Historia

On mi kazał

linka100 14 10 lat temu 7 818 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Był już środek nocy. Za oknami błyskały błyskawice, a ja siedziałam wygodnie w łóżeczku oglądając filmiki z YouTube i takie tam. W końcu jednak znudziło mi się to, no ale co robić o 24 w domu na parterze całkiem sam. No właśnie. I pewnie siedziałabym tam tak, gdyby nie fakt, że usłyszałam dziwnie znajomy mi dźwięk. Komórka dzwoniła. Sięgnęłam, odebrałam i przyłożyłam do ucha.

-Kochanie jeszcze nie śpisz?- odezwał się głos mojej mamy

-Nie, jeszcze nie, a coś nie tak? Miałaś wrócić dwie godziny temu.

-Wiem skarbie ale to moje spotkanie się przedłużyło. Sama wiesz. Te babskie sprawy. Bez obaw będę ok. 1:30. Całuski, kocham cię.

-Ja ciebie też, pa.

Odłożyłam komórkę. Co prawda miałam nadzieję, że zadzwoni ktoś inny no ale komu by się chciało dzwonić do mnie. Do MNIE. No właśnie nikomu. Włączyłam więc nagranie na stronie i chciałam kontynuować dalsze oglądanie kotów w muszli toaletowej ale jak na złość nagranie ładowało się chyba z pół godziny ( w istocie jakieś 3 minuty ale to i tak długo jak dla mnie ). Na dole ekranu widniał napis "nagranie ładuje się, nie odchodź od komputera". Jakaś marna kupa złomu nie będzie mi rozkazywać. Choć w końcu i tak musiałam wreszcie rozprostować kości. Wstałam, podeszłam do okna, a tam... Jakieś 20 metrów od okna stał dzieciak sąsiadów. Stał nieruchomo, wpatrywał się w krzaki. To dość dziwne jak na ośmioletniego chłopca. Ubrałam się szybko i wybiegłam na dwór, do chłopca. Ale to co tam zobaczyłam... szok... Ośmioletnie dziecko stało z zakrwawionym nożem w ręce nad zadźganym ciałem w krzakach. Odwrócił twarz w moją stronę.

-Coś ty narobił?- wrzasnęłam

-On mi kazał- odpowiedział spokojnym tonem

-Co?

-Kazał mi to zrobić. A teraz będzie kazał tobie.

Złapał mnie wtedy za rękę. Poczułam jakbym uniosła się i poleciała w jakieś odległe miejsce i w kilka sekund wróciła z powrotem. Dzieciak uciekł. Nie wiem dokąd i nawet mnie to wtedy nie interesowało. Kilka metrów przede mną zauważyłam jakąś postać. Trzymała w ręku siekierę. Szeptała coś. Przerażona uciekłam do domu. Zamknęłam wszystkie okna i drzwi. Usiadłam na łózki i zaczęłam płakać. Nagle niespodziewanie zadzwoniła komórka. Odebrałam. Myślałam, że to mama znów dzwoni ale w słuchawce ozwał się znowu ten sam niezrozumiały szept. Odrzuciłam komórkę w drugi koniec pokoju. Skuliłam się i siedziałam tak dobre kilka minut. Kątem oka spojrzałam na okno. On tam był. Stał tam przyglądając mi się z bliska. Spanikowałam. Uciekłam do salonu ale on już tam był. Stał tam uśmiechając się do mnie. Uciekłam do łazienki. Zamknęłam się. Przez całą godzinę nękały mnie najróżniejsze wizje, koszmary. Nie mogłam tego znieść.

-Czego chcesz!?- krzyknęłam wreszcie

-Zabij!- odpowiedział

Zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam ujrzałam przed sobą tę samą siekierę którą wcześniej trzymał w ręce.

-Kogo?-spytałam- kogo mam zabić abyś wreszcie się ode mnie odczepił!?

I właśnie w tej samej chwili weszła mama. Zdziwiła się, że siedzę w łazience, chciała abym wyszła. Nie miałam wyboru. Wzięłam siekierę, wyszłam, spojrzałam mamie w oczy i ... padła martwa na ziemię. Zadzwoniłam na policję. Chciałam aby mnie zabrali nim zrobię kolejne głupstwo. Przyjechali. Ale on nadal tam był. Nim zdążyli mnie złapać złapałam jednego z funkcjonariuszy za rękę, a wtedy ta cała zła energia przeszła ze mnie do niego. Odetchnęłam z ulgą.

Dwa lata później. Trafiłam do psychiatryka. Któregoś dnia przyszedł do mnie pewien reporter. Powiedział, że spotkał już wiele takich przypadków jak mój, i że postara mi się pomóc o ile przeprowadzę z nim wywiad. Miał niestety dużo pracy więc postanowił, że w następny weekend przeprowadzi rozmowę.

Wrócił po tygodniu. Chciałam aby mi pomógł. Może wtedy ktoś by mi uwierzył. Ale był jakiś poddenerwowany. Jakiś inny. Usiadł. Poprosił aby zostawili nas samych. Postawił torbę przed sobą i spytał się mnie.

-Wiesz co znaczy przysłowie "ząb za ząb"?

-Tak wiem.

-A wierzysz w taką sprawiedliwość?

-Niezbyt-odparłam trochę zdziwiona pytaniami

-A ja wierzę, wiesz? I ty też uwierzysz.

Po czym wyciągnął z torby wielki nóż kuchenny. Wstał. Chciałam uciekać ale pomieszczenie było małe więc kiedy cofając się oparłam się ściany, przerażona spojrzałam na niego. On tylko odparł ze smutkiem w głosie:

-Wybacz, on mi kazał.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Dobre
Odpowiedz
Słabe
Odpowiedz
Nudaaa
Odpowiedz
Fajne :P
Odpowiedz
no to ciekawe jak to napisała skoro nie zyje
Odpowiedz
lipne..
Odpowiedz
Niefajne. Postać całkowicie płytka. Nie było opisu postaci, która ją prześladowała. A ta dziewczyna bez zastanowienia zabija matkę, żeby się od niej odczepił. No kurde!
Odpowiedz
Dobre :D
Odpowiedz
nawet fajne spokoo
Odpowiedz
fajne :D.
Odpowiedz
...no dobrze, chyba nie mój gust. Nie podobało mi się.
Odpowiedz
Może być.
Odpowiedz
Dobre ;)
Odpowiedz
Nieźle.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje