Historia

Melodie The Friend Of Night

catie 0 5 lat temu 821 odsłon Czas czytania: ~12 minut

Byłam zwykłą trzynastoletnią dziewczyną.

Mam na imię Melodie i mam 14 lat. Miałam i mam brązowe włosy o fioletowych końcówkach, a moje oczy są granatowe. Moimi ulubionymi kolorami są fioletowy i granatowy, w takie kolory najczęściej się ubieram. Uwielbiam śpiewać, a moją ulubioną piosenką jest The Zombie Song. Miałam dobre relacje z rówieśnikami wręcz rewelacyjne. Moim hobby oprócz śpiewania jest granie na fortepianie, obserwowanie przyrody oraz spacerowanie po lesie, którego ścieżki znam na pamięć. Uwielbiam porę nocną. Jest idealna. Wiele osób mówiło o mnie jako tajemniczej oraz ciekawej dziewczynie. Nie interesowało mnie zdanie innych na mój temat.

Moja BFF nazywała się Caroline. Moja przyjaciółka wolała spędzać czas przed komputerem. Byłyśmy swoimi przeciwieństwami, ale racją jest to, że się przyciągałyśmy. Traktujemy się jak siostry. Jedna mogłaby wskoczyć w ogień za drugą. Jednak przejdźmy do właściwej historii…

To było dwunastego maja, dwa tysiące szesnastego roku. Szłam ulicą do szkoły. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale posiadałam złe przeczucia. Westchnęłam ciężko. Zawsze moje przeczucia oraz sny się spełniały, więc bałam się, co tym razem się stanie.

Droga zeszła mi na kontemplacji nad różnymi scenariuszami tego co mogłoby się stać. Po dotarciu do szkoły, udałam się do szatni. Gdy do niej dotarłam usłyszałam płacz dochodzący z drugiej strony pomieszczenia. Pędem udałam się w tamto miejsce. Po dojściu do źródła dźwięku zauważyłam jedną dziewczynę z klasy.

To była Anastazja. Miała jasno-brązowe włosy i kocie oczy. Postanowiłam do niej podejść.

Gdy tylko do niej dotarłam, popatrzyła w moją stronę i już po chwili obejmowała mnie po przyjacielsku oraz moczyła łzami. Od razu odwzajemniłam uścisk i zaczęłam ją uspokajać. Zapytałam ją dlaczego płaczę. Powiedziała mi, że Abigail, która jest o rok starsza, wyśmiewała ją.

Niektórzy pomyśleliby, że to normalne, ale ona miała ciężko w życiu, więc każda nawet najmniejsza bzdeta ją stresowała, a ostatecznie kończyła się płaczem. Strasznie jej współczułam. Oczywiście Abigail tego nie umiała zrobić.

Miała czarne włosy i zielone oczy. Zawsze ubierała się w niepasujące do siebie ciuchy, stylowo jak i kolorystycznie. Miała dwie psiapsióły, które tak samo jak ona były zadufane w sobie. Pierwsza Miranda. Dziewczyna z rudymi włosami i czarnymi oczami. Druga, Kate. Miała blond włosy i niebieskie oczy.

Obie były takie same jak Abigail. Wszystkie dręczyły innych, a jak ktoś jej się odgryzł, to się mściła. Były rozpieszczonymi księżniczkami.

Próbowałam pocieszyć Anastazję, ale ona nie potrafiła przestać płakać, a po chwili wybiegła z szatni. Pobiegłam za nią. Nie mogłam dopuścić, aby coś jej się stało. Znalazłam ją po chwili płaczącą jeszcze mocniej oraz Abigail, Mirandę i Kate. Znowu się wyśmiewały z Anastazji. Nie wytrzymałam i podeszłam do niej. Ta miała minę mówiącą: Czego chcesz? Stałyśmy tak chwilę, gdy się odezwała:

-No dziewczyny patrzcie kto tutaj przyszedł. Największe dziwadło w szkole, Melodie.- pozostała dwójka zaczęła się śmiać, a ja tylko przewróciłam oczami.

-Nie trać powietrza na obrażanie mnie, bo i tak mnie nie złamiesz. Przeliterować Ci to? Jesteś gorsza od małego dziecka, czyli jesteś na etapie noworodka trochę późno, ale hej przynajmniej jest jakiś postęp rok temu byłaś na etapie płodu. – powiedziałam tonem, który nie brzmiał jak obelga tylko stwierdzenie faktów.

Wszyscy na korytarzu zaczęli się wić ze śmiechu, nawet Anastazja się śmiała. Abigail posłała mi mordercze spojrzenie mówiące: Zapłacisz mi za to!, a moje jej odpowiadało: W twoich snach. Wyszeptała:

-Jeszcze się zemszczę.

Wkurzona Abigail odeszła ze swoimi psiapsiółkami. Miny innych były bezcenne. Uwielbiałam wkurzać Abigail, ale wiedziałam, że się na mnie zemści. Nie myliłam się.

Była lekcja przyrody. Wykonywaliśmy zadania w grupach, gdy do klasy wbiegły dwie dziewczyny, które prosiły nauczycielkę oto, aby poszła z nimi. Ona zgodziła się i poszła z dziewczynami. Oczywiście wszyscy poszliśmy za nimi i to co tam zobaczyliśmy nie było przyjemne.

Widziałam tam zamordowaną Anastazję. Zasłoniłam dłonią usta i zaczęłam płakać, tak jak wszystkie dziewczyny. Chłopacy próbowali powstrzymać łzy, ale nie wychodziło im to najlepiej. Nauczycielka zadzwoniła na policję, a ja pobiegłam do łazienki. Weszłam do kabiny i się w niej zamknęłam. Po moich policzkach spływały łzy, ale po kilku chwilach powstrzymałam je i przysięgłam, że ten kto jej to zrobił zapłaci za swoje winy.

Otworzyłam drzwi oraz podeszłam do lustra. Przyjrzałam się mojemu odbiciu. Me oczęta były wciąż szklane oraz przekrwione. Zauważyłam morderczy błysk w jednym z nich.

Poczułam niepokojący dreszcz przelatujący po moich plecach. Przez krótką chwilę zastanawiałam się co to ma znaczyć, ale po chwili moje myśli wróciły do Anastazji. Zastanawiałam się kto ją zabił i dlaczego. Przez myśl przeszło mi, że to mogła być próba samobójcza, ale wybiłam sobie ten pomysł z głowy. Nie mogła.

Abigail. Chciała się zemścić, a agonia oraz zgon Anastazji była najlepszym sposobem. Ona jest potworem. Wiedziałam, że potrafi rozesłać plotki albo oskarżyć o cokolwiek, ale zabić kogoś. To nie było sprawiedliwe. Ona była niewinna.

Moje oczęta przepełniły się nienawiścią. Walnęłam pięścią o umywalkę.

Wyszłam z łazienki i udałam się do nauczycielki. Odczuwałam na sobie spojrzenie wszystkich. Wydawało mi się, że są przerażeni. Gdy tylko nauczycielka mnie zauważyła podeszła do mnie.

-Melodie. Dobrze, że jesteś. Policjanci chcą z tobą porozmawiać.

-W porządku…- odpowiedziałam niepewnie.

Szłam z nauczycielką w stronę wyjścia ze szkoły. Wciąż czułam wzrok innych na sobie. Tym razem zdawało mi się, że o mnie plotkują. Czyżby myśleli, że to ja? Zastanawiałam się, ale postanowiłam nie uciekać wtedy mieliby lepszy powód do oskarżania mnie.

Szłam potulnie jak baranek. Gdy doszłyśmy do wyjścia, nauczycielka kazała mi wyjść na dwór. Ze zdziwieniem wyszłam na zewnątrz.

Gdy się tam znalazłam spostrzegłam dwóch policjantów, którzy kazali mi wejść do radiowozu. Niechętnie wykonałam polecenie. Podczas jazdy samochodem nie działo się nic zbyt interesującego.

Kiedy dotarliśmy na miejsce zostałam zaprowadzona do sali przesłuchań, gdzie miałam wszystko wyśpiewać. Gdy usłyszałam o tym, że moje rzeczy znalazły się na miejscu przestępstwa oraz, że jestem podejrzewana o zbrodnie zaprzeczyłam. Powiedziałam, iż są w błędzie i to wszystko wina Abigail, Mirandy i Kate, ale oni nie chcieli mnie słuchać, usprawiedliwiając się tym, że są dowody na moją winę. Chciałam coś dodać, ale zostałam zabrana do pomieszczenia gdzie oddaje się rzeczy, a potem prosto do celi. Czułam ogromną chęć wypłakania się. Po chwili zaczęłam szlochać. Poczułam zmęczenie i po kilku sekundach odpływałam w krainę snów, szlochając w blasku księżyca.

Gdy się obudziłam spostrzegłam słońce wynurzające się zza wzgórza, które widziałam za więziennymi kratami. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Przed moimi oczętami przelatywały wspomnienia z wczorajszego dnia. Kolejny raz szlochałam. Nie przestałabym, gdyby nie więzienny strażnik, który dał mi śniadanie. Podziękowałam po czym zaczęłam jeść je. Czułam rosnącą nienawiść do dziewczyn. Mimo łez chciałam, aby cierpiały tak samo jak Anastazja. Gdy skończyłam jeść rozbrzmiał mój głos śpiewający każdy wyraz piosenki Luna’s Future z pasją. Potem Courtesy Call, Dance To Forget oraz The Zombie Song. Gdy skończyłam śpiewać spostrzegłam iż wszyscy się na mnie patrzą z podziwem wymalowanym na twarzach. Na moje policzki wkradły się blado-różowe rumieńce. Chwilę później przecinały je gorzkie łzy płynące strumieniami, a w ostateczności róż zniknął z mojej twarzy. Po chwili jednak moje szlochanie zostało przerwane przez policjanta, który kazał mi podążać za nim. Ruszyłam znudzonym krokiem. Lecz gdy dotarłam na miejsce zostałam poinformowana o tym, że zostanę wypuszczona skinęłam głową. Wyszłam przed budynek policji gdzie w końcu do mnie dotarło, że rodzice się pewnie martwią, chociaż policjanci na pewno ich poinformowali o tym, iż zostałam zatrzymana. Ruszyłam do domu, który był nieopodal łąki. Przez chwilę zastanawiałam się czy rodzice wiedzą co się działo w szkole. Pewnie tak. Jednak chciałam wrócić jak najszybciej do domu.

Gdy byłam na miejscu moje serce owinął niepokój. Dziwny niepokój. Obeszłam dom dookoła, ale nic nie widziałam. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam ją w dół. O dziwo drzwi były otwarte. Weszłam do kuchni rozglądając się czy nikogo bądź niczego nie ma. Nic. Cisza. Podeszłam do blatu. Chwyciłam za klamkę od szuflady. Pociągnęłam ją niepewnie. Po pociągnięciu klamki zaczęłam szukać czegoś czym mogłabym się obronić. Chwyciłam za jasno brązowy tłuczek i wyciągnęłam go. Obróciłam go kilka razy.

Ruszyłam w stronę łazienki. Gdy stałam już pod drzwiami czułam narastający niepokój. Otworzyłam je i zapaliłam światło. Niczego ani nikogo w niej nie było. Spojrzałam w lustro. Widziałam tylko swoje odbicie oraz otoczenie. Wyszłam z łazienki oraz zgasiłam światło.

Udałam się do salonu. Rozejrzałam się jedyne co widziałam to meble oraz elektronika porozmieszczane po całym pomieszczeniu.

Poszłam do mojego pokoju. Nic. Został ostatni pokój.

Sypialnia rodziców. Idąc w jego stronę zaczęłam odczuwać strach. Każdy krok powodował rośnięcie strachu wraz z niepokojem. Stanęłam przed drzwiami. Zaczęłam szybciej oddychać. Moje serce biło jak oszalałe. Mocniej zacisnęłam dłoń na tłuczku i szybko złapałam za klamkę. Pociągnęłam ją w dół, a drzwi pchnęłam do przodu gotowa do ataku. Lecz gdy tylko je otworzyłam moje oczęta zaszkliły się łzami.

Zobaczyłam rodziców, którzy byli martwi. Strumienie gorzkich łez spływały po moich delikatnych policzkach, a dłonią zakryłam usta. Moje nogi ugięły się pod wpływem szoku. Nikt nie słyszał moich szlochów. Najpierw Anastazja, a teraz moi rodzice.

Spojrzałam dookoła siebie, ale nikogo nie było. Zerknęłam na szafkę była tam kartka z napisem: Mówiłam, że się zemszczę! Wiedziałam czyja to wina. Jednak nie zadzwoniłam po policję. Nie chciałam trafić do sierocińca. Dlaczego? Ponieważ wszyscy moi krewni mieszkali daleko. Bardzo daleko.

Czułam narastającą nienawiść. Chciałam, aby za to zapłaciła, ale dzwonienie po policję nic nie da. Jej rodzice zadbają, żeby ich córeczka nie trawiła do więzienia.

Ruszyłam w stronę szopy w, której trzymaliśmy narzędzia z których korzystali dziadkowie mieszkający daleko od nas. Jednak postanowili zostawić nam je, ponieważ byli zbyt starzy, aby je targać ze sobą.

Stanęłam pod małym budynkiem, który był stary. Otworzyłam drzwi oraz zapaliłam światło.

Szukałam łopaty. Gdy już ją znalazłam, chwyciłam ją oraz pognałam pod wielki, stary dąb.

Wykopałam dwa głębokie otwory. Poszłam do sypialni. Wzięłam zwłoki rodziców.

Po chwili znowu znalazłam się w ogródku. Wsadziłam jedne zwłoki do jednej dziury, a drugie do drugiej. Zakopałam je w ziemi.

Usiadłam przed zasypanymi dziurami, co kilka sekund pociągając nosem.

Wróciłam do domu. Chwyciłam za portfel i poszłam kupić znicze i kwiaty.

Po dotarciu do sklepu poprosiłam o najlepsze znicze, zapłaciłam i wyszłam.

Po wyjściu z sklepu ruszyłam dalej.

Gdy dotarłam do kwiaciarni, weszłam tam oraz poprosiłam o najpiękniejsze bukiety jakie tylko są możliwe. Sprzedawczyni dała mi naprawdę piękne bukiety. Zapłaciłam za nie oraz ruszyłam do domu.

Gdy dotarłam do niego łza przepłynęła po moim policzku. Spojrzałam dookoła siebie, ale nikogo nie było. Zdziwiło mnie, że nigdzie nie było sąsiadów.

Nie miałam zegarka, ale po pozycji słońca wywnioskowałam, że jest południe. Zdziwiona ruszyłam w stronę starego dębu.

Po dotarciu na miejsce ułożyłam znicze oraz bukiety na grobach rodziców. Poszłam do domu po zapalniczkę. Szukałam ją wszędzie, aż w końcu znalazłam ją w piwnicy. Chwyciłam za nią i pobiegłam pod dąb.

Ze znicza wyciągnęłam wkład. Ustawiłam w odpowiedni sposób zapalniczkę i zapaliłam knot. Powtórzyłam tę czynność po czym udałam się do jednej z sąsiadek.

Stanęłam pod drzwiami i zapukałam. Czekałam około pięć minut. Zniecierpliwiona weszłam do domu. Pustka. Wyglądało to tak choćby opuściła dom w pośpiechu. Poszłam więc na łąkę gdzie zastanawiałam się jaką zemstę dam Abigail oraz jej dwóm psiapsiółkom. Postanowiłam zadać im wielki ból w między czasie plecąc wianek z kwiatów. Po zastanowieniu się stwierdziłam, że zabiję je.

Mimo tego, że obmyśliłam plan zemsty wciąż plotłam wianek. Po skończeniu go ruszyłam do domu trzymając go w dłoni.

Szłam powoli oraz spokojnie. Wiatr rozwiewał moje długie włosy.

Po dotarciu do domu rozejrzałam się po okolicy.

Weszłam do domu i spojrzałam na zegar. Była osiemnasta dwadzieścia. Stwierdziłam, że jeszcze nie jest czas na morderstwo.

Poszłam do mojego pokoju by się przebrać.

Położyłam wianek na biurku i zaczęłam grzebać w szafie.

Chwyciłam za fioletową koszulkę z dziurami na ramionach granatowe spodnie do kolan, które na końcu miały przyczepione białe pół księżyce, czarny pasek oraz tenisówki, których kolor jest połączeniem granatowego oraz fioletowego koloru.

Poszłam do łazienki się przebrać.

Gdy wyszłam nie wyglądałam jak ja.

Poszłam po szczotkę do włosów i zaczęłam rozczesywać włosy.

Po zakończeniu tej czynności chwyciłam za wianek zostawiony na biurku i założyłam na głowę.

Został jeszcze jeden problem.

Broń.

Po krótkim zastanowieniu poszłam do szopy. Otworzyłam drzwi i zaświeciłam światło.

Zaczęłam grzebać. Nie chciałam ani łopaty, ani kilofa, ani kosy. Zaczęłam się denerwować, ale w końcu znalazłam broń idealną.

Sierp. Spodobał mi się bardzo.

Wróciłam do domu zjadłam jabłko po czym udałam się do łazienki załatwić swoje potrzeby fizjologiczne oraz umyć zęby. Po skończeniu wszystkich czynności ostatni raz spojrzałam w lustro w tym domu.

Moje oczy stały się ciemniejsze, a błyski w nich zmieniły swój kształt z okrągłego na pół księżycowy.

Przymocowałam sierp do czarnego paska. Wzięłam telefon, cienki sznurek oraz gruby sznur i ruszyłam w stronę domu jednego sąsiadów.

Wiedziałam, że trzyma tam granaty. Miałam nadzieję, że kilka zostało w nim.

Gdy do niego weszłam moje nogi zaniosły mnie do piwnicy.

Tak!

Zostały tam cztery granaty. Wzięłam jeden i wyszłam z domu.

Zbudowałam prostą konstrukcję i przymocowałam do granatu oraz na środku ulicy. Przywiązałam długi i cienki sznur oraz oddaliłam się na bezpieczną odległość.

Przed oczami przeleciały mi wspomnienia związane z tym miejscem.

Ostatni raz spojrzałam na moją okolicę.

Pociągnęłam za sznur.

Gdy kurz opadł widziałam dziurę w miejscu, której dawniej stało osiem domów.

Łza zakręciła mi się w oku, ale ujrzałam zachodzące słońce, którego ostatnie promienie wydobywały się zza wzgórza, więc ruszyłam do lasu, ponieważ wiedziałam dzięki mediom społecznościowym, że tam się udają. Bezzwłocznie pobiegłam do lasu.

Gdy zobaczyłam trio skryłam się za drzewem. Kiedy były blisko podbiegłam do Kate i walnęłam ją rękojeścią sierpa, następnie Mirandę, a na końcu Abigail.

Przywiązałam je do drzew.

Pierwsza obudziła się Kate, która starała się wydostać z więzów, ale to było na nic, za mocno je przywiązałam. Ignorując jej rozpaczliwą próbę ucieczki wbiłam jej ostrze sierpa w brzuch po czym wyciągnęłam je, następnie wbiłam je w jej głowę i znów wyciągnęłam. Następna była Miranda. Również się szarpała. Znów na nic się to zdało. Zrobiłam jej to samo co Kate. Ostatnia była Abigail, ale zanim podzieliła losy swoich poprzedniczek ucięłyśmy sobie krótką pogawędkę:

-Kretynko oszalałaś??!! Widzisz co zrobiłaś??!! Jesteś potworem!!!!

-Nie. Nie jestem potworem, w przeciwieństwie do Ciebie. To wasze trio zabiło Anastazję i moich rodziców. Wy próbowałyście zrzucić na mnie winę za zgon mojej nieśmiałej przyjaciółki. Cieszyłyście się z każdego zadanego ciosu, każdej łzy cierpienia spływającej po ich policzkach oraz każdej minuty agoni waszych ofiar. Jeszcze masz czelność nazywać mnie potworem? Jesteś strasznie głupiutka, ale cóż to nie moja wina, że taka jesteś.- skończyłam monolog.- Pora na twą agonię.- powiedziałam z lekkim uśmieszkiem.

Abigail już się nie odezwała. Podzieliła los reszty dziewczyn. Już nigdy nie zobaczą światła dziennego.

Z moich oczu wypłynęło granatowa maź z białymi gwiazdeczkami.

To był koniec Melodie, którą wszyscy znali…

Stałam się Melodie The Friend Of Night. Każdy kto czyni zło innym obawia się zabicia z mojej ręki. Rany zostawiam w brzuchu oraz głowie. Po każdym morderstwie krwią piszę: „Noc to idealna pora na twą agonię, nieprawdaż?”. Oto moja historia…

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje