Historia

Kac

sundowner 19 10 lat temu 11 883 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Otwieram oczy i się rozglądam. Przez trzy przepiękne sekundy moje ciało wydaje się być w porządku. To uczucie mija jednak tak szybko, jak się pojawiło.

Kurwa. Po jaki chuj piłam wczoraj aż tyle? Kręci mi się w głowie. Która jest godzina?

Wyczłapuję się z mojego pokoju i idę wzdłuż korytarza. Łazienka. Chwała bogu z porcelany. Myję ręce i zmuszam się do powrotu do pokoju. Padam na łóżko i w tym samym momencie coś sobie przypominam.

Kurwa. KURWA. Rodzice przyjeżdżają na kolację, a mój były odwozi synka o 10:00. Wygrzebuję telefon z torebki. 09:43. Idę do kuchni i wyjmuję indyka z zamrażarki, aby odtajał i włączam piekarnik. Rodzice wiedzą, że taka ze mnie kucharka jak z koziej tuby trąba, ale muszę sprawiać wrażenie, że jeszcze nie jestem warzywem i funkcjonuję wśród społeczeństwa.

Co się wczoraj, do cholery, działo? Raquel i ja poszłyśmy do Gingermana. To na pewno. Potem przyszli Kyle i Chris. Polewali tequilę, kolejka za kolejką. Jebana tequila.” Otwieram torebkę i wygrzebuję papierosy. Pusto. No oczy-kurwa-wiście. „Potem poszliśmy do Evil Olive, no nie? Czy jednak do Hasted? O ja pierdolę… Na chuj mi była ta kokaina wczoraj...

Dzwonek. Zarzucam tic-taca i odbieram domofon. „Bardzo cię, skarbie, kocham, ale proszę, do kurwy nędzy, nie drzyj się dzisiaj. Mamusia wlała w siebie niedorzeczne ilości alkoholu i zaprawiła to podobną ilością narkotyków, by zapomnieć o ubiegłej nocy.”

Otwieram drzwi, aby powitać moje cudowne dziecko i byłego.

- Tak za tobą tęskniłam, mój maleńki! – odbieram syna z rąk jego ojca i wtulam nos w jego maleńką miękką szyję. Ciasno go owijam w jego mały, biały kocyk.

- Wracam we wtorek o 10:00. Na razie, synu. – Mój ex całuje swojego syna w czoło i kieruje się w stronę schodów.

Pierdolę, nie robię. Może powinnam odwołać kolację? Nie, nie mogę. Pewnie są już w drodze. Przynajmniej mój skarbek śpi. Zajebiście.

Błędy wczorajszego wieczoru postanowiły wyjść. Kładę dziecko na blacie i biegnę do łazienki. Teraz to tylko szczypiąca, żółta maź, ale chyba lepiej jest wywalić to z siebie, no nie? Obmywam twarz wodą. Dzwoni telefon.

- Cześć, Jess. Przyjedziemy trochę wcześniej, będziemy za około dwie godziny. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Co robisz na kolację?

- Cześć, mamo. Nie, nie mam nic przeciwko. – Oczywiście, kurwa, że mam. Nic nie jest gotowe. – Zjemy indyka. Nie śpieszcie się. Zadzwoń, kiedy będziecie już niedaleko. Buziaki.

Marzę o śnie. Wziąć trochę Advilu i zasnąć. Wiedziałam, że nie powinnam wczoraj nigdzie wychodzić. Mam nadzieję, że Raquel bezpiecznie dotarła do domu. Nie mam za to pojęcia, jak ja wróciłam.

Ból rozsadza mi głowę, gdy wrzucam indyka do piekarnika. Dwie godziny. Mogę się zdrzemnąć z trzydzieści minut, bo i tak zdążę zrobić całą resztę. Zanoszę mojego spokojnie śpiącego syna do jego pokoju i układam go w kołysce. Chwiejnym krokiem docieram do swojego łóżka, zakładam słuchawki, włączam jakąś leniwą piosenkę Radiohead i odpływam.

Miałam bardzo dziwny sen. Pukanie do drzwi. Dwóch policjantów. Powiedzieli mi, że Raquel została wczoraj zamordowana i muszą mnie zabrać na posterunek. Godziny przesłuchań. Znaleźli moje odciski na jej udach i cyckach, a na szyi moją szminkę. Została nadziana na drąg, który wchodził w jej pochwę, a wychodził czubkiem głowy. Pokazali mi ciało.

Budzi mnie dzwonek. Sprawdzam telefon. Pięć nieodebranych. 15:00. Kurwa mać! Biegnę do domofonu i otwieram.

- O boże, tak mi przykro. Miałam ciężką noc i-

- W porządku, kochanie, my też byliśmy kiedyś młodzi. Widzę, że indyk już się piecze. Zacznę obierać ziemniaki.

- Dziękuję, mamo. – Całuję ją w policzek i ściskam tatę.

- No a gdzie nasz mały przystojniak? – pyta tata.

- Teraz śpi, ale na pewno ucieszy się na widok swojego dziadka.

Podczas, gdy rodzice zdejmują płaszcze, ja biorę z szafki dwa Advile i łykam bez popijania.

- Chodź, tato.

Nigdy więcej się tak nie sponiewieram dzień przed wizytą rodziców. Czuję się jak gówno.

Otwieram drzwi i włączam światło w pokoju synka. Ojciec podkrada się do łóżeczka i uśmiechając się odciąga kocyk.

- Jess, dlaczego w łóżeczku jest indyk?

---

Tłumaczenie: Lestatt Gaara

Autor: HeadsOnSticks @ Reddit NoSleep

(CC) BY-NC-ND 3.0 © Przy kopiowaniu proszę o zachowanie autora, tłumacza i obu źródeł.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Khe khe dobre!
Odpowiedz
Motyw w uj znany, ale w ciekawy sposób napisany :D
Odpowiedz
Nie no leżę � � świetna końcówka
Odpowiedz
Przeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeewidywalne
Odpowiedz
Haha, świetne Xd Jednak odrobinkę przewidywalne. Mimo wszystko zajebiste XD
Odpowiedz
"Jess, dlaczego w łóżku jest indyk?" Boszz leżę i nie wstaję xDDDDD Rozumiem że miała kaca ale żeby pomylić dziecko z indykiem xD A dziecko nie miało nic do gadania kiedy je zamykała? Apetyczna historia ;P
Odpowiedz
Smiech na sali xDDD
Odpowiedz
Myślałem ze będzie coś związanego z tym snem . Moim zdaniem to zakończenie jest najważniejsze, a tu jest po prostu ..... Do dupy
Odpowiedz
Zostałem zniesmaczony i jakiś taki jakby w letargu po przeczytaniu owej pasty. Myślałem, że jakiś potwór ją zje albo, że jej sen okaże się prawdą, ale nie: Musiała dziecko ugotować...
Odpowiedz
Straszne nie było
Odpowiedz
Matka skrajna kretynka, zwykła małpa bystrzejsza. Jak można pomylić dziecko z indykiem, nawet na kacu?
Odpowiedz
Na kacu i po kokainie nie doszła jeszcze do siebie
Odpowiedz
szoook.....
Odpowiedz
No ale żeby dziecko upiec?
Odpowiedz
zajebiste, podoba mi sie :D
Odpowiedz
po co tyle przekleństw? niesmaczne. ale zdemotywowała mnie końcówka.
Odpowiedz
Przeróbka...
Odpowiedz
domyśliłam się, że upiecze syna :3
Odpowiedz
co wolicie nóżkę czy rączkę?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje