Historia

Ofiara.

scarykiller 0 9 lat temu 822 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Słyszałem, jak przekręca klucz w drzwiach wejściowych do domu, kiedy najciszej jak potrafiłem, wchodziłem po schodach na piętro. Zamarłem, kiedy stare deski zaskrzypiały pod moimi stopami. Znieruchomiałem i nadstawiłem uszu. Dobiegł mnie dźwięk kroków na dole, najprawdopodobniej mnie nie usłyszał. Odczekałem jeszcze kilka sekund, żeby się uspokoić i przestać trząść z nerwów, po czym z jeszcze większą ostrożnością dotarłem na górę.

Wiedziałem, że Henry (mężczyzna na dole) zajrzy jeszcze tylko do kuchni, a później pójdzie za mną. Musiałem działać szybko. Pewnym, aczkolwiek nadal ostrożnym, krokiem udałem się w stronę sypialni. Było ciemno, w końcu dochodziła już 21. Za oknem szalała wichura (nie była słyszalna w środku ze względu na nowoczesne okna, ale widziałem jak wiatr targa koronami drzew), a niebo spowite było chmurami. Do pomieszczeń w środku domu nie dochodziło żadne światło z zewnątrz. Latarnie uliczne nie działały od dawna, a najbliższy dom znajdował się dobre kilka kilometrów dalej. Wokół były tylko lasy i nagle pomyślałem, jak złowrogie dźwięki musiał wydawać w pogodę taką, jak dzisiaj.

Po omacku odszukałem drzwi sypialni i otworzyłem je. Do moich uszu dobiegł cichy zgrzyt. Znów miałem ogromną nadzieję, że on nie usłyszał tego na dole. Nie miałem chwili do stracenia, więc szybko wślizgnąłem się do pokoju i rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiegoś miejsca do ukrycia. Przez moment wydawało mi się, że coś zobaczę w tych egipskich ciemnościach – niestety otaczała mnie tylko czerń. Oczywiście nie mogłem zapalić światła, to byłoby zbyt ryzykowne. Nie mogłem pozwolić na to, żeby zdradzić swoją obecność przez własną głupotę.

Zrobiłem dwa kroki do przodu ledwo odrywając stopy od podłogi, na wszelki wypadek, żeby się nie potknąć o jakiś zabłąkany przedmiot. Nagle uderzyłem piszczelem o kant łóżka. Z moich ust wydarł się cichy jęk, który szybko stłumiłem w sobie. „Ogarnij się,” skarciłem sam siebie w myślach. Podjąłem decyzję o schowaniu się pod łóżkiem. Być może to kiepski wybór, banalny, ale pomyślałem, że przecież najciemniej jest pod latarnią. Czemu dorosły facet miałby zaglądać pod łóżko?

Usłyszałem kroki na schodach. Henry nie zadawał sobie trudu na zachowywanie się cicho. On nie musiał. Wchodził po schodach ciężkim krokiem (nic dziwnego, ważył chyba ze sto kilogramów), a deski pod jego nogami skrzypiały przeraźliwie. Po chwili usłyszałem, jak wchodzi do sypialni. Zakryłem dłonią usta, aby absolutnie żaden dźwięk ich nie opuścił. Nie teraz, kiedy on był tak blisko. „Zachowaj spokój!,” krzyczał głos w mojej głowie. „Bądź cicho. Cicho!”

Mężczyzna zapalił światło, ale po chwili od razu je zgasił. Przez moment mogłem zobaczyć jego bose stopy na szarym dywanie. Teraz musiałem opierać się już tylko na słuchu.

Drzwi szafy zaskrzypiały cicho, kiedy je otworzył, a potem zamknął. Poruszał się po pokoju powoli, jakby z ociąganiem. Z każdą sekundą, jego kroki były coraz bliżej łóżka, pod którym leżałem skulony. Starałem się z całych sił uspokoić oddech, ale wciąż wydawało się, że bicie mojego serca brzmi jak donośne dudnienie i odbija się echem od ścian. Henry zdawał się tego nie słyszeć.

Nagle łóżko ugięło się pod ciężarem mężczyzny. „Nie ruszaj się, nie oddychaj,” powtarzałem w myślach. Czułem jak moje ciało zesztywniało ze zdenerwowania, a oddech stał się przerywany. Musiałem się uspokoić!

Henry powoli ułożył się nade mną na łóżku. Nie minęło wiele czasu, kiedy usłyszałem jego donośne chrapanie. Żeby nie kusić losu odczekałem jeszcze kilka minut, chociaż wydawało się, że mężczyzna mocno śpi.

Ostrożnie wyczołgałem się ze swojego ukrycia i wstałem. Henry leżał zwrócony do mnie plecami. Jego klatka piersiowa unosiła się miarowo, a z ust z każdym oddechem wydobywał się przeciągły świst.

Włożyłem rękę do kieszeni i dotknąłem zimnego metalu. Przejechałem palcem po ostrzu i uśmiechnąłem się pod nosem. Zbliżyłem się jeszcze trochę do łóżka i nachyliłem się nad moją ofiarą, pogrążoną we śnie.

- Teraz, kiedy smacznie śpisz – wyszeptałem mu do ucha, wyciągając ostrze z kieszeni. – Możemy zacząć zabawę...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje