Historia

Początek końca

rexor13 6 11 lat temu 5 017 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Chłodne powietrze wtargnęło do płuc Axela. Zimna ziemia, na którym leżało jego obolałe ciało, wydawała się nierzeczywista. Powoli chłopak odzyskiwał przytomność. Poruszył ręką, otworzył lekko oczy. Wysoko nad nim wisiał sufit zbudowany w klasycznym stylu. Łuki i wgłębienia wskazywały na gotyckie sklepienie. Uniósł dłoń, aby wybadać podłoże, na którym leżał. Poczuł zimno marmuru.

- Skąd się tu wziąłem? - zadał sobie pytanie.

Nagle coś zaskowyczało przeraźliwie. Axel natychmiast opanował obolałe ciało i powstał. Zakręciło mu się w głowie. Podparł się na czymś drewnianym. Po chwili zrozumiał, iż jest to ława. Spojrzał w dół. Miał na sobie szary płaszcz, a na plecach przewieszoną katanę.

- Co? - pomyślał, przyglądając się dziwnemu strojowi.

Rozejrzał się wkoło. Dostrzegł w ciemnościach ołtarz, nawy boczne i wysokie okna, przez które sączył się budzący grozę, krwawy blask.

- Jakiś stary kościół – stwierdził. - Tylko jakim cudem się tu znalazłem? - znów postawił sobie pytanie.

Jego uszu znów dobiegł znany hałas. Próbował namierzyć źródło dźwięku, przemierzając powoli wnętrze budynku. Coś powodowało, że u chłopca pojawiała się gęsia skórka. Jakby ktoś go uparcie obserwował. Odgłos kwilenia znów przeciął powietrze, tym razem głośniejszy i dobiegający wyraźnie z ołtarza. W gęstym mroku ktoś lub coś wołało o pomoc.

Nagle bohater stracił ochotę na poszukiwania. Cień zalegający w tamtym miejscu wydawał się lepki, słodki. Zupełnie, jakby kusił w wejście w niego. Jednak kolejny jęk, bardzo podobny do płaczu dziecka, zmusił go do podejścia. Axel bał się, jednak chciał pomóc temu komuś, przytulić, pocieszyć. Podszedł do podwyższenia, na którym stał ołtarz. Tutaj ciemność wydawała się wręcz namacalna. Postawił nogę na stopniu. Zwątpił.

Nagle tuż pod jednym z krzeseł stojącym na wzniesieniu błysnęło słabe światło. Dwa

jarzące się punkciki znajdowały się na ziemi. Zwróciły się w stronę bohatera. Chłopak próbował przyjrzeć się dokładniej. Nagle światełka zaczęły się czerwienić i unosić ku górze. Przerażony, zaczął się cofać. Potknął się o próg i poleciał na plecy. Wystraszony ujrzał wynurzającą się z mroku postać. Miała dwa metry wysokości, czerwoną skórę, starte rogi i ogon. Otaczała ją aura wrogości i strachu. Gdy przemówiła, głos jej był wysoki i niski, młody i stary, nie do określenia.

Witaj – uśmiechnął się ukazują spiłowane zęby, które u normalnego człowieka wywołałyby ogromny ból. - Czekałem na ciebie.

Kim jesteś, potworze? - krzyknął bohater.

Kimś, kto potrzebuje twoich umiejętności – odparło monstrum.

Sięgnęło ono w stronę Axela swoją szponiastą dłonią. W ostatniej chwili udało mu się uniknąć uchwytu. Wstał i zaczął uciekać. Minął połowę sali, gdy tuż przy wrotach prowadzących na zewnątrz pojawiła się tamta bestia. Spojrzał za siebie. Oba potwory zaczęły poruszać się w jego stronę. Podłoga dudniła od ich ciężkich kroków.

Chłopak szybko rozejrzał się. Rzucił się w stronę ławek. Wrogowie byli tuż za nim. Nie wiadomo jak, bohater wskoczył na ścianę i wbiegł po niej aż do okna. Chwycił się brzegu parapetu i wspiął się tam.

Spojrzał w dół. Obie bestie zniknęły, a na ich miejsca pojawiły się tłumy ludzi. Jednak nie byli oni zwykli. Mieli czerwone oczy i szarą skórę. Wyciągali ręce w stronę bohatera. On, przerażony, postanowił naskoczyć na belki i jakoś się stąd wydostać. Przykucnął i skoczył. Oparłszy stopy na drewnie, usłyszał trzask. Nagle stracił grunt i spadł. Rozbił się na jednej z ław, niszcząc ją. Podnosząc się, pośród odłamków przyuważył, że ci ludzie nie poruszają się zbyt szybko. Podniósł się, co ciekawe, nie odczuwał bólu. Znów spojrzał na nich. Patrzyli w jego kierunku z głodem w oczach. On nadal przestraszony, zaczął się wycofywać. Nagle poczuł coś pod stopą. Zauważył katanę leżącą u jego stóp.

A gdyby tak... - pomyślał i podniósł broń.

Ostrze było długie na około sto dwadzieścia centymetrów. Klinga wąska, lekko zakrzywiona. Chwycił niepewnie za rękojeść i podniósł, celując w tłum wrogów.

Wziął głęboki wdech, poprawił uścisk i ruszył w stronę przeciwnika. Krew tętniła, adrenalina zaczęła napływać. Serce biło mocno. Wypuścił powietrze, wziął zamach i pierwszemu z brzegu odrąbał rękę. Posoka wytrysnęła z kikuta i zabrudziła siedzenia obok. Mimo rany, wróg nie zwrócił na to specjalnej uwagi. Nadal atakował Axela. Zaskoczony wojownik odskoczył w tył, cofnął dłoń z mieczem i pchnął nim w tors kalekiego stwora. Niestety to też nie powstrzymało go.

Chyba, że... - chłopak wpadł na pomysł.

Znów odskoczył. Powoli kreatury zaczęły dosięgać bohatera. Musiał to zrobić.

Wziął ostatni zamach i odrąbał rannemu głowę. Ciało upadło, a łeb potoczył się po podłodze. Axel uśmiechnął się upiornie. Już wiedział, jak ich zabić. Wyczuł, że już go okrążyli. Odwrócił się, uniósł katanę w obie dłonie i wbił ją w kolejnego. Wyjął ostrze, do którego przyczepiły się resztki szarej materii.

Zaczął siekać przeciwników. Każde uderzenie sprawiało, że katana wydawała metaliczny dźwięk.

Cios, pchnięcie, unik, skok, cięcie, unik... powoli chłopak automatycznie zabijał. Przestał odczuwać zmęczenie, priorytetem stało się zniszczenie wroga.

Gdy znowu odrąbał głowę, ryknął i wziął kolejny zamach. Dopiero po chwili zorientował się, że to już koniec. Wszędzie walały się trupy. Jedne bez czaszek, drugie z przebitymi czerepami. Wojownik oparł się o broń i splunął.

I pomyśleć, że nie dawno pobił mnie nastolatek – rzekł do siebie.

Zaśmiał się w duchu, uniósł miecz i schował go do pochwy. Obrócił się i stanął twarzą w twarz z poprzednim stworem. Jednak nie próbował go zabić. Patrzył na bohatera z podziwem.

Omyliłem się – rzekł, tym razem niskim głosem. - Możesz się nam przydać.

I rozpłynął się w powietrzu. Axel nie zrozumiał niczego. Poprawił płaszcz i ruszył w kierunku drzwi. Chwycił za klamkę, pchnął odrzwia. Wyszedł na dziedziniec przed budynkiem. Świat wkoło był szary. Drzewa bez liści, ciemne chmury. Panowała martwa cisza. Zupełnie, jakby ktoś usunął radość, miłość, wszelkie uczucia, zostawiając sam strach... Jednak nagle jakiś rumor dobiegł zza chłopaka. Odwrócił się i ujrzał, jak kościół zamienia się w ruinę.

Na jednym ocalałym łuku zauważył on siedzącego, ogromnego demona. Był wysoki na pięć metrów i szeroki na trzy. Jego skóra miała kolor ciemnoczerwony, na głowie wyrastały skręcone rogi, w dłoni trzymał czarną buławę. Z oczu patrzyła mu śmierć. Axel już chwycił za broń, gdy coś dziwnego uderzyło w bestie. Świetlista postać zderzyła się ze stworzeniem piekielnym. Stwory runęły tuż obok. Demon miał wbitą w pierś lśniącą włócznie. Natomiast trzymał ją wysoki człowiek ze skrzydłami, którego lśniąca zbroja zdawała się mienić tysiącami kolorów przy najmniejszym ruchu. Głowę jego otaczała aureola, jasne włosy zaplecione w warkocze, delikatnie opadające na ramiona. Anioł...

Co tu się dzieje?! - krzyknął wojownik.

Koniec waszego świata, marny człowieku – odparł głębokim, nieludzkim głosem anielski bojownik.

Jakby na zawołanie z nieba zaczęły spadać białe pociski, którymi były inne anioły, natomiast spod ziemi wystrzeliwały czerwone i czarne demony. Wśród tego ryku walki dało się posłyszeć jęki katowanych ludzi...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Super.
Odpowiedz
Czytając to odnoszę wrażenie,że te krótkie zdania uderzają we mnie niczym pociski.Istna seria z kałasznikowa.Pasta całkiem niezła i skojarzyła mi się z grą komputerową.Jak już napisałam, spróbuj bardziej rozbudowywać zdania lub po prostu łączyć dwa krótkie w jedno dłuższe.Takie twory o wiele milej się czyta.Pozdrawiam :)
Odpowiedz
Anioły nie miały skrzydeł, ale poza tym, dla zabicia czasu można sobie poczytać :)
Odpowiedz
Fajne, ale w połowie zaczęło sie robić nudne :C.
Odpowiedz
NIezłe, choć już w połowie chciałem sie poddać
Odpowiedz
fajnie opisane. :) jak dla mnie 9/10 .
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje