Historia
Zabawa w chowanego
-Kto liczy? - zapytała mała Ania swoich urodzinowych gości.
-Córciu, może ty? Urodzinowy ma pierwszeństwo - odpowiedział tata.
-Och tak! Dziękuję! To ja zaczynam liczyć. Jeden, dwa, trzy...
Wszyscy goście, czyli mama, tata, ciocia z wujkiem i dziadkowie zaczęli się chować. Gdy Ania doliczyła do dwudziestu zawołała:
-Szukam! Ale najpierw zgaszę światło, żeby było fajniej - i pobiegła szukać rodziny.
Dziadek Mirek schował się pod stołem. Nagle poczuł, że mała rączka chwyta go za szyję. Już chciał się odwrócić, aby uścisnąć wnuczkę, ale ręka złapała go pod szyją tak mocno, że nie umiał się odwrócić. Z lekkim przerażeniem wypowiedział:
- Aniu, co do...
W tym momencie jego usta zostały zakneblowane. Na swojej tętnicy poczuł zimne ząbki noże do chleba. Chciał się wyrwać, ale było już za późno. Ostrze wychodziło z drugiej strony jego szyi.
Babcia Frania czaiła się w kuchni, we wnęce między lodówką a ścianą. Słysząc kroki, znieruchomiała. Chociaż Ania miała ledwo osiem lat, nie chciała jej pomagać w szukaniu. Chciała wyskoczyć wnuczce naprzeciw, ale w połowie skoku poczuła ostry, lecz krótki ból w okolicach serca. Padła na podłogę z nożem wbitym w klatkę piersiową.
Ciocia Ela siedziała zwinięta w wannie. Przestraszyła się, kiedy drzwi otworzyły się z hukiem. Pomyślała, że mała, myśląc, że ktoś siedzi w łazience, chce tą osobę nastraszyć. Ktoś zbliżył się do niej ciężko szurając nogami. Stanął przed wanną. Po około pięciu minutach ciszy, ciocia Ela zaczęła się bać. Cicho zapytała:
- Ania? To ty?
Odpowiedziało jej charczenie. Ela powoli rozsunęła zasłonkę, chciała krzyknąć, ale nie zdążyła. Leżała w wannie z wyprutym sercem wciśniętym w rękę.
Wujcio Wiesiek był za biurkiem w biblioteczce. Ciche skrzypienie paneli na korytarzu zwiastowało nadejście bratanicy. Szubko przykucnął. Drzwi otworzyły się z jękiem starych zawiasów. Ciemna postać podeszła do wujka. Wielka siekierka do mięsa przeraziła Wieśka. W jej ostrzu odbił się księżyc, gdy ze świstem przecinała powietrze. Kilka sekund później głowa wujcia leżała koło niego.
Mama Klara i tata Igor leżeli pod łóżkiem w sypialni. Słysząc kroki córki, zaprzestali cichej rozmowy o kredycie. Drzwi otwarły się. Bose, brudne stopy. Ale czy Ania nie miała białych rajstop? Coś nagle wyciąga matkę spod łóżka, ciągnąc ją za kostki. Gwałtownie obraca ją na plecy i skręca jej kark. Ojciec chcąc wyczołgać się przodem spod łóżka, natrafił na piszczącą gumową kaczuszkę. Morderca odwrócił twarz w stronę Igora. Jego ciemne, puste oczodoły zdawały się czytać jego duszę. Zgniła, mała ręka pociągnęła spust pistoletu. Tata padł martwy na ziemię.
Ania usłyszała huk. Wybiegła ze schowka. Nikogo jeszcze nie znalazła. Pobiegła do salonu. krzyknęła. Dziadek leżał nieżywy na ziemi. Pobiegła do góry, chciała wejść do sypialni rodziców, bo zdawało się jej, że stamtąd dobiegł ją odgłos strzału. Zatrzymała się na korytarzu. Na jego drugim końcu stała ciemna postać, niewiele wyższa od niej. Puste oczodoły były zwrócone w jej stronę. W jednej ręce trzymała nóż, w drugiej pistolet. Potwór rzucił się na dziewczynkę. Krzyknęła, ale nie miał kto przyjść jej na pomoc. Krzyczała za każdym pchnięciem noża w ciało, za każdym strzałem. Morderca wiedział co robić, aby dziecko cierpiało jak najdłużej. Kiedy Ania była ledwo żywa, zaczął powoli wbijać nóż w jej serce. Kiedy mała solenizantka była już nieżywa, została zgwałcona i poćwiartowana.
Morderca wyskoczył przez otwarte okno sypialni. Policja, znalazłszy wymordowaną rodzinę, zaczęła śledztwo, które po dwóch latach zakończono, ponieważ nie znaleziono najmniejszych wskazówek dotyczących sprawcy.
Written by: Ezia
Komentarze