Historia

Nowa koleżanka cz. 3 (i ostatnia)

reinatha45 0 6 lat temu 619 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Ocknęłam się w ciemnym pokoju o szarych ścianach. Zewsząd czuć było zapach stęchlizny. Byłam przywiązana do stołu. Bardzo mocno. W kącie stała Katie, odwrócona do mnie tyłem. Po dłuższej chwili odezwała się szyderczym głosem:

-Oj Ruby, Ruby, Ruby.... Głupim błędem było wtrącanie się w moje sprawy. Trzeba było słuchać swej przyjaciółeczki. Myślałam, żeś mądrzejsza.

Na te słowa zamarłam. Skąd mogła wiedzieć o mojej rozmowie z Mary?! Ale nie tym zaprzątałam sobie teraz głowę. Musiałam się uratować. Bałam się, co może się stać. Zaczęłam się drzeć jak opętana:

-WYPUŚĆ MNIE! WYPUŚĆ MNIE! NIC NIKOMU NIE POWIEM! PROSZĘ!

Katie zaśmiała się.

-Nie słyszałaś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? Nie mogę cię puścić. Nie ufam ci. Ale spokojnie. Nie będzie bolało. Aż tak długo.

-PUSZCZAJ!-wrzasnęłam, wciąż wijąc się jak gąsienica i próbując rozluźnić liny, którymi byłam przywiązana.-ZROBIĘ WSZYSTKO! ODDAM CI CIUCHY, PIENIĄDZE I TELEFON! JA... BĘDĘ CIĘ BRONIĆ JAK BĘDĄ CI DOKUCZAĆ!- wykrzykiwałam, płacząc przy tym jak małe dziecko.

Katie ponownie zarechotała.

-Myślisz, głupia dziewczynko, że zależy mi na uznaniu od tych debili? Mam ich w dupie! Nie boje się! Bo co ci śmiertelnicy mogą mi zrobić? To prędzej oni powinni bać się mnie...

Słowa Katie wprawiły mnie w zadumę.

-Smiertelnicy...? A ty kim jesteś?- spytałam ze strachem, ale i zaciekawieniem.

Nie odpowiedziała. Odwróciła się i podeszła do mnie. Stała kilka centymetrów od stołu, do którego byłam przywiązana. Serce biło mi jak oszalałe. Bałam się jak cholera. Żałowałam, że tu przyszłam. Katie ponownie zaczęła się śmiać. Tym razem nie zakryła buzi. I wtedy to zobaczyłam. I wtedy wszystko połączyło się w całość. Zobaczyłam jej kły. Jak u wampira. Bo była wampirem. Stąd blada karnacja. Dlatego jak mówiła, to zatykała usta. Lyidia zmarła wskutek wykrwawienia, bo Katie wyssała z niej krew. I to właśnie krew miała w butelce. Dlatego się wkurzyła- w końcu krew nie jest czymś, co kupimy po prostu w sklepie. I wreszcie dlatego miała gdzieś obelgi od klasy- przecież jakie szanse głupie gimbusy mają z wampirem, który może mieć 1000 lat?

Katie otworzyła usta i zaczęła je przystawiać do mojej szyi. W tym samym momencie udało mi się oswobodzić lewą rękę. Obok stołu leżały narzędzia takie jak piły czy siekiery. Ja chwyciłam za tasak i w ostatnim momencie wbiłam go Katie w bok. Ona odskoczyła ode mnie i poślizgnęła się upadałąc na tyłek. Za pomocą tego właśnie tasaka udało mi się przeciąć liny, które mnie więziły. Potem już działałam jak w amoku. Zerwałam zasłonę z dużego okna. Do pokoju wdarły się intensywne promienie słoneczne. Skóra Katie zaczerwieniła się jak po poparzeniu. Z sykiem, na czworakach udała się do kąta. Ja nie zastanawiając się długo wybiłam okno i uciekłam. Zdążyłam usłyszeć, jak Katie krzyczy:

-Pożałujesz ty suko! Zniszczę ciebie i wszystkich twoich bliskich!

***

Nazajutrz ze strachem poszłam do szkoły. Na korytarzu już czekała na mnie Mary.

- I jak? Dowiedziałaś się czegoś?- zapytała.

Postanowiłam, że nie będę jej denerwować. Zresztą, nawet jakbym powiedziała, to pewnie i tak by mi nie uwierzyła.

-Niestety nie. Jakoś mi uciekła.

- A może to i lepiej?

-No - odpowiedziałam bez wyrazu, po czym korytarz wypełnił dźwięk dzwonka.

Z całych sił liczyłam, że Katie nie przyjdzie. Niestety, przyszła. Jak zwykle siedziała w ławce z tyłu. Patrzyła na mnie znad swojej książki, z takim chłodem i nienawiścią, że cała się trzęsłam, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Napięcie przerwał Alex, który wraz ze swoimi kolegami podszedł do Katie. Wyrwał jej książkę i rzucił na drugi koniec klasy, po czym z ironicznym uśmieszkiem zwrócił się do dziewczyny:

-Nie czytaj tak, ślicznotko. Dobrze wiesz, że nawet dzięki książkom nie masz szans nic osiągnąć, czarownico.

-Spadaj frajerze- wysyczała Katie, zakrywając jak zawsze usta.

Wszyscy byli zaskoczeni, że Katie powiedziała cokolwiek w swojej obronie. Alex widocznie się zdenerwował, bo popchnął dziewczynę, przez co ta wywróciła się z krzesłem. Zaczął ją bić, kopać, pluć na nią. Po chwili dołączyła do niego ponad połowa klasy. Nie jedna osoba nie omieszkała się skoczyć jej na brzuch, wylać na nią picie, czy wysmarować jej włosy dżemem z kanapki. Po chwili usłyszeliśmy kroki nauczycielki. Wszyscy, łącznie z Katie, usiedli na swoje miejsca. Do klasy weszła pani Harrency- nauczycielka polskiego.

-Dzień dobry dzieci, wybaczcie, że tak długo to trwało, ale musiałam podpisać dokumenty. No dobrze, zapiszcie temat lekcji.

Lekcja mijała normalnie. Jednak potem zauważyłam, jak Katie wyciąga z plecaka...pistolet i celuje w nauczycielkę.

-PROSZĘ UWAŻAĆ- krzyknęłam, jednak było za późno. Pani Harrency dostała strzał w głowę, a Katie zamknęła salę na klucz. Wszyscy siedzieli przerażeni.

-No dobra, głupie gówniarze-powiedziała sarkastycznym tonem, nie zakrywając już ust. Widok jej kieł jeszcze bardziej przerażał całą klasę.- Dzisiaj zapłacicie za wszystko czego doznałam. W sumie, miałam tego nie robić, ale wczorajsza wizyta pewnej wścipskiej idiotki z waszej klasy mnie do tego skłoniła. Możecie podziękować swojej koleżance- Ruby Evans.

-Ale Ruby, przecież mówiłaś...-zaczęła Mary

-Milczeć!- urwała Katie- Kogo by tu strzelić pierwszego...-zaczęła głośno się zastanawiać. Podeszła do ławki Carry i Olivii, a one siedziały roztrzęsione.

-Wy, idiotki, o ile pamiętam razem z tą kretynką Lyidią najbardziej lubiłyście mnie męczyć. Nienawidziłyście mnie.

-N..Nien..nawidziły?- zaczęła przymilnie Carry- Nie, skąd. Nawet cię polubiłyśmy.

-No właśnie. Za to, że pozbyłaś się tej k..kre..tynki- dodała Olivia.

-Okej- odpowiedziała ironicznie Katie- Skoro mnie lubicie, to bez problemu odpowiecie na kilka prostych pytań na mój temat. Dobra odpowiedź- żyjecie, zła odpowiedź- strzał.

Wszyscy w napięciu czekali na rozwój wydarzeń.

-No dobra, Carry, ty pierwsza. Jak myślisz, jaki jest mój ulubiony kolor?

-Cz..Cza..Cza..czarny?- spytała blada z przerażenia Carry.

-BŁĄD!- odpowiedziała Katie, zadając tym samym dziewczynie strzał w gardło. Ta upadła na ziemię, ksztusząc się swoją krwią i umierając w okrutnych męczarniach.-

Mój ulubiony kolor to czerwony, jak twoja krew.

- Olivio, teraz ty. Mój ulubiony przedmiot.

-Plastyka?- wydukała Olivia ze łzami w oczach.

-NIE. Poprawna odpowiedź to historia- odparła Katie, i po chwili Olivię spotkał ten sam los co Carry.

-No dobra. Mary, sprawdźmy co ty o mnie wiesz- Katie zwróciła się do mojej przyjaciółki, obdarzając mnie chorym spojrzeniem. Ja siedziałam zdenerwowana, mając nadzieję, że to zły sen.

-Dla ciebie, Mary, trudniejsze pytanie. Jak może mieć na imię mój brat bliźniak?

-Carol?- spytała poddenerwowana i zdezorientowana Mary.

-Nieprawda! Marcus! On ma na imię Marcus!- wykrzyknęła, z satysfakcją celując pistolet w stronę Mary. W tym samym momencie odepchnęłam krzesło mojej przyjaciółki do tyłu. Trochę za mocno, bo wywróciła się i trochę poobijała, nie odniosła jednak poważniejszych obrażeń. Wykorzystałam chwilową dezorientację Katie, pozbawiając ją broni i wyrzucając przez okno. Ta, patrząc na mnie z nienawiścią, wysyczała przez zęby:

-Ty wścibska suko!

Stałyśmy tak przez chwilę, która zdawała się być wiecznością. Przerażona klasa wpatrywała się to we mnie, to w Katie. Potem dziewczyna rzuciła się na mnie i mnie popchnęła. Poleciałam dobre 2 metry do tyłu i pociągnęłam niechcący z roletę, która spadła, wpuszczając tym samym do klasy promienie słońca. No przecież! Że też wcześniej o tym nie pomyślałam! Słońce oświetlało ciało Katie, która wrzeszczała i wiła się jak robak. Reszta klasy pomogła mi ją przytrzymać. Jej skóra zaczęła się zwęglać, jakby ktoś oblał ją kwasem. Po chwili jedyne co pozostało po Katie to kupka popiołu. Wszyscy przerażeni patrzyliśmy po sobie próbując ogarnąć co się właśnie stało. Potem już była typowa akcja- policja, rodzice. Wszyscy powiedzieliśmy co się stało, jednak nikt nie uwierzył. Policja stwierdziła, że jesteśmy po prostu w szoku pourazowym i zaleciła wszystkim psychologa. Dostaliśmy też tydzień wolnego.

***

Do szkoły wróciliśmy w czwartek. Pierwszą lekcją była godzina wychowawcza.

-Mam nadzieję, że to koniec przygody z wampirami- powiedziałam w żartach do Mary.

-Oby. To było straszne.

Wychowawczyni weszła do klasy. Miała dla nas wieści.

-Słuchajcie, kochani, ostatnio straciliśmy cztery uczennice, więc dziś powitamy nowego ucznia. Marcus, wstań proszę!

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje