Historia

DOBRZE, ŻE WYBRAŁEŚ CMENTARZ…

Użytkownik usunięty 2 10 lat temu 2 182 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

-Co nas kurwa podkusiło? - pytam siebie, biegnąc pośród grobów – I gdzie jest Jagoda?!

Spędzenie nocy na cmentarzu nigdy nie było dla mnie zbyt pociągającym pomysłem. Wolałbym spędzić noc na plaży, lecz ona nalegała… Miała być fajna noc, spędzona na czytaniu strasznych historii, wywoływaniu duchów i straszeniu siebie nawzajem, a jest jakiś cholerny horror!

Zatrzymuję się zdyszany i przez chwilę staram się nasłuchiwać kroków, szelestów i wszystkich innych odgłosów świadczących, że to COŚ dalej mnie goni. Nie słyszę nic, można wręcz powiedzieć, że jest grobowa cisza…

-Co to kurwa było?!- pytam sam siebie. Pamiętam tylko, że siedzieliśmy przytuleni razem - trochę z zimna, trochę ze strachu, gdy to się stało. Specjalnie wybraliśmy miejsce w głębi cmentarza, w jego najstarszej części, aby nikt nam nie przeszkadzał. W sumie najbardziej zachęcił nas wielki posąg anioła śmierci. Wielki, marmurowy posąg, poczerniały od starości i pokryty miejscami mchem, nic strasznego, do czasu…

Właśnie mieliśmy zacząć wywoływać duchy, gdy poczułem, że coś jest mocno nie tak. Zacząłem się rozglądać i moją uwagę zwrócił posąg. Wydawało mi się, że stoi trochę inaczej. Niechętnie wyrwałem się z jej ciepłego i przyjemnego uścisku i podszedłem do posągu. Stanąłem przed nim i zacząłem się przyglądać. Moją uwagę zwróciła głowa, która była odwrócona w przeciwnym kierunku, tak że nie widziałem twarzy. Zacząłem więc się jej usilnie przyglądać, bo byłem przekonany, że wcześniej była zwrócona w przeciwną stronę i to był mój błąd…

Z powolnym zgrzytem, brzmiącym jak przesuwanie płyty grobowej, głowa odwróciła się w moją stronę, a ja spojrzałem w puste oczy śmierci… W oczodoły śmierci… żarzące się fioletowym blaskiem, przyciągające i hipnotyzujące. Stałem tak w bezruchu, wpatrzony w te oczy… i stałbym tak dalej, gdyby Jagoda nie wydała z siebie najgłośniejszego krzyku, jaki dane mi było słyszeć. Dopiero wtedy poczułem lęk. Odwróciłem się w stronę Jagody, ona już zaczęła uciekać, chciałem pobiec za nią, lecz straciłem ją z pola widzenia. Później pamiętam tylko ten szaleńczy bieg między grobami… Nie, pamiętam coś jeszcze. Zanim zacząłem biec, odwróciłem się w stronę posągu, aby zobaczyć jak schodzi on ze swojego piedestału i niezdarnie próbuje rozprostować swoje koślawe i połamane skrzyła, po czym chyba zaczyna nas gonić. Nie jestem tego pewien, lecz nie zostałbym tam ani chwili dłużej, aby to sprawdzić.

A teraz jestem tu, sam pośród ciszy, sam na środków cmentarza… ale nie mam czasu na użalanie się nad sobą, teraz muszę odszukać Jagodę i wspólnie jak najszybciej musimy stąd uciec, najlepiej do jakiegoś kościoła… Moje rozmyślania przerywa mrożący krew w żyłach krzyk- krzyk Jagody. Dochodził z bliska. Moje mięśnie tężeją i jestem gotowy tam biec. Przez chwilę myślę o ucieczce, lecz poczucie obowiązku bierze górę, choć mam przeczucie, że nie spotka mnie tam nic dobrego.

Przez chwilę przedzieram się przez groby i docieram do czegoś na kształt zaułka otoczonego kryptami i drzewami. Na samym jego środku nieruchomo stoi On, anioł śmierci. Można było go pomylić ze zwykłym posągiem, gdyby nie to, że w lewej szponiastej ręce trzyma za szyję dziewczynę, tak, że wisi kilka centymetrów nad ziemią, machając bezradnie nogami.

Stoję tak chwilę, wpatrzony w nich, zastanawiając się co robić, gdy anioł przemówił głosem, który brzmiał jakby wydobywał się z nieskończonej otchłani:

- WITAJ… ŚMIERTELNIKU… DZIŚ SPOTKA CIĘ WIELKI… ZASZCZYT…

- Puść ją!- krzykiem nic nie myśląc. To było pierwsze co mi przyszło do głowy.

- KOGO? A… TAK PRAWIE ZAPOMNIAŁEM.. O NIEJ...- Mówi śmierć, po czym upuszcza dziewczynę. Jagoda upada boleśnie, lecz już nie krzyczy, zwija się tylko w kłębek. Jest chyba zbyt przerażona, by zrobić cokolwiek innego.

- WIĘC…- kontynuuje anioł - SPOTKA CIĘ DZIŚ… WIELKI… ZASZCZYT… A MIANOWICIE ZOSTANIESZ WZIĘTY DO PIEKŁA… ŻYWCEM !

Strach paraliżuje moje ciało, gdy dociera do mnie znaczenie tych słów.

-JEST TO WIELKI ZASZCZYT… OSTATNI TAKI PRZYPADEK… ZDARZYŁ SIĘ W 1945 ROKU… W BERLINIE…

TRZEBA BARDZO… NAGRZESZYĆ… ABY SPOTKAŁ CIĘ… TEN.. PRZYWILEJ… A TY NIE PRÓŻNOWAŁEŚ… KTÓRA TO JUŻ DZIEWCZYNA… 47? TAAAK… DOKŁADNIE 47, LECZ TEJ… SIĘ… POSZCZĘŚCIŁO…

TO CO IM ROBIŁEŚ BYŁO… NIELUDZKIE… SAMI W PIEKLE… BYŚMY TEGO LEPIEJ NIE WYMYŚLILI…

SWOJĄ DROGĄ… DOBRZE, ŻE WYBRAŁEŚ CMENTARZ… NA TO SPOTKANIE Z DZIEWCZYNĄ… CTHULHU… BYŁBY MNIEJ PRZYJEMNY.. ODE MNIE…

Po tych słowach śmierć powolnym krokiem podchodzi do mnie. Bardzo chcę uciec, lecz mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa. Gdy śmierć jest już przy mnie, chwyta mnie szponami za ramiona i owija swoimi skrzydłami. Potem wszystko znika.

Na cmentarzu pozostaje tylko skulona, szlochająca dziewczyna.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

dialogi słabe, to z tym cthullu zbędne, no i brak jakiegokolwiek nawiązania do tego co zrobił z innymi dziewczynami
Odpowiedz
Wstawka z Cthulhu zbędna. Psuje efekt. W dodatku nawiązanie do 1945... Jakoś tak... Bardzo średnie.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Czas czytania: ~2 minuty Wyświetlenia: 7 261

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje