Historia

Obrończyni część 2

reinatha45 0 7 lat temu 545 odsłon Czas czytania: ~8 minut

To opowiadanie jest kontynuacją "Obrończyni część 1". Oto link do niego:

http://straszne-historie.pl/story/13579-Obronczyni-czesc-1

Otworzyła mi wysoka blondynka z kokiem. Prawdopodobnie mama Lindsay. Kiedy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się i powiedziała ciepłym głosem:

-Dzień dobry! Ty musisz być Samanta. Lindsay dużo mi o tobie opowiadała.

-Dzień dobry-odpowiedziałam- Tak, to ja.

-Wejdź, kochanie i daj mi ten bagaż. Nie wypada byś sama go ciągnęła. Może się czegoś napijesz, a może masz ochotę na ciasteczka?

-Nie, dziękuję.

-W porządku. Chodź, zaprowadzę cię.

Byłam olśniona tym, jak pięknie ozdobiony był ten dom. To złotko, to cyrkonie. Gdy doszłyśmy do końca korytarza ujrzałam drzwi ozdobione złotymi kotkami. Kobieta uchyliła je i powiedziała:

-Lindsay! Koleżanka przyszła!

Gdy tylko mnie zauważyła uśmiechnęła się szeroko i zaprosiła mnie do środka. Jej pokój był chyba najpiękniejszy! Były w nim trzy podwójne łóżka, więc miałyśmy bardzo dużo miejsca. To było zdziwienie, bo ja zawsze gniotłam się z mamą w pojedynczym łóżku, a tata spał gdzieś obok na podłodze, bo nie było nas stać na dwie sypialnie. Lindsay usiadła obok mnie i zaczęłyśmy rozmawiać. To o szkole, to o ocenach, ale głównie o naszym życiu. Pochwaliła mi się swoimi trzema telefonami, za około 12 tysięcy każdy. To ciekawe, bo kilka dni przed "akcją" z Bobem, Markiem i Cynthią mówiła, że rodzice mogą jej kupić jedynie 2 telefony po maksymalnie 5 tysięcy każdy, bo jadą na Florydę. Co ciekawe okazało się, że jadą jeszcze do Francji. Cóż, nie chciałam się wtrącać w niczyje sprawy. Nim się obejrzałyśmy nadszedł wieczór. Do naszego pokoju wszedł mężczyzna w garniturze (pewnie ojciec Lindsay) i powiedział, że czas iść spać, bo jutro wigilia i trzeba być wypoczętym. Rozłożyłam się na łóżku, wciąż nie mogąc się nadziwić jakie jest wygodne, i usnęłam.

W nocy dręczyły mnie koszmary. Wszystkie "akcje" z ostatnich dni powróciły. Widziałam głowę Ashley upadającą na ziemię i kipiącą z niej krew, powtórzyło się też spotkanie z Olivią, która jej nie pamiętała, a także dwie dziewczyny zastanawiające się dlaczego leżę na ziemi.

Obudziłam się zlana potem. Spojrzałam na zegarek. Było już dobrze do północy. Szkoda, że nie wzięłam z domu nic do picia. Strasznie zaschło mi w gardle, język lepił się do podniebienia. Pewnie oni mieli coś do picia. Tak, wiem, to niegrzeczne brać czyjeś rzeczy bez pytania. Ale pomyślałam, że jedna szklanka mniej czy więcej nie zrobi im różnicy. Wzięłam z lodówki mleko i wypełniłam nim szklankę po brzegi. Wzięłam duży łyk. Mleko było zimne, ale za to orzeźwiające. W tym momencie ujrzałam w korytarzu błysk światła. Nie wiedzieć czemu w tym momencie zrobiło mi się słabo i duszno. Kuchnia miała wyjście na zewnątrz, więc postanowiłam z tego skorzystać i wyjść na zewnątrz. Opary świeżego powietrza cudownie przeszywały mój nos. Już nie było mi tak duszno. Próbowałam sobie wytłumaczyć, że ten błysk światła to po prostu błyskawica, albo żarówka się spaliła. To jednak nie tłumaczyło tego, dlaczego nagle zrobiło mi się niedobrze. Kiedy tak to analizowałam zauważyłam coś ciekawego. Po drugiej stronie ulicy chodziła zagubiona dziewczyna, chyba nawet w moim wieku. Wyglądała nieco śmiesznie. Długi, rudy kucyk z czerwoną kokardą, różowa sukienka w czarne paski, ale najdziwniejsze były jej oczy. Miały taki różowo-czerwony kolor. W tym momencie nie było mi jednak do śmiechu, bo dziewczyna była wyraźnie zdruzgotana.

-"To niemożliwe, to niemożliwe!"-powtarzała w kółko. W końcu usiadła na murku. Podeszłam do niej i zapytałam:

-Czy coś się stało?

-Stało się, stało...-odpowiedziała-ale chyba ci nie będę mówić bo i tak nie uwierzysz i uznasz mnie za psychiczną.

-"Po ostatnich wydarzeniach we wszystko uwierzę"-pomyślałam, po czym rzekłam:

-Uwierzę ci, zobaczysz. Proszę, powiedz co się stało.

-No dobra, skoro prosisz...

Usiadłam na murku obok Caroline (bo tak miała na imię ta dziewczyna). Ona wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić:

-Chyba powinnyśmy zacząć od tego że nigdy nie byłam podobna do swojej siostry Natalie, mimo że byłyśmy bliźniaczkami. Ona miała blond włosy, które zawsze czesała w te śmieszne, 2 stojące kucyki. Miała też niebieskie oczy. Jak widzisz, zupełnie przeciwieństwo mnie. Za to dogadywałyśmy się jak żadne inne siostry. Wszystko się zaczęło od tego, że przeprowadziłyśmy się tu z Nowego Jorku. Dopiero co skończyłyśmy pierwszą klasę a już musiałyśmy zmienić szkołę. Obecnie jestem w klasie 4b...

-Przepraszam, że ci przerwę, ale ja chodzę do klasy równoległej.

-Spoko. Wracając do tematu, jak tylko poszłam do nowej szkoły, rówieśnicy zaczęli mi dokuczać z powodu mojego dziwnego wyglądu. Natalie też dokuczali z powodu tego, że ma taką siostrę, a tak się złożyło, że trafiłyśmy do jednej klasy. Pewnego dnia tak mnie rozzłościli, że usiadłam na schodach i zaczęłam płakać. Obok mnie usiadła blondynka. Była bardzo biednie ubrana. Powiedziała, że nazywa się Lindsay Anderson.

Kiedy tylko to usłyszałam ciarki przeszły mnie po plecach.

-Powiedziała też, że jeśli będę się z nią trzymać to nic mi się nie stanie. Następnego dnia nie zapomnę nigdy. Szłam sobie korytarzem, kiedy nagle podeszła do mnie Lionel i zaczęła mi dokuczać. Nie wytrzymałam i uderzyłam ją książką...zmiażdżyłam jej głowę..Nie wiem dlaczego uderzenie było TAK silne. Lindsay kazała mi uciekać, więc jej posłuchałam. Uciekłam gdzieś w ciemny zaułek szkoły, całkowicie załamana. Lindsay mnie uspokoiła i kazała tam wracać. Nie było już zwłok Lionel, co ciekawe nikt też nie pamiętał ani jej, ani tego wydarzenia. Od tej pory każdy kto mi dokuczał znikał tak samo i nikt o nim nie pamiętał. Co ciekawe po każdej takiej akcji Lindsay nosiła droższe ciuchy, dziś już jest bardzo bogata. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Do dziś. Na przerwie ja i Natalie mocno się posprzeczałyśmy. Podczas awantury ona mnie popchnęła. Zapłakana uciekłam do toalety. Wiedziałam, że zaraz się pogodzimy, bo zawsze tak było. Poszłam w tamto miejsce ale jej tam nie było. Spytałam jej przyjaciółkę, Grace, czy nie widziała gdzie poszła Natalie, ale ona nawet nie wiedziała o kim mówię...Wtedy zrozumiałam, że spotkał ją ten sam los co innych. Nawet rodzice jej nie pamiętają. Straciłam ją...

Zobaczyłam jak z jej oka spływa łza.

-Pewnie teraz myślisz, że powinnam się leczyć, ale zapewniam cię...

-Ja ci wierzę-odpowiedziałam w pośpiechu- Bo widzisz, mnie spotkało coś podobnego.

Wtedy opowiedziałam jej swoją historię. Wszystko zaczęło nam się układać w całość. Więc to było tak:

Lindsay tak naprawdę pochodziła (tak jak ja) z biednej rodziny, z czym nie mogła po prostu się pogodzić, dlatego postanowiła się wzbogacić w nietypowy sposób. Musiała znaleźć jakąś ofiarę dręczoną przez innych. Wtedy rzuciła na nią jakąś klątwę i wszyscy, którzy jej dokuczali byli po prostu wymazywani z życia, gdy tylko się odwróciła. Z każdą taką zaginioną osobą stawała się coraz bogatsza.

-A to suka! Nie daruję jej tego! Przez nią nie mam siostry!-powtarzała rozwścieczona Caroline.

Miała prawo być zła. Ja sama byłam. Lindsay mnie oszukała! Nie przyjaźniła się ze mną dlatego, że mnie lubiła, tylko by zbierać na mnie kasę! Była bezwzględna.

Wzburzone zmierzałyśmy w stronę jej domu. Nie wiedziałyśmy nawet co zrobimy. Otworzyłam na oścież drzwi do pokoju Lindsay. Jej łóżko było puste. Z pokoju obok dało się słyszeć różne dźwięki. Jakby przesypywanie bardzo gładkich kamieni. Caroline delikatnie uchyliła drzwi do pokoju. To co zauważyłam przyprawiło mnie o dreszcze. Na stole widniało kilkanaście kolorowych, szklanych kulek wielkości dłoni. Czerwone, zielone, żółte, fioletowe, niebieskie, pomarańczowe-nie wiem ile kolorów jeszcze. Dwie z nich (żółta i czerwona) były puste, a w reszcie były twarze dzieci. W czterech z nich rozpoznałam twarze Ashley, Marka, Boba i Cynthii.

-Natalie..- szepnęła do mnie Caroline pokazując niebieską kulkę na środku stołu.

Nad nimi stała Lindsay z pióropuszem na głowie i skórzaną księgą w ręce. Z tyłu było lustro, a w nim obraz jak dwóch chłopców znęca się nad jakąś dziewczyną w parku. Lindsay wykrzykiwała słowa które nie bardzo rozumiałam. Kiedy w lustrze przerażona dziewczyna skuliła się i zamknęła oczy, sylwetki chłopaków zaczęły zanikać, a na stole obok niej widać było zarys złotego pierścionka.

-Nie wytrzymam-ja i Caroline jak na komendę szepnęłyśmy oburzone. Z całej siły otworzyłam drzwi. Zaskoczona Lindsay wypuściła księgę z rąk, a obraz w lustrze znikł. Popatrzyła na nas wzburzonym wzrokiem i zapytała surowo:

-Mogę wiedzieć, dziewczyny, co wy odwalacie?

-To my powinnyśmy zadać to pytanie tobie!-odkrzyknęła zniecierpliwiona Caroline.

-Ty kurwo! Wykorzystałaś perfidnie nasze nieszczęście, by zarabiać na tym kasę! Jesteś CZAROWNICĄ!-dodałam

-A wy niewdzięcznicami! Powinnyście się cieszyć, że się ich pozbyłam!

-Że pozbyłaś się MOJEJ SIOSTRY?!- Wrzasnęła Caroline i rzuciła się na Lindsay. Ta miała jednak więcej siły i kopnęła ją na ścianę, po czym zaczęła ją atakować. Ja postanowiłam skorzystać z okazji. W głowie ułożył mi się szybki plan, by pokonać Lindsay jej własną bronią.

Podeszłam do stołu. Twarze we wszystkich kulkach były wykrzywione w grymasie od spazm bólu i cierpienia. Kiedy popatrzyli na mnie błagalnym wzrokiem zrobiło mi się ich żal. Nawet Ashley. Wzięłam do ręki skórzaną księgę i pomyślałam, że skoro Lindsay atakuje teraz Caroline, to jeśli wypowiem zaklęcie, ona zniknie. Była teraz tak zajęta jej wykańczaniem, że nawet nie zorientowała się, że założyłam na głowę pióropusz i zaczęłam czytać:

Pont lequelle asino sobeoano

Cocarda ol/ querte, noe sarm

Pruxelio Pruxelio Valentone

Aprixo jaquelle, sentq nov

Jak tylko skończyłam wypowiadać zaklęcie, wydarłam się jak najszybciej i najgłośniej to możliwe:

-CAROLINE ZAMKNIJ OCZY!!!

Gdy tylko to zrobiła Lindsay została wciągnięta do żółtej kulki, którą położyłam na półce między dwoma słoikami. W księdze wyczytałam też, że aby uwolnić ludzi z kulek, wystarczy po prostu je stłuc. Caroline jednym, szybkim ruchem ręki zmiotła je wszystkie ze stołu. Rozbiły się. Większość ludzi uciekło, kilka zdążyło jeszcze rzucić szybkie "dziękuję". Kiedy tylko Natalie uwolniła się z kulki, od razu wpadły sobie z Caroline w ramiona i powiedziały, że na dowód wdzięczności przepiszą się do tej samej klasy co ja. Ashley, Bob, Mark i Cynthia przeprosili mnie i obiecali, że już nie będą mi dokuczać. Pogratulowali mi nawet odwagi.

Obecnie żyję o wiele lepiej. Nikt już mi nie dokucza po tym, jak Ashley opowiedziała im czego dokonałam. Caroline i Natalie są teraz moimi przyjaciółkami. PRAWDZIWYMI przyjaciółkami. Widać trzeba coś stracić, żeby coś zyskać. Niepokoi mnie tylko jedna rzecz. Kulki są lekkie i łatwo można je stłuc, a ja umieściłam kulkę z Lindsay przy OTWARTYM oknie. Wystarczy mały podmuch wiatru, by ją stamtąd zrzucić i stłuc. Czy będzie chciała się wtedy zemścić?

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje