temat nom np.potwierdzenie lub wyjaśnienie pdk.1 Z góry thx Pasta 11/10 logika jest nie ma z niczego ściągniete jest mega
Odpowiedz
fantastyko wow.....ale wciaga .......
Odpowiedz
Ciekawi mnie jedno często eyeless jack w Google i Quizach jest opisywany jako kanibalką który je nerki a w crypipaście nic takiego niema oczywiście nic niemal do jack'a bo lubię kanibalką a z resztą sama wyjadą czasami organy tyle że nie luckie a zwierząt ale fakt faktem oboje jadący na surowo więc może kiedyś przeniosę się na ludzi (tak wiem jestem dziwna)
Odpowiedz
1. Ile masz lat? xD 2. W oryginalnej, angielskiej creepypaście jest opisane jak Jack przychodzi do domów ludzi w nocy i wycina im nerki kiedy śpią. Poza tym lubuje się też w innych ludzkich organach. Masz link do przetłumaczonej oryginalnej creepypasty: http://pl.creepypasta.wikia.com/wiki/Bezoki_Jack_(Eyeless_Jack)
Odpowiedz
Tomek Borkowski mam 14 lat
Odpowiedz
Genialne
Odpowiedz
"Musisz zobaczyć się z lekarzem!!"-DOBREEE XDD
Odpowiedz
Opowiadanie fajne, ale za dużo błędów składniowych i część rzeczy sama sobie zaprzeczała, m.in to, że skąd ślepy chłopiec mógł wiedzieć o torbie w kącie, nie mówiąc o tym, że skąd miał wiedzieć, że Cassie celuje w niego z broni? Usłyszał świst czy jak?
Odpowiedz
Po straceniu oczu wyostrzyły mu się pozostałe zmysły. Jak Jack mógł wiedzieć o torbie to nie wiem.. Ale.. Wiedział, że Cassie celuje w niego z broni, bo mógł to usłyszeć (było wcześniej przed tym fragmentem, ze słyszał wszystkie dźwięki które nie mógł dotychczas usłyszeć).
Odpowiedz
Anna Łukawska zmysły zmysłami, ale jakim cudem zajrzał przez drzwi, albo Cassie schowała przed nim broń za plecami. Druga rzecz- jak trafił na miejsce taksówką. Trzecia- torba torbą, ale jak niby zauważył skalpel?
Odpowiedz
Nie podobało mi się, chociaż pomysł ciekawy. Autor gubi się w tekście, źle opisane ;-; Bywały lepsze historie, 2/10
Odpowiedz
To napisz lepszą, oryginalną pastę, to wtedy pogadamy ?
Odpowiedz
Kurwa czy ważna jest logika ? Przykład klasykuw Laleczka Chucky dusza mordercy wchodzi w lalke ze sklopu !!! a potem robi sobie kopąciki z ludzi, dobra lecimy dalej Fredy Kruger morderca dzieci, starzy bachorów się mszczą palą go żywcem ale co tam Fredy niczym jezus zmartwych wstaje wskakuje w czarno-czerwony sweterek doczepia se blaszane pazurki i staje się KLASYKIEM HORRORU Ehh.. nie ważna jest logika i real tylko rzeź, dziwactwa, brutalność i co najważniejsze ukształtowana postac mmmmm pysznie wyglądało to w moich myślach jak mały Jack zabija swoich oprawcuw jak nic nie znaczące robaki. Te opowiadanie jest perfekcyjne mamy początek, delikatnego chłopca nagłą tragedie, znęcanie się i BUM mały chłopiec cichy artysta zmienia się w niewidomego psychopate do tego sposób jego dialogu, szyderczy czarny chumor po prostu suuper 11/10 serio A tak teraz co do ałtora to nw czy nie połączył cech paru postaci. 1. Mały morderca jak Chucky 2. Maska jak u Michaela Mayersa z Haloowyn 3. Szyderczy czarny chumorek często cechowany u psychopatuw.. A
Odpowiedz
Milena Paszyńska wiesz niektórzy ludzie po straceniu oczu mają wyostrzone inne zmysły po prostu to jest pasta i ma logike oprócz jednej żeczy
Odpowiedz
dokładnie mnie też to strasznie wkórz ortografia logika , jakby sami byli logiczni chodzi o klimat i krew :)
Odpowiedz
Nie mam pojęcia czy tłumaczone czy Twoje więc... Jeśli tłumaczone - gratulacje. Tłumaczenie na piątkę. Jeśli Twoje - jak już wspomniało parę osób błędy logiczne. Popracuj nad nimi.
Odpowiedz
Klasyk XD
Odpowiedz
to się kupy nie trzyma
Odpowiedz
Dużo nieścisłości np. Jack po oślepieniu "Wspiął się po schodach i zajrzał przez drzwi (...)" i braku logiki. Pomysł i końcówka nie były złe, ale to bardziej thriller/kryminał. Styl kompletnie nie pasujący do past - zbyt rozwlekły, nie buduje atmosfery napięcia. Wyobraźnia godna pozazdroszczenia, ale twór kompletnie nieprzemyślany.
Odpowiedz
Dokladnie "dlaczego oni na mnie patrzą " jak ślepy to widział
Odpowiedz
Monika Denes Przecież niektórzy jak są obserwowani mogą wyczuć na sobie ten wzrok. Ja na przykład czuję się w takich sytuacjach niezręcznie
Odpowiedz
Ty jebańcu to jest przemyślane o ogule to jest super. Ty tego nie rozumiesz ja mam 11 lat,i rodzice mi zmarli!!!!
Odpowiedz
jakby autor nie mógł się zdecydować jak ma wyglądać i ile mieć lat główny bohater. Raz rudy, raz brunet, mówi jak dorosły, ale jest dzieckiem. Zamysł okay, ale zero panowania nad tekstem.
Odpowiedz
Napoczątku było napisane rudawy brunet czy coś takiego
Odpowiedz
nie które 11 latkowie piszą i myślą jak dorośli a kolor włosów może wydawać się inny przy innym oświetleniu :)
Odpowiedz
Milena Bartecka Ma przykład Ja ;-; Jak miałam 11 lat, odkryłam talent pisania opowiadań... xd I też mówiłam jak dorosła ;-; Niektóre Dzieci, mogą być mądrzejsze od dorosłych xd
Odpowiedz
wow
Odpowiedz
Bardzo fajna historia 10/10 idzie się w to wczytać aż się oderwać nie można :D
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje