Historia

Kolekcjoner

nieznajomy 1 7 lat temu 735 odsłon Czas czytania: ~9 minut

Nazywam się Daniel Stevenson, mam 22 lata i pochodzę z dosyć spokojnej dzielnicy, Cranford. Okolica była naprawdę bardzo spokojna a policja zjawiała się tu tylko gdy ktoś skarżył się na tutejszych pijaków. Sąsiedzi dosyć dobrze znali mnie z widzenia, ponieważ dosyć często opuszczałem mój dom w celu udania się na miasto lub na uczelnie, a jako że mieszkam sam bo moja dziewczyna mieszka w innej dzielnicy, dosyć często do niej przyjeżdżam, czasami na noc a czasami na nieco dłużej. Gdy byłem mniejszy, często przebywałem ze starszym bratem, lecz kilkanaście lat temu się wyniósł i prawdopodobnie założył rodzinę. Tak samo było tym razem, był piątek a ja właśnie powróciłem z uczelni i miałem do dyspozycji cały weekend, więc postanowiłem pojechać do ukochanej i spędzić z nią nieco czasu. Wsiadłem do samochodu i przygotowałem się na prawie godzinną drogę, która była przede mną. Włączyłem radio, gdzie akurat leciało Imagine Dragons, oparłem się o miękki fotel i ruszyłem. Po 30 minutach jazdy, zerwał się strasznie mocny wiatr po czym zaczęło padać, mocniej, mocniej i jeszcze mocniej. Droga była praktycznie niewidoczna, a jako że byłem już poza miastem i znajdowałem się w samym środku lasu, postanowiłem że zatrzymam się tutaj i przeczekam ulewę, zanim w cokolwiek uderzę. Powiadomiłem ukochaną że mogę nieco się spóźnić przez warunki pogodowe i wtuliłem się w fotel słuchając radia. Pogoda wyglądała jakby nie planowała się zmienić a ja nerwowo spoglądałem na zegarek i w myślach liczyłem jak bardzo spóźniony jestem i jak czas, który spędzę z dziewczyną staje się coraz krótszy. Siedziałem w samochodzie już kilka godzin, aż w końcu zastała mnie godzina 23. W między czasie rozmawiałem trochę z dziewczyną ale w pewnym momencie padł zasięg a potem rozładowała mi się komórka, jakby nieszczęścia było za mało... W lusterku ujrzałem światło, które wypełniło mój samochód i wszystko dookoła. Był to nadjeżdżający samochód. "Kolejny zgubiony wędrowiec" - pomyślałem

Kierowca zatrzymał się tóż obok mojego auta i otworzył szybę. Był to mężczyzna, średniego wzrostu, posiadał on kapelusz, prawdopodobnie miał na sobie również płaszcz i uśmiechał się do mnie. Również otworzyłem szybę i zapytałem czy wszystko w porządku..

-Witam! Zgubił się pan? - zapytałem

-Skądże młodzieńcze, ja tylko tędy przejeżdżam - odpowiedział, wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy

-Myślałem że zgubił się Pan przez tą ulewę.

-Nie, nie.. Zauważyłem że stoi tutaj jakiś samochód, pomyślałem że ktoś się zgubił lub zepsuł mu się samochód.

-Na szczęście nie, chciałem tylko przeczekać ulewę, ponieważ widoczność jest fatalna, lecz niestety trochę słabo mi to idzie..

-Słuchaj młodzieńcze, mój dom jest dosłownie kilka metrów stąd, może zechcesz przenocować u mnie? Rano wstaniesz wypoczęty i wyruszysz dalej.

Uznałem to za dosyć kuszącą propozycję, ulewa nie zamierzała przestać a na łóżku z pewnością wyśpię się bardziej niż na fotelu w samochodzie.. Zgodziłem się, zostawiłem mój samochód na poboczu i wsiadłem do nieznajomego. W środku roznosił się nieprzyjemny zapach naftaliny, był on na tyle mocny, że moja głowa zdawała się eksplodować. Z każdą sekundą uczucie nasilało się, aż w końcu nieznajomy zaparkował przed swoim domem, ogromną willą postawioną w samym środku lasu, pomiędzy tysiącami drzew i krzaków. Było bardzo ciemno, dom nie był oświetlony a w środku nie paliło się żadne światło, z wyjątkiem jednego pokoju, z którego okna wydobywało się światło.

-Oszczędza Pan energię? - zapytałem żartobliwie

Odpowiedział mi nieco mniej szerokim uśmiechem i lekkim chrząknięciem.

Znajdowaliśmy się pod samymi drzwiami wejściowymi, kiedy to nieznajomy je otwierał. Czułem strasznie nieprzyjemny zapach, który przypominał zapach zgnilizny, który dodatkowo mieszał się z tym samym zapachem naftaliny, tym razem nieco słabszym, lecz wciąż, było to trudne do wytrzymania. Weszliśmy do środka, po czym rozejrzałem się po ogromnym pomieszczeniu. Byłem zdumiony, w życiu nie widziałem tak ogromnego domu, tak zadbanego i tak pięknie umeblowanego.

-Wow, to naprawdę piękny dom - rzekłem zszkowoany

-Dziękuję, dosyć rzadko tutaj przebywam. Moja żona zmarła około rok temu i od tego czasu większość czasu spędzam poza domem, uzupełniam moją kolekcję lub jadam na mieście.

-Przykro mi z powodu Pańskiej żony, a jeśli mógłbym spytać, co Pan kolekcjonuje?

Spojrzał na mnie nieco zdenerwowany, nie odpowiedział nic.

Poczułem że mogłem go czymś urazić lub jest to związane z czymś, co przypomina mu śmierć jej żony.

-Przepraszam, nie powinienem...

-Nie martw się, napijesz się czegoś ciepłego? Z pewnością zmarzłeś w tym samochodzie - przerwał

-Herbaty, jeżeli to nie problem

-Żaden problem młodzieńcze

Wypiłem podaną mi przez niego herbatę, smakowała dosyć dziwnie i szczerze, nie smakowała mi, lecz nie wypadało tego mówić na głos, jeszcze bardziej bym go przybił lub zdenerwował. Mężczyzna wskazał mi pokój, w którym miałem spać i nie wiem czemu, kazał mi zabarykadować drzwi, "tak na wszelki wypadek". Przyznam, że nieco mnie to zaniepokoiło, lecz tak zrobiłem. Przesunąłem kanapę pod drzwi i dla pewności zamknąłem drzwi na klucz, który mi wręczył. Fakt, że byłem w jednym domu z nieznajomym, więc zabezpieczenia były niezbędne, ale aż tak? Położyłem się w ubraniach na miękkim łóżku i podziwiałem pięknie umeblowany pokój. Na ścianach widoczne były liczne obrazy, przedstawiające krajobrazy, które wypełniały pokój przyjemną atmosferą. Nie mogłem zasnąć, rozmyślałem o tym, że nie jestem teraz z ukochaną tylko z jakimś nieznajomym mężczyzną, o tym że kazał mi zabarykadować drzwi, o tym kim on może być. Przysnąłem, obudziłem się o 2 w nocy, spoglądając niepewnie na zegarek na szafce, zacząłem słyszeć hałasy dobiegające z dołu. Zapewne nie tylko ja nie spałem. Nie myślałem wtedy aby opuszczać pokój, w którym powiedzmy że byłem bezpieczny, ale byłem ciekaw skąd dobiegają hałasy i co jest ich przyczyną. Ciekawość mnie pokonała i odsunąłem kanapę, w celu opuszczenia pokoju. Przechodząc przez długi korytarz, zauważyłem liczne obrazy jakiejś kobiety na ścianie, zapewne była to jego żona. Zszedłem do ogromnego salonu, w którym znajdowałem się zaraz po wejściu do domu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dosyć spory regał z książkami. Niektóre z nich były poprzewracane a niektóre miały na sobie ślady palców, które ktoś zostawił na zakurzonych okładkach. Wtedy usłyszałem kroki zza regału, wywołało to u mnie panikę, że ktokolwiek to jest, może być zdenerowany że nie jestem w "swoim" pokoju tylko chodzę i przeglądam co znajduje się w domu. Szybko popędziłem do kuchni, udając że robię sobię coś do picia i kątem oka zauważyłem, jak regał, przy którym przed chwilą stałem dosłownie obraca się, a zza niego wychodzi mężczyzna, który zaoferował mi nocleg. Bałem się jego reakcji, że może być zły że kręcę się po jego domu czy coś w tym stylu...

-Już wstałeś? - zapytał stanowczym i dosyć niepokojącym tonem

-Zachciało mi się pić, więc zszedłem po jakiś napój - odpowiedziałem, udając że jestem spokojny, choć wcale nie byłem

-Ah rozumiem, tylko nie dotykaj regału, zrozumiano? - rzekł groźnym głosem

-Nie zamierzam

Po czym mężczyzna poszedł na górę, zapewne do swojego pokoju. Ciekawość walczyła ze mną żeby zobaczyć co znajduje się za tym regałem, lecz w tym samym momencie wyobrażałem sobię jaka będzie reakcja nieznajomego. Pech chciał, że jestem strasznie ciekawską osobą i podszedłem do wypełnionego książkami regału i myśląc jak go przesunąć, zaciekawiła mnie jedna książka, którą od dawna chciałem przeczytać, "Pod kopułą". Wziąłem ją w rękę, po czym regał obrócił się i otworzył przede mną przejście do tajemniczego pomieszczenia. Było tam strasznie ciemno więc nie wiedziałem co do cholery się tam znajduje. Postawiłem krok w ciemnym pokoju i zobaczyłem wiszący sznurek, tuż obok mojej twarzy, którzy zapewne miał służyć jako włącznik światła, oczywiście pociągnąłem go w celu oświetlenia pokoju, w którym aktualnie przebywałem. W połowie otwarty regał, który w tym momencie był za mną, zamknął się, zostawiając mnie samego w nieznajomym dotychczas pomieszczeniu. Światło się zapaliło, a ja stałem wpatrzony w dosyć długi korytarz, który był wypełniony półkami, na którym znajdowały się różne słoiki, walizki i torby. Poczułem niesamowicie nieprzyjemny zapach, w sumie to bądźmy szczerzy, jebało jak w oborze. Było mi niedobrze od licznych śladów krwi na podłodze oraz tysiąca much, latających obok słoików i innych rzeczy, które tam się znajdowały. Czułem ogromne przerażenie, przechodząc coraz dalej w głąb korytarza, spoglądając na odcięte języki, uszy, gałki oczne, palce i wiele więcej, które znajdowały się w słoikach, z niektórych toreb wystawały głowy a walizki były zamknięte, lecz wciąż widać było spore ślady krwi, pozostawione dosłownie wszędzie. Czułem, że tracę czucie w nogach, robiło mi się ciemno przed oczami a smród, który wypełniał ten korytarz, powodował u mnie najgorsze uczucie jakiego doświadczyłem w życiu.

-Mówiłem Ci żebyś tu kurwa nie wchodził! - usłyszałem jeden z najbardziej przerażających krzyków, jakie w życiu usłyszałem

-Ja... Ja... Ja tylko... - próbowałem wykrzsztusić z siebie jakiekolwiek słowo

-Nienawidzę ludzi takich jak Ty, natrętnych, ciekawskich, którzy wszędzie muszą zajrzeć. To co tutaj widzisz, to w większości pozostałości po ludziach takich jak Ty - powiedział z tym samym szerokim uśmiechem jak na początku

-J...J...Ja - wciąż próbowałem wydusić z siebie cokolwiek, na nic.

-W sumie to nie jestem zły, wręcz przeciwnie, cieszę się że postanowiłeś mi pomóc w uzupełnieniu mojej kolekcji - rzekł zbliżając się do mnie z wielkim, ostrym jak brzytwa nożem.

Czułem że to mój koniec, czułem że nie dam rady się z tego wydostać. Byłem w tym momencie zdany tylko i wyłącznie dla siebie i cokolwiek nie musiał bym zrobić, zrobię to by żyć. Cofałem się do tyłu aż w końcu poczułem że to koniec korytarza, gdy chropowata ściana otarła się o moje plecy. Pod wpływem ogromnej adrenaliny, złapałem jeden ze słoików i rzuciłem go w napastnika, z nadzieją że go to zaskoczy, co pozwoli mi na ucieczkę, tak też się stało. Mężczyzna oberwał słoikiem wypełnionym palcami jego poprzednich ofiar centralnie w twarz, co dało mi kilka sekund na ucieczkę. Ominąłem go i jak najszybciej wybiegłem z jego domu. Niesamowity smród, który czułem stojąc przed jego domem znowu się nasilił, lecz tym razem podwórko oświetlał blask światła, który wydostawał się z domu nieznajomego. Na drzewach wokół mnie wisiały ciała, niektóre nie miały kończyn, a niektóre wciąż się ruszały. Lecz nie mogłem teraz myśleć o pomaganiu im, wtedy znalazł bym się w tej samej sytuacji co oni.. Jak najszybciej mogłem, otworzyłem drzwi mojego Cadillaca i desperacko próbowałem odpalić. Widziałem tylko jak napastnik wybiega z domu z nożem, próbując mnie złapać. Samochód nie chciał odpalić, jakby nieszczęścia było za mało. Gdy mężczyzna znajdował się dosłownie kilka metrów obok mojego auta, zdołałem odpalić i odjechać stamtąd jak najdalej. Na szczęście na dworzu już nie padało i pomijając niewielką mgłę, widoczność była znośna. Pomimo tego co przeżyłem, wciąż postanowiłem jechać do ukochanej, inny plan nie brzmiał zbyt sensownie. Uciekać z miasta? Gdzie? Gdy dotarłem pod dom mojej dziewczyny, oślepiły mnie migające światła, które okazały się wydobywać ze stojących dookoła radiowozów i ambulansów. Wysiadłem i po prostu biegłem w stronę jej domu, w myślach wyobrażając sobie najgorsze scenariusze. Policjant powstrzymał mnie przed wejściem do domu. Nie wiedziałem co się dzieje, lecz przeczuwałem to.

-Gdzie? Gdzie ona jest? - krzyczałem

-Ona nie żyje - odpowiedział policjant, szarpiąc się ze mną

Moja dziewczyna została zamordowana kilka godzin temu. Sprawcą okazał się poszukiwany seryjny morderca, który najpierw porywał swoje ofiary a potem je torturował i mordował. Gdybym tylko wiedział że mężczyzna, który oferował mi nocleg, wiózł w bagażniku moją ukochaną...

Obecnie przebywam w szpitalu psychiatrycznym. Minęło kilka tygodni, może miesięcy, a możę nawet lat. Nie mogę sypiać nocami, bo wciąż boje się że obudzą mnie hałasy z dołu. Leżę na łóżku, nie rozmawiam z nikim, mało jadam i mało

W tym miejscu mój brat skończył pisać. Mógłbym dać mu dokończyć, lecz muszę się śpieszyć, zanim policja powstrzyma mnie przed uzupełnieniem mojej kolekcji.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Dobre, bardzo dobre, wręcz świetne. Genialny klimat, który nadał by się nawet na sceniariusz horroru. Tylko tak dalej!
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje