Historia
Las
Baśnie, które nie pozwalają zasnąć. Przekazywane z pokolenia na pokolenie klechdy. Wszystkie, w tym te najstraszniejsze, zawsze były opowiadane w chacie na pograniczu wsi i lasu. Akcja najstraszniejszych działa się w puszczy. Efemeryczne, irracjonalne uczucie strachu. Baśnie z morałem. Pouczające, lub typu „rączki na kołderce” są mocno powiązane z lasem. Zastanów się, dlaczego chatka Baby Jagi zbudowana była w samym sercu puszczy. Królewna Śnieżka ukryła się w chatce siedmiu krasnoludków... gdzie? W sercu lasu. Mogę tak wymieniać bez końca. Te dwa szkicowe przykłady powinny Ci wystarczyć, powinieneś domyślić się, o co mi chodzi. A teraz wyobraź sobie następującą sytuację - las to żywa istota. Nie pochodzi z Ziemi. Możliwe? Nie, a skąd. Teraz zadam Ci pytanie: skąd wiesz? Las tu był, las tu jest, las tu będzie. My znikniemy, las przetrwa.
Iwo jest strasznie zainteresowany legendami, podaniami i baśniami starosłowiańskimi. Pracuje jako barman w jednym z Krakowskich pubów, w wolnym czasie pisze książki. Wydał już dwie, jedna o tematyce pseudonaukowej/filozoficznej, a druga na temat baśni. Około 60% informacji, zawartych w jego drugiej książce, była na temat motywu lasu, reszta o motywie gościńca, rzeki, ciasta, deszczu, szkła, cerkwi (w tym kościołów) i o wielu innych rzeczach, o których pisało się baśnie. Był typowym zapaleńcem. Jako barman, przed godziną siedemnastą miał dużo czasu na pisanie. Później było już słabo. Mając to na uwadze, Iwo wyszedł do pracy wcześniej. Były Andrzejki. Kolejny temat do opisania. O godzinie jedenastej wsiadł do tramwaju i pojechał do centrum. W czasie drogi na przystanek zauważył, że w mieście jest więcej zieleni niż zazwyczaj. „Pewnie jakiś nowy projekt Unijny”, pomyślał i poszedł dalej. Im dłużej był na zewnątrz, tym więcej drzew go otaczało. Iwo, jak i inni ludzie, prawie nie zwrócił na to uwagi. Już o północy cały obszar miasta pokrył się gęstą puszczą. Wtedy ludzie zaczęli się niepokoić. Miasto zamieniło się w las. Nikt nie może znaleźć drogi do domu. Wszyscy błądzą. Władza nie zdążyła zareagować. Wszystko stało się za szybko. Drzew było coraz więcej. Wyrastały nawet spod budynków. Wisła zarosła drzewami... Iwo wraz z paroma innymi osobami został w jednym miejscu. Reszta pouciekała, zgubili się w lesie.
-Co tu się kurwa dzieje! Jakiś sen?
-Nie, to nie jest sen. Patrzcie! Drzewa odcinają światło! – krzykną Iwo - Kurwa. Nie wyjdziemy. Macie zasięg?
-Tak, ja mam. - Kobieta patrzy na telefon.
-Zadzwoń na policje... Straż pożarną, gdzie-kurwa-kolwiek – powiedział z udawanym spokojem Iwo - A teraz musimy się trzymać razem i gdzieś iść. Nie możemy siedzieć w jednym miejscu. Bo inaczej zapuścimy tu korzenie.
Nikt się nie zaśmiał.
Jak powiedział, tak zrobili. Poszli pierwszą lepszą ścieżką przez las. Było coraz ciemniej. Coraz mniej światła dostawało się pod korony drzew. Same drzewa wyglądały jakby rosły od setek lat. Przemierzając bezkres puszczy, w poszukiwaniu jakiegoś schronienia, Iwo myślał. Myślał, że już kiedyś widział coś takiego. Gdzieś czytał, jakaś baśń... Ale nie wiedział, nie był pewny. Czarna dziura w głowie.
Rok wcześniej..
„Aniele Boży. Stróżu mój. Ty zawsze przy mnie stój. Rano, wieczór. We dnie. W nocy. Bądź mi zawsze ku pomocy”. Co mówisz dziecko? Nie słyszę! Powtórz. Powtórz. Powtórz. Powtórz. Powtórz. Powtórz.
„Aniele Boży. Stróżu mój. Ty zawsze przy mnie stój. Rano, wieczór. We dnie. W nocy. Bądź mi zawsze ku pomocy” (dziewczynka załamuje głos, boi się) „Aniele Boży. Stróżu mój. Ty zawsze przy mnie stój. Rano, wieczór. We dnie. W nocy. Bądź mi zawsze ku pomocy”. Nie jestem aniołem. Nie jestem Bogiem. Słuchaj mnie dziecko. Tylko z Tobą mogę się porozumieć. Słyszysz mnie?
„Jak nie jesteś moim Aniołem Stróżem, to kim jesteś? Nie jesteś Bogiem, to kim jesteś?” Jestem Duchem Lasu. Nie powinnaś wiedzieć więcej. Dziecko. Musicie się zmienić. Nie wygracie z nami. Nie wygracie. Nie wygracie...
- Z kim rozmawiasz, Zuziu?
- Mamusiu, modliłam się do aniołka. On mi odpowiedział. Powiedział, że nie jest aniołkiem. Mamusiu! – płacze - Mamusiu. Czemu on tak powiedział?
- Wydawało Ci się, skarbie. Nic nie powiedział. A teraz idź spać. Dobranoc kochanie.
- Dobrze. Kocham Cię, mamusiu.
Następnego dnia Zuzia pojechała z mamą do psychiatry. Przypisał tabletki. Od tego czasu Zuzia słyszała Ducha Lasu tylko dwa razy. Zawsze mówił: „Zmieńcie się. Nie wygracie”. Tabletki działały.
Dzień inwazji.
„Mamusiu! Boli mnie głowa. Mamusiu? Gdzie jesteś? Mamo! Mamo, czemu cie nie ma!”
Zuzia poszła szukać mamy. Wyszła z domu. Zobaczyła drzewa. Mama opowiadała jej wcześniej bajkę o duchach z lasu. Bała się. Krajobraz się zmienił. Głowa bolała ją coraz bardziej. Im głębiej wchodziła w las, tym bardziej ból narastał. Zapomniała zabrać ze sobą tabletek. Musi brać je codziennie inaczej przestaną działać. Głowa bardzo ją bolała. Szła dalej. Krzyczała: „MAMO! MAMOOO!”
- Cicho!- Iwo uciszył całą grupę - Słyszycie? Dziecko. Szuka mamy. Chodźmy za głosem.
- Myślisz, że to bezpieczne? – zapytała jedna z kobiet.
- Zostawisz dziecko samo w takiej sytuacji?
Bez wahania ruszyli w stronę głosu. Po minucie marszu Iwo zobaczył dziewczynkę. Podbiegł do Zuzi. Typowe pytania. Jak masz na imię, gdzie Twoja mama, co tu robisz sama. Zuzia odpowiedziała na wszystko. Powiedziała, że bardzo boli ją głowa i szuka mamy. Iwo dał jej apap i poszli dalej. Szukać mamy Zuzi.
- Zuziu, dlaczego boli Cie głowa?
- Nie wiem, panie Iwo. Kiedyś byłam z mamusią u doktora i on dał mi takie tabletki, żebym nie słyszała Ducha Lasu. Mamusia mówiła, żebym nikomu nie mówiła. Ale jej tu teraz nie ma. A pan Iwo dał mi tabletki i głowa przestała boleć. Dziękuje.
- Jakiego ducha słyszałaś? – zaciekawiony zapytał – Ducha Lasu? Tak? A co Ci mówił?
- Nie pamiętam, panie Iwo. Mówił coś takiego jak „Zmieńcie się z nami nie wygracie”. Głupstwa, prawda, panie Iwo?
- Tak Zuziu, głupstwa – zamyślił się.
Szli dalej. Szukali. Zuzia zaprowadziła ich do swojego domu. Był tam telefon i prąd. Wcześniej policja powiedziała, że robią, co mogą.
Noc.
Dom Zuzi jest duży i wytrzymały. Drzewa nie dały rady zniszczyć go całego. Z lasu dochodziły dziwne odgłosy. Ryki, krzyki. Nikt nie chciał wiedzieć, co tam się działo. Nikt. Iwo podszedł do okna, widział dziwne stworzenia podobne do niedźwiedzi i wilków, jednak większe i znacznie szybsze. Starając się nie narobić hałasu, podszedł do telefonu. Dzwoni, 997, później 112... nikt nie podnosi słuchawki. Iwo, jak i reszta, był bezbronny. To centrum miasta, nie, to serce lasu. Wszyscy spali. Odgłosy z lasu nie pozwalały mu spać. Spostrzegłszy światło w jednym z pokojów, poszedł tam. Bał się, że światło zwabi to co jest w lesie. W pokoju klęczała Zuzia. Rozmawiała z kimś. Myślał, że się modli. Mylił się.
- Zuzia! Co robisz?
- Nie wygracie z nami. Nie wygracie z nami. Odejdźcie. Odejdźcie. Nie wygracie - z jej ust wydobywał się demoniczny głos.
-Czym ty, kurwa, jesteś?
-Jestem Duchem Lasu. Tego Lasu. Przez tysiące lat niszczyliście mnie. Wycinaliście moich braci. Myślałem, że się zmienicie. Myślałem, byłem w błędzie. Wysyłałem wiadomości, a wy braliście je za bujdy - ryknął duch poprzez usta dziecka - Jako ludzie jesteście głupi, czarcie pomioty. Złe psiska. Rozwijaliście się na moich terenach. Przybyliście na moją planetę. Miliony lat po mnie. Przywłaszczyliście sobie ją. Deliberujecie, nędzni erudyci, że jesteście panami świata. Jak wy mnie, teraz ja wam. Widziałem wiele cywilizacji. Każda z nich zrozumiała, że jest pasożytem. Żyli ze mną w symbiozie. Pomagałem im, tam jak wam przez pierwsze siedem tysięcy lat. Teraz czas zatoczy pętlę. Wszyscy zdechniecie, wyginiecie. Nie ja was zabije. Ja nie zabijam. Ja pozwalam żyć. Ja chronię. Ja osłaniam. Ja jestem tarczą. A na tej ziemi śmieci sterty, ludzkie wysypisko. Dałem wam szanse rok temu. Mieliście rok żeby się zmienić. Mówiłem do tego dziecka. Tylko z nim mogłem się porozumieć. Resetuje wam pamięć. Teraz cywilizacja płonie. Wszystko przez wasze zadufanie. Nie wierzycie dzieciom. Jak słyszą głosy, to dajecie im tabletki. Stłumiliście mnie. Teraz musicie zginąć. Czas stanie w miejscu, zatoczy pętlę. Zginie chaos, tym było wasze życie. Ziemia wraca do początku - nagle głos się urwał, a dziewczynka zamrugała, jakby budząc się ze snu - Co się stało? Czemu tu jestem? O! Pan Iwo. Czemu jest pan taki przestraszony?
- Ni.. nic nie pa-pamiętasz?
- Panie Iwo, nie ładnie tak się jąkać!
- Zuzia - zebrał się w sobie – czy nic nie pamiętasz? Nie pamiętasz co mówiłaś?
- Nie pamiętam. Chyba lunatykowałam, chyba tak to się mówi? Czasem tak robię - uśmiechnęła się lekko - Przepraszam, panie Iwo.
- Nic się nie stało, Zuziu. Zgaś światło i idź spać.
Poranek.
Piły mechaniczne. Słychać tylko piły. Siły rządowe, wojsko i policja przeszukują las w poszukiwaniu ludzi. Dotarli do domu Zuzi. Udało im się zrobić to szybko. Zorganizowali się w jeden dzień. Zabrali Iwa, Zuzię i resztę grupy do schronu. Nie było tam drzew. Iwo starał dotrzeć do dowódcy. Udało mu się. Opowiedział mu, co stało się ostatniej nocy, o dźwiękach z lasu i o Zuzi. Dowódca wezwał helikopter. Jeszcze tego samego dnia Iwo i Zuzia zostali zabrani do centrum dowodzenia. Znajdowało się ono w Berlinie. Brutalna prawda - cała Ziemia jest porośnięta drzewami. Po horyzont widać tylko drzewa. Równą powłokę, gęstą niczym diament. Lecieli około siedmiu godzin. Jak najszybciej. Zuzie strasznie bolała głowa. Przez cały lot. Środki przeciwbólowe nie działały. Żołnierze polscy i niemieccy żartowali sobie z sytuacji. Rozmawiali, śmiali się, że transportują najmłodszego vipa w historii. Myśleli, że to zabawa.
Berlin był plamą na widnokręgu. Jedyna większa przestrzeń bez drzew. Tam ludzie czuli się bezpieczni. Nie powinni. Nigdzie nie powinni. Widziałem ich twarze. Jakby nic się nie stało. Nie wiedzieli, że spotkali się twarzą w twarz z apokalipsą. Iwo przypomniał sobie. Jedna baśń mówiła o podobnej sytuacji. Ludzie tego nie pamiętają. Opowieści pamiętają. Las żyje. Nie neguj tego.
Berlin.
Zuzia i Iwo zostali odprowadzeni do sztabu generalnego. Tam od razu zauważono, że Zuzia jest medium, dzięki niej można porozumieć się z wrogiem. Pytam tylko: jak?
- Duchu, jak się nazywasz?
- Imiona są ładne, ale niepotrzebne. Jestem Duchem Lasu. Nie musicie wiedzieć więcej. Jesteście pasożytami. Zgniecie, dałem wam szansę! - ciałem dziewczynki znów zawładnął obcy byt.
-Duchu. Nie wiedzieliśmy o tym, że istniejesz. Nie dałeś nam znaku. To dziecko, to medium, nie należało do grupy rządzącej. Nie mogło przekazać wiadomości, nie mogło nic zrobić. Gdybyś porozumiał się z kimś z rządu światowego, albo, chociaż z rządu państwowego to podjęlibyśmy niezbędne działania.
- Wszyscy jesteście równi. Cały czas tak mówicie.
- Tak jest, wszyscy jesteśmy równi, ale decyzje podejmują ludzie delegowani przez ogół. Daj nam szanse naprawić swoje błędy - prosili naukowcy - Zrobimy wszystko, co możliwe.
- Mieliście swój czas. Teraz Ziemia zatoczy pętlę. Zginiecie.
- A więc spłoniesz.
Jeden z żołnierzy zastrzelił Zuzię, jakby nie miał wyrzutów sumienia, że strzela do dziecka. Iwo nie mógł nic zrobić. Jego też chciano zastrzelić, ale głównodowodzący opamiętał się. Przydzielił go do jednego z oddziałów z miotaczami ognia.
Tysiąc osób weszło do lasu. Wszyscy uzbrojeni w miotacze ognia. Pierwszy sukces. Las zaczął płonąć. Szli dalej. Ich kombinezony termiczne błyszczały w żarze pożaru. Nagle stało się to, czego nikt nie przewidział. Pożar zgasł. Drzewa, które obróciły się w proch, odrosły w mgnieniu oka. Łańcuchy na piłach zaczęły pękać przy kontakcie z korą. Już nie mogą niczego naprawić. Iwo wraz ze swoim oddziałem uciekł do Berlina. Tam drzewa nie mogły wejść. Nie mogły się przedrzeć. Zaczął dostrzegać to, co widział od początku. Każda baśń mówi o tym samym, wszędzie jest to samo tylko innymi słowami. Czy to spisek, czy normalna kolej rzeczy. Tego nie wiedział. Nie wiedział tego nikt. Asfalt zaczął pękać. Drzewa kiełkowały w ostatnim bastionie ludzkości. Iwo płakał. Chciał popełnić samobójstwo zanim drzewa go dopadną. Nie miał jak tego zrobić. Położył się na kostce brukowej i czekał. Widział budynek sztabu generalnego. Zapadł się pod ziemie, a wraz z nim wszyscy obecni tam ludzie. Kilka metrów od Iwa, ziemia również się zapadła. Wyszedł z niej ogromny drzewiec. Po jego korze było widać, jest wiekowy. Mógł mieć nawet milion lat.
- Wstań, Iwo – powiedział spokojnie drzewiec – Nic Ci nie będzie. Ty i reszta dobrych ludzi przeżyjecie. Nie masz się czego obawiać. To wszystko powtarza się od tysięcy lat.
- Jak to? Czemu nikt o tym nie pamięta, czemu nikt nie przekazuje tego dalej? – krzyczał przestraszony - Dlaczego?
- Zapominacie o tym. Gdybyście nie zapominali, to nie zakochiwalibyście się, a kobiety nie rodziłyby dzieci. To normalne. Ale jednak coś po nas zostaje. Przekazy w baśniach. Jesteś pisarzem. Pisałeś o tym. Nie domyśliłeś się o co chodzi.
- Ja... ja domyśliłem się. Ale nie myślałem, że to jest możliwe - załkał - To nie jest możliwe. Co teraz będzie?
- Drzewa znikną. Pamięć o złych ludziach przepadnie, a ty to opiszesz. Ty będziesz pamiętał. Jak skończysz pisać to zapomnisz, zapomnisz tak jak wszyscy.
- Nie chcę zapominać. Chcę to pamiętać.
- Będziesz pamiętał. Będziesz, ale nie uznasz tego za wspomnienie... Jak skończysz pisać książkę pomyślisz, że to był sen.
Epilog.
Drzewiec zniknął. Drzewa zniknęły. Iwo znalazł się w Krakowie. Szedł na przystanek. Były Andrzejki. Musi wszystko przygotować no i zacząć pisać. „Co by było, gdybyś nagle pojął ile znaczysz?”, usłyszał czyjś szept. Rozejrzał się. Był sam na przystanku.
Baśnie mówią więcej niż myślisz. Starą prawdę dziejową. Coś, co kiedyś było niewytłumaczalne, takie pozostaje. Mimo rozwoju nauki, nie odkryjemy mechanizmów władających światem. Legendy, baśnie, klechdy są czymś więcej niż opowieściami, którymi rodzice straszyli Cie za młodu. Rodzice podświadomie przekazali Ci prastarą wiedzę. Nie zapomnij o tym. Nigdy nie zapominaj.
Komentarze