Historia
Mario 666
Lubie Mario. Chcąc powspominać dzieciństwo postanowiłem kupić Mario. Gdy jechałem zobaczyłem starca który ma Maria. Przepraszam? Tak młodzięcze? Czy mógółbym kupić Maria? Jasne i tylko za jednego grosza! Wróciłem do domu i jak najszybciej włożyłem dysk z grą. Gdy tylko ukazało się menu zauważyłem czerwone niebo a Mario nie miał oczu a z tej ciemności leciała krew. Przeraźiłem się tym ale odważyłem się by kliknąć przycisk start. Zacząłem w zamku. Nie było żadnego przeciwnika. Szedłem przez most. A pod mostem była lawa. Gdy tylko biegłem most się zapadał. Szedłem szybciej i dotarłem do mety. Kolejny poziom był na powieszchni. Tym razem pojawili się przeciwnicy. Był to Luigi i Koopa. Z oczu Luigiego leciała krew. Szłem dalej i gdy tak robiłem robiło się ciemno. Gdy ciemność pochłonęła wszystko zauważyłem księżniczkę. Wiedziałem że to koniec. Jednak nie. Słyszałem kroki Luigiego. Szedł do mnie i wbił mi nóż w serce. Wtedy krew zaczerwieniła mi cały ekran a gra się skończyła. Po tym czymś nie mogę zasnąć aż do dziś. Spaliłem tą płytę. Nie będę grał w Maria. W tą wersje.
Komentarze