Historia

Śmierć nas nie rozłączy.

rysiunekozawa 0 9 lat temu 809 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Często czyta się o nieszczęśliwej miłości, jeszcze częściej widać ból w oczach przechodniów. Wszyscy cierpią w zamian za kilka chwil szczęścia. Nie dowiesz się tego póki nie zapytasz, lecz po co pytać i rozdrapywać świeżo pokryte błonką rany? Miasteczko Warelops według ogólnych statystyk było najsmutniejszym miastem na świecie. Liczba rozwodów, samobójstw i morderstw była przerażająca, nie malała-wciąż rosła. Jednym z jego mieszkańców był Aleksander, wydaje mi się, że jedna z naprawdę nielicznych osób które się uśmiechały. Może zasługą było to, że nigdy nie zaznał miłości? może nigdy nie miał bliskiego kontaktu ze złem tego świata? Co prawda miał już na karku dwadzieścia lat i doświadczenie jakieś na pewno. Dostrzegał w oczach smutek, twierdził że to one są zwierciadłem każdej duszy. Robił to nienagannie, ukradkiem, niespostrzeżenie i pomimo żalu jaki ten widok powodował, spoglądał w niebo i uśmiechał się. Powiedziałabym nawet, że trochę głupkowato, ale i w tym jest jakaś słodycz. Może to ona przyciągnęła do niego Anastazje. Kobietę o niesamowicie delikatnej urodzie, przeraźliwie bladej cerze i anielskim uśmiechu. Wpadli na siebie w jednej z kawiarni. Zapewne już to gdzieś słyszałeś? Tak myślałam. Od słowa do słowa zauważyli jak wiele wspólnego ze sobą mają. Zaczynając od pasji do koni, kończąc na nienawiści do sera. Kolejnym razem ową kawiarnie odwiedzili już razem, a jeszcze kolejnym jako para. Wystarczył miesiąc by miłość pomiędzy dwójką młodych osób osiągnęła poziom szaleństwa. Każdą wolną chwile spędzali razem, dzielili się dosłownie wszystkim, ale jak to w owym miasteczku bywa, nie trwało to długo. Poróżnił ich brat Aleksandra. Od początku jego znajomości z Anastazją był zadziwiająco uprzejmy i szarmancki, ale nikt nie spodziewałby się tego, że zabierz swemu brat największe szczęście. Dziewczyna się poddała, spędziła w tajemnicy kilka upojnych chwil z Oliverem. To potwierdziło tylko fakt, że nie kochała go tak mocno. Odeszła z Oliverem, przeprowadzili się na drugi koniec miasta. Nikt nigdy tak nie zranił Aleksandra, nigdy nawet w najgorszych snach nie przypuszczał, że istnieje tak ogromny ból. Zasypiając czuł jak jego serce rozlewa się po klatce. Natomiast wczesnym rankiem budziło go uczucie pękania, tak jakby każdego ranka jego serce rozlatywało się na nowo. Wciąż trzymał ich wspólne zdjęcia, jej zdjęcia. Ubrania które pozostały jego domu ułożył na sofie. Mijały tygodnie, a Aleksander widząc szczęście tych dwojga, zamykał się w sobie. Przestał wychodzi z domu, nie kontaktował się z ludźmi. Spoglądał w okno i z oddali wpatrywał się w oczy przechodniów. Czuł jedność, ten sam ból. Brak towarzystwa zmuszał go do refleksji, dużo rozmyślał, naprawdę bardzo dużo. W końcu doszedł do przekonania, że serce Anastazji wciąż go kocha, to tylko zagubiony rozum ciągnie do Olivera. Upajał się ową myślą wtykając nos w jej koszule, wciąż pachniała. Postanowił w rocznice ich znajomości udać się po to co jego, pragnął Anastazji jak nigdy nikogo. Tej nocy nie spał, przygotowywał się starannie do tego spotkania, musiało być wyjątkowe, musiała na nowo go pokochać. Założył najlepszy garnitur jaki miał w szafie, wypolerował buty i wylał na siebie niemal flakon perfum. Jednak z drugiej strony nie chciał wyglądać, tak jakby przygotowywał się do tego spotkania. Sięgnął po worek z materiału, nóż i kilka suszonych grzybów. Zupełnie irracjonalny pomysł i jakże głupi, ale cóż jest w głowie osoby pogrążonej w żalu nikt nigdy sie do końca nie dowie. Niewiele osób można spotkać o te porze, nikt o czwartej nad ranem nie wychodzi z domu. Jednak starsze panie dbają o swoje ukochane psy i są w stanie spacerować z nimi nawet o tej godzinie. Takową spotkał Aleksander, ale większą uwage przykuł pierścionek na dłoni staruszki. Zatrzymał się przed nią i spojrzał niepewnie. Pochwalił brylant co było wstępem do ich długiej, miłej rozmowy. Jednak spoglądając na zegarek co chwile, zaczynał powoli się niecierpliwić. Wyjął z worka nóż i szybkim ruchem ręki odciął kobiecie palec, na którym znajdował się pierścionek. Wiedział, że się ucieszy, Anastazja uwielbiała prezenty, szczególnie biżuterie. W głowie Aleksandra narodził się kolejny pomysł, chciał by dziewczyna dostała najpiękniejszy wisior na świecie i rzecz jasna oryginalny. Czym prędzej zawrócił i napadł na szlochającą staruszkę. Tym samym nożem rozdarł jej klatke i po kolei odcinał żyły, wiążąc je ze sobą. Czuł, że jest juz przygotowany. Stał tak pod jej drzwiami, cały we kwi i z obłędem w oczach. Nie widział w tym niczego złego, niczego nienormalnego. Otworzyła mu mała dziewczynka, zupełnie nieznana. Pewnym krokiem wszedł do domu, chwytając ją za rączke. Była to siostra Anastazji, przyjechała na ferie. Dziewczyna słysząc kroki wyszła z pokoju sprawdzić kto przyszedł. Stanęła w korytarzu i pobladła. Zapach krwi momentalnie rozszedł się po całym domu. Czuła, że traci grunt pod nogami, kiedy Aleksander zaczął iść w jej strone. Obraz zaczął sie rozmazywać, poczuła zimno, straciła kontakt z rzeczywistością. Obudziła się w dość dusznym pomieszczeniu, a pierwszym obrazem jaki zobaczyła był Aleksander, uśmiechający się i wpatrujący w nią. Chwile później zdała sobie sprawe, że leżą w trumnie.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje