Historia

babcia
Zadzwonił telefon. To babcia. Babcia Hela, moja ostatnia żyjąca babunia. Od tygodnia leżała w szpitalu. Niby nic poważnego, po prostu pewnego dnia gorzej się poczuła. Jednak w jej sędziwym wieku lepiej nie ignorować żadnych sygnałów ostrzegawczych. Dziadek wezwał więc pogotowie, które już po krótkim czasie zabrało ją do szpitala.
Odebrałem i przywitałem się z babcią. Jej charakterystyczny, ciepły głos wywołał uśmiech na mojej twarzy.
-Jak się czujesz, babciu?- zapytałem.
-Źle, kochanie- odparła- Oni wszyscy... Ignorują mnie. Nie odpowiadają mi.
Wkurzyłem się. Opieka lekarska w naszych szpitalach jest fatalna.
-To okropne- powiedziałem- Mam nadzieję, że szybko cię wypuszczą. W niedzielę przyjdę cię odwiedzić.
Babcia wydała z siebie jakiś dziwny pomruk.
-Nie wiem...
W tym momencie drzwi do pokoju uchyliła moja mama.
-Z kim rozmawiasz?- spytała. Wyraźnie widać było, że jest smutna.
-Z babcią- odpowiedziałem odrywając na chwilę słuchawkę od ust.
Mama zamarła. Jeszcze nigdy nie widziałem wyrazu twarzy, które wyrażałoby tyle lęku i przerażenia. Szybko wybiegła z pokoju, a ja czułem, że stało się coś bardzo złego.
-Babciu, muszę kończyć, chyba coś się stało- powiedziałem do słuchawki, ale odpowiedziała mi cisza. Nie zastanawiając się dłużej rozłączyłem się i odłożyłem komórkę na blat biurka. "Zaraz do niej oddzwonię"- pomyślałem. Poszedłem do dużego pokoju. Mama siedziała na kanapie z twarzą skrytą w dłoniach.
-Mamo...
-Dzwonili ze szpitala. Babcia zmarła dziś o 11.
Serce zabiło mi szybciej, przeszyły mnie dreszcze. Spojrzałem na zegarek.
Wskazywał godzinę 13.
Komentarze