Historia

Bez Tajemnic

rmike 0 6 lat temu 655 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

„Zło złem się samo odpłaca”

„Winny jest ten który zaczął,

a nie ten co skończył”

- Mamusiu?

- Tak, kochanie. - Powiedziała Marta do swojej pięcioletniej córeczki nie odrywając wzroku od mieszanej w garnku zupy.

- Mam przyjaciółkę.

- Ach, to fajnie. Bawicie się na podwórku?

- Nie, ona przychodzi tylko w nocy.

Nagle Marta przestała mieszać wywar, popatrzyła zdziwiona na córkę.

- Przecież w nocy ty śpisz?

- Tak, ale wiesz... ona mnie czasem budzi.

- Czyli u nas w domu chowa się twoja koleżanka?!

- W dzień siedzi w szafie i śpi, a potem budzi mnie kiedy ja śpię i chce się bawić. Ja jednak nie złoszczę się na nią. Też by mi się chciało bawić gdybym spała w dzień.

Teraz kobieta naprawdę się przestraszyła. Przecież dziś rano zaglądała do szafy Anielki i nie było tam niczego poza stertą koców. Czyżby podczas chwili jej nieuwagi Anielka przyprowadziła tutaj swoją przyjaciółkę i zamknęła w szafie? Nie, to niemożliwe. Bała by się o tym powiedzieć. Wiedziała jaki ostatnio jest Zbyszek. Może źle zniósł przeprowadzkę?

Coś jednak podpowiadało jej, że mała mówi prawdę. Było to o tyle przerażające, że Marta nie wiedziała o co chodzi jej córce. Może trzeba by ją zaprowadzić do psychologa? Jednak znów odezwała się podświadomość mówiąc, że to nie w tym jest problem. A, więc w czym?

Cisza.

- W szafie nikogo nie ma, skarbie. To musiało ci się przyśnić.

- Nie, wy po prostu nie możecie jej zobaczyć, tak mi mówiła. Że za mało kochacie, że nie ma przed wami tajemnic.

Marta była już na skraju wytrzymałości. Dlaczego jej grzeczna, mądra córka zaczęła gadać takie głupoty? Czyżby naoglądała się czegoś w telewizji?

- Mówiła też, - ciągnęła Anielka - że już do was nie należy. Ona bardzo was nie lubi.

Idź pobaw się na dworze, mama musi chwilę pomyśleć - rzekła Marta i rozpłakała się.

3 miesiące później

W nocy rozpadała się wielka burza, zaczął wiać silny wiatr.

Zbyszek tego dnia oficjalnie podpisał dokument rozwodowy. Marta została sama, sama pośród trudu utrzymania wielkiej rezydencji I pięcioletniej córki. Kiedy się tu sprowadzali wszystko miało być pięknie, mieli odnowić dom, oczyścić ogród z chwastów, po prostu żyć w spokoju na obrzeżach miasta. Jednak po tygodniu stało się coś dziwnego. Zaczęli się z Zbyszkiem coraz częściej kłócić, z dnia na dzień było coraz gorzej, ich córka wciąż opowiadała o swojej przyjaciółce.

-Mamusiu? - odezwała się kiedyś ponownie swoim niewinnym tonem.

-Tak?

-Czy ty kiedyś umrzesz?

-Tak wszyscy umierają, ale nie bój się ty będziesz żyć jeszcze bardzo długo, a potem aniołki zabiorą cię do nieba.

-Moja koleżanka mówi, że niebo nie istnieje, że dusze błąkają się po świecie.

-To nieprawda, a kim jest ta koleżanka, musisz jej powiedzieć żeby nie gadała takich bzdur.

-Nie pamiętasz jej?

I nagle serce Marty poczęło walić jak młotem, jej córka przez cały czas pamiętała o swojej przyjaciółce z szafy, nawet Marta zapomniała o niej, a jej pięcioletnia Anielka wciąż wierzyła, że w jej szafie mieszka przyjaciółka. Matka postanowiła się jednak uspokoić. Jutro pójdzie z córką do psychologa, wszystko będzie dobrze. Jednak wcale tak nie czuła.

-Proszę, Anielko pójdź już spać.

-Mamo, muszę ci coś powiedzieć.

-Co?!

-Bo... bo... ona powiedziała, że cię zabije!

Anielka rozpłakała się. Jednak zamiast łez z oczu popłynęła jej krew. Marta przerażona skoczyła i chciała otrzeć ją z policzków swojej córki, jednak tamta była szybsza. Z piskiem pobiegła w głąb ciemnego korytarza, a chwilę potem było słychać jak wbiega po schodach na piętro.

Marta z walącym sercem pobiegła za nią. Wbiegła po schodach i tam stanęła. Coś przebiegło bardzo nisko podłogi. Mart stłumiła krzyk. Na dole zgasło światło, kobieta rzuciła się do włącznika na piętrze, ale coś rzuciło się na nią z ogromną siłą. Upadła na deski, których jeszcze nie zdążyła wymienić, zawsze mówiła Anielce, aby nie chodziła po nich bo mogą z nich wystawać gwoździe. Teraz jeden z nich, długi na centymetr wbił jej się w plecy. Wrzasnęła.

Zobaczyła, że na jej brzuchu stoi nie jej córka, ale coś bardzo do nie podobne lecz z demonicznym spojrzeniem w oczach. Nic z tego nie rozumiała. Krwawe łzy splamiły jej bluzkę. Posoka przesiąkła przez cienki materiał. Poczuła, jednak nie ciepło, lecz lodowaty chłód. Jej krew była zimna. Jej córka otworzyła usta, lecz zamiast ludzkich zębów Marta ujrzała dwa rzędy lśniących igiełek. Przerażenie wzięło w niej górę, poczęła wrzeszczeć panicznie, póki ostre ząbki całkowicie nie rozszarpały jej krtani.

Jednak nawet w tych ostatnich chwilach, nie odczuła winy.

Komendant Robert Tyszka, jechał radiowozem o mało nie zderzając się z innymi samochodami. Na twarzy i dłoniach miał krople potu. W domu państwa Kolinych dokonano morderstwa. Pamiętał ich. Byli bardzo radosną rodziną, na przyjęcie zaprosili całe miasteczko, szkoda że tak miłych i dobrych ludzi zawsze spotyka najgorszy los.

Kiedy zatrzymał się pod domem stała już tam karetka i dwa inne radiowozy.

-Cholera – powiedział starszy komendant Rak kiedy Robert podszedł bliżej – wygląda jakby zmasakrowało ją jakieś dzikie zwierze, twarz prawie nie do rozpoznania.

Robert skupił się jednak na czymś innym niż zwłokach. Zauważył w drzwiach jakiś ruch, spojrzał tam kontem oka lecz ta chwila wystarczyła aby dojrzał coś co zapamiętał do końca życia. Kiedy weszli do domu znaleźli mnóstwo krwi i odciśnięte ślady dziecięcych nóżek. Ustalono więc, że morderca porwał dziecko. Po chwili zdzwonił telefon, Robert odebrał. Kiedy zakończył rozmowę, twarz miał bladą jak trup. Rozwiedziony mąż pani Kolin, został brutalnie zamordowany w swoim mieszkaniu, a wszędzie odciśnięte są we krwi ślady dziecięcych stópek.

Potem pojechał na rozmowę do rodziców małżeństwa.

Dowiedział się, że podczas studiów zdarzyło im się przespać razem i Marta zdecydowała się na aborcję. To i obraz dziewczynki w drzwiach dał mu do myślenia. W nocy przyśnił mu się sen. Pięcioletnia córka Kolinych i druga, zacznie młodsza dziewczynka tańczyły razem na grobach rodziców.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje