Historia
Równowaga Życia
Krzyk. Ponowny ten dźwięk niemal rozsadzał moją czaszkę, który próbował określić moje położenie. Nic. Tylko ciemność skrywająca ruchome kształty. Prócz jednej. Błyskając dziwnym,złowrogim blaskiem zbliżała się powoli w moją stronę. Oto przybyła Śmierć.
Podeszła do mnie, trzymając kościstą ręką ostrą kosę. Jej krwistoczerone oczy błyskały pod czarnym kapturem, przez które miałem aż ciary na plecach. Klęcząc, ujrzałem błagające o ponowne skosztowania życia dusze, próbujące zwrócić na siebie uwagę tej istoty, ale bez skutku.Była zajęta mną.
-Czy to już koniec?-zapytałem, nabierając odrobinę odwagi. Zrezygnowany, wstałem.
-Życie za życie-odezwała się ochrypłym, zmutowanym głosem Śmierć-Wybiorę gorszego z was...
Patrząc na nią nic nie rozumiejąc, usłyszałem jej słowa wypowiadające w nieznanym języku. Zaś dusze zaczęły jeszcze bardziej ryczeć z rozpaczy.A co oznaczało dla mnie? Odpowiedź przyszła dość szybko...
Z braku sił, upadłem na twarz. Przed oczami pojawiły się mroczki, które zasłaniały mi widok zmieszanego błota z czerwoną tajemniczą substancją. Nie próbowałem walczyć, ponownie się podnieść...Po prostu straciłem nadzieję...I wtedy przestałem myśleć.
***
-To chyba cud-szepnął lekarz, patrząc na badania. Według medycyny, mężczyzna po wielu mięsiącach śpiączki powinien ,,umrzeć''. Wypadek samochodowy sprawił, że ,,szczęściarz'' uderzył się boleśnie w głowę, przez co mózg przestał funkcjonować. A teraz...Przed chwilą z nim rozmawiał!
-Panie doktorze, pacjent pod trójką miał zawał-rzekła pielęgniarka, szybko wchodząc do pokoju lekarskiego-Mimo udzieleniu pierwszej pomocy...Zmarł...
Lekarz zmarszczył czoło. Pamiętał, jak wczoraj obiecał siostrze tamtemu człowiekowi, że go wypuści za dwa dni...
-Szczerze mówiąc...Nawet się ucieszyłam-dodała po chwili kobieta-Może pan doktor nie wie, ale on źle odnosił się do swojej rodziny a nawet do mnie, kiedy dawałam mu zastrzyki...Pracuję od dwudziestu lat i jeszcze nigdy w tym zawodzie nie spotkała taka zniewaga-dokończyła z ciężkim westchnięciem pielęgniarka.
Lekarz słuchając jej wypowiedź, z niedowierzaniem pokręcił głową. Nie komentując tego, wyszedł z pokoju, po czym skierował się do sali nr 3. Tuż przy rogu korytarza, zauważył zakapturzoną postać,która kiwnęła mu głową, a potem skręciła ku drzwiom wyjściowych....
Komentarze