Historia

Cicha Noc

darkem 0 7 lat temu 750 odsłon Czas czytania: ~1 minuta

W te święta udało mi się zanurzyć w rodzinnej historii, przejrzeć wyblakłe fotografie i dotknąć dokumentów należących do dziadków moich dziadków. Wszystko dzięki rozmowie z najstarszymi z bliskich. Takie rozmowy mogą przynieść wiele, nie tylko wspomnień, ale i opowieści jednej z tysięcy osób, które seniorzy spotkali na drodze swojego życia.

Święta Bożego Narodzenia w roku 1950 nie były dla Marka szczęśliwe. Nie czuł ciepła, spokoju i magii, którą poznał w dziecięcych latach. Wojna, o której wciąż żywo pamiętał zniszczyła wszystko, nawet najbliższą rodzinę. Choć doświadczył w życiu wielu cudów nie potrafił cieszyć się z dni spędzonych w bezpiecznym domu pełnym dzieci i wnuków. W samotne noce dusiła go bezsenność. Przewracając się z boku na bok obserwował sypialnię. Szron powoli rozlewał mroźne liszaje po nierównej szybie, a żal i poczucie pustki wywoływało w nim poczucie winy. Miał tyle, lecz chciał więcej. Gdy chciał więcej czuł ból, bo stracił tak wiele. Zamknął oczy i uspokoił chrapliwy oddech starając się zmusić do zaśnięcia. Nie pomogło. Myśli kłębiły się w głowie. Zaciskając zęby postanowił nalać sobie czegoś mocniejszego, czegoś na co nie pozwoliłaby mu żona. Nie pozwoliłaby, gdyby żyła. Nagle mróz przeszył go na wskroś. Zamarł, a niewidzialny liszaj szronu rozszedł się po skórze paraliżując ręce i nogi. Usłyszał coś czego nie powinien. Z salonu, w pokoju, w którym spędził większość dnia dobiegało spokojne, miarowe chrapanie. Chrapanie, które znał dobrze i nie myślał, że jeszcze kiedyś je usłyszy. Do świtu obserwował szron szalejący po szybie modląc się o sen i przerwanie tego koszmaru jednocześnie. Błagał, przeklinał i zaklinał się w myślach. Oddałby wszystko za ciszę, za odzyskanie kontroli, ale chrapanie nie ustawało. Dopiero, gdy pierwszy promień słońca przebił się przez szybę Marek odzyskał spokój. Chrapanie ustało. Mężczyzna z trudem wstał z łóżka. Zlodowaciałe kończy nie chciały go słuchać. Chwiejnie oparł się o skrzydło drzwi i pchnął je dysząc. Spojrzał na żonę leżącą na środku salonu. Tak spokojna i zimna nie mogła odpowiedzieć na skargi Marka. Zapalił świece. Pogrzeb miał odbyć się już za kilka godzin, trzy dni po najsmutniejszej Wigilii w jego życiu. Poczuł, że czuwanie nie powinno się jeszcze skończyć i przyklęknął przy trumnie.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje