Historia
Happy
Zaczęło się to, gdy siedziałem znudzony przy komputerze. Wpadłem wtedy na pomysł żeby wejść na Omegle - tę stronę gdzie rozmawiasz z losowymi ludźmi za pomocą pisania lub kamerki. Wszedłem i wybrałem opcję video, może uda mi się poznać jakąś ładną dziewczynę.
Chwile zajęło przydzielenie mnie do jakiejś osoby. Był to mężczyzna, wyglądał na przestraszonego. Skórę miał lekko brązową, w oczach dało się zobaczyć przerażenie. Zaczął coś mówić, lecz nie miałem włączonego dźwięku. Zrozumiał to chyba, bo zaczął pisać na czacie. "Él está aquí, Markus" napisał. Skąd znał moje imię? Pomyślałem zdziwiony. Szybko skopiowałem tekst i wkleiłem do tłumacza. Jak się okazało było to po hiszpańsku, a znaczyło "On tu jest, Markus". Zaraz zrozumiałem, o co chodzi, pewnie któryś z moich kolegów robi sobie ze mnie żarty, a mężczyzna na kamerce to tylko część jakiegoś filmiku. Zaśmiałem się pod nosem. "Niezły żart" pomyślałem. Już miałem zakończyć rozmowę, gdy mężczyzna widocznie krzyknął "Markus!" oczywiście nie słyszałem tego, ale zdołałem odczytać to z ruchu jego warg. Chwilę później kamerka przestała działać a na czacie zaczęły pojawiać się uśmiechnięte minki typu ":) " lub ":D ".
Zdziwiło mnie to, ale tak czy inaczej kliknąłem przycisk stop zakańczając rozmowę. Następną osobą był człowiek, który miał na twarzy maskę wyglądającą jak emotikona ":) ". Do moich uszu doszedł głos, którego ton zmieniał się co chwilę.
- Uśmiechnij się - powiedział nieznajomy
- Dlaczego? - spytałem zdziwiony całą sytuacją
- Uśmiechnij się
- Kim jesteś?
- Uśmiechnij się
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nie mam włączonego dźwięku w komputerze. Więc skoro nie słyszałem poprzedniego rozmówcy, to, dlaczego słyszę tego? Lekko przerażony wcisnąłem Stop i zaczekałem na następną osobę do rozmowy. "Oby tym razem ktoś normalny" pomyślałem. Gdy strona przydzieliła mi nowego rozmówcę moje zdziwienie było jeszcze większe. Był to znowu ten sam koleś z uśmiechniętą maską. "To chyba jakieś żarty" pomyślałem "przecież to nie możliwe, aby spośród kilku tysięcy osób przydzieliło mi znowu jego". Wcisnąłem Stop i chwilę później znów miałem przed oczami uśmiechniętą twarz w masce. Za każdym razem trafiałem na tego kolesia. Zdenerwowany wyłączyłem stronę i poszedłem się przejść.
Po powrocie do domu znowu siadłem do komputera. Dostałem powiadomienie na skype'ie. Wszedłem i zobaczyłem, że napisał do mnie niejaki "Happy". Jeszcze dziwniejsze było to, że był na mojej liście znajomych a ja go tam nie dodawałem. Policzyłem osoby z listy, aby sprawdzić czy przypadkiem któryś z kolegów nie zmienił nicku, ale nie, miałem o jedną osobę więcej niż poprzednio. Na jego zdjęciu profilowym zobaczyłem twarz z maską, tą samą, jaką widziałem na Omegle. Postanowiłem sprawdzić, co mi napisał.
Happy: mi też spacer pomaga na uśmiech :)
Markus Krause: Skąd to wiesz?
Happy: bo cię widziałem
Markus Krause: Jak?
Happy: :)
Markus Krause: Jeżeli robisz sobie żarty to przestań, to nie jest śmieszne.
Happy: :D
Markus Krause: Przestań!
Przerażony usunąłem Happy'ego ze Skype'a i zablokowałem go. Zamknąłem oczy próbując się uspokoić, gdy usłyszałem dźwięk powiadomienia. ":)" napisał Happy, mimo że był zablokowany. Tego było już za wiele.
Markus Krause: Masz przestać, bo zadzwonię na policję!
Happy: spotkajmy się
Markus Krause: Po co?
Happy: spotkajmy się
Happy: na ulicy szczęśliwej 6
Markus Krause: Dobra, o której?
Happy: przyjdź
Kiedy chciałem znowu zapytać o której Happy zniknął z mojej listy. Spróbowałem wyszukać go w zablokowanych, lecz tam także go nie było. Wyglądało to jakby jego profil nagle zniknął ze Skype'a.
Mimo wszystko postanowiłem się z nim spotkać. Dlaczego? Sam nie wiem. Może dlatego żeby w końcu dał mi spokój. Spakowałem plecak. Wziąłem latarkę, bo zaczynało się ściemniać, telefon i kij baseballowy w razie kłopotów. Sprawdziłem w internecie gdzie jest wspomniany adres. Ulica Szczęśliwa była dwa kilometry od mojego domu. Nie czekając aż za nadto się ściemni wyruszyłem na spotkanie z Happy'm.
Gdy wszedłem na ulicę Szczęśliwą lampy były zgaszone. Ledwo cokolwiek widziałem, więc wyciągnąłem z plecaka latarkę. Jedną rękę zaciskiwałem na rączce kija, nigdy nic nie wiadomo.
Skierowałem światło latarki na najbliższe budynki, aby sprawdzić numery. 9, 8, 7. W końcu znalazłem dom z numerem 6. Przed furtką stał człowiek, był odwrócony do mnie tyłem. Na rękach miał białe rękawiczki a na głowie zarzucony kaptur. Był ubrany tak, że nie można było zobaczyć jego skóry.
- To ty jesteś Happy? - zapytałem
- Uśmiechnij się - gdy to powiedział wiedziałem już, że mam do czynienia z tym samym gościem. Jego głos wciąż zmieniał ton.
- Weź przestań, odwróć się do mnie i pokaż twarz
Happy odwrócił się. Na twarzy wciąż miał tą swoją uśmiechniętą maskę.
- Zdejmij ją - zażądałem
- Uśmiechnij się
- Nie zrobię tego, zdejmij tę cholerną maskę
- Nie mogę
- Dlaczego?
- Uśmiechnij się - powiedział i zaczął iść w moją stronę
- Nie zbliżaj się! - krzyknąłem wyjmując kij
- Nie bój się mnie, chcę tylko sprawić że się uśmiechniesz
- Odejdź!
- Uśmiechnij się
Happy zaczął biec w moją stronę. Przerażony rzuciłem w niego kijem i zacząłem uciekać. Próbowałem krzyczeć o pomoc, ale nie mogłem. Po prostu nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Nie mając większego wyboru pobiegłem do okolicznego lasu, tam przynajmniej łatwiej będzie zgubić tego popaprańca. Zgasiłem latarkę żeby nie mógł zobaczyć gdzie biegnę. Nie był to dobry pomysł. Po chwili uderzyłem w drzewo, a wstrząs był tak mocny, że straciłem przytomność.
Gdy się obudziłem byłem przywiązany do krzesła. Zaśmiałem się, jak mogłem być tak głupi żeby zgasić latarkę w lesie? Popatrzyłem wokół siebie. Byłem w jakimś ceglanym budynku, obok mnie siedziało dwóch innych ludzi, dziewczyna i chłopak. Dziewczyna płakała, chłopak był rozjuszony, próbował się wydostać z krzesła. Za nimi stali ludzie w maskach, takich jak u Happy'ego tylko z innymi emocjami. Chwilę później zobaczyliśmy przed sobą kolejną osobę. Była ubrana na czarno, na jej twarzy była maska ukazująca złowieszczy uśmiech.
- Boicie się? - zapytał podchodząc do nas.
Czytaj dalej: http://straszne-historie.pl/story/8986
Komentarze