Historia

Zapach jaśminu

athalin 8 9 lat temu 5 427 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Robert był w porządku. Lubiłem go, mogłem na niego liczyć. Chodziliśmy razem na mecze, imprezy, albo nad jezioro. Znałem faceta od podstawówki. Nie zmienił się specjalnie; zawsze był wesoły, choć nieco sarkastyczny, ale w jego wypadku pewna doza ironii była zaletą. Był jednym z tych nielicznych ludzi, z którymi po prostu dało się pogadać. Uwielbiał powieści fantastyczne i jako 12- latek szukał w lesie elfów, ogrów czy goblinów. Towarzyszyłem mu w tych wyprawach, a po latach wspominaliśmy je jako najlepszy element dzieciństwa.

Dziś, pracuję jako dziennikarz, a Robert jest archeologiem. Uwielbia swoja pracę i muszę przyznać, że czasem mu zazdroszczę. Na przykład, jego ostatni wyjazd do Indii - fantastyczna sprawa. Spędził trzy miesiące przy wykopaliskach. Jego żona mówiła, że cieszył się jak dziecko, kiedy otrzymał dotację na wyjazd.

Wrócił przed dwoma tygodniami, o czym dowiedziałem się od mojej dziewczyny (która zresztą jest siostrą żony Roberta). Zaskoczyło mnie to, bo zwykle po takich wyprawach spotykaliśmy się w czwórkę i słuchaliśmy opowieści o dokonaniach zamierzchłych cywilizacji.

Uznałem, że muszę się z nim zobaczyć.

Robert mieszkał na skraju miasta w dużym, drewnianym domu. Kiedy się tam wchodziło, trzeba było uważać, by nie potknąć się o jedną z przywiezionych przez niego pamiątek.

Otworzyła mi jego żona.

- Tomek, dobrze że jesteś- powiedziała mi na powitanie- wchodź i zamknij drzwi.

Anka była strasznie blada i jakby zestresowana.

Miała w domu bałagan? Bez przesady, nie była taką perfekcjonistką. Nie mam może kobiecej intuicji, ale jako dziennikarz czasem muszę się czegoś domyślać. W tym wypadku czułem, że coś się stało i to COŚ było najwyraźniej dość poważne.

Poczułem dziwny, słodki zapach... jakby znajomy. Chyba jaśminowy. Był jednak zbyt intensywny, by mógł być przyjemny.

- Robert jest w salonie.

Weszliśmy do pokoju. Zapach jeszcze się nasilił. Ohyda, miałem wrażenie, że zwymiotuję.

- Czy mógłbym uchylić okno?- zapytałem.

- NIE!!!- krzyknęli Anka i Robert jednocześnie.

Spojrzałem na mojego kumpla. Wyglądał gorzej niż jego żona. Przemknęło mi przez myśl, że złapał jakąś tropikalną chorobę, ale to nie tłumaczyło jego wzroku. Było to spojrzenie pełne obłędu. W swoich wychudłych rękach trzymał jakąś szkatułkę.

- Co jest?

- Tomek... nie umiem ci tego wyjaśnić, ale od czasu kiedy on wrócił...- zaczęła Anka.

- Nie mów o mnie jakbym tego nie słyszał!

Spojrzeliśmy na niego jednocześnie. Pierwszy raz wydzierał się przy mnie na kogokolwiek.

- To ty mi powiedz- zwróciłem się do niego.

- Popatrz- podstawił mi pod nos pudełko. Niczym się nie wyróżniało. Było wykonane z ciemnego drewna, coś było na nim wyryte.

- Co to za... szkatułka?- zapytałem.

- To pudełko Arpany- wymówił te słowa niemalże z czcią.

- Nic mi to nie mówi.

Westchnął.

- W tej kwestii jesteś niestety żałosnym ignorantem- uniosłem brwi, ale Robert to zignorował- Arpana to postać z popularnej indyjskiej legendy. Składała bogom ofiary z kwiatów jaśminu. Była piękna, ale bardzo smutna. Często płakała i z jej łez powstawały rzeki. Zanim umarła, albo raczej zanim doczekała kolejnego wcielenia, wsadziła do tej skrzynki najpiękniejszy kwiat jaśminu. Miała go złożyć w ofierze bogom, ale ukąsił ją wąż. I nie zdążyła tego zrobić. Teraz każdy, kto jest w posiadaniu tej szkatuły ściąga na siebie gniew bogów.

Popatrzyłem na niego i na Ankę.

- Wierzycie w to?

- Tomek, znasz mnie i wiesz, że myślę trzeźwo- żona mojego przyjaciela patrzyła na mnie z przerażeniem- ale przysięgam, ostatnie dwa tygodnie to jakiś obłęd. Zdechł nasz pies, o mało co nie doszło do pożaru. Wszystkie rośliny w domu padły. I... nie ma dnia, byśmy nie ulegali jakimś drobnym wypadkom. Skaleczeniom, czy potknięciom. A Robert skasował swój samochód. Czujesz ten koszmarny zapach?

- Tak.

- Próbowałam wywietrzyć, ale po otwarciu okna do domu wszedł wąż.

- Co? One tak się nie zachowują- wydało mi się to wyjątkowo dziwne.

- Wiem. To był pyton, należy do tego faceta, który mieszka naprzeciwko. Przysięgał, że terrarium było zamknięte. Wierzę mu.

Nigdy nie traktowałem takich historii poważnie.

- Sami sobie to wmawiacie. To jakieś zbiegi okoliczności, a wy oszaleliście na punkcie tej legendy.

Oboje popatrzyli na mnie, jakby to ze mną było coś nie w porządku.

- Chłopie!- krzyknął Robert- moja żona prawie zadusiła się poduszką. Ja o mało nie skręciłem karku, schodząc ze schodów!

- Stary...- zwróciłem się do niego łagodnie- wiem, że lubisz fantastykę, ale to jakiś obłęd.

- Mówisz jak Anka!- krzyknął wściekły- ona też w to nie wierzyła. Teraz już nie ma wyjścia. Widzi co się dzieje.

Pokręciłem głową i wyszedłem.

Jadąc samochodem do domu, myślałem o tej sytuacji. Wydawało mi się to zaprzeczeniem wszelkiej logiki. Miałem tylko nadzieję, że zmądrzeją, zanim uduszą się w tym smrodzie.

Będąc już na własnym podwórku, usiadłem na ławce z laptopem. Zacząłem przeczesywać internet. Legenda o Arpanie rzeczywiście istniała. Opisane były też historie dziwnych zgonów.

Nie wiedziałem co o tym myśleć. Wydawało mi się to żartem, ale te wypadki...

Pomyślałem, że ta legenda może być prawdziwa, ale nadal traktowałem to dość sceptycznie.

Ponownie pojechałem do Roberta.

Dobijałem się do drzwi przez kilkanaście minut. W końcu nie wytrzymałem i otworzyłem je kopniakiem.

Na korytarzu leżeli Anka i Robert. Byli martwi. Krzyknąłem, ale przytomność nakazała mi wezwać policję i pogotowie.

Następne wydarzenia działy się jakby w zwolnionym tempie. Wydawało się, że godziny minęły do przyjazdu pogotowia, że lekarz wypowiadał słowa „zatrucie dwutlenkiem węgla” komicznie przeciągając sylaby...

Po kilku miesiącach dostaliśmy list w sprawie testamentu Roberta. Siedziałem w kancelarii prawnika, który czytał monotonnie ostatnią wolę mojego przyjaciela. Przepisał wszystko mi i Milenie.

- Kilka rzeczy mam tutaj- powiedział prawnik i wyciągnął spod biurka kartonowe pudło.

- To głównie książki pana Roberta- ciągnął- i jeszcze to.

Pokazał mi małą, drewnianą skrzynkę. Owiała mnie woń jaśminu.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

ciekawe, fajnie się czytało :) 8/10
Odpowiedz
Fajne nie straszne ale fajne ;)
Odpowiedz
oby więcej takich opowiadań
Odpowiedz
Nie straszne ale fajne. ;33 Pisz dalej. ;D
Odpowiedz
Super. Ciekawa akcja , styl pisania fajny ogólnie spoko
Odpowiedz
Świetne c:
Odpowiedz
Fajne to było XD
Odpowiedz
Dobre, daję na główną! :) Pisz więcej, naprawdę dobre!
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje