Historia

Cudowna… najpiękniejsza…

mojatajemnica 1 8 lat temu 1 829 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Nienawidzę przebywać sam w moim domu. Nienawidzę tej pieprzonej ciszy… a raczej tych szeptów, które ją przerywają. Za każdym razem kiedy jestem sam słyszę je. One nic nie wiedzą a oskarżają mnie! Przecież ja nie chciałem tego, to nie moja wina!

Te głosy… one wołają moje imię… cały czas wołają i wołają nie dają mi spokoju. Ich głosy są takie nieludzkie… pełne nienawiści. One znają prawdę… wiedzą kto jest winny, szepczą o tym. Cały czas mówią mi o niej i o tym do czego doprowadziłem. Nie mogę nawet spokojnie zasnąć bo ciągle słyszę te potworne dźwięki.

Sen jest dla mnie niczym zbawca, choć nie zawsze jest mi dany i aż tak dobry jakbym chciał żeby był. Kładąc się do łóżka modle się o lepsze jutro i o spokój, niestety moje modlitwy przerywają one i ich oskarżenia. Ostatnio do szeptów dołączyła ona, stoi w rogu mojego łóżka i patrzy na mnie. Przeszywa mnie sowim lodowatym spojrzeniem i tak aż do rana, kiedy pierwsze promyki słońca oświecają ją, ona po prostu znika.

Ona nie da mi spokoju… ona chce zemsty… ona chce mojej śmierci. To ja odebrałem jej wszystko, zabrałem jej szanse na przyszłość. Wykorzystałem ją, wykorzystałem jej młodą naiwność i ufność wobec ludzi. Udawałem przyjaciela, który pomoże jej wyjść z bagna prostytucji. Tak naprawdę liczyłem tylko na darmowy sex! Oddawała mi swoje wychudzone i posiniaczone ciało kiedy tylko chciałem. Ona potrzebowała pomocy liczyła na to, że spełnię moje obietnice i poślubię ją oraz wyciągnę z bagna w którym tkwiła. . Cudowna… najpiękniejsza… bo taka właśnie była. Drobna, delikatna i taka piękna. Najpiękniejsza i najbardziej bezbronna z wszystkich dziewczyn z tego przeklętego burdelu.

Gdy poznałem ją pierwszy raz była jeszcze dziewicą, miała tylko marne 16 wiosen na swoim karku a na utrzymaniu siebie i dwójkę rodzeństwa. Rodzice nie interesowali się ją… przeklęci alkoholicy. Od razu wpadła mi w oko, podobała mi się… po prostu pożądałem jej ciała. Owinąłem ją sobie wokół palca, pożyczyłem na czas nieokreślony z burdelu kumpla. Jadła mi dosłownie z ręki, mogłem ją brać na wszystkie sposoby, robiłem z nią po prostu co chciałem. Ona była wtedy taka szczęśliwa… myślała o tym, że znalazła prawdziwą miłość i że wydostane ją z tego bagna, jakim jest prostytucja.

Teraz już nic nie pozostało z dawnej jej. Zmieniła się i to bardzo, jest pełna żalu i pretensji do mnie. Ona nigdy mi nie wybaczy. Zabawiłem się nią a następnie odstawiłem ją do miejsca ‘’ pracy ‘’. Ona tak strasznie cierpiała, płakała, nie jadła i nie piła. Każdej nocy wydzwaniała do mnie i błagała o to, żebym ją kochał i nie zostawiał. Nachodziła mnie w domu i błagała o uczucie. Tak często widziałem rany na jej rękach, cięła się i to bardzo często. Okaleczałam również resztę swojego ciała. Byłem okrutny dla niej, kazałem jej za każdym razem spadać a feralnej nocy powiedziałem, żeby zabiła się bo i tak nikt jej nie chce…

Nie chciałem przecież aby naprawdę to zrobiła! Chciałem tylko, żeby dała mi w końcu święty spokój i zniknęła z mojego życia! Nie kazałem jej powiesić się! Gdybym tylko pamiętał o zabraniu jej kluczy z mojego domu, może chociaż wtedy nie powiesiłaby się w mojej sypialni. Może gdyby zrobiła to gdzie indziej nie nawiedzałaby mnie co noc.

Słyszę kolejne szepty one nie dadzą mi dzisiaj spokoju. Tej nocy nie będę znowu spał. Moje modlitwy nie pomogą… ona dalej będzie stała i patrzyła na mnie, ten jej oskarżycielski wzrok będzie przeszywał mnie do rana.

Kroki… słyszę kroki… to nie możliwe, przecież mieszkam zupełnie sam. Kroki niosą ze sobą rozpacz a szepty nie ustają, to ona… zbliża się! Przerażony zakrywam całe swoje ciało pierzyną i z różańcem w ręce próbuje zasnąć. Odgłos otwieranych starych drzwi doprowadza mnie do szaleństwa, ciche kroki i szlochanie nie dają mi spokoju. Ona już tutaj jest… jak co noc przyszła przypomnieć mi o krzywdzie jaką jej wyrządziłem.

Czuję ten cholerny chłód nawet skulony pod pierzyną. On przeszywa mnie całego, jakby chciał oznajmić jej przybycie a zarazem nadejście kolejnej bezsennej nocy. Czuję jak w moje plecy uderza coraz gorszy chłód a pierzyna powoli zsuwa się. Serce bije mi coraz szybciej, nie przestaję się modlić do Boga, ale chyba nawet on opuścił mnie. Jestem skazany na jej łaskę… tylko Ona i Ja.

‘’ Nikt się nie dowie… Nikt nawet nie wpadnie na to... Ja… Ja jestem czysty, niewinny i idealny! To nie ja! Przecież… tego nie dało się przewidzieć! Ona jest tylko wytworem mojej wyobraźni, jej tutaj naprawdę nie ma!‘’, próbowałem usprawiedliwić samego siebie.

Jednak pierzyna zsuwała się coraz bardziej. Czekałem tylko na spotkanie w cztery oczy z jej lodowatym spojrzeniem. Tej nocy jest śmielsza, już nie stoi w kącie i płacze. Tym razem pragnie zemsty, chce pomścić wszystkie swoje krzywdy i nie odpuści. Gdy okrycie mojego ciała upadło na ziemię, moje ciało wbrew mojej woli odwróciło się na plecy, byłem zmuszony spojrzeć w jej oczy. Były pełne nienawiści i bólu… gorycz rozrywała ją od środka. Pragnęła zemsty i niczego innego nie potrzebowała, aby w końcu zaznać spokoju.

Czuje jak krople łez spływają po moich policzkach. Nie potrafię się ruszyć ani nic powiedzieć. Chciałbym wydukać chociaż nic nie warte ‘’ wybacz ‘’ ale nawet tego nie potrafię. Moje nogi powoli opuszczają się na ziemię i wsuwają się w papcie. Ciało mimo moich błagań w myślach nie słucha mnie. Nie kładzie się na łóżku tak jakbym chciał i nie zamierza czekać do rana… ono po prostu wstaje i idzie w niewiadomym kierunku. Moje oczy tylko obserwują wszystko, widzą jak coraz szybciej zbliżam się do szuflady, otwieram ją i wyjmuje z niej pasek. Nie zasuwam nawet za sobą szuflady, po prostu kieruje się w stronę krzesła od komputera i przesuwam je na środek pokoju. Stawiam na nim pierwszą stopę a po chwili drugą, krzesło lekko chwieje się, ale ja utrzymując równowagę dalej na nim stoję. Powoli unoszę ręce do góry i zaczynam coś majstrować paskiem przy lampie. Przerażony powoli zaczynam domyśleć się co się świeci. Spanikowany próbuję jakoś przebłagać Boga o kolejną szansę i zmusić moje ciało do posłuszeństwa. Czuje jak pasek powoli zaciska się na mojej szyi. Moja noga energicznie odpycha krzesło w bok… zawisłem.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Bardzo fajne opowiadanie jest troche błędów ale to nic.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje