Historia

Dziewczyna z gitarą

Użytkownik usunięty 9 9 lat temu 9 610 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

- Dziewczyny, zobaczcie! – krzyknęła Stefanie, wskazując palcem do gazety. – Piszą o tym wypadku!

- Pokaż! – zawołała Vanessa i wyrwała jej gazetę z ręki. Zaczęła czytać na głos. – Dnia 24 grudnia bieżącego roku około południa doszło do tragicznego wypadku. – Vanessa ominęła dwie linijki tekstu opisujące całe zdarzenie. Nie musiała go czytać. Razem ze Stefanie były świadkami tej tragedii. Młode małżeństwo wraz z córką podczas jazdy samochodem wpadło w poślizg... z wielkim hukiem uderzyli w drzewo. Teraz dziewczynki chciały dowiedzieć się tylko jednego: czy rodzina przeżyła.

- Wszyscy zginęli na miejscu... – dokończyła czytać martwym głosem Vanessa. – To straszne.

Przez chwilę dziewczęta stały w milczeniu. Vanessa wpatrywała się sztywno w swoje buty.

- Oj, rozchmurz się. – jęknęła Stefanie. – Nie możesz ciągle być taka ponura.

- Chyba masz rację. – wydukała niechętnie Vanessa, zmuszając się do uśmiechu. – Muszę już iść. Trzymaj się.

***

Vanessa powoli szła leśną ścieżką gęsto przykrytą śniegiem. Słońce powoli zachodziło, więc widoczność znacznie się pogorszyła. Dziewczyna bardzo nie lubiła tędy chodzić. Las zawsze kojarzył jej się z czymś złym i nieznanym. Szła szybko, co jakiś czas ślizgając się na lodzie. Robiło się coraz zimniej.

Śnieg skrzypiał cicho pod jej stopami. Poczuła niemiłe uczucie, jakby ktoś ją obserwował. Zrobiło się ciemniej. Przyspieszyła.

Wsłuchała się głębiej w chrupanie śniegu dochodzące spod jej butów. Powiał lekki wiatr, wprawiając w ruch pobliskie krzaki. Vanessa zwolniła kroku, by jak najdłużej rozkoszować się tymi dźwiękami. Wyobraziła sobie orkiestrę, która cicho koncertuje gdzieś w tym lesie. Rozluźniła się. Muzyka zawsze ją uspokajała.

Jednak coś było nie tak. Wsłuchana we własne kroki stwierdziła, że ktoś powoli idzie za nią.

Zatrzymała się. Odgłosy stóp za nią ucichły. Powoli się odwróciła. Pusto.

Odetchnęła głęboko. To pewnie jakieś zwierzę, czy coś. Odwróciła się z zamiarem kontynuowania drogi, gdy przez sobą zobaczyła małą postać. Była to niewątpliwie dziewczynka. Małe, smutne dziecko z wielkim pokrowcem na plecach. Wyglądało na to, że w środku jest gitara. Vanessa się nie omyliła. Mała istotka wyciągnęła z pokrowca instrument i zaczęła na nim grać.

Dziwna to była muzyka. Żadnej harmonii, lecz miała w sobie coś niezwykłego. Było to dziwne jak i niepokojące. Vanessa stwierdziła, że dziewczynka nie ma chyba złych zamiarów. Może potrzebuje pomocy?

Dziwne dziecko nie przestawało jednak grać. Vanessa powoli minęła ją i udała się do domu.

***

Następnego dnia w szkole Stefanie była dziwnie nieobecna i przygaszona. Vanessa zapytała się jej, czy coś jest nie tak. Ona popatrzyła na nią bez wyrazu, a po chwili rozpłakała się.

Stefanie dostała silnej czkawki, gdy usiłowała wyjaśnić Vanessie powód nagłego ataku płaczu. Z tego, co wydukała Stefanie, Vanessa zrozumiała, że jej rodzice...

- Nie żyją? – zapytała zdezorientowana. – Jak to?

- Wracali do domu – zapłakała Stefanie. – Byli w sklepie za rogiem. Przechodzili przez ulicę. Jechało jakieś auto... i... – Stefanie czknęła. – Potrąciło ich. Zginęli na miejscu.

Po tym wyznaniu dziewczyna rozpłakała się na dobre. Vanessa próbowała dowiedzieć się więcej, ale po kilku nieudanych próbach postanowiła zostawić Stefanie w spokoju.

- Musi być ci ciężko. – szepnęła Vanessa po chwili. – Pomogę ci, jak tylko będę mogła.

Stefanie jęknęła cicho.

- Idę do toalety. – oznajmiła i odeszła chwiejnym krokiem.

Po chwili zabrzmiał dzwonek. Stefanie jeszcze nie było. Uczniowie przepychali się, aby zdążyć na lekcje. Jednak wśród tłumu Vanessa dostrzegła małą, dziwnie znajomą postać.

Zanim jednak dziewczyna mogła się jej bliżej przyjrzeć, przyszedł pan Smith, nauczyciel matematyki.

- Wejdźcie. – oznajmił. – Proszę o ciszę! – krzyknął, gdy wszyscy zajęli już swoje miejsca. – Muszę sprawdzić obecność.

Vanessa zaniepokoiła się. Gdzie się podziała Stefanie?

W końcu pan Smith doszedł do nazwiska dziewczyny.

- Poszła do toalety. – wyjaśniła Vanessa, gdy pan Smith szukał Stefanie wzrokiem po całej klasie. – Mogę po nią pójść.

- No dobrze, idź i szybko wracaj. – powiedział nauczyciel, surowo patrząc na nią znad okularów.

Vanessa szybko pobiegła do łazienki.

- Stefanie? – spytała niepewnie.

Cisza.

- Stefanie! Wiem, że tu jesteś! – zawołała.

Zaglądnęła do jednej z kabin.

Na podłodze leżała Stefanie. W ręku miała w połowie puste pudełko z jakimiś tabletkami. Vanessa uklęknęła i zbadała jej puls.

Martwa.

Z sąsiedniej kabiny dobiegł ją dźwięk szarpniętej struny.

***

To straszne. Straciła swoją najlepszą przyjaciółkę. Szła powoli do domu. Lekcje skończyły się pół godziny temu. Karetka zabrała martwą Stefanie. Vanessa czuła się okropnie.

Niedaleko domu poczuła narastający niepokój. Po chwili usłyszała dźwięk gitary. Przyspieszyła kroku. Muzyka nasilała się. Vanessa niemal wbiegła do mieszkania.

Było tu nienaturalnie cicho. Mama nie krzątała się w kuchni, tata nie dowcipkował. Żadnego dźwięku.

Weszła do salonu. Na podłodze leżeli jej rodzice, z wielkimi, czerwonymi plamami na torsie. Nie było wątpliwości, że ktoś ich zamordował.

W pokoju były również trzy inne osoby. Mała dziewczynka z pokrowcem na gitarę na plecach, za nią stali jej rodzice. Cała trójka patrzyła Vanessie w oczy. Po chwili rodzice podnieśli wzrok, jakby patrzyli się na coś (lub na kogoś) skradającego się za plecami Vanessy. Jedynie mała dziewczynka nie spuszczała wzroku z Vanessy.

Cisza była naprawdę przytłaczająca. Vanessa poczuła oddech na swoim karku. Dziewczynka popatrzyła na nią beznamiętnie.

Wyciągnęła gitarę i zaczęła na niej grać.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

A morał jest krótki i niektórym znany, ścigający Cię duch nie może być ignorowany.
Odpowiedz
Nudne....
Odpowiedz
Dość ciekawe. Według mnie to dziewczynka z gitarą jest zwiastunem śmierci, lub nawet próbuje przed nią ostrzegać, a oddech na karku to morderca ridziców vanessy. Co o tym sądzicie?
Odpowiedz
Szczerze to nie rozumiem czemu to jest na głównej, albo ta strona schodzi na psy i takie rzeczy są straszne, albo ja jestem jakimś wyjątkowo zrzędliwym cebulakiem i mi się zupełnie nic nie podoba
Odpowiedz
Dla mnie już sam tytuł jest straszną historią :P
Odpowiedz
Cóż. Jak ja gram na gitarze to też wiele osób popełnić samobójstwo XD
Odpowiedz
Ale dlaczego oni nie żyją? Prosze o wyjaśnienie bo mnie to intryguje ._.
Odpowiedz
wg mnie ktoś zamordował te rodzine i jako że tedwie laski były światkami morderca przypuszczał że ciś widziały więc chciał je zabić a dziewczynka z gitarą chciała ją ostrzedz
Odpowiedz
Wciągające, chociaż trochę..dziwne.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Czas czytania: ~14 minut Wyświetlenia: 5 073

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje