Historia
Przystanek.
Mam na imię Damian. Codziennie rano dojeżdżam do szkoły pięć kilometrów autobusem. Mam dobre stopnie, wielu kolegów i parę koleżanek. Rodzina zapewniają mi najlepsze warunki do życia. Nie mogę narzekać. Mój tata wyjechał na jakieś zlecenie do Anglii, więc aktualnie mieszkam tylko z mamą.
Przez okno mojego pokoju dobrze widać okolicę. Zaraz po drugiej stronie ulicy stoi przystanek. Od dwóch dni dzieje się bardzo dziwna rzecz. Siedzi tam mężczyzna w czarnym płaszczu. Na głowie ma kapelusz, który przykrywa całą jego głowę, przez co nie widziałem jeszcze jego twarzy. Siedzi tam bez przerwy, nie rusza się wcale.
Próbowałem obserwować go ukradkiem przez okno, ale za każdym razem zaczyna boleć mnie głowa. Często budzę się w nocy, odczuwając czyjeś oczy które nieustannie mnie patrzą. Być może to za sprawą tego mężczyzny.
Najgorszym jest fakt, że codziennie muszę czekać tam na szkolny autobus. Wydaje mi się, że on nagle wstanie i coś mi zrobi. Boję się.
Wstałem rano z łóżka, ubrałem się i zszedłem po schodach do kuchni na śniadanie. Zjadłem, umyłem zęby, zabrałem plecak i udałem się w stronę drzwi. Mama troskliwie pocałowała mnie w czoło. Wyszedłem, i moim oczom ukazał się ten sam widok co ostatnio. Ten facet siedział tam cały czas. Podszedłem pod przystanek i bacznie czekałem na autobus obserwując mężczyznę nieustannie. Udało mi się zobaczyć fragment jego twarzy, była bardzo blada. Uśmiechał się lekko.
Ta sytuacja napawała mnie strachem przez następnie pięć minut, gdy nagle moim oczom ukazał się autobus. Drzwi się otworzyły. Zanim postawiłem lewą nogę na schodek, usłyszałem głos zza pleców. --"Podejdź, proszę."
Zawahałem się. Kierowca zapytał mnie ze złością:
"Wsiadasz, czy nie?". Nie odzywając się obróciłem się w stronę przystanku. Drzwi samochodu się zamknęły, a autobus odjechał. Poczułem odrażający smród. Dłonią zakryłem nos i usta. Usiadłem obok mężczyzny, gdy nagle usłyszałem słowa wypowiedziane zachrypniętym, znajomym mi głosem:
-"Jak się masz, Damian?"
Ból który towarzyszył mi od rana narastał z każdą sekundą. Jego ręka opadła na moją nogę. Przez spodnie poczułem mocne zimno.
Z łzami w oczach złapałem ją lekko, i zniosłem z mojego kolana.
Odsunąłem się powoli, gdy głos powiedział niewyraźnie:
-Gdzie idziesz? Nie... Damian, nie odchodź!
Nagle gwałtownie wstałem, i pobiegłem do domu, a krzyk tego mężczyzny podążał za mną aż do drzwi mieszkania.
Wpadłem do środka, na krześle siedziała mama. Podszedłem do niej szybko, uprzednio zrzucając plecak z ramion. Zapytała mnie nerwowo co się stało, i dlaczego nie ma mnie w szkole. Przez łzy powiedziałem jej, że dzisiaj nie chcę iść do szkoły, pomijając oczywiście wydarzenia sprzed momentu. W rozpaczy zapytałem:
-Mamo, kiedy tata wróci z pracy? Chciałbym z nim porozmawiać.-
Mama wstchnęła, po czym z trudem powiedziała:
-Synku, wiem, że to dla ciebie trudne ale już to przerabialiśmy.
Tata już jest w niebie, i więcej nie wróci...
Komentarze