Historia
szepty z szafy
Środek nocy. Siedmioletnia Jenny leżała w łóżku. Chciała zasnąć. Lecz nie pozwalały jej na to dziwne szmery pochodzące z szafy w jej pokoju. Zawsze bała się do niej zajrzeć. Może to przez te wszystkie historie, które opowiadały jej starsze siostry.
Jednak teraz nienaturalne odgłosy z szafy zamieniły się w szepty. Jenny nie mogła już wytrzymać. Próbowała zasłonić uszy poduszką, ale nic to nie dało. Chciało jej się płakać. Tej nocy jej rodziców nie było w domu. Pojechali załatwić sprawy biznesowe daleko za miasto. Ona była w domu tylko z siostrami, Rachel i Emily. Rachel miała już dziewiętnaście lat, a Emily szesnaście. Zawsze zostawały z nią, kiedy mama z tatą gdzieś wyjeżdżali. Lubiła je. Zawsze czuła się przy nich bezpiecznie. Być może teraz powinna je zawołać. Jednak tego nie zrobiła. Była pewna, że jeśli się poruszy, to z szafy wypełznie potwór. Taką już miała wyobraźnię.
"Bądź dzielna" pomyślała i powoli zsunęła się z łóżka. Niestety, gdy stanęła na podłodze, jedna z desek zaskrzypiała głośno. Wtem szepty ustały. Dziwne, ale była pewna, że słyszała głos tylko jednej osoby. Jakby ten ktoś mówił sam do siebie.
Stanęła przed wielkimi drzwiami. Zamknęła oczy, zrobiła kilka wdechów i pociągnęła mocno drzwiczki. Otworzyły się.
Z szafy wypadło bezwładne ciało. Jenny zaczęła krzyczeć. Jej oczy szybko przyzwyczaiły się do ciemności,a wtedy odkryła, że ciało należy do Emily. Nie żyła. Była cała zakrwawiona. Ktoś przeciął jej tętnicę. Obrzydliwy ślad. Choć przypominał bardziej ślad po ugryzieniu...
Zaczęła się trząść, cały czas wrzeszcząc. Wtem dobiegł ją spokojny głos:
- Cii...Wszystko będzie dobrze...
Z głębi szafy wyłoniła się Rachel. Wyglądała zwyczajnie. Gdyby nie fakt, że usta i zęby miała ubrudzone krwią.
- Wszystko będzie dobrze - powtórzyła.
Jednak Jenny już jej nie słuchała. Niewiele myśląc, puściła się do biegu. Wypadła na korytarz. Szybko pomknęła schodami na parter i dopadła frontowych drzwi. Szarpnęła. Otwarte! Rzuciła się do biegu w stronę drogi. Mknęła ile sił w małych nóżkach. Z drogi głównej wpadła w jakąś niewielką uliczkę. Od kilku minut brakowało jej tchu, czerpała powietrze z trudem. Musiała odpocząć. Ze żwirowej drogi skręciła w lewo. W dzień trwały tam jakieś budowy, lecz w nocy było zupełnie cicho. Znajdowała się w tym miejscu niewielka kupka piasku. Jenny wbiegła za nią po czym położyła się na plecach. Oddychanie przynosiło jej wiele trudu. Zamknęła oczy. Miała nadzieję, że to bardzo zły sen. Że rano się obudzi i wszystko wróci do normy.
Kiedy jej oddech stał się równomierny, rozsunęła powieki. Nad nią klęczała Rachel i przyglądała jej się bacznie. Na widok przerażonych oczu siostry, wyszczerzyła szeroko zęby, nadal pokryte czerwoną mazią. Nachyliła się jeszcze niżej i szepnęła do ucha siostry, tym razem ostro i niebezpiecznie:
- Wszystko będzie dobrze, Jenny...
Dało się słyszeć przeraźliwy krzyk dziecka. To był ostatni dźwięk, jaki wydała z siebie młoda dziewczynka
Komentarze