Historia

Dziecko

black_eve 2 6 lat temu 1 996 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Kiedy rozpoczynałam pracę w opiece społecznej, nie spodziewałam się, że będzie taka męcząca. Od zawsze chciałam pomagać ludziom. Ukończyłam więc odpowiednie kursy i poszłam do wymarzonej pracy. Za każdym razem, kiedy widzę postępy u rodziny, którą się opiekuję, czuję ogromną satysfakcję. To naprawdę wspaniałe uczucie, kiedy mała, zawsze brudna dziewczynka zaczyna przychodzić do przedszkola w czystych ubrankach czy pijący i awanturujący się tatuś po kilku miesiącach nie wypija już do kolacji butelki wódki. Jednak, aby tak się stało, potrzeba naprawdę wiele pracy ze strony rodziny, jak i nas, opiekunów. Często pierwsze wrażenie po wejściu do mieszkania nowo przydzielonej rodziny, zwala z nóg.

Tak było i tym razem. Przyszłam pod podany przez przełożonych adres i zadzwoniłam do drzwi. Cisza. Ponownie wcisnęłam dzwonek i dla pewności sprawdziłam adres. Wszystko się zgadzało. Zawsze wcześniej umawiamy się z rodziną, aby w wyznaczonym terminie była w domu, więc byłam przekonana, że tak będzie. Jednak nadal nikt nie otwierał mi drzwi. Postanowiłam sprawdzić, czy drzwi są zamknięte. Pod naciskiem mojej ręki drzwi uchyliły się. Cóż, pewnie zasnęli gdzieś pijani lub naćpani i nie usłyszeli dzwonka. „W takim razie raczej sobie z nimi nie porozmawiam - pomyślałam - ale przynajmniej rozejrzę się po domu”.

W mieszkaniu panował okropny bałagan i smród. Spodziewałam się tego, bardzo często widuję takie obrazy. Jednak tutaj było gorzej niż mogłam sobie wyobrazić. Moje nozdrza uderzył odór taniego wina, papierosów, odchodów i czegoś trudnego do określenia, podobnego do zgnilizny. W pomieszczeniu było bardzo duszno. Wszędzie porozrzucane były strzykawki, rozbite butelki, brudne ubrania i resztki jedzenia. Mieszkanie wyglądało jak typowa melina. Miałam ochotę od razu uciec stamtąd jak najdalej, jednak musiałam wykonać swoją robotę. Lokal na szczęście nie był duży. Rozejrzałam się wokoło, weszłam w głąb odrażającej pieczary, ale nigdzie nie widziałam mieszkańców. Wyglądało na to, że jest to kolejna rodzina, która nie chce otrzymać pomocy. Tylko dzieci szkoda…

Przechadzałam się dalej wzdłuż pokoju, oglądając z obrzydzeniem poplamione kałem dywany z rozkładającymi się na nich kawałkami jedzenia. Ściany wyglądały na niemalowane od co najmniej 20 lat. Były całe brudne i odrapane. W pewnej chwili zauważyłam coś na ścianie nad oparciem zdezelowanego fotela. Podeszłam bliżej i moim oczom ukazał się napis zrobiony jakąś czerwoną farbą: „Tu byłam i dziecko zrobiłam”. Bardzo dojrzałe i zabawne, naprawdę. Zaczęłam się zastanawiać, czy z psychiką tych ludzi wszystko jest OK. Być może to nie tylko narkotyki zrobiły im z mózgu papkę, może to też jakaś choroba…

Przeszłam dalej do łazienki. Tam cała podłoga była zachlapana farbą, a tuż nad wanną widniał dużo większych rozmiarów napis w tym samym kolorze, co poprzedni w pokoju: „Tu byłam i dziecko zabiłam”. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Pewnie to tylko bzdury pisane przez jakąś niepoczytalną ćpunkę, ale poczułam się nieswojo. Niepokój wzmogły plamy z czerwonej farby prowadzące z łazienki do dużego pokoju. Ostrożnie przeszłam ich śladami do pomieszczenia i niemalże zwymiotowałam. Tam smród był już nie do wytrzymania. Przy oknie stała dość spora szafa. Jej drzwi były uchylone. Zajrzałam do środka i krzyknęłam przerażona. Teraz już nawet się nie powstrzymywałam. Treść mojego żołądka znalazła się pod moimi nogami. Wewnątrz szafy ujrzałam martwą kobietę trzymającą w ręku nóż kuchenny. Jej brzuch był rozpruty, a obok leżał martwy płód. Na tylnej ściance szafy widniało nabazgrane krwią (którą wcześniej brałam za farbę) zdanie: „Tu mnie nie było, ale gdzieś kiedyś będę”. Jednak ten napis wyglądał inaczej niż poprzednie, jakby stworzył go ktoś inny. Poczułam lekki ból w brzuchu i ponownie zwymiotowałam.

Później wszystko potoczyło się szybko. Przyjechała policja, zabezpieczyli miejsce zbrodni, spisali zeznania. Niedługo potem mogłam już wrócić do domu, oczywiście z traumą na całe życie. Zaczęłam się nawet zastanawiać, co stało się z resztą rodziny – ojcem i dwoma synami. Najgorsze było to, że nawet nie miałam się do kogo przytulić, komu wypłakać w rękaw te wszystkie okropne myśli, które kłębiły się w mojej głowie. Męża ani chłopaka nigdy nie miałam (moje dobre kontakty z płcią przeciwną skończyły się gdzieś na poziomie szkoły podstawowej), a rodzice mieszkali w mieście oddalonym o jakieś 300 kilometrów. Postanowiłam więc po prostu położyć się spać i choć na chwilę o tym zapomnieć.

Przez następne dni i tygodnie zaczęłam chorować. Byłam bardzo senna, nie miałam na nic siły. Zdarzały się też wymioty. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie zaraziłam się czymś w tamtej melinie. Starałam się niczego nie dotykać, ale może jakoś wchłonęłam bakterie z rozkładających się zwłok…? Postanowiłam to przeczekać, jednak kiedy pojawiły się bóle w podbrzuszu i niepohamowana chęć jedzenia, jak najszybciej udałam się do lekarza.

Moje obawy potwierdziły się: byłam w ciąży…

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Trup zrobił jej dziecko Fuck
Odpowiedz
Co tu sie odjebało?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje