Historia

O N A

dziwna 1 7 lat temu 514 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

- Posłuchaj, kochanie - zasyczała moja matka, głaszcząc mnie po twarzy wielkim, czarnym szponem - wyjeżdżam i nie chcę, by coś ci się stało, więc napisałam ci na kartce wszystkie ważne rzeczy, które ci pomogą zająć się sobą.

Milczałam.

- Wszystko w porządku, córeczko?

- Tak - mruknęłam, ale coś w środku mnie krzyczało "nie, nie jest w porządku!". Bałam się i jednocześnie nienawidziłam tego czegoś, co kazało mi nazywać ją matką.

Podniosłam głowę i spojrzałam. Czarne, tłuste włosy spływające na podłużną twarz, z wieloma bliznami. Jedno oko było przecięte i zszyte mocno widocznymi szwami.

Długa szyja prowadząca do nienaturalnie poskręcanych rąk z równie dziwnymi paznokciami. Gnijący tułów z ostro zaznaczonymi żebrami.

I nogi. Najgorsze ze wszystkiego, powykręcane do tylu kolana. Brak jednej stopy, zamiast tego porwany kikut, z którego sterczały kawałki kości, mięsa i skóry.

"Jedź już, błagam".

Nienawidziłam mojej matki. Była straszna. To co przed chwilą opisałam to właśnie ona. Nikt nie wie, co tak naprawdę czuję mieszkając z Nią.

Na początku roku już nie wytrzymywałam. Miałam koszmarne wakacje, matka w nocy ciągle pukała w okno i kazała mi do Niej wyjść.

Gdy wyznałam mojej wychowawczyni w szkole całą prawdę, jak znęcała się nade mną, karząc mi brać jakieś podejrzane tabletki, jak wciskała mi talerz jedzenia, które wyglądało jak nadtrawione, o tym jak zawsze odmawiałam, choć bałam się, że w końcu siłą wepchnie to we mnie.

Gdy skończyłam, dotarło do mnie jaka byłam głupia opowiadając coś tak poufnego jakiejś kompletnie nowej nauczycielce zatrudnionej chyba wczoraj. "Wyglądała na miłą", tłumaczyłam sobie, ale wiedziałam, że zrobiłam najgłupszą rzecz w swoim nędznym życiu.

Ale stało się. Po prostu musiałam to komuś opowiedzieć.

Pani dziwnie się na mnie spojrzała i na następny dzień zaprosiła Ją. Rozmawiały.

Wtedy matka wyglądała całkiem jak człowiek.

Ale nie tak, jak ona, tyle, że bez ran. Jak kompletnie inna osoba.

Potem wychowawczyni zawołała mnie do gabinetu i kazała nigdy więcej nie opowiadać takich głupot.

ALE ONA NIE WIEDZIAŁA GDZIE MIESZKAM.

Bachorom z mojego "domu" też nie powiem, bo by mnie wyśmiały.

Otrząsnęłam się z zamyśleń. Matka wyszła przez okno z pokoju.

- Teraz, albo nigdy - szepnęłam sama do siebie. Wyjęłam nóż z pod poduszki i pchnęłam go w serce. Coraz bardziej ciemniało, i drżało, ale ja wiedziałam, że muszę być w takim stanie, by już nie dało się mnie odratować. Ruchami drżących rąk wcisnęłam głębiej narzędzie. Poczułam na chwilę ostrzejszy ból, ale zaraz potem wszystkie zwolniło i przestało mi to dokuczać. Poczułam się jak pod ciepłą pierzynką. Taka bezpieczna... Dotknęłam rany palcem. Był bardzo czerwony, zupełnie jak mocno dojrzała truskawka latem.

Śmiałam się w duchu. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie! Wreszcie uwolniłam się od Niej!

***

Dnia 28.10.2007 Jane McFlory, dziesięcioletnia mieszkanka sierocińca została znaleziona w pokoju. Nie stwierdzono rodzaju śmierci, ale podejrzewa się zadźganie nożem, przez jednego z pracowników, bądź współlokatorów. Śledztwo w trakcie.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Nawet dobre. Według mnie nadaje się na główną.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje