Historia

Mgła

dorian 0 8 lat temu 988 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Gęsta mgła opadała na pola, na moje ramiona... A może tylko na mój dziwnie uśpiony umysł.

To nie jest sen, bo nie mogę się obudzić. Ja - stoję przy oknie, a przede mną roztacza się spowity mgłą las.

Pola... Pustkowie, to tylko moje dziwne, lodowate odczucia. Jakbyśmy wszyscy pogrążeni byli w przedziwnym śnie, odrętwieniu.

Spoglądam przez okno, nie czuję sensu istnienia. Odwracam się.

-Carl, Carl. Obudź się. - Mgła zaczyna ciążyć mi na ramionach. - Carl! - Pola rozmywają się, zanikają.

Zamrugałem, nie do końca pojmowałem co się dzieje.

Omiotłem wzrokiem pomieszczenie - strych, okno, moja starsza siostra trzyma mnie mocno za ramiona.

-Znowu nie było z Tobą kontaktu. - spojrzała zmartwiona, nie potrafiła zamaskować tego uczucia. - Wszystko w porządku?

Od czasu tego wypadku po przeprowadzce nic nie jest w porządku. Zdarza mi się nagle tracić kontakt z rzeczywistością. Minuty wyrwane z mojego życia. Uderzyłem się w głowę na tyle mocno żeby coś tam w środku uszkodzić, ale na tyle słabo, żeby w miarę normalnie żyć. Z resztą prawie w ogóle nie pamiętam tamtego dnia. Lekarze mówili, że mogło być gorzej, ale my wszyscy wiedzieliśmy też, że mogło być lepiej.

Cały dzień snułem się po domu. Nie jestem pewny czy chcę wracać do szkoły, do 'normalnego' życia.

Cały dzień, oprócz tego porannego incydentu, przebiegł całkiem normalnie. Mama już prawie gotowa była zrezygnować z udziału w przyjęciu na które zaprosili ich znajomi, ale Sam - moja siostra - przekonała ich, że damy sobie radę.

Od czasu wypadku są przewrażliwieni, ale to chyba normalne u rodziców.

-Okropna mgła dzisiaj, jedźcie ostrożnie. - Zawołała im na pożegnanie.

Jako to jesienią. Wycofałem się do salonu, wystawałem chwilę przy oknie i usiadłem na kanapie. Oglądałem telewizje, ale bez większego zainteresowania, a prawdę mówiąc siedziałem pogrążony gdzieś w czeluściach mojego umysłu, sam nie wiem gdzie.

Czułem się dziwnie otumaniony. Nie wiem kiedy udałem się do mojego pokoju, ocknąłem się po paru minutach siedząc przy biurku. Położyłem się na łóżko i zasnąłem.

Obudził mnie przejmujący chłód, wstałem i wyjrzałem za okno. Jeszcze nie było ciemno, a wydawało mi się, że jest już późno. Mgła, wydawało by się, że chce objąć swoimi fantomowymi szponami cały las na zewnątrz aż dosięgnie domu. Udałem się na schody, chciałem zajrzeć co u Sam. Czułem się dziwnie i potrzebowałem towarzystwa. Ku mojemu zdziwieniu im niżej schodziłem z mojego trzeciego piętra, tym bardziej przenikliwy stawał się chłód. Im niżej schodziłem tym bardziej wyraźne stawały się kłęby mgły. Im głębiej w nią wchodziłem tym wyraźniejsze stawały się szepty, które wcześniej były dla mnie ledwie słyszalnym szumem. Nie mogłem jasno myśleć. Może Sam zostawiła otwarte drzwi i ta mgła tu weszła. Ale mgła przecież nie chodzi... We mgle, wydawało mi się, że widzę delikatne zarysy sylwetek.

"Carl... Carl..." - wydawało mi się jakby mgła szeptała moje imię.

Mgła zaczęła przybierać materialną postać, niemal czułem jak zaczyna ściskać mnie za kostki i ramiona, zacząłem się wyrywać, biec. Byłem już przy drzwiach wyparowałem potykając się o próg i wylądowałem na dywanie w hallu, parę metrów od drzwi. Jak to możliwe?

Nie mogłem wydostać się z domu w żaden sposób, powoli zaczęły nachodzić mnie jakieś bardziej racjonalne myśli. Chyba postradałem rozum, jak mogłem widzieć to jako coś normalnego? Przez okno widziałem niebo, poranne niebo. Jakby wcale nie było nocy.

Leżałem na podłodze wpatrując się w okno dachowe. Obok mnie leżał nóż. Pokonałem mgłę, odeszła, ale mgła przecież nie krwawi... A ta utykała, krwawe ślady na to wskazywały. Dziwny sen. Gdzie ja w ogóle leże?

***

Dom oświetlały światła wozów policyjnych.

-Mamy trzy trupy, ostatniego ciała nie znaleziono. - W domu był tłok, a to taka cicha i spokojna dzielnica, jak mawiali sąsiedzi. - Kobieta - lat około 40, mężczyzna w podobnym wieku i chłopak... - Dookoła zebrał się tłok gapiów. - Nie możemy znaleźć ciała dziewczyny, wszystko wskazuje na... - To była taka spokojna rodzina, mówili gapie. - Przeszukajcie teren, prawdopodobnie...

Gdzieś w lesie wszystko to obserwowała Sam, wyciągając rozpaczliwie dłonie w kierunku świateł i charcząc krwią. - Tu jestem! - Krzyczała w myślach. - Pomóżcie mi! - I tam, w tym lesie, wśród pięknych złotych liści, wydała też swoje ostatnie tchnienie. Jej śmierć nie była szybka.

-Na ciele chłopaka nie znaleziono żadnych obrażeń, przypuszcza się przedawkowanie leków psychotropowych. - Paplali spikerzy na różnych stacjach.

***

-Ciesze się, że kupiliśmy ten dom. - Uśmiechnęła się niewysoka kobieta o ciemnych oczach. - Niedrogi i w pięknej okolicy. Jak z marzeń.

-Też się cieszymy. - Odpowiedział brunet gładząc jej jasne włosy.

Ich córka przewróciła oczami i poszła oglądać resztę. - Mój pokój będzie na poddaszu! - Zawołała wbiegając po schodach.

Oboje roześmiali się wesoło i zabrali za rozpakowywanie reszty pudeł.

***Siedziałem na dachu domu i obserwowałem zachód słońca. Mgła przychodziła i odchodziła, jak fale na morzu.

W domu słyszałem jakieś hałasy, krzątaninę. Jakby jakiś intruz biegł wprost do mojego pokoju. Ale nie zwracałem na to uwagi, nie wiedziałem co się dzieje. Nie obchodziło mnie to, nie bałem się. Nie czułem nic.

Założyłem ręce za głowę i przymknąłem powieki. Delikatny wiatr zmierzwił moje włosy i odegnał mgłę, co przywiało też odrobinę niepokoju, pomieszanego z podekscytowaniem jakie towarzyszy ciekawości. Mgła odchodziła i moje serce napełniała dziwna pustka.

Wrócę tam jak się ściemni - pomyślałem.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Czas czytania: ~5 minut Wyświetlenia: 6 560

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje