Historia

Pociąg

szramaq 0 6 lat temu 927 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Zapytasz pewnie kim jestem i co ja tu robię. Nazywam się Adam,i chciałbym przedstawić Ci moją smutną historię.Pracuje jako konduktor. Kiedyś lubiłem tę pracę. Wiedziałem że dzięki mnie ludzie dojadą do danego miejsca na czas. Od jakiegoś czasu nienawidzę mojej pracy.

Pamiętam ten dzień jak dziś, był to piątek 23 czerwca 1989 roku, w ten dzień kończył się rok szkolny i zaczynały wakacje. Moja córeczka jak co roku przychodziła do mnie do pracy z świadectwem, pochwalić się ocenami i dostać jakąś małą nagrodę. Jechałem właśnie na jedyny dworzec kolejowy w naszym miasteczku. Na peronie nie było dużo osób, po krótkiej chwili zauważyłem swoją piękną żonę wraz z 10 letnią kochaną córeczką.

Mała w jednej dłoni trzymała mocno zaciśnięty dokument pozwalający przejść jej do następnej klasy. Za drugą rączke trzymała ją mama. Nawet nie wiecie jak pięknie wtedy wyglądały. Wtedy pojawił się na mej twarzy ostatni uśmiech. Niespodziewanie moja mała kochana Ala wyrwała się z uścisku mej żony i chcąc się jak najszybciej przywitać.Biegła w moją stronę. Krzyki żony były na nic, Ala jej nie słuchała nie zatrzymała się pomimo próśb rodzicielki. Gdy była blisko torów już chciała za hamować lecz potknęła się i poleciała do przodu na tory .Starałem się coś zrobić zatrzymać tą cholerną machine. Moje próby były na marne. Mój malutki skarb nie miał szans z tym ogromnym ciężkim kolosem. Jej malutkie ciało było zmasakrowane. Główka doleciała aż pod same nogi krzyczącej w panice rodzicielki,reszta ciała rozbryzgła się po torach. W tym momencie Hania zemdlała nie mogła znieść takiego widoku.Gdy przyjechała policja prawie nie miała co zbierać. Gdy żona poczuła się lepiej od razu ze szpitala pojechaliśmy na komisariat złożyć zeznania. Zostałem uniewinniony. Ale co z tego ja nadal czuje się winny. Nie pracuje już w tym zawodzie.

Razem z Hanią wspieraliśmy się w tych trudnych chwilach. Oboje czuliśmy się winni. Pewnego ponurego wieczora gdy wróciłem do domu zauważyłem że żona za dużo wypiła. Widać że ma dosyć, zabrałem jej butelkę z przed nosa. Wtedy wypowiedziała słabym głosem słowa “- Oddaj to zabójco! - “ . Wtedy moja psychika nie wytrzymała teraz dotarło do mnie co zrobiłem zabiłem żonę roztrzaskałem tę butelkę na jej czaszce. Po jakimś czasie wykrwawiła się z powodu kawałków szkła wbitych w głowę,

Nie,nie,nie nie mam zamiaru zostać sam na tym świecie nie mam teraz nikogo! Rozumiesz nikogo. Jeżeli zgłosze się na policje to zgnije w pierdlu, Wydaję mi się że znam lepsze rozwiązanie.

Wycinki z lokalnej gazety: “Jako sąsiadka zdziwiłam się że od kilku dni ich nie widuje. Zapukałam i odruchowo złapałam za klamkę, drzwi były otwarte weszłam do środka i zobaczyłam dwa martwe ciała moich sąsiadów w kałuży krwi.” “Policja mówi że to było zabójstwo jednocześnie samobójstwo. Z wiadomości która była poplamiona krwią wynika że Adam.P był chory psychicznie nie pogodził się on ze śmiercią córki. Zabijając żonę a potem kończąc swoje życie strzałem z broni palnej.”

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje