Historia

Mamusiu...

dziwna 0 7 lat temu 550 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

- Mamusiu - usłyszałam dziecięcy głos koło mnie.

- Tsaak? - wymamrotałam nie otwierając oczu.

- Wstań i chodź ze mną - poprosiła moja córeczka.

- Daj mi jeszcze pięć minutek...

Przewróciłam się na drugi bok.

- Chodź ze mną! - tym razem był to krzyk.

- Kochanie, mam też prawo pospać! - powiedziałam i nakryłam się mocniej kołdrą.

W końcu prośby i żądania ode mnie wyjścia z ciepłego łóżka w środku nocy ustały.

Błoga cisza ukołysała mnie do snu.

*

Szłam ciemnym korytarzem. Nie wiedziałam gdzie jestem.

Starałam się poruszać szybko, gdy nagle nadepnęłam na jakiś przedmiot. Po omacku podniosłam go i spróbowałam rozpoznać. W końcu dostrzegłam w ciemności ledwie widoczne zarysy. Ty była Akashi, lalka Izy, mojej córki. Przyglądałam jej się przez dłuższą chwilę, gdy nagle usłyszałam nad sobą jaki szmer.

Moja głowa automatycznie spojrzała na sufit, ale niczego tam nie było.

Rozejrzałam się po korytarzu i nagle zrozumiałam... Byłam w swoim własnym domu, tylko w jakiś sposób innym.

Lekko poddenerwowana ruszyłam dalej.

Mój wzrok już przyzwyczaił się do ciemności, a jednak nadal wiele rzeczy było kompletnie nie do rozpoznania.

W końcu wdepnęłam w coś lepkiego i mokrego. Usłyszałam nad sobą lekkie pomrukiwanie i chrapliwy oddech. Powoli spojrzałam do góry.

Coś wydające te dźwięki błyskawicznie zwiało, idąc po suficie jak pająk. Nie zobaczyłam żadnej szczególnej rzeczy, poza wielkim, wykręconym pod dziwnym kątem szponem z pazurami.

Zaczęłam czuć się coraz dziwniej. Korytarz nadal ciągnął się, pomimo tego, że w moim domu, a przynajmniej tym, w którym mieszkałam na codzień, powinien się już dawno skończyć.

Ściany w pewnych momentach wybrzuszały się, a z sufitu nieustannie coś kapało.

Usłyszałam trzeszczenie i szybko obejrzałam się wokół. Jakimś dziwnym trafem stałam przy wejściu do pokoju Izy, a po korytarzu nie było śladu. Stałam na jakiejś spróchniałej desce, która zaczęła niebezpiecznie trzeszczeć. Poza nią, była tylko ciemność.

Poczułam zimny pot na plecach i przez chwilę wahałam się.

- Nie, nieeee! - rozległ się krzyk gdzieś w głębi pustki i coś złapało się końca deski. Znów zobaczyłam ten szpon i błyskawicznie weszłam od pokoju.

- Zabić - szepnęło coś na suficie i znów pojawiło się chrobotanie.

Musiałam powstrzymywać płacz.

Starałam się tam nie patrzeć. Szłam przed siebie gdy nagle usłyszałam chichot i z sufitu spadła Akashi. Lalka nadal się śmiejąc wierzgała na wszystkie strony, aż zaczęła zwalniać i w końcu się zatrzymała.

- Dlaczego...? - usłyszałam chrobotliwy głos z sufitu i dziwna ciecz znów na mnie kapnęła.

Spojrzałam do góry i wtedy to zobaczyłam.

Czarne, zwęglone ciało, powyginane pod różnymi kątami. Kości powykręcane w odwrotną stronę niż normalnie.

Cofnęłam się do tyłu i stanęłam na granicy pokoju. Obejrzałam się i przełknęłam ślinę. Deska spadła w przepaść.

- Zaaaabić - mówiły głosy dookoła mnie.

- Mamusiu? - usłyszałam przerażony głos ponownie.

- Iza? - spytałam odwracając głowę w kierunku dźwięku.

- ZAABIĆ!

Nagle poczułam uderzenie w twarz i mnie zamroczyło. Coś chwyciło mnie za kostkę i ciągnęło do przepaści.

- Niee! - wykrzyczałam przez łzy i kurczowo trzymałam się progu pokoju.

W końcu puściłam. Ostatnie co widziałam to Iza trzymająca lalkę. Jej głowa obracała się dookoła osi, a jej ciało było całe w czarnej mazi.

- Zabić - wołały głosy w dole.

- Akashi, Akashi, Akashi, Akashi!

Spadałam coraz niżej i widziałam tylko czarną pustkę.

- Zabić! - usłyszałam znów ten potworny dźwięk, ale tym razem bliżej.

- Nie! Zostawcie mnie! - zaczęłam płakać.

*

Wzięłam wielki oddech i usiadłam na łóżku.

Przez chwilę nie mogłam dojść do siebie.

- Koszmar? - spytała jakaś kobieta w moim wieku.

- Tak - powiedziałam ostrożnie i przyjrzałam jej się.

- A właśnie - kobieta wyciągnęła do mnie papierową torbę. - Znalazłam to dzisiaj rano, leżało pod twoim łóżkiem. Nie chciałam odpakowywać, bo pomyślałam, że to może być coś osobistego...

Odrzuciłam wszystkie pytania czające się w mojej głowie i zabrałam od niej zawiniątko.

Ostrożnie rozpakowałam. Leżała tam lalka z odkrojoną głową. Jej głowa była rozpruta, a w środku coś było...

Drżącymi ruchami rąk wyciągnęłam stamtąd mały zwitek papieru i odczytałam nabazgroloną dziecięcym pismem wiadomość.

"Mamusiu, chodź ze mną".

Kartka była zamazana czarną mazią.

***

- Spokojnie! - kobieta podbiegła do mnie i próbowała uspokoić, ale ja nie mogłam przestać krzyczeć. Nagle zatrzymałam się i obejrzałam wszystko dookoła siebie.

To nie był mój dom.

Byłam w jakimś dziwnym małym pokoju w którym było tylko łóżko, małe okienko, stół i brzydkie krzesło.

Pokój miał duże przeszklone wejście, które dawało widok na biały korytarz. Spacerowało tam mnóstwo ludzi z teczkami i notatnikami. Czasem z talerzami.

- Usiądź, proszę - powiedziała niepewnie kobieta, jakby się bała mojej reakcji. Posłuchałam. Może ona będzie coś wiedziała o tym wszystkim.

- Pamiętasz mnie?

Pokręciłam powoli głową. Nie pamiętałam nic odnośnie tego miejsca.

Kobieta westchnęła.

- Wiesz gdzie jesteś?

Znów zaprzeczyłam.

Przez chwilę trwała niezręczna cisza.

- Zaczekaj tu chwilkę, dobrze? Przyniosę ci jedzenie i porozmawiamy na spokojnie.

Pokiwałam głową.

Nie wiedziałam co zrobić.

- Już jestem - powiedziała kobieta wchodząc do pokoiku. Przyniosła mi talerz z owsianką i uśmiechnęła słabo.

- Jedz, śmiało.

Wzięłam łyżkę i zaczęłam skubać śniadanie.

- Co pamiętasz ostatnie? Cokolwiek?

Zastanowiłam się.

- Izę. Wróciła ze szkoły i poszła się bawić. A potem, w nocy przyszła do mnie..

Kobieta pokiwała głową i spojrzała na mnie ze współczuciem.

- Sądziłam, że twój stan psychiczny już wydobrzał, a jednak... Leczyliśmy cię tak długo, było już z tobą dobrze... - powiedziała cicho. - Przykro mi to mówić, ale twoja córka nie żyje - dodała głośniej. - Zginęła dokładnie rok temu.

To moje pierwsze opowiadanie, więc zwracajcie mi uwagę na rzeczy do poprawki. Dzięki za przeczytanie :)

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje