Historia

Fanatyk kobiet

quennofhell 0 7 lat temu 919 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Artur był niewidomy od urodzenia, ale niepełnosprawność nijak nie przeszkadzała mu w życiu. Pracował na ambitnym stanowisku jako informatyk, w firmie dostosowanej do osób takich jak on. Za tydzień miał dostać awans. Wyższa wypłata, większe możliwości- mógłby uczyć praktykantów i wysługiwać się nimi, tak jak robili to współpracownicy, ale nie chciał. Zawsze był samodzielny, potrafił zrobić wszystko, a kiedy mu nie wychodziło, starał się tak długo, aż się udało, uczył się języków obcych, bo chciał zwiedzać świat, był człowiekiem, który cieszył się z faktu, że ma pod górkę, bo wiedział dokąd zmierza. Zmierzał na szczyt. Wiedział ile jest wart i, że ma prawo robić wszystko to, co ludzie w pełni sprawni. A nawet więcej. W pewnym momencie swojego sielankowego życia poznał kobietę, w której zakochał się bez opamiętania. Znowu był szczęściarzem, bo Julia poczuła, że właśnie z nim chce wiązać swoją przyszłość. Powtarzał jej codziennie jaką piękną jest kobietą, mierzył ją miarą niewidoczną dla oczu, najważniejszą- patrzył wprost w jej serce. Po kilku niesamowitych latach, pełnych wzlotów i upadków, z których wstawali silniejsi, pobrali się. Artur jednak miał wstydliwą tajemnicę, którą nigdy nie był w stanie podzielić się z kobietą swojego życia. Wiedział, że musi z tym skończyć, ale nie potrafił. Był uzależniony od adrenaliny, którą czuł. Strach przed tym, że w końcu go złapią był dla niego podniecający. Robił to wszystko ostrożnie, nikt nie mógłby podejrzewać go o cokolwiek tak okrutnego. Twierdził, że Julia, ani nikt inny, nigdy się nie dowie. Z pewnością miałby rację, gdyby nie domek letniskowy. Tak to wszystko się odbywało. Julia nigdy nie wiedziała o tym miejscu w głębi lasu, nigdy jej tam nie zabrał i nigdy nawet jej o tym nie wspomniał. Kiedy wyjeżdżał karmić swoje chore ambicje, Julia myślała, że jest w delegacji. Jednak dowiedziała się o przytulnym domku, rozmawiała z matką Artura, a ta opowiedziała jej, że Artur uwielbiał jeździć tam za dzieciaka, ale teraz domek stoi pusty i zaniedbany. Gdyby tylko wiedziała jak bardzo się pomyliła. Wciąż zakochana kobieta, z okazji zbliżającej się rocznicy ślubu, postanowiła wysprzątać domek i zabrać tam męża. Pojechała tydzień przed rocznicą, kiedy akurat Artur był w delegacji. Odnalazła domek, chociaż było to niesamowicie trudne. Udało jej się tylko ze względu na wskazówki teściowej. Otworzyła drzwi i odrzucił ją zapach stęchlizny. Nie mogła oddychać przez odór, więc postanowiła jak najszybciej pozbyć się cuchnącego źródła. Idąc tropem zgnilizny dotarła do drzwi pod schodami, otwierając je ledwo powstrzymała wymioty, nie miała ochoty tam schodzić, ale chciała udowodnić mężowi wciąż trwającą miłość. Zresztą była ciekawa co tam zdechło. Zatrzymała się w połowie schodów widząc czerwoną poświatę na końcu pomieszczenia. Serce zaczęło bić jej szybciej, nogi zmiękły, bo przecież nikogo nie powinno tutaj być. Opanowała się po dłuższej chwili i stwierdziła, że pewnie stoi tam jakaś błyszcząca figurka, no bo co innego? Jakże się zdziwiła, kiedy w głębszej części pomieszczenia, za kotarą, zobaczyła swojego męża, który urządzał sobie kolejny spektakl. Na hakach zwisających z sufitu zawieszone były martwe kobiety. Na ich nagich klatkach piersiowych było widać amatorskie blizny po cięciach, jakby ktoś przeprowadzał autopsję. Kobieta podglądała męża, który ciął kolejną ofiarę. Dojrzała w rogu kilka kolejnych ciał, starszych, rozkładających się. Nie była w stanie powstrzymać torsji i zwymiotowała. Artur dopiero zrozumiał co się dzieje, bo był za bardzo pochłonięty swoim tańcem śmierci. Rzucił się na Julię i słodko wyszeptał, że nie chce tego robić, ale skoro już to zobaczyła, to jest zmuszony. Zawiesił ją związaną na pustym haku i kontynuował swoje dzieło z poprzednią kobietą. Zrozumiał, że jego matka musi wiedzieć czym Artur zajmuje się w swoim wolnym czasie, wysłała Julię, bo sama nie dałaby rady. Przecież to takie oczywiste. Wiedział już kto będzie następny. Nie miał jeszcze w kolekcji kobiety na wózku inwalidzkim.

Wyszedł na zewnątrz domku, żeby odetchnąć świeżym powietrzem. Przypomniał sobie fragmenty gazet, w których opisywane były kolejne zaginięcia kobiet. Ze wszystkich sfer. Czasem prostytutek, czasem urzędniczek, sprzątaczek, rozbieżność była ogromna, bo przecież wszystkie kobiety są takie same, każda jest wścibska, racja? Cieszył się, że nikt nie będzie podejrzewał niewidomego, chociaż żal mu było Julii, stracił osobę, która czytała mu gazety. Nie mógł spędzić z nią pięknej soboty, była ich rocznica, a do tego dostał awans.

W pamięci mignął mu fragment o sposobie pisania osób chorych umysłowo. Podobno piszą o sobie w trzeciej osobie. Zupełnie jakby chcieli być opisani przez kogoś, ale skoro nikt nie chce ich opisywać muszą robić to sami. Do tego podpisują się pierwszą literą imienia. Kretynizm- pomyślał.

A.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje