Historia

Wampiry, część 1.

viper1992 1 10 lat temu 1 237 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Moja historia zaczęła się stosunkowo w sposób bardzo prosty. Urodziłem się w rodzinie, która należała do zamożnych, w porównaniu do większości znajomych moich rodziców. Ojciec prowadził własną firmę, matka była adwokatką. Typowa sielanka, domek na przedmieściach, 2 samochody, motocykl ojca którym jeździł w weekendy, byłem naprawdę szczęśliwym dzieckiem. Nie będę opisywał wam mojej okolicy, która wyglądała jak typowe osiedle a'la serial "Gotowe na wszystko".

Nic się nie działo te same gęby, te same osiłki i tym podobne problemy dziecka. Ponad wszystko urok okolicy psuł bezdomny. Był on typowym bezdomnym, zawsze prowadzającym się ze swoim wózkiem zakupowym, w którym trzymał swoje rzeczy, co najciekawsze można go spotkać było dopiero w porze gdy zachodziło słońce.

I właśnie tak naprawdę cała historia zaczyna się od tej osoby. Wysoki na około dwa metry, dobrze zbudowany mężczyzna. Wracając pewnego dnia ze szkoły, uwzięło się na mnie paru osiłków, niestety byłem dla nich za szybki i ucieczka szła zgodnie z planem, odwróciłem się aby zobaczyć czy dalej mnie gonią. Gonili. Wtem uderzyłem o coś, naprawdę myślałem że o jakiś słup. Przeszkoda nie do pokonania, zamroczyło mnie z deczka, spojrzałem w górę. Zobaczyłem bezdomnego.

Gdy osiłki podbiegły do nas bezdomny zrobił krok, aby znaleźć się przede mną. ,,Zostawcie chłopaka w spokoju" - wypowiedziane z jego ust bardzo rozśmieszyło trójkę napastników. Jego wzrok był skupiony na jednym z nich, który właśnie zamierzał się do ataku. Padł pierwszy cios, właściwie nie powinienem napisać pierwszy. Padł jeden cios.

Osiłek nieprzytomny leży na ziemi. Bezdomny naprawdę mocno mu przyłożył. Dwóch następnych ruszyło do ataku. Po upadku byłem mocno zamroczony, jednak cała akcja nie trwała więcej niż pięć sekund. Trzech dużych osiłków leżących na ziemi, przestraszyłem się więc uciekłem, czując na sobie wzrok bezdomnego.

Rodzice widzieli obtarcie na mojej twarzy, zapytali się mnie co i jak. Po wyjaśnieniach obwiniali oczywiście bezdomnego, pomimo że to tak naprawdę on mnie uratował. Społeczeństwo nie patrzy przychylnie na taki typ ludzi jak mój wybawca. Ojciec zadzwonił na policję. Przyjechali, jak to policja - po dwudziestu minutach, spisali zeznania, i pech chciał, że bezdomny akurat przechodził ze swoimi klamotami koło naszego domu.

Nie stawiał żadnego oporu, został zatrzymany przez policję. Tej nocy nie mogłem zasnąć. Pamiętam to jak dziś, gdy leżałem na plecach coś nagle zasłoniło blask księżyca. Olbrzymi ptak, podobny do nietoperza. Usłyszałem dźwięk wyłamanych drzwi od swojego domu. Schowałem się pod łóżko, gdy do pokoju wbiegł ojciec, targając mnie za rękę i każąc uciekać.

Z korytarza dobiegł krzyk mojej matki, gdy olbrzymi nietoperz wysysał tętniące w niej życie wprost z jej szyi. Ojciec kazał mi uciekać, daremnie próbując ratować życie mojej matki. Potwór jednym strzałem rzucił moim ojcem o ścianę, podchodząc w tym samym momencie do niego i skręcając mu kark.

Obrócił się i zobaczył mnie, sparaliżowanego ze strachu chłopca. Czuł mój strach, wiedział że nie wiem co mam zrobić. Powoli zbliżał się do mnie, bałem się coraz bardziej, gdy nagle potwór stanął w miejscu.

Czułem jakby czas się zatrzymał, jednak dalej nie wiedziałem co robić. Coś dziwnego działo się z potworem, z jego ust zaczął płynąć jasnozielony płyn, głowa odpadła od reszty tułowia,ciało osunęło się na niezdarne kolana, nie wiedziałem co się dzieje. Za monstrum stała w ciemności dumna postać z olbrzymim ostrzem trzymanym oburącz. Postać mojego wybawiciela. Postać bezdomnego.

Ciąg dalszy nastąpi.

Część druga: http://straszne-historie.pl/story/2563

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

fuck kiedy 2 część?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje