Historia
Hieroglify
Meksyk jest pięknym krajem, choć w niektórych jego częściach nie znajdzie się nic z ogólnie pojętego piękna. Na pograniczach przestępstwo dominuje na ulicach, a rządy opierają się na chciwości i okrucieństwu.
Co jednak jest mniej znane, to incydent, który umknął uwadze nawet samemu prezydentowi. Wydarzenie, które zamieciono pod dywan by przepadło, aż do teraz.
Niedawno znaleziono dziennik w domu, w którym doszło do wydarzenia. Zapisano w nim paranormalne zjawiska, które okazały się być przerażającą rzeczywistością.
Zapiski Andersona Marlowa:
2003 rok
1 marzec , piątek
Moja córka Julie i ja znaleźliśmy to miejsce miesiąc po śmierci ukochanej żony i matki. Jest w opłakanym stanie i zalatuje stęchlizną (mogę przysiąc, że w kuchni widziałem szczura), ale tylko na tą ruderę było nas stać.
2 marzec, sobota
Julie dość dobrze zaaklimatyzowała się w nowym otoczeniu i zdobyła paru znajomych, chociaż z kim dokładnie, nie jestem do końca pewien. Nie ma to znaczenia, dopóki jest szczęśliwa, tak myślę. Nie wiem, czemu, ale ten dom przyprawia mnie o ciarki. To pewnie stres po przeprowadzce i osiedleniu się w nowym miejscu.
4 marzec, poniedziałek
Odwiedziłem dziś z córką obskurny, mały sklepik i stało się coś bardzo dziwnego. Właśnie mówiłem sprzedawcy o tym, że wprowadziliśmy się do tego pierwszego domu po prawej i spojrzał na mnie bardzo niepokojącym wzrokiem- jakby zobaczył ducha! Doradził mi, żebym zespawał skrzynkę pocztową i powiedział, że coś dziwnego miało tam miejsce. Oczywiście nie raczył mnie poinformować, co takiego się wydarzyło, choć z drugiej strony nie przywiązałem do tego dużej wagi. Wydawał się lekko szurnięty.
5 marca, wtorek
Sprawdziłem dziś pocztę i, co dziwne, w skrzynce była jakaś ciężka przesyłka. Wyciągnąłem ją i okazało się, że to kamienny blok. Z hieroglifów wydedukowałem, że chodziło o ramię, które posiadało czerwony znak na przedramieniu. Jakiś czas później, Julie przybiegła do mnie z płaczem. Spytałem, co się stało i wtedy pokazała mi swoje lewe przedramię. Było posiniaczone i zadrapane. Powinna była nie skakać przez żywopłot.
6 marca, środa
Zaczynają się dziać dziwne rzeczy. W skrzynce znalazłem kolejny kamienny blok z kolejnymi tajemniczymi hieroglifami. Tym razem chodziło o zadrapane prawe ramię. Godzinę później, Julie przyszła zapłakana z nacięciem na prawym ramieniu. Dziwne. Co więcej, sprawdziłem historię budynku i okazało się, że było to miejsce kultu, podczas którego składano ofiary z różnych części ciała w określone dni. Może staruszek miał jednak rację?
9 marca, sobota
To jakiś koszmar! Trzy kolejne bloki doszły do mojej skrzynki, a Julie jest straszliwie podrapana na całym ciele! Nie mogę jej nawet zabrać na zewnątrz, bo jest w strasznym stanie. Boi się, kiedy zostawiam ją samą w pokoju i prawdę mówiąc, ja też mam obawy. Ponadto hieroglify, które przyszły układają się w całą ludzką postać. Brakuje jednej części- klatki piersiowej. Nawet nie chcę wiedzieć, co to może znaczyć. Teraz pozostaje nam tylko czekać. Czekać na ostateczność.
10 marca, niedziela
Powinienem był posłuchać. Teraz jej już nie ma. Moja Julie. Nie żyje. Ostatni kawałek układanki dotarł i w mgnieniu oka jej klatka zaczęła krwawić, a oczy straciły blask. Brakowało serca. Wyrwano jej serce. Wszędzie krew. I znów skrzynka jest pełna. Moje lewe ramię zaczyna krwawić. Proszę, niech mi ktoś pomoże.
Reszta zapisków jest nieczytelna. Pismo pokryte jest krwią, ale możemy sobie tylko wyobrażać, jakie cierpienia musiał znosić. W budynku znaleziono kilka kamiennych bloków pokrytych krwią.
Komentarze