Historia

Spalona

leen 0 7 lat temu 1 171 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Początek tej historii był nietypowy pod jednym względem. Miejscem akcji takich wydarzeń raczej rzadko bywa kościół. Przynajmniej ja nie spotkałam się z wieloma takimi przypadkami, a wierzcie mi, gdy to się zaczęło, szukałam informacji o podobnych zdarzeniach wszędzie. Naprawdę niewiele tego było. W końcu uznałam, że to pewnie ze mną jest coś nie tak. Nigdy nie poszłam jednak do psychiatry, choć wiedziałam, że to wiele mogłoby wyjaśnić. Dobrze, koniec tego dobrego. Czas wreszcie opowiedzieć tę historię. I tak zbyt długo trzymałam to w sekrecie.

Jak wspomniałam na początku, wszystko zaczęło się w kościele. Nie do końca wierzę w obecność Boga, bliżej mi do uznania, że On śpi, umarł lub po prostu odszedł, ale, by uniknąć kłótni w domu, chodziłam z rodzicami na mszę. Tak było i tym razem. Poszliśmy na 18:00 w sobotę, do naszego kościoła parafialnego. Obok mnie w ławce siedziała moja siostra, po drugiej stronie było dużo wolnego miejsca. Nagle poczułam, że ktoś tam siada. Na tyle blisko, bym poczuła jego obecność i lekkie zetknięcie naszych ramion. Mimowolnie zerknęłam w tamtą stronę. Blondynka, na oko w moim wieku, może starsza o rok czy dwa. Jej włosy sięgały poniżej pasa, co było najbardziej charakterystycznym elementem jej wyglądu. Była bardzo ładna. Odwróciłam wzrok, gdy zobaczyłam, że jej spojrzenie kieruje się na mnie. Zapytacie pewnie, co w tym było dziwnego? Absolutnie nic, dlatego też przestałam zwracać na nią uwagę. Po chwili pojawił się ksiądz i rozpoczął mszę, starałam się więc na tym skupić. Nagle poczułam, że dziewczyna obok trąca mnie łokciem. Nie zareagowałam, to przecież normalne, że ktoś przypadkiem może to zrobić, prawda? Ale poczułam to ponownie. Znów zignorowałam. Za trzecim razem jednak odwróciłam głowę w jej stronę. Wpatrywała się we mnie, zwrócona przodem do mnie, jej ciało wyglądało dziwnie, gdy tak się skręciła. Patrzyłam na nią, nie mogłam oderwać spojrzenia od jej niebieskich oczu. Uśmiechnęła się przerażająco i wtedy to się stało. Poczułam żar, jakbym stanęła obok potężnego ogniska. Skóra na jej twarzy zaczęła się czerwienić, pojawiły się bąble, potem zaczęła się czernić i wreszcie odpadać płatami. Rozszedł się zapach przypalanego mięsa. Dziewczyna paliła się, choć nigdzie nie widziałam ognia. Zamarłam, nie mogłam wydusić z siebie żadnego dźwięku. Ona wstała, zaśmiała się cicho i… zniknęła. W tym samym momencie na dywanie, biegnącym przez środek nawy, zaczęły pojawiać się wypalone ślady stóp, kierujące się w stronę ołtarza. Krok za krokiem, jakby ktoś szedł. Zaczęłam drżeć. Kroki podążyły w stronę księdza. Nagle dziewczyna pojawiła się tuż za nim. Śmiała się i tańczyła, kręciła wokół własnej osi, paląc biały obrus na ołtarzu. Już prawie nie miała skóry, ubranie dawno zniknęło. Widziałam gdzieniegdzie kości, tam, gdzie ciało spaliło się zupełnie. I nagle znów zniknęła.

Gdy odzyskałam władzę nad ciałem, nachyliłam się do mamy i cicho poprosiłam, by ze mną wyszła, tłumacząc, że mi słabo i potrzebuję świeżego powietrza. Do końca mszy siedziałam przed wejściem, nie mogąc patrzeć w stronę ołtarza, gdzie, jak zapewne się domyślacie, nie było żadnych śladów spalenizny. Jakby nic się nie wydarzyło.

Wróciłam do domu. Po kilku dniach uznałam, że to wszystko nie miało miejsca. Nudziłam się, byłam zmęczona – to na pewno dlatego. Ale wtedy w moim pokoju wybuchł pożar. Siedziałam w kuchni i piłam herbatę, kiedy poczułam zapach dymu. Szybka reakcja mojego taty, który zadzwonił po straż, ocaliła większość moich rzeczy. Ogień nie był duży. Tyle tylko, że na ścianie zobaczyłam wypalony odcisk dłoni. To była ona. Od razu to wiedziałam.

Tego typu wydarzenia zaczęły się powtarzać. Gdziekolwiek bym nie była, coś zaczynało płonąć. Z każdym tygodniem było coraz gorzej. Zaczęłam ją widywać. Chodziła za mną krok w krok. Była wszędzie. I wciąż płonęła, choć nie zawsze kończyło się to realnym pożarem. Zawsze była uśmiechnięta i zawsze tańczyła. Jakby niewidoczne płomienie, trawiące jej ciało, dawały jej radość i sprawiały przyjemność. Któregoś dnia zorientowałam się, że już się jej nie boję. Miałam jakąś obsesję. Z chorym uwielbieniem wpatrywałam się w nią i w ogień, który sprowadzała. Zaczęłam otaczać się świecami, które zawsze płonęły. Potrafiłam godzinami wpatrywać się w nie, dopóki wszystkie nie zgasły, a potem zapalać nowe. Ogień. Ta moc i potęga. Czysty żywioł. Chciałam więcej. I w końcu świece przestały mi wystarczać. Co noc paliłam ogniska przed domem, wymykałam się bardzo późno, żeby moja rodzina nic nie zauważyła i tak stałam, blisko ognia, który zaczął mnie cieszyć i w towarzystwie Spalonej, jak zaczęłam nazywać tę dziewczynę. Wtedy przestałam szukać informacji na temat tego typu dziwnych zjawisk, zaakceptowałam to, pokochałam. Nie wiem, co się ze mną stało. Obsesja. Teraz już Spalona towarzyszyła mi zawsze. Szłyśmy obok siebie ulicą i siedziałyśmy razem w pizzerii. Ona się śmiała, a ja wpatrywałam się w nią, zafascynowana wciąż na nowo odpadającymi kawałkami zwęglonego mięsa i skóry. Wdychałam zapach płonącego ciała i długich, blond włosów. Była taka piękna.

Ale któregoś dnia popełniłam błąd. Dotknęłam jej. Nigdy nie powinnam była tego robić. Wybuchły płomienie, a ona krzyknęła. Nieludzko, pełnym niewyobrażalnego cierpienia głosem. „Przeklęta” usłyszałam w głowie, a może to były tylko moje chore myśli. „Przeklęta, przeklęta, przeklęta”. I wtedy…

xxx

Nina odłożyła znaleziony na strychu nowego domu pamiętnik, rozczarowana. Wpis, ostatni i najbardziej fascynujący w tym starym zeszycie, przeraził ją, ale także podekscytował. Dawno nie czuła czegoś takiego. To było jak objawienie. Ani przez chwilę nie wątpiła w to, co przeczytała. Odwróciła się z zamiarem odejścia i wtedy ją zobaczyła. I wybuchnął ogień, trawiąc ostatni ślad historii, która nie miała nigdy ujrzeć światła dziennego.

Spalona zaśmiała się wdzięcznie i zatańczyła nad szkieletem dziewczyny, która jeszcze chwilę temu żyła. Płomienie zgasły tak szybko, jak się pojawiły. Ona znów była piękna i młoda, ale wiedziała, że już wkrótce znów będzie musiała szukać. Bo nawet bogowie ognia nie są nieśmiertelni.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje