Historia

Dzieci pokonanego

przejazdem 0 9 lat temu 748 odsłon Czas czytania: ~1 minuta

Odbyła się wielka wojna bogów. Starcie tytanów ponad naszymi głowami. A ten, w którego wierzyliśmy przegrał. Jego ścięta głowa zmiażdżyła połowę planety. My wciąż żyjemy na drugim umierającym skrawku. Wielu z nas staje na brzegu i spogląda w głuchą przestrzeń, mając nadzieję, że przyjdzie ocalenie, jakby nie chcieli pamiętać, że już od kilku lat bezgłowe ciało jedynej naszej nadziei krąży nad Ziemią odgradzając nas od słońca. Żyjemy w mroku i w ciszy. Nasz nowy bóg zakał słów, dźwięków. Pozabijał wszystko, co potrafiło przemówić – od szumiącego wiatru przez nieświadome owady na moich rodzicach kończąc. Mój ojciec nie chciał żyć w świecie niewoli i w dniu dwudziestej rocznicy ślubu powiedział mamie – Kocham cię, skarbie. A ten skurwiel zmiażdżył mu kości. Moja mama usiadła przy ciele ukochanego, złapała jego pogruchotaną dłoń i wyszeptała – Żyłam z tobą w świetle słońca, chcę śnić z tobą w ciszy mroku. Z drugiego pokoju słyszałam jak pękają jej kości, jak rozrywają jej skórę. Ten skurwiel odebrał mi przyszłość, ale nie odbierze tej chwili. Staję na brzegu gasnącej Ziemi i z uśmiechem wdzięczności spoglądam na wiszącą w próżni bezwiedną głowę boga. Skoro jesteśmy już sami, to powinniśmy być wielcy. Bo to właśnie wielkość jest najbardziej ludzka. Podnoszę spory kamień i ciskam nim w stronę tronu skurwiela. Nabieram powietrza, bo właśnie zamierzam krzyczeć – Skurwielu! Możesz nas pokonać, ale nigdy nas nie zniszczysz!

Zaczęło się. Kości palców stopy łamią się jak zapałki. Po nich kość piszczelowa i strzałkowa. Padam na kolana prosto w pogruchotaną rzepkę. Mój krzyk słychać nawet w przeszłości. Ból przedziera się przez prawa czasu. Miednica i kości palców dłoni. Kość promieniowa, łokciowa. Odcinek lędźwiowy. Żebra. Mostek. Odcinek piersiowy, szyjny. Żuchwa. Wszystko pęka. Moje ciało wygląda jak rozgotowany makaron. Rozlazło się na boki. Jego wola miażdży mnie stanowczą zemstą. Tak kończą się słowa. W końcu czaszka. Zgniatana jak puszka. Jednak wciąż żyję, to on, zadbał o pełną świadomość, bym do samego końca czuła jego władzę nad sobą. Ja gasnę. Ostatecznie. Po śmierci boga nie ma już przed nami wieczności, ale przed własną śmiercią możemy mieć trochę życia na własność. Krótkie życie w jednym zdaniu. To moja spuścizna. Boli. To mój… Tak bardzo boli! Mrok. Cisza.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje