Historia

Dziewięć miesięcy

kruchy 0 10 lat temu 722 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Lily wróciła ze szkoły. Zdjęła buty i weszła do pokoju. Zobaczyła swoich rodziców siedzących przy stole. Mieli poważne miny, najwyraźniej nad czymś myśleli.

- Cześć kochanie, jak w szkole? - zapytała ciepłym głosem mama.

- Hej, wszystko w porządku - odpowiedziała dziewczynka.

- Usiądź, musimy ci coś powiedzieć - zaczął rozmowę tata. - Lily, mamy dla ciebie dobrą wiadomość. Twoja mama i ja, spodziewamy się dziecka. Będziesz miała siostrzyczkę albo braciszka.

Dziewczynka posmutniała. Wyglądało na to że jest zawiedziona tym co usłyszała.

- Rozumiemy cię, nigdy wcześniej nie miałaś rodzeństwa - rzekła z troską mama - ale póki co nie musisz się martwić. Mamy jeszcze dziewięć miesięcy…

Resztę dnia Lily spędziła w swoim pokoju. Miała mieszane uczucia po rozmowie. Cieszyła się, ponieważ lubiła zajmować się dziećmi. Jednak myślała też że rodzice będą poświęcać maleństwu większość czasu a ona zejdzie na drugi plan.

Wieczorem położyła się do łóżka wcześniej niż zwykle, jutro czekał ją ciężki dzień w szkole. Leżała tak, przekręcając się z jednego boku na drugi, ale coś nie pozwalało jej zasnąć. Czuła się jakby ktoś ją obserwował, wywołało to u niej niepokój. W pewnym momencie wydawało się jej że słyszy cichy śmiech. Wystraszyła się i schowała twarz pod kołdrę. Starała wmówić sobie że to tylko wyobraźnia. Leżała przykryta jeszcze przez chwilę, aż zabrakło jej powietrza. Zrzuciła gwałtownie kołdrę i w panice rozejrzała się po pokoju, szukając zagrożenia. W pomieszczeniu nikogo nie było. Lily poczuła ulgę. Po chwili całkowicie ochłonęła. Zamknęła oczy i pogrążała się we śnie. Wtem usłyszała dziewczęcy głos.

- Cześć Lily.

- Kim… kim jesteś? - ledwo to z siebie wydusiła.

- Mam na imię Alice.

Dziewczynka zaczęła płakać. Chciała zawołać rodziców lecz przerażenie odebrało jej mowę. Nie wiedziała co ma robić. Leżała tak w niepewności przez dłuższą chwilę. w końcu zmęczenie wzięło górę i zasnęła...

Następny dzień był koszmarny. Wiadomość o dziecku i to co wydarzyło się wieczorem, okropnie wpłynęło na Lily. Nie mogła się skupić w szkole, przez co była upominana przez nauczycieli. Nie była w stanie napisać ważnego sprawdzianu, do którego solidnie się przygotowała.

Po powrocie do domu, od razu ruszyła do swojego pokoju. Sporo rozmyślała o głosie który zaniepokoił ją zeszłej nocy. Zastanawiała się kim jest “Alice” o ile w ogóle istnieje. Może to była tylko wyobraźnia albo sen...

Gdy kładła się do łóżka, była nieco zmieszana. Bała się ale jednocześnie ciekawiło ją czy głos który słyszała był prawdziwy. Położyła się i czekała z zamkniętymi oczami. Po kilku minutach oczekiwań, nic się nie działo. Lily ogarnęło zmęczenie i zaczęła przysypiać. Nagle znowu poczuła to niemiłe uczucie, jakby ktoś ją obserwował. Otworzyła oczy i zebrała siły żeby powiedzieć:

- Jest tu ktoś? - w jej głosie słychać było drżenie.

Nastała cisza. Niepewność narastała z każdą chwilą. Wtem usłyszała głos:

- To ja, Alice. Nie bój się.

- Nie znam cię.

- Przecież jestem twoją siostrą. - wytłumaczyła spokojnie.

- Ale to niemożliwe - była bardziej ciekawa niż wystraszona.

- Jak to? - zdziwiła się. - Rodzice powiedzieli ci że spodziewają się dziecka.

Lily nie wiedziała co powiedzieć.Cała ta sytuacja kompletnie ją oszołomiła. Alice przerwała niezręczna chwilę.

- Jesteśmy siostrami, więc powinnyśmy się lepiej poznać. - rzekła bez przejęcia w głosie.

Czas mijał, a dziewczynki poznawały się coraz bliżej. Wieczorne rozmowy stały się normą.. Nie mogły doczekać się dnia, w którym Alice przychodzi na świat.

Ósmy miesiąc był równie radosny co nerwowy. Rodzice przygotowywali wszystkie rzeczy dla dziecka. Musieli zdążyć na czas. Dziewczyną pozostało tylko odliczać dni. Przeżywały euforie.

Wreszcie nastał ten dzień. Mama w bólach trafiła do szpitala i urodziła. Następnego dnia Lily przyjechała razem z tatą aby ją odwiedzić. Gdy dotarli na miejsce, dziewczynka od razu ruszyła w stronę łóżeczka.

- Hej Alice! - krzyknęła radośnie.

- Muszę cię nieco zawieść córeczko - przerwała jej mama. - ale to nie dziewczynka. Twój braciszek ma na imię Arnold.

Lily zaniemówiła…

Arnold spał spokojnie w swoim łóżeczku. Do jego pokoju weszła drobna postać, trzymająca coś w ręku. To była Lily. Podeszła do maleństwa i zatrzymała się.. Jej oczy oblały się łzami, a ona trzęsła się ze strachu.

- Na co czekasz?! Zrób to! - podpowiadał jej głos Alice.

- Nie.. nie mogę… - wyszlochała.

- Możesz! On wszystko zniszczył, przez niego nie mogę być z wami. - krzyknęła z pogardą

Lily podjęła decyzje. Zabiła go. Nie widziała co dalej. Upadła i rozpłakała się. Siedziała bezradna na podłodze. Po kilku minutach usłyszała kroki, mama szła zobaczyć czy z Arnoldem wszystko w porządku...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje