Historia

Stockholm Street 423

systemerror 44 9 lat temu 31 908 odsłon Czas czytania: ~7 minut

Od zawsze mieszkaliśmy na Stockholm Street 423, więc nie było chwili, w której nie słyszałabym tej kreatury. Mieszkała po drugiej stronie ściany już zanim się urodziłam.

Gdy byłam małym dzieckiem, myślałam, że była moim przyjacielem. Pukałam, a w odpowiedzi otrzymywałam uderzania po drugiej stronie. Chichotałam, a To coś mamrotało jakieś słowa, których nie byłam w stanie zrozumieć. Myślałam, że To miało mnie chronić przed koszmarami. Z czasem zaczęłam się jednak Tego bać. Rodzice upierali się, że nie ma żadnego pokoju po drugiej stronie ściany. W końcu zrozumiałam, że To nie było moim przyjacielem. Wtedy też drapanie, jęki i sporadyczne uderzenia zaczęły mnie przerażać.

Gdy miałam osiem lat, złamałam się i powiedziałam rodzicom o kreaturze żyjącej za ścianą. Bałam się, że pewnej nocy wejdzie do mojego pokoju i mnie zabije. Matka popatrzyła się na mnie z politowaniem i stwierdziła, że to tylko myszy. I tak właściwie nigdy mnie nie słuchała. Ojciec zgodził się z nią, lecz przytulił mnie i powiedział abym się nie bała, gdyż w razie czego mnie ochroni.

Od tego momentu, gdy tylko słyszałam jakiś hałas, wołałam ojca. Przybiegał do mojego w pokoju w niemniej niż minutę, by sprawdzić co się dzieje. Wtedy skulona jedynie wskazywałam na ścianę. Tata uśmiechał się i po grzmotnięciu w nią pięścią wołał:

- Cicho tam! Bo inaczej…

Wszelkie hałasy wtedy ucichały. Uśmiechałam się zapłakana, a tata mnie przytulał. Zawsze był moim obrońcą. Bardzo za nim tęsknię.

W wieku nastoletnim zaczęłam zapraszać przyjaciółki na noc. Z początku nie wierzyły w moje opowieści, lecz pewnej nocy przekonały się, że były prawdziwe. Nazwałyśmy się Łowcami Duchów ze Stockholm Street i godzinami próbowałyśmy wypędzić kreaturę, która zgodnie z naszymi badaniami okazała się być demonem. Przeprowadzałyśmy żenujące seanse spirytystyczne, czy też korzystałyśmy z tabliczki Ouija. Stwierdziłyśmy, że drapanie to próba wyrycia przez monstrum szatańskich symboli i rysunków po drugiej stronie ściany.

Podczas jednej z nocnych imprez, będąc bardziej brawurowa niż zwykle pod wpływem dużej ilości kofeiny, czekałam jedynie na znane nam już drapanie. Gdy je usłyszałam, uderzyłam kilka razy w ścianę i zawołałam tak jak mój tata:

- Cicho tam! Bo inaczej… I tak już jesteś trupem. Żywi chcą tu spać!

Zachichotałyśmy. Moje przyjaciółki były pod wrażeniem, ale tylko przez chwilę. Powinnam była wiedzieć, że nie należało Tego prowokować.

Nagle rozzłoszczony byt zaczął głośniej niż kiedykolwiek walić w ścianę, wściekle przy tym krzycząc. Wszystkie zapiszczałyśmy i ukryłyśmy się w szafie, wołając mojego tatę. Kiedy przybiegł, dziewczyny zaczęły go prosić, aby odwiózł je do domów. Gdy pojechały, zostałam całkiem sama. Czułam To, niemal widziałam jak niecierpliwie chodzi w tę i we w tę po drugiej stronie. Dzieliło nas jedynie pięć cali drewna i tapeta. Tak się bałam, że nie wychodziłam z szafy. W pewnym momencie znów rozpoczęło się drapanie.

Wtedy zdałam sobie sprawę, co To próbowało zrobić. Chciało wyryć sobie drogę przez ścianę do mojego pokoju. Pisnęłam na tę myśl, lecz wtem drapanie ustąpiło, a powróciło uderzanie. Trwało aż do momentu, gdy światła samochodu ojca rozświetliły moją sypialnię. Prawie przestałam płakać, gdy mój bohaterski tata wpadł do pomieszczenia i zaczął walić w ścianę.

- To wciąż tam jest, tato! – zawodziłam.

Skinął głową, popatrzył na mnie ze współczuciem i wciąż uderzając krzyknął:

- Cicho tam! Bo inaczej…

Wziął mnie potem na ręce, pozwolił się wypłakać i powiedział, że tej nocy mogę spać na sofie. Czasami wydaję mi się, że według niego to wszystko było jedynie w mojej głowie, ale to nieprawda. Pomruki, stukanie, drapanie… Słyszałam je przez całe swoje życie. Były prawdziwe. Lecz nawet jeśli mi nie wierzył, nie dawał tego po sobie znać. Nie chciał, bym poczuła się szalona. Chyba go nigdy w pełni nie rozumiałam.

Pewnej nocy, gdy miałam szesnaście lat, obudził mnie nieziemski krzyk. Był tak głośny, wysoki i przeszywający, że sama krzyknęłam z przerażenia. Wtem wrzask ustał, a do pokoju wpadł tata.

- Słyszałeś to! – zawołałam, trzęsąc się i szlochając. – Jak mogłeś tego nie usłyszeć? Musiałeś!

- Och, kochanie. – tata usiadł na skraju łóżka. Jego włosy były rozczochrane, a oczy przekrwione i nieobecne, sugerując środek nocy.

– Oczywiście, że to słyszałem, ale to była tylko sowa. Jestem pewien. Widziano kilka w okolicy.

- Nie tato, posłuchaj ścian.

- Lindsey…

- Tato, proszę.

Westchnął, lecz kiwnął głową i przez chwilę wspólnie się wsłuchiwaliśmy. Chciałam, by ojciec poznał prawdę i w końcu mi uwierzył. Wszyscy byliśmy w niebezpieczeństwie. Niestety, tej nocy zza ściany nie wydobył się już ani jeden krzyk.

Po tym już przez długi czas nie słyszałam Tego. Ściana nagle wydawała się być pusta, pierwszy raz w moim życiu. Może To było uśpione, lub zostało zesłane z powrotem do piekła. W każdym razie, wiedziałam, że powróci.

Co ciekawe, gdy kreatura wróciła, nie zdałam sobie z tego sprawy. Po szesnastu latach było to wszystko dla mnie niczym biały szum – ścieżka dźwiękowa w tle, tak mi bliska jak własna twarz. Tyle czasu zajęło mi rozgryzienie, że To powróciło, iż nie jestem w stanie podać konkretnego momentu. Myślę, że to scaliło nasze losy. Hałasy były mi na tyle nieodłączne, że nie rozumiałam nie tylko ich niezwykłości, ale również tego, iż trwały przez cały czas. Wstydzę się przyznać, lecz gdy w końcu zdałam sobie sprawę z ich powrotu, niemal poczułam ulgę.

Nawiedzanie postępowało tym samym cyklem co wcześniej. Najpierw jęki, potem uderzanie, następnie łagodne, leniwe stukanie, aż w końcu drapanie. Zawsze kończyło się drapaniem.

Powiedziałam tacie o drapaniu i o tym, że kreatura prawdopodobnie próbuje przedostać się do mojego pokoju. To jednak go rozśmieszyło – powiedział, że za moją ścianą są trzy cale solidnego metalu i żadne myszy, szopy, dzikie koty, czy nawet duchy, nie byłyby w stanie przedostać się przez ścianę. Był tego pewien, gdyż sam budował ten dom. Poza tym upewnił mnie, że w razie czego zawsze mnie obroni. Ale, jak się potem okazało, nie miał racji.

Ponieważ miałam wyprowadzić się w ciągu roku, zdecydowałam, że nie mam wyboru i muszę jakoś wytrzymać. Po szesnastu latach z Tym, czym było jedynie dwanaście miesięcy więcej? Stałam się obojętna, leniwa i pozbyłam się zmartwień. Ignorowałam hałasy, czasem nawet odpowiadałam uderzeniami. Posługując się logiką, zaczęłam uspakajać samą siebie – cokolwiek to było, nie mogło przedostać się przez ścianę. Gdyby mogło to zrobić, zrobiłoby to lata wcześniej. Wydedukowałam, że najbardziej na świecie To chce się wydostać. Ale, skoro wciąż było tam, musiało być uwięzione. I miałam rację.

Ta noc, w której drzwi zostały otworzone, jest najwyraźniejszym wspomnieniem jakie posiadam. Byłam u mojej przyjaciółki, gdy zadzwoniła do mnie matka i kazała jak najszybciej wrócić do domu. To już samo w sobie było dziwne, ponieważ ledwo co zwracała na mnie uwagę, a już nigdy nie dzwoniła.

Pojechałam pięć mil z powrotem do mojego sąsiedztwa, ale ciężko mi było tam się dostać. Zaczęłam panikować, mijając wszystkie te samochody stacji telewizyjnych, jednostki policji oraz pojazdy SWAT. Musiałam zaparkować wcześniej i przejść wzdłuż trzech bloków, by dostrzec ze łzami w oczach, że to mój dom stanowi epicentrum całego zamieszania. Po prostu wiedziałam o tym. Gdy go zobaczyłam, zdałam sobie sprawę, że ojciec nie żyje. To coś musiało w końcu wyjść i zabić tatę.

Zaczęłam biec, ignorując wszystkie głosy każące mi się zatrzymać. Mijałam pojazdy, przepychałam się przez dziesiątki ludzi, przebiegłam przez taśmę policyjną i wpadłam do domu. Za salonem, obok mojego pokoju, stała szeroko otworzona szafa. Wszystkie kurtki i swetry zostały z niej usunięte, odsłaniając kolejne drzwi. Z niewiadomej przyczyny nikt mnie nie powstrzymał – wpełzłam do niej i po pokonaniu tego tajnego przejścia znalazłam się w pokoju, o którego istnieniu wiedziałam od samego początku. Nie wyobrażałam go sobie jednak w ten sposób.

Media nazwały mojego ojca Rozpruwaczem ze Stockholm Street. I widząc to, co znajdowało się w pokoju, pseudonim do niego pasował. Było tam wiele noży, chyba wszystkie rodzaje. Było też około stu metalowych przedmiotów poukładanych wzdłuż jednej ze ścian. Większości nie rozpoznałam, jednakże kilka widziałam w podręcznikach do historii. Były cztery zestawy kajdan, cała ściana łańcuchów oraz rolki srebrnej taśmy klejącej. Na środku pomieszczenia znajdował się płaski stół, który najwyraźniej przesiąkł już krwią. Na jego drugim końcu stał wysoki stołek.

Ale najgorsza ze wszystkiego była ściana. Moja ściana. Każdy cal pokryty był przez wyryte w niej napisy. Wbrew moim wcześniejszym wyobrażeniom, nie były one jednak ani satanistyczne, ani złe.

Jacob, kocham Cię. Diana Hobb

Powiedzcie mojemu ojcu, że mu wybaczam. Brian Woodlin

Tara, jest mi bardzo przykro. Michael Mcnulty

Powiedzcie moim córkom, że były dla mnie całym światem. Angela Waterstone

Według dowodów, było ponad sześćdziesiąt podobnych wiadomości. A ja zmusiłam się do przeczytania każdej z nich. Nawiedzają mnie każdej nocy. Spędziłam dziesięć lat dręcząc ich, a oni teraz będą dręczyć mnie już zawsze.

Teraz żyję w szpitalu i słyszę drapanie za każdym razem gdy zamykam oczy. Nie spałam przez to od roku. Mój lekarz mówi, że jeśli wkrótce nie usnę, umrę z przemęczenia. Spędzam dni oglądając wiadomości dotyczące procesu mojego ojca, a nocami wpatruję się w ściany. Leki nie działają, lecz wciąż są mi podawane. I mimo, że próbuję usnąć każdej nocy, nie jestem w stanie tego zrobić. Zawsze słyszę drapanie. I zawsze będę je słyszeć.

Źródło: reddit.com/r/nosleep/

Autor: The_Dalek_Emperor

Tłumaczenie: Radzio12

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

hmm... jakiej wielkości był ten pokój, w którym byli trzymani ludzie? Po jego opisie wnioskuję, że wystarczająco duży, by z zewnątrz budynku było widać, ŻE TAM JEST JESZCZE JEDNO POMIESZCZENIE... Młoda 16 lat nie ogarnęła, by zajrzeć?
Odpowiedz
Serwus,wrzucilem te paste na swoj kanal YT,na ktorym czytam straszne pasty ;) https://www.youtube.com/watch?v=qGWM3rrxJeU
Odpowiedz
Świetne opowiadanie. Co prawda o tym roku bez snu to przesada, ale i tak super napisane. A jeżeli ktoś nie rozumie dokładnie końcówki, oraz co się w tym pokoju działo : -tata głównej bohaterki porywał ludzi, a następnie zaprowadzał ich do tego ukrytego pokoju, by Ci mogli tam być, gdy on gdzieś jechał. Dlatego na ścianach były wyryte różne napisy, to ludzie krzyczeli/jęczeli. A tata ich straszył, by dźwięk ucichł. On był rozpruwaczem że Stockholm Street. Ludzie najpierw ztarali się wydostać, krzyczeli o pomoc, walili w ściany, potem poddawali się, tylko lekko pukali, na koniec były krótkie wiadomości pożegnalne. Te wszystkie noże, narzędzia, taśma nie wzięła się z nikąd. Kiedy dziewczyna się bała, wolała tatę, on tak naprawdę był potworem, a nie to coś za ścianą. Głębokie, lubię takie opowiadania :>
Odpowiedz
Zajebiste?
Odpowiedz
Świetne i mistrzowskie <3
Odpowiedz
Genialna puenta. Podobało mi się.
Odpowiedz
...to co w końcu było "tym czymś"?
Odpowiedz
Przeczytaj jeszcze raz a zapewne zrozumiesz
Odpowiedz
...to co w końcu było "tym czymś"?
Odpowiedz
wow,niezłe:D
Odpowiedz
O co chodzi z jej ojcem bo nie rozumiem
Odpowiedz
chodzi o to ze jej ojciec mordował ludzi bo nazywali go rozpruwaczem ze Stockholm Street
Odpowiedz
Super
Odpowiedz
Mocne, psychologiczne, chore. Właśnie takie powinny być straszne historie.
Odpowiedz
Fajna pasta, ale nie pasuje mi koniec. Ten rok bez snu.
Odpowiedz
Coś czułam, że nie było za ścianą żadnego demona czy potwora i że prawdziwy potwór cały czas był tuż obok niej. ;)
Odpowiedz
Historia fajna, ale tak jak koledzy i koleżanki we wcześniejszych komentarzach przyczepię się do tego roku bez snu. Nie znam sie na psychologii, ale ja sama, gdy nie śpię tydzień, to już później śpię na stojąco ;-;
Odpowiedz
Tzn oprócz roku bez snu xd
Odpowiedz
Początek zajebisty! Już dawno się tak nie bałam. Końcówka zjebana totalnie. Ogólnie nie pasuje mi tam coś ale nwm co...
Odpowiedz
Nie rozumiem jak ona ich dręczyła
Odpowiedz
Tym, ze pukala do nich i w ten sposob jakby odpowiadala. mnie dziwi, ze Ci ludzie, wiedzac ze poza ojcem jest ktos jeszcze, nie poprosili o pomoc.
Odpowiedz
Laura Anna Irmjna Celeda thx
Odpowiedz
*Irmina sorry autokorekta
Odpowiedz
Najlepsza historia jaką tutaj przeczytałam, szacunek dla autora!
Odpowiedz
Creepypasta naprawdę dobra, ale zakończenie przewidywalne ;)
Odpowiedz
Końcówka czyli "rok bez snu" wszystko zjebała.... Rekord stanowi 11 dni bez żadnych prochów. Nie wiem ile bohaterka by musiała ćpać ale i tak prędzej czy później by zdechła i nie po roku tylko szybciej. O wiele szybciej
Odpowiedz
dokładnie pomyslałam o tym samym. końcówka zjebana totalnie,ten brak snu to już przegięcie. rok..???haaa dawno się tak nie zdziwiłam :D nowych rzeczy się tu dowiaduję
Odpowiedz
Mocne, zajebiste.
Odpowiedz
Bomba to mnie troche przeraziło...ja sama bym się załamała po czymś takim
Odpowiedz
Bardzo fajne. Fakt, z tym snem coś jest nie tenteges, ale całą pasta zaskakująca i w pewnym momencie wzruszająca. No, ale, że ona nigdy nie wpadła na to, aby dokładniej sprawdzić te hałasy? No, albo ci ludzie nie wpadli na to, żeby cokolwiek powiedzieć zamiast wyć? xd.
Odpowiedz
Możliwe, że tata bohaterki coś zrobił z ich strunami głosowymi czy coś podobnego ;/
Odpowiedz
a po co niby była ta taśma klejaca w tym pokoju co? chyba dlatego nie umieli mówic bo innego powodu chyba nie ma :)
Odpowiedz
Kuba Stokowski Ale to musiałby jeszcze im ręce skleić, bo przecież mogli by po prostu zdjąć tą taśmę :/ A jakby mieli ręce sklejone to jakby wydrapali te napisy? Choć w sumie mogliby.... :/ Ale jeśli mogliby to zrobić to równie dobrze mogliby zdjąć taśmę klejącą (nie koniecznie z siebie, ale z drugiej osoby już tak, chyba, że byli tam pojedynczo, to wtedy wersja z taśmą by się zgadzała).
Odpowiedz
Cóż, trzy cale solidnej stali wewnątrz ściany powinny wzbudzić jakieś podejrzenia... Ale poza tym, to muszę przyznać, że opowiadanie jest dobre, brawo :]
Odpowiedz
Jedna z najlepszych past, jakie czytałam - brawo dla autora.
Odpowiedz
Zajebiste
Odpowiedz
Bardzo dobre, mnie zaskoczyło i zrobiło takie wrażenie, że miałam ochotę przeczytać to jeszcze raz - wiedząc już, jak się skończyło...
Odpowiedz
Hmmm rok bez snu? Ciekawe :D "Normalni" ludzie wytrzymują bez snu najwyżej tydzień xD Potem występują bardzo ciekawe objawy o których warto poczytać :3
Odpowiedz
Sądzę, że przestałby funkcjonować.
Odpowiedz
To nie bylo straszne
Odpowiedz
Dobre, interesujące opowiadanie.
Odpowiedz
W sumie to wszyscy mówią że to jest takie strasznie straszne i w sumie to myślałam że będzie gorsze...
Odpowiedz
Chce takiego tatę XD
Odpowiedz
Jak dla mnie zbyt przewidywalne.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje