Historia
Karp
Była godzina 17:13, wigilia Bożego Narodzenia. Adam siedział w łazience na sedesie. Bawiąc się nożem, patrzył na karpia w wannie. Nie miał jaj żeby go zabić. Jednak taka była tradycja w jego rodzinie, a tradycja i rodzina były najważniejsze!
Żeby jego ojciec uznał go za dorosłego mężczyznę, Adam musiał pomóc w kolacji wigilijnej. Tak robili z dziada pradziada. Taka była tradycja i kropka. Ojciec Adama na początku stał w drzwiach łazienki i czekał aż jego syn zbierze się do tego nieprzyjemnego zadania. Ale w końcu uznał, że jego obecność tylko przeszkadza - wyszedł. Adam utkwił wzrok w kafelkach.
- Wiesz, karpiu, że muszę cię zabić - zaczął patrząc na swoją ofiarę - to nic osobistego. Poważnie! Taka to już tradycja. Nie podoba mi się to. Ja jestem pokojowym człowiekiem – kontynuował, a karp tylko patrzył na niego tępo.
- Jak to życie się toczy, że najpierw wiedziesz żywot - no nie wiem, jaki tam wiodłeś żywot zanim trafiłeś do nas – ale, że w końcu nasze drogi się przecięły i zostaniesz głównym daniem na kolacji wigilijnej. Jaki los jest okrutny! Taka niewinna istota musi zostać zabita dla naszej jednorazowej przyjemności. Doprawdy, serce mi pęka na samą myśl - Adam mówił w połowie do siebie, w połowie do karpia, gapiąc się na kafelki. Było mu niedobrze i ręce mu się trzęsły.
- Bo widzisz, żeby była między nami jasność, to nie jest tak, że my czerpiemy jakąś przyjemność z zabijania, my po prostu potrzebujemy mięsa! Tak już jest istota ludzi, że potrzebują mięsa, a mięso da się zdobyć tylko z zabijania. Więc to zabijanie jest, tak jakby, drogą, narzędziem do osiągnięcia celu - kontynuował swój wywód, aż zrobił pauzę, zastanowił się nad tym co mówi bo uderzyła go głębia jego własnych myśli. Był raczej prostym człowiekiem, a tu takie filozoficzne przemyślenia go naszły!
- Celem natomiast jest przetrwanie nasze, jako jednostki - mówił pomału, ważąc każde słowo, miał wrażenie, że oto nachodzi go przemyślenie jego życia - a dalej przetrwanie rodzaju ludzkiego. Więc to narzędzie, jakim jest zabijanie, jest tak naprawdę niezbędne do naszego przetrwania. To okrutne, wiem, ale nie możemy oszukiwać naszej natury. Hm, idąc dalej tym tropem można by powiedzieć że zabijanie jest esencją naszej egzystencji!
Adam zrobił kolejną pauzę, nie wiedział, że zna takie mądre słowa.
- Mimo to natura nie obdarzyła nas pazurami, ani kłami do zabijania, ani trucizną, ani ogromną siłą. Używamy do tego narzędzi przez nas wymyślonych, co za tym idzie to nasze mózgi są morderczą bronią! Ha! Założę się, że żaden z tych filozofów na to nie wpadł! No w każdym razie, kontynuując...
- Stary, jak ty pierdolisz... - głos z wanny wyrwał Adama z zamyślenia.
Michał Rybak pseudonim Karp, siedział w wannie związany już 5 godzin i dopiero teraz udało mu się wypluć knebel. Nie wiedział, że rodzina do której trafił to kanibale i co gorsza, kiepscy filozofowie.
Jednak warunki w Polsce po trzeciej wojnie światowej nie dawały zbytniego pola manewru, a on błądził po pustkowiach już miesiąc. Teraz zdał sobie sprawę z powagi sytuacji i wiedział że nie ma drogi ucieczki. W ciągu 5 godzin w wannie, przemyślał swoje życie i pogodził się ze śmiercią. Jego światopogląd za moralnie dopuszczalne uznawał egzekucję, ale torturowanie skazańca przed śmiercią tak górnolotną filozofią przekraczało wszelkie normy i prawa.
- Po prostu poderżnij mi gardło, utop, wrzuć suszarkę do wody, cokolwiek! Ale na litość boską zamknij mordę!
Komentarze