Historia
Ohh, czy to Y?
To jest historia, którą usłyszałem od mojego przyjaciela, Y.Dziadek Y zmarł dwa lata temu. Y bardzo kochał dziadka, a na pogrzebie płakał jak dziecko, nie troszcząc się o to, że inni ludzie patrzą.
Stało się to siódmego dnia po śmierci dziadka Y. Pogoda była burzliwa. Wiał straszliwy wiatr, a Y zapomniał z domu pieniędzy na autobus. Musiał więc wracać ze szkoły na piechotę.Mimo zaciętej walki z żywiołem, do domu dotarł około siódmej wieczór. Wyjął z torby klucze i otworzył drzwi.
Gdy tylko wkroczył do domu zauważył, że drzwi od jego pokoju stoją otworem. Światło, telewizor i grzejnik, jedyne źródło ciepła w jego pokoju, były włączone.
To musi być mama. Miała taki zwyczaj, że zawsze włączała grzejnik w pokoju Y, żeby ten miał ciepło po powrocie. Mój przyjaciel uśmiechnął się i zawołał do mamy radosnym głosem.
Ale o dziwo, nikt nie odpowiedział. Y rozejrzał się i zauważył, że przy drzwiach jest tylko jedna para butów ( Japończycy zostawiają buty przy drzwiach przed wejściem do domu ). Jego para. Ani mamy ani taty nie mogło być w domu. Wtedy Y przypomniał sobie, że wszyscy z jego rodziny uczestniczą w uroczystości żałobnej dziadka i wrócą późno do domu.
Więc kto tu był? Y bał się, że to włamywacz.
Mój przyjaciel ocknął się, na palcach podszedł do drzwi swojego pokoju i zajrzał do środka. W pokoju na fotelu siedziała jakaś postać zwrócona tyłem do drzwi. Kiedy Y zorientował się, że to jego dziadek, strach rozpłynął się w powietrzu. Y był strachliwym typem, który nigdy nie obejrzał sam horroru. Teraz, mimo że widział ducha, świadomość, jaki to duch, uspokajała go.
Łzy miłości i wdzięczności zalały mu oczy, gdy zdał sobie sprawę z tego, że jego dziadek kocha go tak bardzo, że odwiedza go nawet po śmierci. Dziadek zakaszlał kilka razy i niezdarnie podrapał się z tyłu głowy. -Dziadku... Gdy Y to powiedział, dziadek powoli wstał i odwrócił się. Teraz Y wyraźnie widział kontury jego ciała.
Twarz dziadka wyglądała jakby była pokryta czerwonym atramentem. Oh ... Oooh, Y. Czy to Y? - powiedział dziadek. Głos miał zwyczajny, ale jego intonacja była dziwna. Zbyt monotonna. Dziadek mówił z silnym akcentem, ale jego głos brzmiał sztucznie, jak gdyby był generowany komputerowo. Dziadek podszedł w kierunku Y. -Co ci jest, dziadku? - zapytał Y z rosnącym niepokojem, bo zachowanie staruszka było dziwne. Dziadek ponownie odchrząknął kilka razy i podrapał się w głowę.
-Dziadku, chciałeś wrócić do domu?" - zapytał Y, a wtedy dziadek spojrzał w sufit, jakby nad czymś myślał. Po chwili znów zapytał monotonnym głosem: Oh ... Oooh, Y. Czy to Y? Y zaczął się zastanawiać, czy to coś przed nim kiedykolwiek było jego dziadkiem. Staruszek wciąż wpatrywał się w sufit. Miał fioletowe palce, z których spływała czerwona ciecz tworząc kałużę na dywanie.. Ponadto, gdy Y przypatrzył się bliżej, zauważył, że ramię dziadka było przechylone pod nienaturalnym kątem, a długość barku i łokcia wydawała się być większa niż u normalnego człowieka. Y nie przypominał sobie, żeby jego dziadek kiedykolwiek tak wyglądał.
Może to było coś, co tylko udawało jego dziadka.
Y powoli zaczął wycofywać się z pokoju uważając, aby nie wywołać żadnych dźwięków. Pomimo, że coś przed nim wiąż patrzyło w sufit, Y zdawało się, że bacznie go obserwuje. Och nie, to patrzy na mnie - Y pomyślał Y, by po chwili zdać sobie sprawę z potworności sytuacji. Twarz postaci znajdowała się tuż obok jego twarzy. Natomiast ciało “stało” w tym samym miejscu co przedtem. Szyja “dziadka” była rozciągnięta jak gumka.
"Oh ... Oooh, Y. Czy Y?" - powiedziała postać wprost w jego twarz.
Y krzyknął.
Jak najszybciej wybiegł z mieszkania i pobiegł do najbliższego sklepu. Bał się być sam w domu. Wrócił dopiero po 21:00, gdy rodzice byli już w domu. Opowiedział im, co się stało, ale nie uwierzyli.
Tej nocy Y był zmuszony spać w swoim pokoju. Czuł się nieswojo. Ilekroć zamknął oczy bał się, że gdy znowu je otworzy, pojawi się przed nim ta upiorna twarz. Ale w końcu zmęczenie wzięło górę i zasnął.
Kiedy obudził się następnego ranka, czuł swędzenie na policzkach. Poszedł do łazienki i spojrzał w lustro. Jego twarz była pokryta fioletowo-czerwoną cieczą.
Odtąd Y przestał spać w swoim pokoju.Nie był pewien czy udałoby mu się stamtąd uciec kolejny raz, gdyby to coś znów przyszło.
Do dziś Y nadal mówi , że to z pewnością nie był jego dziadek.
Komentarze