Historia

Short

emma cole 9 8 lat temu 6 600 odsłon Czas czytania: ~8 minut

Są rzeczy, które odmieniają nasze życia - wielu z nas nazwałoby je zdarzeniami losowymi, inni przeznaczeniem. Wiedziałem, że moim przeznaczeniem było poznanie Dalii odkąd po raz pierwszy spojrzałem jej w oczy - bez wątpienia była wyjątkowa, tak samo jak wyjątkowym było jej imię. Dobrze pamiętam, że był to jeden z pierwszych słonecznych dni tej wiosny - ptaki rozświergotały się na dobre, a na ulicach i w parkach zaroiło się od ludzi, którzy nareszcie mogli zrzucić ciężkie, zimowe kurtki i wełniane czapki. Tylko śnieg, który tu i ówdzie nie zdążył jeszcze stopnieć przypominał o ponurej zimie.

Nikt nie nazwałby jej klasyczną pięknością. Była urocza, jak urocze może być małe, nieco zagubione dziecko. Zbyt długa grzywka wpadała jej do oczu przy każdym, nawet lżejszym podmuchu wiatru. Otulona szczelnie zbyt dużym swetrem siedziała na jednej z ławek próbując usilnie coś nabazgrać w zeszycie, który trzymała na kolanach. Widać było, że wcale jej to nie wychodziło, postanowiłem zatem się przysiąść i zabawić ją rozmową, lecz nagle gwałtowny wiatr wyszarpnął jej z dłoni luźne kartki, które zostały rozwiane po chodniku. "To moja szansa", pomyślałem i ruszyłem by je pozbierać.

Uśmiechnęła się nieśmiało, kiedy podawałem jej to, co udało mi się zebrać. Nie mówiła zbyt wiele, ja również nie pytałem. Ten dzień spędziliśmy razem spacerując po parku. Od tamtej pory widywałem ją już regularnie, zaczęliśmy rozmawiać i poznawać się. Okazało się, że była początkującą aktorką i o ile występ przed publicznością lub kamerą nie sprawiał jej większego problemu, o tyle otworzenie się przed kimś - owszem. Byłem jednak na tyle uparty, że dostałem swoją szansę i niebawem mogłem nazywać ją swoją narzeczoną.

Kiedy w końcu udało nam się wspólnie wynająć małe, ciasne mieszkanko byliśmy w siódmym niebie. Początkowo nie dostrzegaliśmy nic dziwnego - może nie było fenomenalnie wygodne, jednak jak na nasze możliwości finansowe naprawdę stanowiło dobre rozwiązanie. Dosyć szybko jednak zmieniliśmy zdanie - czuła, że coś jest na rzeczy zanim ja się zorientowałem. Mówiła mi wielokrotnie, ze ma wrażenie, ze coś ją obserwuje. Nie zwracałem na to uwagi, w końcu nawet ściany były tak cienkie, że słyszeliśmy kłótnie sąsiadów z piętra. Uspokojona moimi słowami zasypiała.

Któregoś ranka obudziliśmy się wyjątkowo wcześnie - coś było nie tak. Mówiła, ze widziała nocą cień, który pochylał się nad nami. Próbowałem ukoić jej obawy czułymi słowami, jednak nie dawała im wiary. Wpadła jak burza do ciasnej łazienki i zamarła. Na sznurze dyndały ubrania z których jeszcze ściekała woda.

- Robiłeś wczoraj pranie? - zapytała drżącym głosem.

- Nie... A ty robiłaś? - starając się ją nieco uspokoić objąłem ją w talii.

Ciężko łapała oddech. Starała się mnie przekonać, że ktoś był w naszym mieszkaniu, że ktoś ma do niego klucz - skoro ani ona ani ja nie robiliśmy prania, a teraz przed naszymi oczami wisiało ono w całej swojej mokrej krasie, coś zdecydowanie nie było tak jak powinno. Przyznam wprost - myślałem, że to z nią jest coś nie tak, skoro nie pamięta, że dzień wcześniej robiła pranie, jednak gdy teraz sięgam pamięcią do tamtego dnia, wiem już, że kiedy wieczorem wchodziłem do łazienki również nie widziałem suszących się rzeczy.

Kiedy doszła do siebie, bardzo szybko zapomniałem o sprawie. Miałem na głowie wiele innych, przyziemnych związanych ze służbą w siłach powietrznych. Niebawem miałem wyruszyć do Azji, dlatego zależało mi na tym, aby do tego czasu zalegalizować nasz związek, więc razem z nią załatwiałem wszystkie formalności. Z powodu natłoku obowiązków bagatelizowaliśmy sygnały, które do nas docierały - radio, które było włączone po naszym powrocie do domu lub brudne talerze po prostu składaliśmy na karb naszego zabiegania.

Sytuacja uległa jednak ogromnej zmianie, kiedy którejś nocy obudziła się z krzykiem, trzymając się za gardło. Wsunęła palce do ust i wyciągnęła igłę razem z nitką. Nigdy wcześniej nie widziałem w jej oczach takiego przerażenia, zwłaszcza, że po chwili wyciągnęła jeszcze więcej. Wszystkie ociekały jej krwią i śliną. Starałem się ją jakoś uspokoić, nie przestawała jednak płakać i krzyczeć.

Znowu próbowałem racjonalizować - przecież te igły nie pojawiły się same z siebie! Niedługo później zaczęła widywać cienie przemykające po mieszkaniu w końcu puściły mi nerwy i zaproponowałem jej wizytę u specjalisty, na co zareagowała wściekłością:

- Nic nie rozumiesz! - krzyczała. - On tu jest! Nie widzisz?

Załamałem się, bo zrozumiałem, że pokochałem wariatkę. Nadal miała całe moje serce, jednak nie byłem w stanie patrzeć na nią tak jak patrzyłem wcześniej. Załatwiłem jej najlepszego lekarza, na jakiego było mnie stać, leki odrobinę ją wyciszyły. Niestety, dziwne zdarzenia nie ustały - coraz częściej mówiła o cieniach, stała się jak zaszczute zwierzę, na każdy hałas reagowała przerażeniem, podrywała się z miejsca jak oparzona.

Nie wiem, czy zrobiłem to dla siebie i świętego spokoju, czy dla niej, ale zaproponowałem jej, żeby poszukała medium, które sprawdzi naszą małą klitkę. Byłem sceptykiem, jednak od jakiegoś czasu wspominała o nawiedzeniach, liczyłem zatem, że suta opłata uiszczona szarlatance sprawi, że odpędzi ona wszystkie wyimaginowane demony. Liczyłem na to, że pomoże to jej zrozumieć, że tak naprawdę nic jej nie zagraża i wszystko wróci do normy.

Kilka dni później rozległo się pukanie do naszych drzwi, a po chwili do mieszkania wpadło tornado w postaci kobiety wyglądającej jak mumia, która właśnie uciekła z muzeum. Szopa siwych włosów, tu i ówdzie fioletowe pasma, nieziemsko grube szkła okularów oraz kilka kolorowych chust przyozdobionych złotymi haftami zamotanych wokół szyi i ramion - tak oto prezentowało się nasze medium. Jej niecodzienny wygląd oraz skrzekliwy głos sprawiały, że w głowie miałem obraz papugi, a to, że przedstawiła się jako Klara, jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym przekonaniu.

Starsza pani z uporem maniaka ignorowała wszystkie moje pytania, jednocześnie jednak z wielką uwagą słuchała mojej ukochanej. Rozgościły się w kuchni, postanowiłem więc dyskretnie wycofać się do salonu - niech robią, co chcą, grunt, aby papuga uznała dom za czysty od wszelkich duchów i nawiedzeń.

Skupiony na lekturze gazety nagle poczułem okropny swąd z kuchni. Wzdychając ciężko podniosłem się z fotela i szurając kapciami uchyliłem drzwi. Zgaszone światło, kilka grubych, woskowych świec rozstawionych w odpowiednio usytuowanych miejscach oraz moja luba i papuga siedzące przy kuchennym stole. Klara w swoich dłoniach usianych plamami wątrobowymi trzymała ręce mojej narzeczonej, a między nimi stało żaroodporne naczynie z którego unosił się ten cuchnący dym. Kaszlnąłem, piekło mnie w oczy i zacząłem się denerwować, moje serce tłukło jak po maratonie - ta baba nas wszystkich wytruje!

- Jeśli jakiekolwiek złe moce znajdują się w domu - mamrotała tamta - to właśnie biała szałwia zmieszana ze sweet grassem i cedrem pomoże je przepłoszyć.

- Wyczuwa pani to? - zapytała Dalia.

- Ma pani tutaj coś, tego jestem pewna - rzekła mumia - Nie jest to jednak duch, nie demon...

Westchnęła, a ja nie chcąc słuchać dalej tych głupot wycofałem się do salonu, wcześniej uchylając wszystkie okna po drodze. Niedługo potem usłyszałem, że stara zbiera swoje graty. Zainkasowała pokaźną sumkę, którą wcześniej przygotowaliśmy i tyle było ją widać. Na szczęście zapach tej ziołowej mieszanki dość szybko wywietrzał z mieszkania, bo czułem się jak na karuzeli. Nie wiedziałem i nie chciałem wiedzieć, jakie zioła rzeczywiście w niej były, ale o dziwo, mojej ukochanej ów zapach całkiem się podobał.

Przez kilka nocy był błogi spokój - cisza zakłócana jedynie muzyką płynącą z radia, ja i ona. Tego właśnie brakowało mi do szczęścia. Liczyłem na to, że teraz wszystko się skończy, jednak myliłem się.

Mieliśmy właśnie wychodzić, wsuwała buty na stopy, kiedy nagle krzyknęła z bólu i upadła. Szybko zdjąłem jej buty i aż jęknąłem ze zdziwienia i zgrozy. Całe podbicia poranione, z ran wystawały kawałki szkła, krew kapała na dywan. Syknęła z bólu, kiedy starałem się oczyścić rany. Były głębokie, to widziałem gołym okiem. Dodatkowo strasznie krwawiły.

- Zadzwoń po lekarza - poprosiła.

Kiedy sięgnąłem po słuchawkę telefonu poraziła mnie nagła cisza, żadnego sygnału. Pomogłem jej ułożyć się wygodniej i obiecałem, że pójdę do sąsiadki i zadzwonię stamtąd, a jeśli nie - po prostu sam pójdę po doktora. Pokiwała głową i chociaż po twarzy spływały jej łzy bólu, wiedziałem, że stara się być silna.

Biegałem od drzwi do drzwi, dzwoniąc, pukając - nikt mi nie otworzył, chociaż słyszałem, że ludzie podchodzą i patrzą przez judasza. Czasami po drugiej stronie rozlegał się głos, kiedy jednak mówiłem, kim jestem i w jakiej sprawie, kroki oddalały się. Wściekły, nie rozumiałem dlaczego w taki sposób postępują... Może rozniosło się po okolicy, że mieszkam z osobą chorą psychicznie?

Poddałem się, spocony i zrezygnowany wróciłem do domu, kiedy doktor również mi nie otworzył. Cisza, wszystkie światła były wyłączone. Zmroziło mnie do szpiku kości, kiedy zauważyłem, że nie ma jej w miejscu w którym ją pozostawiłem. Zawołałem ją, jednak nie otrzymałem odpowiedzi. Słyszałem tylko bicie swojego serca i jakieś dziwne odgłosy dochodzące z łazienki. Włosy zjeżyły mi się na głowie. To nie była ona, ona by odpowiedziała.

Czułem, że nie powinienem zbliżać się do drzwi. A jednak zmusiłem się, krok za krokiem szedłem w ich stronę, aż przez szparę zobaczyłem jakiegoś faceta, który klęczał przy wannie. Miał na sobie fartuch rzeźnicki, na dłoniach gumowe rękawice, a w dłoni piłę. W wannie zaś... Mój boże! Z ust wyrwał mi się krzyk przerażenia, lecz tamten nawet nie drgnął. Puste oczy, czarne włosy, znajome ciało... To była ona. Ona, przepołowiona na pół, z kącikami ust rozciętymi aż po samą żuchwę.

Z całych sił pchnąłem drzwi, aż otworzyły się na całą szerokość. Drgnął, odwrócił się, ale minął mnie swoim szalonym wzrokiem. Wzruszył ramionami, szepnął coś pod nosem i wrócił do przerwanej pracy. Wtedy właśnie zorientowałem się, że patrzę na samego siebie. Mimo zarostu i jakiegoś opętania, które nim kierowało i zrobiło z niego zabójcę, to wciąż byłem ja. Rzuciłem się na niego, starając się wyrwać mu z rąk piłę, jednak moje ciało przeniknęło go.

- Pierdolony wiatr - szepnął Drugi Ja do siebie - Dlaczego ta dziwka nigdy nie zamyka okien...

Wszystkie moje próby ingerencji zeszły na niczym, tak jakbym nie istniał. Mogłem tylko patrzeć jak On pakuje jej piękne niegdyś ciało do ogromnych worków, a następnie do samochodu. Byłem z nią cały czas, nawet wtedy kiedy ten sukinsyn zostawił ją samą na South Norton Avenue. Mogłem tylko płakać, nie byłem w stanie zrozumieć, co się stało, ani kim jestem. Dlaczego ona mnie widziała, a on nie?

Wstał ranek, niedługo później zauważyła ją mała dziewczynka spacerująca z matką. Gdybym mógł, zrobiłbym wszystko aby oszczędzić jej tego widoku. Niebawem wokół zaroiło się od policji i prasy, która zwietrzyła sensację. Póki nie złożono jej w grobie, byłem przy niej.

Obserwując sprawę, dowiedziałem się, że zatuszowano winę Drugiego Ja. Miałem zginąć w wypadku lotniczym rok wcześniej, ponadto w czasie, kiedy byłem z nią i działy się te wszystkie rzeczy, rzekomo przebywałem już w Azji. Nie mogłem zrozumieć, jak można było dopuścić do tego, żeby ten człowiek chodził wolny, jednak widać siły powietrzne miały inne zdanie. Wiem, że niedługo zniknę, bo jego czas zbliża się do końca. Niebawem umrze, a ja czuję, że odejdę razem z nim. Wciąż jednak nie wiem, kim jestem.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

"Przepołowiona na pół" ;)
Odpowiedz
W American Horror Story też o niej było. Inaczej została zabita, ale tak samo znaleziono ją przepołowioną na pół z rozciętymi ustami.
Odpowiedz
A nie, ktoś na dole ma rację. Doppelganger
Odpowiedz
Ta kobieta to elizabeth short, zwana pośmiertnie czarną dalią. Mężczyzna doświadczył snu na jawie, jak mniemam, bo taki obraz namalował rossetti, chociaż jeszcze nie mam konkretnej koncepcji, jak to logicznie i po kolei wyjaśnić.
Odpowiedz
Piszcie, co Wam przyszło do głowy! :)
Odpowiedz
Zagadka dla Państwa: kim jest ta kobieta (imię i nazwisko zamordowanej) i dlaczego mężczyzna widział samego siebie? :) Dlaczego nie mógł zareagować i dlaczego umrze razem z nim? :)
Odpowiedz
Moim zdaniem Dalia widziała mroczną stronę głównego bohatera, która wychodziła z jego ciała w nocy a Papuga zamieniła główną duszę bohatera na tę złą a ta dobra obserwowała tak jak wcześniej ta zła.
Odpowiedz
Sebastian Ruchniak Nie :) Podpowiem: w tekście jest masa podpowiedzi, co do tego, kim była w rzeczywistości Dalia. Historia jest oparta na autentycznym morderstwie i dlatego pytanie brzmi tak, a nie inaczej ;) druga część jest trudniejsza, podpowiem, że nawet jeden z prerafaelitów, Rossetti zilustrował to zjawisko ;)
Odpowiedz
Mężczyzna mógł mieć wielokrotne osobowości, a opowiadanie napisane jest z perspektywy jednej z nich, która nie jest osobowością główną
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje