Historia

Ptak, który uciekł

milka121 5 9 lat temu 5 697 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Lalka.

To było pierwsze, co pomyślała Lucy, gdy ją zobaczyła.

Idealnie gładka, mlecznobiała skóra; twarz, wyglądająca jak twór najlepszego rzeźbiarza; ciało o pięknych, nienaturalnie doskonałych proporcjach. Ale tym, co sprawiało, że dziewczynka faktycznie wyglądała jak lalka, były oczy - wielkie, ciemne i szkliste. Puste.

- Nie ma co ukrywać, panowie - powiedziała głośno Lucy, przebiegając wzrokiem po twarzach zgromadzonych w sali naukowców - odnieśliśmy sukces. Wszyscy zasługujecie na pochwałę z mojej strony.

Personel jak na komendę rozpromienił się.

- Jak testy? - zapytała Lucy.

- Wszystkie przeszła śpiewająco - poinformował ją jeden z naukowców. - To naprawdę zdolne dziecko.

- Nie dziecko - zganiła go. - Może i wygląda na zwykłą dwunastolatkę, ale nią nie jest, a wy jesteście osobami, które powinny o tym pamiętać. Jasne?

Wszyscy potwierdzili skinięciem głów.

- Proszę o opuszczenie sali.

Wszystkie osoby oprócz Lucy posłusznie wyszły. Kobieta westchnęła głośno, wpatrując się w dziewczynkę za szklaną przegrodą. Oczy małej trochę ją przerażały - Lucy wiedziała, że dziewczyna nie ma prawa jej widzieć zza grubego lustra weneckiego, ale mimo to wydawało jej się, że się w nią wpatruje. Wzdrygnęła się mimo woli.

Pomimo tego czuła ogromną radość. Po wielu latach wyczerpujących i kosztownych badań wreszcie odniosła sukces. Dziewczynka, nazwana skromnie “A”, była żywym dowodem geniuszu Lucy. Musiała być idealna. Była idealna.

- Dostanę za to Nobla, co najmniej - powiedziała Lucy do siebie, uśmiechając się. Wstała i szybkim krokiem ruszyła do wyjścia. Musiała przygotować się na następny dzień - od jutra miały zacząć się zajęcia z A. Wychodząc Lucy odniosła wrażenie, że zauważyła kątem oka, jak A śledzi ją wzrokiem.

Niemożliwe.

***

- Ptak.

Głos Lucy donośnie zabrzmiał w pomieszczeniu, a jednocześnie na ścianie pojawił się slajd - obrazek przestawiający dane zwierzę. A wpatrywała się w niego z zainteresowaniem.

- Powtórz - zażądała Lucy.

- Ptyyaak.

Kobieta była w siódmym niebie. Dziewczynka uczyła się szybko - niewiarygodnie szybko, biorąc pod uwagę fakt, że aż do tej pory nie wypowiedziała praktycznie ani jednego słowa. Teraz, po zaledwie kilku dniach, A potrafiła już nieźle mówić, a także tworzyć proste zdania.

No cóż, jaka matka, taka córka, pomyślała z zadowoleniem Lucy, patrząc się na swoją podopieczną. Nie umiała ukryć zadowolonego uśmiechu, jaki wpełzł jej na twarz.

- Ptak w klatce. Powtórz.

- Ptaak w klatce.

- Dobrze - pochwaliła ją Lucy. - Nagroda.

Kobieta wcisnęła przycisk, powodując wysunięcie się miski z obiadem dla A. Dziewczynka podeszła szybkim krokiem i zaczęła jeść.

Lucy wyłączyła mikrofon. Na dziś skończyła swoje zajęcia. Już zbierała się do wyjścia, gdy usłyszała:

- Ptak uciekł… nie A… Czemu?

To było ewidentnie pytanie skierowane do niej.

- Czemu?!

A krzyknęła; zdarzyło jej się to pierwszy raz. Lucy stała jak sparaliżowana, gdy A podeszła do szyby oddzielające je od siebie. Nic nie mówiła, tylko wpatrywała się swoimi ciemnymi, niemal czarnymi oczyma w Lucy, której nie mogła widzieć.

Ciało Lucy odmówiło posłuszeństwa. Wybiegła z pomieszczenia.

***

- Jak to nie je?

- Po prostu. Nie tyka posiłków, zostawia je, jak leżą. Co mamy zrobić, pani profesor?

Lucy przygryzła dolną wargę. Od incydentu z A minęły już trzy dni. Lucy zdecydowała, że weźmie parę dni wolnego. I nagle taka sytuacja! Chyba nawet na chwilę nie mogę zostawić tych idiotów samych, pomyślała ze złością.

- Musimy podłączyć jej kroplówkę. Nie ma mowy, żebyśmy tak po prostu pozwolili jej umrzeć.

- Ale mówiła pani, że musimy ograniczać kontakty obiektu z innymi ludźmi do minimum…

- Wolisz, żeby obiekt umarł po zaledwie paru tygodniach badań?! - wrzasnęła Lucy, a młody naukowiec skulił się, zaskoczony wybuchem swojej przełożonej. - Wykonać, ale już!

- T-tak jest - mruknął, wpatrując się w swoje buty.

Lucy westchnęła i opadła głębiej w fotelu. Upiła kolejny łyk kawy. Znów znajdowała się w pokoju do obserwacji A, ale tym razem dziewczynka wyglądała, jakby znów nie widziała nikogo poza swoim odbiciem w lustrze weneckim. Gołym okiem widać było, że znacznie schudła - przez jej cienką skórę prześwitywały żyły, a żebra wystawały żałośnie. Lucy niemal jej współczuła.

Plan zakładał, że A będzie żyć w kompletnym odizolowaniu od reszty świata, ale teraz sytuacja nie pozostawiała Lucy wyboru. Nie można było uśpić A, bo gaz by ją zabił; pozostawało tylko wysłać paru ludzi do szklanej klatki dziewczynki, by podłączyć ją do aparatury. Osoby zostały już wyznaczone, wszyscy czekali tylko na pozwolenie od Lucy.

Kobieta głośno przełknęła ślinę.

- Zaczynamy.

Drzwi od klatki A otworzyły się. Dziewczynka odwróciła głowę w kierunku ludzi.

Sekundę później Lucy pożałowała, że w ogóle pozwoliła na otwarcie pomieszczenia.

A wstała i bez wahania uderzyła mocno najbliżej stojącą osobę. Mężczyzna został rzucony o ścianę z ogromną siłą; rozległ się dźwięk łamanych kości, potem legł bez ruchu na ziemi.

Zanim reszta osób zdążyła otrząsnąć się z szoku, A chwyciła następną osobę. I po prostu rozerwała ją wpół. Wnętrzności z obrzydliwym pluśnięciem padły na podłogę.

Lucy patrzyła skamieniała, jak A dosłownie masakruje resztę personelu. Kobieta czuła, jak po jej twarzy spływa pot. Nie mogła uwierzyć w to, co widziała. Przecież to dziecko było od początku swojego życia izolowane! Nie miało prawa być w jakikolwiek sposób agresywne!

Na twarzy A pojawił się wielki uśmiech - nie taki, jaki mają psychopaci, ale zwykły, dziecięcy uśmiech. Gdy ostatnia osoba upadła, dziewczynka zaśmiała się - zwyczajnie, radośnie. I to było najbardziej przerażające. Cała ubrudzona krwią, stojąc na czyiś jelitach, śmiała się jak zwykłe, szczęśliwe dziecko na urodzinach.

Potem zwróciła twarz w stronę Lucy. Kobieta zamarła ze strachu.

A podeszła powoli do szyby oddzielające je od siebie; głośny, mlaszczący odgłos kroków odbijał się od ścian szklanej klatki, gdy A zostawiała za sobą krwawe ślady stóp. Przycisnęła swoją twarz do szyby, zostawiając na niej smugi krwi. Jej oczy, przeraźliwie wielkie i czarne, doprowadzały Lucy do szaleństwa ze strachu.

Uśmiech A poszerzył się.

Lucy oddychała szybko.

- A ucieknie… Będzie ptakiem, który uciekł.

Autor: milka121

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Co je LALKA? Co płynie w żyłach LALKI ? Czym jest "A" ? Skoro na pewno nie człowiekiem, ani nie Lalką ????
Odpowiedz
Geez.. dobre to bylo. Autor fajnie budował klimat. Ale można było wydłużyć lekko tą historię i przeredagować zakończenie.
Odpowiedz
Niezła :)
Odpowiedz
Dobre na początek - dostajesz główną :) Może napisz kontynuację? :)
Odpowiedz
Całkiem niezłe, aczkolwiek czuję jakiś niedosyt. Wydaje się być to trochę zbyt krótka creepypasta, ale jak na początek jest dobre :P
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje