Historia
Droga na przystanek
Był mroźny zimowy poranek, ziemia była pokryta grubą warstwą świeżego śniegu. Drzewa i dachy wyglądały pięknie, jak przykryte śnieżnobiałą pierzynką. Dojeżdżam do pracy autobusem, co oznaczało że czeka mnie piętnastominutowy spacer leśną ścieżką na przystanek, gdyż mieszkam na wsi.
Idąc ścieżką czułem jak świeży śnieg przyjemnie chrzęści mi pod stopami. Ale w pewnym momencie nadepnąłem na coś miękkiego, wcale nie przypominającego śniegu. Pomyślałem, że to po prostu stare, namokłe liście i poszedłem dalej. Chodziłem tą trasą codziennie, więc często natykałem się na to miejsce. Powodowało we mnie dość nieprzyjemne uczucie - to chrupiąco-gąbczaste coś wydawało się dość obrzydliwe - więc starałem się je omijać. Oczywiście, czasem przypominałem sobie o tym dopiero kiedy już poczułem to pod nogami.
Kilka tygodni późnej, kiedy stopniał śnieg, przeczytałem w gazecie artykuł. W lesie, na ścieżce którą chodziłem, znaleziono zwłoki zamordowanej kobiety. Policja nie mogła jej zidentyfikować, bo ciało było całe zadeptane.
Komentarze