Historia

Wykluczona

reinatha45 1 6 lat temu 890 odsłon Czas czytania: ~10 minut

Nad Krakowem wznosił się wschód słońca. Mieszkańcy tego cudownego miasta nie byli świadomi tego, jakie chore rzeczy dzieją się w pewnym domu. Dobrym domu. A najdokładniej domu państwa Żagielskich. Chociaż jakby tak teraz się zastanowić to ciężko nazwać ich miejsce zamieszkania domem. Nawet określenie „Willa” to za mało. Ten budynek podchodził wręcz pod dworek. Z zewnątrz wyglądał nieco staro, ale wnętrze było wprost przecudne. Dużo dekoracji, niezliczona ilość pokoi. Miejsce to tętniło wręcz życiem, głównie przez krzątającą się po nim wiecznie służbę. A to dlatego, że państwo Żagielscy byli niezwykle bogaci, mogli sobie pozwolić na praktycznie wszystko. Ich córka Beata miała wszystko czego jej dusza zapragnęła. Miała duży pokój z własną garderobą i wiele różnych rzeczy, o których większość kobiet może sobie jedynie pomarzyć. Była również niesamowicie inteligentna, rodzice byli z niej od najmłodszych lat bardzo dumni. Bardzo ją kochali.

Pewnie teraz sobie myślisz, że życie tej rodziny było idealne, perfekcyjne. Otóż nie. Istniała bowiem pewna udręka, kula u nogi, zmora, która niszczyła ich harmonijne życie. A dokładnie chodzi o ich drugą córkę- Klaudię. Mimo że była siostrą bliźniaczką Beaty, tak bardzo się od niej różniła. Podczas, gdy Beata była piękną dziewczyną, ona wyglądała wprost szkaradnie. Była przeraźliwie chuda, blada, miała ciągle worki pod oczami, jej oczy były tak ciemne, że prawie czarne. Włosy również miała ciemne, ale wiecznie rozczochrane, kruche, zbite, rzadkie. Jej wygląd odstraszał i wcale nie dziwne byłoby, gdyby ktoś spacerując w nocy pomylił ją z widmem.

Klaudia, kiedy tylko do niej się podeszło wzbudzała strach i okropną niechęć. Nie tylko przez demoniczny wygląd. Po prostu miała w sobie coś przerażającego. W szkole w ogóle nie miała przyjaciół, wszyscy po kątach się z niej podśmiewali, mówili o niej „potwór”, „dziwaczka”, „paskuda”. Ale żartowali tak tylko między sobą, bo nikt nie miał odwagi powiedzieć jej tego w twarz. Nauczyciele również nie pałali do niej sympatią, zawsze chłodno się z nią obchodzili mimo, że nigdy nie była niegrzeczna. W domu również nie miała lekko. Rodzice ignorowali ją, nie odzywali się do niej i nie reagowali gdy ona się odzywała. Nie rozpieszczali jej tak jak Beaty, chociaż przy swoim statusie finansowym spokojnie mogliby to robić. Beata również nie pałała sympatią do siostry, starała się jej unikać, traktowała ją jak ciężar, jak kogoś, z kim absolutnie nic ją nie łączy. Nie kochała jej. Nienawidziła.

Klaudia będąc traktowana jak dziwaczka zaczęła się tak zachowywać. Cały dzień siedziała sama, nie odzywała się w ogóle, nawet będąc pytana w szkole nie wydusiła ani słowa. Mijały lata. Jednak po pewnym czasie zachowanie Klaudii zaczęło przerażać wszystkich. Często stała nad łóżkami swoich bliskich z twarzą wykrzywioną w chorym, psychopatycznym uśmiechu. Zaczęło to innych denerwować. Jednak krzycząc na nią, a nawet bijąc nie można było wydusić z niej słowa.

To było 16 lipca. Dziewczynki miały po 11 lat. Znajomi ich rodziców brali ślub i rodzice musieli wyjść na całą noc. Klaudia i Beata musiały same się sobą zająć, bo ich opiekunka się rozchorowała a Joanna i Robert (czyli rodzice dziewczynek) nie mogli znaleźć zastępstwa. Ale to nic, bo Beata była bardzo zaradna i odpowiedzialna. Jak zwykle położyła się spać. Przebudziła się o 2:00. Kilka kroków od jej łóżka stała Klaudia. Jak zwykle z tym przerażającym uśmieszkiem. Jednak to nie wszystko. W ręce trzymała... martwego kota. Kapała z niego krew. Tego było za wiele. Beata w jednej chwili poczuła obrzydzenie, strach i gniew. Ale głównie gniew. Miała już dość siostry, która ją przerażała.

-Coś ty kurwa zrobiła?! Co ty znów odwalasz dziwaczko?!!- wysyczała zdenerwowana dziewczyna przez zęby.

Klaudia w milczeniu poszerzyła swój przerażający uśmieszek.

-I co się szczerzysz? Odpowiedz! Mam cię dość psychopatko! DOŚĆ ROZUMIESZ?! NIENAWIDZĘ CIĘ!- wrzasnęła Beata czerwona jak papryka i pchnęła siostrę, która uderzyła głową o kaloryfer. Mimo, że nie straciła przytomności, obezwładniło ją to na chwilę.

Beata już nie myślała logicznie, działała instynktownie. Wzięła gigantyczne akwarium wypełnione wodą, w którym za 3 dni miały zamieszkać rybki, i położyła na ziemi. Następnie chwyciła głowę siostry i zanurzyła pod wodą. Tak, zaczęła ją topić. Klaudia wiła się, wierzgała nogami i krzyczała. Jednak Beata nie przestawała. Czuła, że jeśli chce zaznać spokoju musi ją zabić. Musi się pozbyć tej małej zmory. Trwało to kilka minut. Klaudia umilkła, przestała się ruszać. Umarła. Beata zatarła ślady zbrodni, a następnie włożyła ciało siostry do worka i zaniosła nad pobliską rzekę. Tu zakopała jej ciało, po czym wróciła i po prostu...poszła spać dalej. Nie czuła wyrzutów sumienia, ani nawet strachu z powodu zaistniałej chorej sytuacji. Jedyne co czuła to satysfakcję i ulgę, bo w końcu pozbyła się ciężaru, widma, które męczyło ją tyle lat.

Nazajutrz, gdy przyjechali rodzice, przywitali się oni z Beatą. Nawet nie pytali o Klaudię. I nie wspominali o niej przez następne lata. Bez niej wydawali się dużo szczęśliwsi, bardziej wyluzowani. Nic już nie zaburzało ich idealnego życia. Nawet w szkole się nią nie interesowali. No, czasem ktoś coś wspomniał, ale zwykle bardziej złośliwie np. "Ciekawe gdzie się podziewa ta bladolica kosmitka" ale w takich sytuacjach zazwyczaj odpowiadano żartem i szybko zmieniano temat. A po krótkim czasie w ogóle o niej zapomniano. Po prostu wykreślono ją z listy uczniów i wszyscy zachowywali się tak, jakby Klaudia nigdy nie istniała.

Mijały lata. Beata z uroczej dziewczynki powoli przemieniała się w przepiękną dziewczynę. Zawsze była obiektem westchnień wszystkich chłopaków w klasie. Oprócz tego miała miliony koleżanek, uczyła się najlepiej w klasie i wszyscy nauczyciele ją lubili. Egzamin gimnazjalisty napisała znakomicie i przyjęli ją do wymarzonego liceum. Tam od razu wszyscy ją polubili. Była bardzo pozytywną osobą, promieniowała taką dobrą energią, że trudno było jej nienawidzić. A więc tak, Beata wiodła życie idealne. Jednak z czasem ideał to za mało. Jako 17-latka zaczęła szukać miłości To chyba normalne u dziewcząt w jej wieku. Jednak żaden chłopak z klasy nie był w jej typie. Do czasu.

W drugim semestrze dołączył do ich klasy Kuba. Normalnie ciacho. Był ładnie wystrzyżonym brunetem nieco ciemniejszej karnacji, z pięknymi ciemnymi oczami i doskonałą twarzą. Wysportowany, wysoki i umięśniony. Do wszystkich odnosił się z szacunkiem, a poza tym był z bogatego domu. Wszystkie dziewczyny oszalały na jego widok. W tym także Beata. Bardzo jej się spodobał. Cóż.. ona jemu też. Nie minęło dużo czasu, aż wyznał jej co czuje i zaprosił na romantyczną kolecję przy świecach w piątek. Dziewczyna miała ochotę skakać z radości. Wszystkie koleżanki jej zazdrościły, a jednocześnie szanowały za to, że udało jej się schwytać taką "zdobycz".

12 marca, piątek. Dom państwa Żagielskich promieniował radością. Joanna, nucąc skoczną muzykę, ćwiczyła na swojej "siłowni". Robert przeglądał kolejny tom klasyki. Służba wykonywała sumiennie swe obowiązki. A Beata? Jak na skrzydłach wpadła do swojej garderoby i wyjęła z szafki swój najdroższy perfum. Wcześniej jednak przejrzała się dla pewności w lustrze i sprawdziła, czy na pewno dobrze wygląda. A Beata była naprawdę ładna. Była wysoka i szczupła, ale nie była "deską"- miała bardzo kuszące i atrakcyjne krągłości. Miała słowiańską urodę. Jej naturalne, gęste, rude włosy sięgały niemal do pasa. A w jej pięknych, ciemnoniebieskich oczach z czarną oprawką można było zatonąć.

Dziewczyna wzięła w ręce wspomniany wcześniej perfum i zaczęła psikać się końską dawką. Chciała dobrze wypaść przed Kubą, bo tak naprawdę to był pierwszy chłopak jaki jej się spodobał. Nucąc pod nosem rytm piosenki miłosnej, zaczęła wywijać piruety przed lustrem, nie spodziewając się tego, co zaraz nastąpi. Zrobiła duży obrót. Gdy odwróciła się z powrotem do lustra, zamarła. Zamiast swojego odbicia ujrzała...ją. Paskudne, rozczochrane czarne włosy. Podkrążone, czarne oczy. Przeraźliwie chuda sylwetka i blada skóra. Mimo, że ostatni raz widziała ją jako 11-latkę, a teraz wyglądała na 17 latkę, Beata od razu ją rozpoznała. Klaudia. I wszystkie wspomnienia nagle wróciły. Jej twarz była wykrzywiona w tym charakterystycznym, chorym uśmieszku. Beata nie była w stanie wydusić słowa. Upuściła buteleczkę z perfumem za 1000$, a ta natychmiast roztrzaskała się w drobny mak.

-K....Kl....Kla....Klaudia?- wydukała piskliwym głosem dziewczyna drżąc ze strachu. Jak to możliwe? Przcież pozbyła się jej!

Klaudia bez słowa wyszła z lustra i stanęła z siostrą twarzą w twarz. Serce biło Beacie jak zającowi, i już bynajmniej nie na myśl o zbliżającej się randce.

-Co ty chcesz zrobić?- zapytała dziewczyna ze łzami w oczach. Klaudia nie odpowiedziała. Zamiast tego popchnęła Beatę za brzuch, powodując mały wytrysk krwi, a następnie pchnęła ją na kant wanny. Beata była w stanie przyjąć jednynie pozycję półsiedzącą i widziała jak przez mgłę. Dostrzegła Klaudię zlizującą kropelki jej krwi z podłogi i umazującą sobie nią twarz. Gdy już skończyła, pochyliła się nad dziewczyną z szyderczym uśmiechem.

-Czym...ty do cholery jesteś?- wydusiła z siebie Beata. Klaudia przyjęła przerażająco poważny wyraz twarzy. Wbiła siostrze pazury w ramiona powodując nieco większe krwawienie. Beata wydała z siebie gardłowy krzyk. Klaudia przybliżyła jej nos do swojego nosa, po czym ochrypniętym głosem wyszeptała:

-Jestem.....szatanem.

Beata nie zdążyła zareagować, bo Klaudia wrzuciła ją do wanny, która, nie wiedzieć czemu, wypełnionan była wodą po brzegi. Jednak nie o tym dziewczyna teraz myślała. Topiła się. Przez taflę wody widziała przerażający uśmiech demonicznej siostry. Kopała nogami i wyginała ciało, chcąc uratować sobie życie. Jednak nic z tego. Klaudia trzymała ją za ramiona. W końcu obraz przed oczami dziewczyny zaczął zanikać, a nos i uszy piekły ją tak, że Beata miała wrażenie, że zaraz wybuchnie jej głowa. Po chwili jedyne co widziała to ciemność.

Beata obudziła się zlana potem.

-Uff.. to był tylko głupi sen- odetchnęła z ulgą. Spojrzała na mechaniczny kalendarz. Był 12 marca. Piątek.

-Heh..czyli randka z moim skarbem dopiero przede mną.. Dobra, czas się ubrać do szkoły.

Beata zamarła, gdy otwierając swoją ogromną szafę zauważyła, że jest pusta. W garderobie nie było żadnych jej kosmetyków, jej telefonu, tabletu, laptopa, plecaku i ksiązek, zdjęć-nic. Dziewczyna zorientowała się, że cały pokój jest zakurzony i wszędzie wisi pełno pajęczyn.

-Co jest...

Beata zeszła na dół. Podbiegła do matki, która właśnie piła sobie spokojnie herbatę.

-MAMO! CO SIĘ DZIEJE? GDZIE MOJE RZECZY?!

Joanna nie odpowiedziała, nawet nie spojrzała w stronę córki. Beata postanowiła lekko szczypnąć ją w ramię. Przeżyła szok, gdy okazało się, że nie może tego zrobić. Znaczy mogła jej dotknąć, ale skóra nie naciągnęła się podczas szczypania tak, jakby zupełnie na nią nie oddziaływała. Matka ponownie nie zauważyła córki.

-Tato! A może chociaż ty coś powiesz?!- Beata ze łzami w oczach spojrzała w stronę Roberta czytającego gazetę, jednak i ten nie zareagował. Dziewczyna zdenerwowała się.

-WIECIE CO? MAM WAS W DUPIE!! WYCHODZĘ- wrzasnęła, jednak ponownie nikt nie zareagował.

Beata znalazła w szafie matki jakieś jeansy i bluzę, uczesała się szybko i wyszła trzaskając drzwiami, przyprawiając jednocześnie o zawał wszystkich domowników.

-"Książki pożyczę od Kingi"-pomyślała

Beata weszła do klasy. Chciała usiąść obok swojej najlepszej przyjaciółki, Kingi Mirkowskiej. Przeżyła kolejny szok gdy okazało się, że owa koleżanka siedzi teraz... z Olgą.

-Kinia! Co to ma znaczyć?!

Dziewczyna jednak nie zareagowała, była pochłonięta rozmową z Olgą.

-Dobra wiesz co?! Mam cię gdzieś! Usiądę sobie tam!- krzyknęła zajmując jedyne wolne miejsce. Akurat za Kubą. Szturchnęła go lekko w plecy.

-Słuchaj Kuba, nie uwierzysz...

Nie dokończyła jednak zdania, bo niewiadomo skąd wyrosła przed Kubą Martyna. Powiedziała do niego czule:

-Cześć kochanie...Nie mogę się doczekać dzisiejszej kolacji..

-Ja też-odpowiedział Kuba szarmancko-nie mogę przestać o tym myśleć.

Po dosłownie paru sekundach Martyna i Kuba trwali w namiętnym pocałunku.

Beata zaniemówiła. Zaczęła płakać, jednak nikt nie zwrócił na to uwagi. Wtem do klasy weszła nauczycielka. W tym samym momencie rozwścieczona Beata Wrzasnęła na całe gardło:

-JESTEŚCIE WSZYSCY PO*EBANI! WYNOSZĘ SIĘ!!! DEBILE!!!!

Nauczycielka ujrzała całującą się parę i powiedziała sarkastycznym tonem:

-Malinowski! Orłowska! Na całuski się po lekcjach umówcie a nie teraz!

Więc nauczycielka w pierwszej kolejności zainteresowała się pocałunkiem Martyny i Kuby, a nie tym, że Beata wyszła z klasy, głośno przy tym przeklinając?

Dziewczyna siedziała na ławce na placu szkolnym, cała zapłakana. Nie rozumiała co się dzieje. Dlaczego wszyscy ją ignoruję.

I w pewnym momencie doznała olśnienia. W pewnej chwili zrozumiała, co tu może się dziać.

-Ten sen..Klaudia..Ta..Ta gnida..mnie wykluczyła! Wymazała z wszelkiego istnienia. Jestem teraz czymś w rodzaju ducha?

Mimo, iż ta teoria wydawała się absurdalna, Beata święcie w nią wierzyła. Pobiegła nad rzekę, tam, gdzie lata temu zakopała zwłoki siostry. Obszar rzeczny był zamglony, zimny, padał deszcz, a niebo było szare. To dziwne, bo w mieście pogoda była przepiękna. Ale nie tym Beata teraz zaprzątała sobie głowę. Podbiegła do miejsca, gdzie pochowała Klaudię i zaczęła łapczywie kopać, chcąc wyciągnąć zwłoki siosry. Nie wiedziała po co. Tylko to wpadło jej do głowy. Kopała, kopała i kopała...i nie mogła się dokopać:

-Co jest do cholery?! Przecież tu ją zakopałam pamiętam dokładnie!

Dziewczyna zaczęła płakać z bezradności. Po chwili poczuła za sobą czyjąś obecność. Odwróciła się. Stała za nią dobrze jej znana chuda, blada postać.

C.D.N

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Może nie jest straszne, ale bardzo fajnie się to czyta. Na pewno przeczytam kolejną część. Mam tylko jedną uwagę odnośnie tego "popchnęła ją za brzuch". Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Czas czytania: ~2 minuty Wyświetlenia: 7 268

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje