Historia

Niejadek

jo_ 0 3 lata temu 522 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Jako dziecko byłam bardzo szczupła. Chuda, wręcz anorektycznie sucha.


Moi rodzice mówili, że przed więzieniem ratowało ich to, że moja buzia była okrągła, jakby odrobinę grubsza (ha, ha, nie wiem jak odbierać to słowo w kategorii dziecka wyglądającego, jakby właśnie wyszło z obozu koncentracyjnego) niż pozostałe części ciała. Zawsze byłam poza wszelkimi centylami i tabelami określającymi prawidłową wagę dzieci w moim wieku. Po prostu wyglądałam, jakbym była chowana w piwnicy i głodzona przez rodzinę. Mama mówiła, że byłam strasznym niejadkiem – nigdy nie byłam głodna. Nigdy. NIGDY. Kiedyś znajomy lekarz pediatra na pytanie mojej mamy wykończonej ciągłym wymyślaniem dla mnie posiłków, co mogłaby zrobić, żebym zgłodniała, powiedział, żeby dała mi spokój z karmieniem. Po jednym dniu bez jedzenia na pewno przyjdę i upomnę się o coś. Cóż, nie znał mnie zbyt dobrze… Mama przerwała eksperyment po 3 dniach, kiedy bez grama jedzenia dalej nie byłam głodna. Po tym incydencie machnęła ręką, skupiła się na dogadzaniu mi kulinarnie stwierdzając, że na pewno z tego wyrosnę. Poniekąd miała rację, ale tylko częściowo. Nikt oprócz mnie nie znał prawdy.

Miałam przyjaciela. Małego chłopca, który towarzyszył mi odkąd pamiętam. Był tak samo malutki i drobny jak ja, dlatego świetnie się rozumieliśmy. Nie wiem dlaczego, ale pojawiał się wtedy, kiedy nikt inny go nie widział. Nie miało to dla mnie znaczenia, ważne, że towarzyszył mi w tych okropnych chwilach, które inni potocznie nazywają posiłkami. To było straszne, wciskanie jedzenia, namawianie, za babcię, dziadka, ciocię, tatę, cała nasza rodzina dalsza i bliższa powinna być w świetnej kondycji, gdyby tylko te życzenia wypowiadane przez moją mamę mogły się spełnić. Koszmar powtarzał się kilka razy dziennie, a ja byłam coraz bardziej zmęczona tym traktowaniem mnie jak chodzącego przewodu pokarmowego. Prawdopodobnie wylądowałabym w psychiatryku, gdyby nie pomoc mojego przyjaciela. Któregoś szczególnie ciężkiego dla mnie dnia powiedział, że jest bardzo głodny i żebym go poczęstowała zupą. Powiedziałam, że nie mogę, bo mama mnie sprawdzi – potrafiła ważyć mnie po obiedzie i przeszukać mój pokój, żeby mieć pewność, że zjadłam wszystko, co mi przygotowała. Powiedział, żebym się nie martwiła, nikt nie zauważy, że on zjadł trochę. Przecież to może być łyżka zupy, odrobina kotleta czy okruszek z kanapki. I że jak go poratuję i nakarmię, to na pewno to do mnie wróci. Bo dobro zawsze wraca. Zawsze.


I wiecie co? Zadziałało! On już nie był głodny, a ja miałam mniej do zjedzenia. Znienawidzone pory dnia stały się znośne, z biegiem czasu zjadał coraz więcej a ja coraz mniej. Byłam szczęśliwa, on również. I tak sobie żyliśmy w symbiozie przez długi okres, aż do chwili, kiedy odkryłam, że jedzenie może być smaczne. Że zupa to nie tylko obrzydliwa breja, ale może smakować pomidorami czy buraczkami. Że kanapka ma smak szynki i ogórka, a domowy kotlet z surówką smakuje najlepiej na świecie. Tak, mama miała rację – wyrosłam z bycia koszmarnym niejadkiem. Odkrywałam coraz więcej smaków, zjadałam coraz więcej, a mój przyjaciel coraz mniej. Poza tym pojawiał się już jakby rzadziej, początkowo raz dziennie, potem raz na kilka dni, aż w końcu zniknął bez pożegnania. Tak myślę, że już nie byliśmy sobie potrzebni, może znalazł sobie inne dziecko, które wymagało jego obecności i pomocy. Z biegiem lat o nim zapomniałam.


Po latach wiem, co oznaczały jego słowa, że dobro zawsze wraca. On wrócił, a raczej jego posiłki, którymi dokarmiałam go w dzieciństwie. Nie ważne ile zjadam, czy listek sałaty, czy pół kanapki, czy kilka łyżek zupy, zawsze czuję się pełna, jakbym zjadła tonę jedzenia. W pewnym momencie zaczęłam ważyć się po każdym posiłku – waga nieubłaganie szła w górę. Teraz już nie jestem chuda. Nie jestem też szczupła ani gruba. Jestem chorobliwie otyła, zwały tłuszczu blokują każdy mój ruch. Nie mogę jeść ani pić, bo żołądek mam ciągle pełny. Dobro, które kiedyś okazałam, wróciło do mnie i mnie zabija… Tylko dlaczego???

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje