Historia

Potwór z hotelu

Użytkownik usunięty 1 9 lat temu 1 750 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Zazwyczaj wakacje kojarzą nam się z odpoczynkiem, relaksem i brakiem jakichkolwiek problemów. Czasami jednak beztroskie wyjazdy w nieznane mogą skończyć się tragicznie...

Było upalne południe, kiedy Patrycja, Oliwia, Klaudia i Ula wyszły z autokaru wycieczkowego na obleczoną światłem słonecznym grecką ziemię. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Zapowiadała się piękna pogoda.

- Chodźcie, dziewczyny - zarządziła Patrycja. - Musimy iść zająć sobie jakiś pokój w hotelu.

Cała czwórka skierowała się do lekko zaniedbanego hotelu z basenem z prawej strony. W recepcji wzięły kluczyk i udały się na trzecie piętro.

Przyszedłszy do pokoju, rozejrzały się uważnie. W środku hotel wyglądał jeszcze gorzej niż na zewnątrz. Łóżka były podniszczone, przykryte jedynie szarymi, dziurawymi prześcieradłami. Znajdowały się bardzo blisko siebie, przez co trudno było się przemieszczać pomiędzy nimi. W kącie pokoju stała szafa, obok której znajdowało się uchylone okno. Po drugiej stronie były uchylone drzwi do łazienki. Cały pokój był pomalowany na biało, co nie dodawało mu przytulności.

Oliwia rzuciła na łóżko swoją walizkę, a potem sama się na nim położyła. Krzyknęła, kiedy się pod nią zapadło.

- Oliwia? Nic ci nie jest? - zapytała z troską Klaudia.

- Mi nie, ale chyba z łóżkiem jest coś nie tak. - stwierdziła, bacznie mu się przyglądając. - Deski pod materacem chyba się przesunęły. Teraz wydaje mi się, jakby pode mną był jakiś kręgosłup.

Ula skrzywiła się i podeszła do łóżka obok. Jej wzrok zatrzymał się na prześcieradle.

- Zobaczcie - powiedziała. - Co to jest?

Dziewczyny zgromadziły się wokół niej. Ula wskazywała na małą, czerwoną plamkę obok niewielkiej dziury.

- Nie wiem - odparła Klaudia.

- To pewnie sprawka wilkołaków - zaśmiała się Oliwia. - Lepiej szybko się rozpakujmy i chodźmy na basen.

- Dobra. - zgodziła się Patrycja i otworzyła szafę. Z wnętrza wypadło kilka starych, szorstkich koców. Poza tym w środku było pusto. Patrycja zajrzała w głąb szafy. Jej ściany były zadrapane.

- Co Ty, Narnii szukasz? Pospiesz się! - zawołała z niecierpliwością Ula.

- Idę, idę - odparła Patrycja, odwracając się od szafy.

Dziewczyny cały dzień miło spędziły na basenie. Wieczorem, jeszcze przed zachodem słońca, Klaudia oznajmiła przyjaciółkom, że źle się czuje i na chwilę wróci do pokoju. Weszła powoli po schodach i przekręciła gałkę w drzwiach. Pomimo późnej pory było bardzo jasno, więc Klaudia nie musiała zapalać światła. Położyła się na łóżku i przymknęła powieki.

Zza okna słyszała wesołe okrzyki swoich koleżanek i chlupot wody w basenie. Po chwili jednak do tych dźwięków włączył się żałosny, wilczy skowyt.

Klaudia otworzyła oczy. Dźwięk dochodził jakby znad sufitu. Czyżby na dachu budynku utknął jakiś pies?

Dziewczyna uważnie nasłuchiwała. Po chwili znów usłyszała skowyt, tym razem bliżej, zupełnie jakby zwierz siedział na ich balkonie...

Klaudia odgarnęła firanki i wyjrzała przez okno. Poza stolikiem i kilkoma krzesłami balkon był pusty. Zerknęła w stronę basenu. Były tam jej przyjaciółki oraz kilka ludzi z hotelu. Ani śladu psów.

Dziewczyna czym prędzej wbiegła z pokoju i udała się w stronę basenu. Nie, żeby przestraszyła ją ta sytuacja. Po prostu nie chciała być teraz sama.

***

Nazajutrz Oliwia zarządziła spacer po okolicy. Patrcyja i Ula przyjęły to z entuzjazmem, jednak Klaudia nie była tak podekscytowana tym pomysłem. W końcu dziewczyny zdołały ją namówić pod warunkiem, że nie będą się zbytnio oddalały.

Cała czwórka ruszyła po słonecznych ulicach Grecji. Ze wszystkich stron stały niewielkie sklepy lub stragany, kuszące oczy wieloma żywymi barwami i ciekawymi towarami. W kilku sklepach przystanęły, by obejrzeć jaskrawe kapelusze, firmowe buty czy kolorowe magnesy. Po odwiedzeniu najciekawszych sklepów dziewczyny udały się do sporej budki z lodami. Powitał ich tam sympatyczny Grek w podeszłym wieku.

- Dzień dobry - powiedział. Mówił ze sporym akcentem. - Co podać?

Oliwia zamówiła cztery porcje lodów owocowych. Po chwili każda z dziewczyn szła szeroką uliczką z deserem w dłoni.

- Zobaczcie, pies! - zawołała po chwili podekscytowana Oliwia. Podbiegła do zwierzaka. Był średniej wielkości, miał zaniedbaną sierść o biszkoptowym kolorze w czarne łatki. Niepewnie podszedł do Oliwii, która pogłaskała go po głowie. Pies przyjaźnie polizał ją po dłoni.

Patrycja i Ula dołączyły do przyjaciółki, która delikatnie drapała futrzaka za uchem. Klaudia trzymała się jednak na dystans. Zawsze lubiła psy, jednak po wczorajszych wydarzeniach trzymała się od nich na dystans.

W końcu dziewczyny zostawiły psa w spokoju i udały się w stronę hotelu. Klaudia szła pół kroku za nimi i rozmyślała. Dlaczego tak przestraszyła się tego skowytu? Przecież wydał go zwykły pies, taki jak ten, którego przed chwilą spotkały. Jej rozmyślania przerwał lekki pomruk.

- Idzie burza - oznajmiła z niepokojem Ula. - Pospieszmy się.

Po kilku minutach dotarły do hotelu. Deszcz rozpadał się na dobre, a co jakiś czas dało się słyszeć potężne grzmoty. Powietrze wyraźnie się ochłodziło.

Przez resztę dnia dziewczyny spędziły w swoim pokoju. Wieczorem burza stała się łagodniejsza. Ciemne chmury rozwiały się, ukazując okrągły księżyc.

Wtedy Klaudia znowu to usłyszała: skowyt. Tym razem dłuższy i jeszcze bliższy, zupełnie jakby zwierzę, które je wydawało, było za ścianą.

- Słyszałyście to? - zapytała Klaudia, gdy dźwięk ustał.

- Pewnie ktoś ma dużego psa. - odparła spokojnie Patrycja.

- Mi się zdawało, jakby ten skowyt dochodził z szafy - oznajmiła z uśmiechem Oliwia.

- Pewnie za ścianą, przy której stoi szafa, ktoś trzyma swojego psa. - stwierdziła Patrycja.

- Brzmi sensownie. - odparła Oliwia.

- Nie. - powiedziała po chwili Klaudia.

- Co? - zdziwiła się Ula.

- Przecież za tą ścianą nie ma żadnego pokoju, tylko balkon.

Dziewczyny zamilkły.

- Może jakiś pies wszedł nam na balkon! - zawołała uradowana Oliwia. Wyjrzała przez okno i uniosła brwi. Odwróciła się do dziewczyn.- Pusto. -oznajmiła.

Przyjaciółki popatrzyły po sobie.

- Przecież to niemożliwe, żeby w naszej szafie był jakiś pies. - powiedziała Patrycja, ale nie brzmiała zbyt przekonywująco.

Klaudia przypomniała sobie o zadrapaniach, które widziała wewnątrz szafy.

- Dla świętego spokoju możemy to sprawdzić - westchnęła Oliwia i otworzyła szafę.

- Nie! - krzyknęła Klaudia.

Oliwia wrzasnęła. Z szafy wyłonił się ogromny, człekokształtny pies. Jego sierść była poplątana i gęsta, z paszczy wystawały ostre kły wielkości kciuka, ogromne łapy groźnie zamachnęły się na Oliwię, mocno raniąc ją w rękę. Dziewczyna upadła i złapała się za ramię. Potwór rzucił się na nią.

Klaudia odwróciła wzrok. Słyszała tylko warczenie bestii i krzyki swojej przyjaciółki. W końcu wrzaski ucichły. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała skulona Oliwia, została tylko czerwona plama.

Tym razem wilkołak zaatakował Ulę. Przerażona dziewczyna uciekła do drzwi, lecz potwór wbił jej ostry pazur w plecy. Zakrwawiony szpon przeszedł przez dziewczynę na wylot. Klaudii absurdalnie skojarzyło się to z szaszłykiem, który już zniknął w paszczy wilkołaka.

Bestia skoczyła na Patrycję. Klaudia nie chciała patrzeć na śmierć kolejnej przyjaciółki. Ominęła potwora i udała się w stronę drzwi. Wypadła z pokoju i pobiegła po schodach ku wyjściu z hotelu.

Na zewnątrz było już widno, powoli wschodziło słońce. Klaudia, zszokowana tym, co właśnie się stało, usiadła na chodniku i zaczęła płakać. Po chwili poczuła coś wilgotnego na swojej dłoni. Podniosła głowę. Średniej wielkości biszkoptowy pies lizał jej rękę. Zwierzę miało zaczerwieniony pysk i łapy mokre od krwi...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

ogólnie niezłe ale atak wilkołaka jakoś tak średnio napisany
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Czas czytania: ~14 minut Wyświetlenia: 5 075

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje