Historia

Dom przyjazny dzieciom

Użytkownik usunięty 15 9 lat temu 9 147 odsłon Czas czytania: ~6 minut

W ciągu ostatnich miesięcy wiele wydarzyło się w moim życiu. Zaczęło się od niewinnego kaszlu, który przerodził się w poważną chorobę: zapalenie płuc. W dość poważnym stanie trafiłam do szpitala, gdzie musiałam zostać około czterech tygodni.

Jednak ten czas w końcu minął. Już myślałam, że na razie będzie to koniec mojego leczenia, ale nie: lekarz wpisał mi skierowanie do sanatorium.

Nie byłam zadowolona, gdy się o tym dowiedziałam. Najpierw miesiąc w szpitalu, teraz tyle samo czasu w sanatorium! Uświadomiłam sobie, jak dawno nie widziałam domu... płakałam, błagałam rodziców, by mnie tam nie wysyłali, lecz oni podjęli już decyzję. Na następny dzień już siedziałam z nimi w pociągu, który miał zabrać mnie do sanatorium.

- A niby co ja będę tam robić? - warknęłam do mamy po kilku godzinach nudnej jazdy.

- To będzie coś w rodzaju oczyszczenia twoich płuc. Wiesz, inhalacje i te sprawy...

- Mogłabym je mieć w domu. - burknęłam i nie odzywałam się do nich więcej przez resztę drogi.

Na miejscu pomogli mi się rozpakować, zgłosili moją obecność i pożegnali się ze mną. Ja posłałam im tylko chłodne spojrzenie i weszłam do pokoju, by poznać inne dzieci z sanatorium.

W pokoju siedziały już trzy dziewczyny, mniej więcej w moim wieku.

- Cześć. - mruknęłam niepewnie. - Mam na imię Monika...

- Witaj! Ja jestem Dominika! - powiedziała z entuzjazmem drobna dziewczynka o mysich włosach.

- Ja jestem Agata. - powiedziała pulchna brunetka.

- A ja Gosia. - przywitała się ze mną wysoka blondynka.

- Miło was poznać. - powiedziałam z uśmiechem i położyłam swoje rzeczy na łóżku.

- Rozpakujesz się później, teraz musimy iść na kolację.

- W porządku. - powiedziałam. - To chodźmy.

Wyszłyśmy z pokoju i zaczęłyśmy szukać stołówki.

- Zobaczcie, czy to nie tutaj? - zapytała Dominika, wskazując na szklane drzwi.

- Nie, to drzwi do pawilonu piątego. Tam znajdują się osoby cierpiące na choroby serca.

- Chodźmy już, jestem głodna.

Więc szukałyśmy dalej. W końcu dotarłyśmy na stołówkę i zajęłyśmy wolny stolik.

- Witam was wszystkich bardzo serdecznie. - powiedziała jakaś starsza kobieta o czarnych włosach i surowej twarzy. - Mam nadzieję, że pobyt w naszym sanatorium przyniesie wam dobrą zabawę i przede wszystkim powrót do zdrowia. Na pewno jesteście głodni. Kucharki zrobiły dla was pyszną kolację. Smacznego!

Rozległy się ciche pomruki ,,dziękuję" i wszyscy zabrali się do jedzenia.

Agata popatrzyła podejrzliwie na kawałek szynki w galaretce.

- Co to ma być? - spytała. - To żarcie dla kota?

- Straciłam apetyt. - oznajmiłam.

- Lepiej coś zjedz. - poradziła mi Gosia, która już żuła kanapkę z serem. - Podobno posiłki tu są jeszcze gorsze, a chyba nie chcesz głodować, co?

- Chleb nie jest taki zły. - stwierdziła Dominika. - Będę jeść tylko pieczywo.

- To będzie ciężki miesiąc. - mruknęłam, po czym sięgnęłam po kromkę.

Po kolacji wróciłyśmy do pokoju i przebrałyśmy się w piżamy.

- Zobaczcie, co mam. - powiedziała Dominika i wysypała na swoje łóżko mnóstwo słodyczy.

- Ale super! - ucieszyła się Agata i wspólnie zaczęłyśmy objadać się cukierkami.

Rozległo się pukanie do drzwi.

- Szybko, schowajcie to! - przestraszyła się Gosia.

W drzwiach stanął niezwykle wysoki chłopak o kręconych włosach. Uśmiechnął się figlarnie, gdy zobaczył nasze słodycze.

- Nie musicie ich chować. - oznajmił. - Nikomu nie powiem.

- Przestraszyłeś nas! - krzyknęła oskarżycielsko Dominika. - Myślałam, że to pielęgniarka!

- To nie szpital, tu nie ma pielęgniarek. Tu są stróże.

- Stróże? - spytałam.

- Ludzie, którzy chodzą po pokojach i sprawdzają, czy nie robimy nic złego... albo czy nie jemy słodyczy.

- Masz. - Dominika wcisnęła mu batonik w dłoń. - I ani słowa stróżom.

- Ma się rozumieć. - odparł z uśmiechem. - Jestem Darek. A wy?

- Dominika, Gosia, Agata i Monika. - przedstawiłam nas.

- Fajnie was poznać, dziewczyny. Widzę, że lubicie łamać zasady? Macie ochotę na złamanie jeszcze kilku punktów regulaminu?

- Jak? - spytała Dominika z zainteresowaniem.

- Jesteśmy na trzecim pawilonie. Dla osób z zapaleniem płuc. - kaszlnął dwa razy i ciągnął dalej. - Absolutnie zabronione jest chodzenie na pozostałe pawilony...

- Super... - mruknęła Agata.

- A wstęp na pawilon szósty jest szczególnie niebezpieczny.

- Dlaczego? - spytała Gosia.

- Nikt tego nie potwierdził... jednak istnieje legenda, że zginęła tam dziewczynka. Zabił ją stróż. Podobno to był pawilon dla osób chorych psychicznie... więc gość nie wytrzymał z tymi dzieciakami. Coś w nim pękło. Wziął siekierę i zaczął machać nią na prawo i lewo. I trafił w jedną dziewczynkę... Potem wkroczyła policja i zabiła tego stróża. A pawilon szósty zamknięto i od tego czasu nikt jeszcze tam nie wszedł. Ale ze świetlicy widać ten pawilon... i wiecie co zobaczyłem? - czekałyśmy w napięciu na dalszą część historii. Darek popatrzył na nas ze zgrozą i oświadczył:

- Dziewczynkę. Całą we krwi.

Drzwi otworzyły się z hukiem. Wszyscy wrzasnęliśmy ze strachu.

Przyszedł jeden stróż. Patrzył się na nas ze złością.

- Wiecie, która godzina? - warknął. - Już dawno powinniście być w łóżkach! Chłopcze, wracaj do swojego pokoju! A wy dziewczęta musicie iść spać!

***

Następnego dnia obudziłam się dość późno. Rozejrzałam się po pokoju. Gosia nadal smacznie spała. Po reszcie nie było śladu.

Podskoczyłam do Gosi i obudziłam ją.

- Gosiu! Dominika i Agata zniknęły!

- Może poszły do łazienki. - odparła sennie Gosia.

- A jeśli poszły na szósty pawilon? -spytałam ze strachem.

Gosia zaniepokoiła się nieco.

- Na pewno niedługo wrócą. A jeśli nie... no cóż, ja tam nie pójdę.

Usiadłam na łóżku. Bardzo się o nie martwiłam.

Jednak niecałe dziesięć minut później do pokoju wpadły zadyszane dziewczyny. Agata padła roztrzęsiona na łóżko, Dominika była blada jak ściana i ledwo stała na nogach.

- Domi? Co się stało?

Dziewczynka zacisnęła powieki i oddychała szybko.

- Dominika! Wszystko gra?

- Byłyśmy tam - wyjąkała. - Na pawilonie szóstym.

- I jak? - zapytała ze strachem Gosia.

- Najpierw było spokojnie. Znalazłyśmy nawet drzwi od stołówki... ale tamte były dziwne. Czerwone i w połowie przezroczyste. Więc zatrzymałyśmy się tam chwilę, kiedy w tych drzwiach zauważyłam ruch. Po drugiej stronie stał jakiś mężczyzna... Nie mogłyśmy się ruszać, bo by nas zobaczył. Chodził tam i czegoś szukał. Widziałam w odbiciu, jaka Agata jest przerażona, więc chciałam powiedzieć jej, żebyśmy uciekały... ale gdy się odwróciłam do niej, nie było jej. Zrozumiałam, że to, co uznałam za jej odbicie tak naprawdę było nią... ale stała po drugiej stronie. Nie wiem, jak się tam znalazła, ale kiedy spojrzałam na moje odbicie zamarłam... zamiast zobaczyć siebie, ujrzałam dziewczynkę z licznymi ranami na twarzy. Zaczęłam krzyczeć, Agata też, bo zupełnie zapomniałyśmy o tym mężczyźnie... on podbiegł do Agaty. Miał siekierę w głowie. Był cały we krwi. Agata szybko wyszła stamtąd i uciekłyśmy. Cały ten pawilon to jakaś masakra, jak z horroru wyjęty. Jak już z niego wyszłyśmy przestali nas gonić, ale kiedy się odwróciłam, ten facet nadal tam stał. Patrzył się na nas takim strasznym wzrokiem... więc znowu zaczęłyśmy biec. I w końcu dotarłyśmy tutaj...

Oddech Dominiki stał się płytki, nie mogła porządnie nabrać powietrza.

Skierowałam się do drzwi.

- Gdzie idziesz? - spytała przerażona Gosia.

- Po Darka. Musimy mu to opowiedzieć.

Wróciłam z nim po pięciu minutach. Gosia próbowała uspokoić Agatę i Dominikę.

Opowiedziałam Darkowi całą historię. On słuchał uważnie, a z każdym słowem miał coraz bardziej ponurą minę.

- Nie wiedziałem, że ten gość będzie chciał was zabić. - oznajmił w końcu. - Lepiej już tam nie wracajcie. Dla własnego bezpieczeństwa.

- Dlaczego? Co on nam może zrobić? - spytała Dominika. Najwyraźniej już jej przeszło.

- To samo, co mógłbym zrobić ci ja, mając w ręku siekierę.

- Ty mnie lubisz, nic byś mi nie zrobił. - odparła Dominika.

- Ale on cię nie lubi. - oznajmił Darek, po czym wyszedł.

- Dominika... - zaczęłam.

- Tak?

- Obiecaj mi, że już nigdy tam nie pójdziesz.

Dziewczyna skrzywiła się.

- Domi? - spytałam.

- No doobra. - mruknęła niechętnie.

- I dobrze. - uśmiechnęłam się. - Gosia, czemu się nie odzywasz?

Gosia wpatrywała się sztywno w ekran swojej komórki.

- Gosia? - zawołała niepewnie Dominika.

- Znalazłam rozpis miejskich legend. - zaczęła Gosia. - Pisze, że każdego, kto poznał tajemnicę śmierci dziewczynki z szóstego pawilonu... czeka śmierć.

Patrzyłyśmy na siebie ze strachem.

- Ale to tylko legenda... - zaczęła pocieszająco Gosia.

- A to, co widziały dziewczyny, to też legenda? - warknęłam.

- Myślę, że jeśli po prostu o tym zapomnimy... - zaczęła Gosia.

- To dobry pomysł. - powiedziała Dominika. - Chodźcie, zaraz będzie śniadanie.

Bez słowa zeszłyśmy na stołówkę. Nie odzywałyśmy się do nikogo przez kilka dni. Jednak w końcu znalazł się temat do rozmowy.

- Dziewczyny, jak myślicie? - zaczęłam pewnego dnia na kolacji.

- Co mogło się stać z Darkiem?

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

Używaj urozmaiconych wypowiedzi, nie powtarzaj wyrazów. Przydałby się słownik synonimów :) lecz patrząc na inne gówna na tej stronie, twoja pasta jest genialna ;)
Odpowiedz
Będzie druga część? :D
Odpowiedz
Tekst całkiem przyzwoity. Dobre dialogi. Zakończenie mogłoby być bardziej zaskakujace. Zatem, czy będzie II cz?
Odpowiedz
Jak przeczytałem "Witam was wszystkich bardzo serdecznie" to usłyszałem Izzaka.
Odpowiedz
Bardzo fajna pasta! Masz talent. :)
Odpowiedz
Strasznie skojarzyło mi się z moim wyjazdem do sanatorium i faktycznie też było tam 6 pawilonów z czego 6 był zamknięty i wyniszczony ;D zastanawiam się autorze czy ty tam przypadkiem nie byłeś ;)
Odpowiedz
Cudowne *.* Naprawdę, jedna z lepszych historii, jakie tutaj czytałam, rzadko się zdarza, żebym wczuła się tak bardzo w opowiadanie :)
Odpowiedz
Trochę oklepane :/
Odpowiedz
Czo się z nim stało!
Odpowiedz
Leży na podłodze i krwawi :P
Odpowiedz
Marcel Krajnik Albo skończył się jego pobyt i wrócił cały i zdrowy do swojego domu.
Odpowiedz
Nie znalazłam żadnych błędów, podoba mi się motyw wyjazdu do sanatorium, prawidłowo wprowadzasz dialogi. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to uważam, że rozwinięcie powinno być nieco bardziej obszerne
Odpowiedz
Fajne nazwisko
Odpowiedz
Fajne, tylko zbyt proste :/
Odpowiedz
mało emocjonujące i niepotrzebnie wprowadzałaś element ,,Poznałaś tajemnicę, teraz zginiesz". Zbyt oklepane. Spróbuj czegoś niesztampowego.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Czas czytania: ~14 minut Wyświetlenia: 5 075

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje