Historia

Autobus

natka01237 8 10 lat temu 10 249 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Do szkoły jeżdżę autobusami, jestem od nich zależna, kursują one co 4 godziny. Jak się spóźnię mogę wracać do domu, bo niczym innym na uczelnię nie dojadę.

Mniejsza z tym.

Chciałabym Wam opowiedzieć moją historię. Od niedawna coś dziwnego dzieje się z moim życiem. Nie wiem jak jeszcze długo to potrwa, mam nadzieję, że teraz, gdy to czytasz, ja jeszcze żyję.

Wszystko zaczęło się w środę. Tak, to była środa, lekcje rozpoczynały się o 7.10. Dzień wcześniej poszłam późno spać, więc nieco zaspałam. Nadrobiłam czas, biegnąc na przystanek. Nikogo na nim nie było. Tylko ja. Przez kolejne 10 minut nikt się nie pojawi, nawet ten cholerny autobus się spóźniał. Wkurzyło mnie to. Czekałam kolejne minuty, i nic. Dochodziła 6.50, wiedziałam, że w 20 min nie zdążę dojechać, postanowiłam poczekać trochę, najwyżej się spóźnię na w-f.

Ciągle nic, czekałam i czekałam. Była już 7.00. Zza zakrętu wystawała smuga światła, ucieszyłam się, to pewnie lampy autobusu. Nareszcie. Miałam rację. Czym prędzej wsiadłam do pojazdu i gdy usiadłam, skapnęłam się że oprócz mnie i kierowcy nikogo nie ma. Dziwne, ale się tym nie przejęłam. Pomyślałam o moich urodzinach, chciałabym urządzić wielką imprezę. Zaproszę wszystkich fajnych ludzi ze szkoły, przyjęcie będzie epickie. Pamiętam, jak kiedyś kumplowałam się z Mary i Ingą, dobrze, że to już przeszłość, one nigdy nie dostałyby się do elity.

Nagle ktoś kilka razy szturchnął mnie w plecy. Odwróciłam się, ale bezpośrednio za mną nikogo nie było. Pewnie moja parka zaczepiła się o oparcie krzesła. Mam nadzieję, że się nie zaciągnęła. Gdy spojrzałam w tył, zobaczyłam, że przez parę przystanków, do autobusu wsiadło kilkanaście osób. Chciałam odwrócić głowę, ale usłyszałam huk. Zauważyłam, że kilka chłopaków się bije na końcu pojazdu. Rozpoznałam ich, chodzą ze mną do szkoły, ale nikt ich nie lubi, to takie typy dresów, tyle że nieudolnych. Takie sieroty po prostu. Olałam ich.

W szkole była policja. Bójka, którą wywołali chłopacy z naszej szkoły. Dwoje z poważnymi obrażeniami, jeden zabity. Na każdej z lekcji nauczyciele wygłaszali kazania na temat agresji, spokoju, opanowania, pomocy bliźnim w trudnej sytuacji. Jakby mnie to jeszcze obchodziło, dowiedziałam się, że w miejscu tego zamieszania znaleziono kartkę z napisem: ,,4”.

Kolejny dzień, czwartek. Niedługo weekend. W sobotę moja mama ma urodziny, chyba 42. Nie chcę na nią wydawać kasy, więc zrobię jakąś laurkę, powinna to kupić. Po południu wracam autobusem do domu, jest prawie pusto, tylko ja, kierowca, kilka osób, prawie wszyscy słuchają muzyki. Ktoś mnie szturcha za ramię, dokładnie trzy razy. Wiem, że to nie kurtka się zaczepiła, ale jak inaczej to racjonalnie wytłumaczyć? Obracam się, coś mi strzyka w karku. Zauważyłam, że jest więcej pasażerów niż na początku myślałam, jest ich znacznie więcej. Siedzą na tyłach pojazdu, żaden z nich nie rozmawia. Widzę starszą panią o kulach, nie ma dla niej miejsca, zwracam uwagę na to, że wszyscy w tamtej części autobusu są już w podeszłym wieku. Staruszka zauważyła mój wzrok, spojrzała mi w oczy. Tak strasznie świdrująco. Trochę do mnie podeszła, ale zatrzymała się kilka metrów od mojego siedzenia. Odwróciłam głowę, ale wiedziałam, że ona na mnie patrzy. Że ledwo co stoi, ale nie przestaje się na mnie gapić. Gdy wysiadałam z autobusu, ona jeszcze tam stała. Przechodząc naprzeciwko niej, poczułam smród rozkładającego się ciała. Spojrzałam na nią, a ona szepnęła w moją stronę: ,,Zmień się”, po czym zniknęła. Ona i wszystkie inne osoby, które siedziały na tyłach pojazdu.

Następnego dnia, w piątek, większość gazet posiadała nagłówki: ,,Wypadek autobusowy, mała stłuczka doprowadziła do śmierci schorowanej kobiety”, ,,Staruszka podczas stłuczki upadła i rozbiła głowę. Kto jest temu winien?”, ,,Śmierć przy dziesiątkach pasażerów, nikt nie pomógł.”; podobno obok kobiety znaleziono kawałek papieru a na nim : ,,3”. Ale to nie moja sprawa, teraz liczy się tylko jutrzejsza impreza u Gośki, podobno ma być też Krzysiek, może coś z tego wyjdzie.. Wieczorem pojechałam na miasto kupić jakieś ciuchy, musiałam wyglądać jak laska. Rodzice nie chcieli mnie podwieźć, więc pojechałam moją „limuzyną” nr 53 z 40 miejscami siedzącymi i 112 stojącymi. Czekałam ok. pół godziny na tym cholernym przystanku, póki jakaś sklepikarka nie powiedziała mi, że od kilku dni linia nr 53 nie jeździ. Że co kurwa? Przecież jeździ! Spojrzałam się na nią jak na jakąś idiotkę po czym pokazałam jej nadjeżdżający właśnie autobus. Z uśmiechem wyższości wsiadłam do niego, i postanowiłam nie siadać. Po kilku minutach poczułam szturchnięcie, takie dwukrotne. Wiedziałam, że coś jest nie tak, to nie powinno zdarzać się na tyle często. Spojrzałam się za siebie i ujrzałam żebraka, jakieś dwa kroki ode mnie. Obok niego stał Krzysiek. Tak, to na pewno był on, ale mnie nie poznał. W sumie dobrze. Na szybie wisiała pierwsza strona gazety, na niej była informacja o śmierci tej starej. Zauważyłam, że na fotografii przedstawiającej staruszkę (zapewne wzięto ją z monitoringu) widniał Krzysiek. Patrzył się prosto w kamerę, ironicznie się uśmiechając. Co ja piszę. Nie w kamerę, ale prosto we mnie. Patrzył mi prosto w oczy. Skojarzyłam fakty, zdałam sobie sprawę, że on też był zamieszany w bójkę ze środy. Ale co on ma z tym wspólnego? Zauważyłam, że żebrak na mnie patrzy. Błagalny jego wzrok był nieco mętny.. taki jakby smutny. Nie dziwię się. Nie chciałabym być na jego miejscu. Bezdomny zrobił krok w moją stronę. Wystawił rękę przed siebie, tak jakby czekał, aż mu coś dam. Nie miałam ochoty mu pomóc, sam wybrał sobie taką drogę, pewnie wszystko przepija. Szłam do wyjścia, gdy bezdomny szepnął w moją stronę: ,,Wcale nie.”

Później, w wiadomościach całą noc trąbili o zmasakrowanym ciele żebraka, które znaleziono na przystanku autobusowym. Obok niego leżała droga sukienka, a na niej wycięta cyfra: ,,2”.

Znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Właśnie jadę na imprezę. Ubrana w czerwoną, błyszczącą sukienkę, siedzę w autobusie. Nie wiem dlaczego wszyscy patrzą się na mnie z politowaniem. Pewnie mi zazdroszczą, nie każdy wygląda tak dobrze jak ja. Właśnie wsiada Krzysiek, ale nie ma przy nim żadnej biednej, brudnej, śmierdzącej osoby. Zdaje się, że wszystko wraca do normy. Czuję szturchnięcie, jedno, mocne szturchnięcie.

,,Następnego dnia znaleziono ciało młodej dziewczyny, została ona zgwałcona, na brzuchu miała liczne siniaki, które przybrały postać cyfry: ,,1”. Biorąc pod uwagę wcześniejsze morderstwa, możemy uznać, że cyfry te to tak jakby odliczanie, jednak nie wiemy do czego, a sprawca nie został znaleziony. Jedyną poszlaką w tej sprawie jest napis na ręce ofiary, który brzmi: ,,Teraz ja będę podróżować z Krzysiem”.”

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Mala wstretna suka, bardzo dobrze ze zdechla
Odpowiedz
Takie tajemnicze ale co z tego skoro zajebiste ciary ciary ale egoistka
Odpowiedz
Lesba? (^_^) Bo jak dziewczyna może zgwałcić dziewczynę...
Odpowiedz
Wow !
Odpowiedz
Ja odniosłam wrażenie że to były takie nauczki dla samolubnej dziewczyny np. Temu komu nie pomogła to ten kktoś umierał
Odpowiedz
no fajne. ale wscieklosc chwyta jak sie czyta o tej egoistce
Odpowiedz
Historia fajna, ale mnie krew zalewała jak czytałam o tej egoistce -.-
Odpowiedz
Ciary, ciary i jeszcze raz ciary przechodzą moje ciało :)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje