Historia

Znak

demonicznapanda 5 10 lat temu 1 584 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Zaczęło się to niedawno-traciłam kontrolę nad tym co robię, czasami nawet stawałam się agresywna dla otoczenia...Mam na imię Natasza i mieszkam niedaleko Wrocławia. Moja mama-bardzo troskliwa i przede wszystkim cierpliwa kobieta zawsze stawała po mojej stronie, gdy miałam problemy w szkole(nawet, gdy powodem bójki był mój wybuch agresji).

Więc pewnego dnia wróciła do domu z facetem wyglądającym jak by wyszedł z więzienia, jak się później okazało jej narzeczonym nie byłam z tego zadowolona, ale nie chciałam sprawiać mamie więcej kłopotów, niż dotychczas. Ale powróćmy do tematu faceta-Arkadiusza był on w średnim wzroście, był łysy,miał ohydne żółte oczy i wielki nos na którym spoczywały okulary. Oczywiście, gdy tylko weszli mama zaczęła te swoją gadkę:

-Cześć skarbie, wszystko dzisiaj z tobą dobrze?- zapytała z troską w głosie, ale wiedziałam,że chciała mi zrobić na złość.

-Wszystko okey.-zazwyczaj była to stała moja odpowiedź na wszystkie jej pytania.

-Jesteś pewna?

-Tak.- Po odpowiedzeniu na pytanie od razu udałam się do pokoju w obawie o nagły wybuch potężnej agresji. Gdy, tylko weszłam do pokoju natychmiastowo połknęłam dwie tabletki psychotropowe. Byłam przyzwyczajona, że mama ( miała na imię Olivia ) co tydzień była z innym facetem, ale w przypadku Arka było inaczej on ją szanował, kochał wytrzymali ze sobą już prawie cztery miesiące-z żadnym facetem nie była tak długo, nawet z moim ojcem którego nawet nie znałam.

Arek to miły człowiek codziennie przynosił mi jakiś prezencik i ogólnie starał się mi przypodobać i "wbić" się do naszej rodzinki. Po paru miesiącach od czasu, gdy z nami zamieszkał wzięli ślub,byli bardzo szczęśliwi i po uszy w sobie zakochani. Przyzwyczaiłam się do niego. Pewnej środy wieczorem, była wtedy godzina... Bodajże 21:45... Arek wrócił z pracy, przyniósł ze sobą psa-był przeuroczy, miał piękne duże niebieskie oczy, i puszystą sierść koloru śniegu, był to chyba pies rasy Border Collie...

-Hej.-powiedział speszony.

-Ale śliczny szczeniak skąd go masz ?-miałam nadzieje że powie że to prezent dla mnie i tak się stało.

-To prezent dla ciebie, znalazłem JĄ na ulicy biedaczka szukała jedzenia w śmietniku.- więc to suczka pomyślałam.

Wzięłam ją do mojego pokoju, dałam jedzenie i ogrzałam. Od początku, gdy pierwszego dnia się u nas zjawiła zachowywała się dziwnie, nazwałam ją ghost. Stawała na tylnych łapkach i wyglądała jakby chciała mi przekazać, że powinnam opuścić mój rodzinny domek, nie zwracałam na to uwagi do czasu, gdy zaczęłam słyszeć szepty w nocy, szuranie i oddychanie pod moim łóżkiem. Gdy, tylko usłyszałam szuranie skryłam się po kołdrę niczym małe dziecko, mimo to że miałam piętnaście lat. Po pewnym czasie dźwięki cichną i zasypiam, ale budzę się cała zalana potem i nie mogąc się pozbierać wstaję z łóżka. Odsunęłam rolety , była jeszcze noc, chciało mi się pić, więc poszłam do kuchni po szklankę wody. Kiedy, byłam już na korytarzu zamarłam-stała tam jakaś kobieta patrzała się na mnie przenikliwie, wyglądała jakby się bała tak samo jak ja... Po być może 10 sekundach spojrzała w okno i wyskoczyła, nie widziałam jej, gdy spojrzałam przez okno. Tak się bałam, że z wrzaskiem pobiegłam do pokoju mamy i Arka, opowiedziałam im wszystko, ale oni mnie nie słuchali i kazali iść spać-pomyśłałam trudno może mi się przewidziało. Lecz po kilku dniach moja mała ghostie znów dała mi znak, że dzisiejszej nocy kobieta znowu się zjawi. Działo się to przez rok od 2009 do 2010. Ghost urosła i nie odstępywała mnie na krok broniła mnie zawsze, a ja kochałam ją najbardziej na świecie... Lecz, pewnej nocy moja Ghostie nie obudziła mnie przed wizytą zjawy (na szczęście nie musiała tego robić, obudziłam się sama), gdy spojrzałam na korytarz leżała tam moja ghost martwa, a przy niej TA kobieta zaczęłam krzyczec i biec do mamy i Arkadiusza lecz oni nie żyli. Ekran mi się zciemnił-straciłam przytomność. Gdy, się obudziłam byłam w białym pokoju, a obok moja mama- rozpłakałam się jak dziecko i spytałam się czy ghostie żyje.

- Jaka ghostie?

-Mój pies, którego dostałam od Arka ! - wykrzyczałam z łzami w oczach.

-Ty nigdy nie miałaś psa od żadnego Arka córciu... - powiedziała spokojnie i pokazała mi gazatę- rok 2007, mam 13 lat i nigdy nie miałam psa.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

bez sensu...
Odpowiedz
Kto to pisał...
Odpowiedz
Dobre.
Odpowiedz
Świetne ;)
Odpowiedz
Suuper :D... Bardzo mi się podobało <3
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje