Historia

Tamten Świat

shakhal 0 8 lat temu 804 odsłon Czas czytania: ~7 minut

To moje pierwsze opowiadanie. Proszę przeczytajcie i dajcie znać jak się podobało.

Życie… tutaj na ziemi jest bardzo ciekawe. Żaden człowiek nie jest w stanie poznać wszystkich tajemnic związanych z realnym światem w którym żyjemy na co dzień. Nasze przeżycia, codzienne emocje, uczucia, świat który widzimy i postrzegamy nie pozwala nam dostrzegać czegoś więcej. Czasami zdarza się, że ktoś staje się ofiarą lub świadkiem jakiegoś dziwnego zdarzenia ale z biegiem czasu o wszystkim zapomina, a oni zawsze są, stoją, patrzą. Możecie mi wierzyć lub nie, ale ludzie i świat, który widzicie… to nie wszystko.

Jako fanatyk i zarazem uczestnik wszelkich strasznych, upiornych i nadprzyrodzonych historii ciągle poszukiwałem nowych źródeł emocji, aby zaspokoić swoją niepohamowaną chęć do zdobywania mrocznych doświadczeń. Nie szukałem w internecie, ani w głupich czasopismach, nie musiałem. Jako dziecko widziałem wiele… byłem jednym z tych przeklętych, nawiedzonych dzieciaków, które widzą… tamten świat… on jest inny.

I tak mi już zostało.

Opowiem Wam jak to się zaczęło. Kiedy miałem 9 lat zmarła moja babcia. Babcia była moim autorytetem i zarazem źródłem wszelkich nowych informacji, które jako dziecko chłonąłem bardzo szybko. Moja wyobraźnia podsuwała nowe wizje w szarej i nudnej rzeczywistości a ja wierzyłem we wszystko co mi przynosiły. Być może przez taki sposób rozumowania złapałem kontakt z „tamtym światem”.

Babcia znała wiele legend i zmyślonych historii, które opowiadała w celu nastraszenia znajomych przy rozpalonym ognisku w środku ciemnego lasu. Tak tak… starsi ludzie też mieli swoje młodzieńcze życie i młodzieńcze wypady. Jednak babcia nie chciała mi opowiadać takich historii, żeby mnie nie straszyć. Kiedyś na spotkaniu rodzinnym, lekko zakrapianym, jak to zawsze bywa przy takich spotkaniach, podsłuchałem zza drzwi jak babcia opowiedziała gościom historię o zamkniętym domu do którego nikt nie mógł wejść. Opuszczony dom stał na skraju lasu i nikt we wsi nie wiedział do kogo należy. Nie była to solidna konstrukcja, a pomimo tego ani mieszkańcy wsi, ani nawet policja nie mogli się do niego dostać. Wszyscy mówili, że dom spowija jakaś dziwna energia. Drzwi i okna nie dały się ruszyć, chociaż wielu rosłych śmiałków próbowało. Podobno, pewnego dnia jakaś mała dziewczynka ze wsi podeszła do drzwi domu, uchyliła je i zamilkła na zawsze. Nie umarła, po prostu przestała mówić.

Bardzo zainteresowała mnie ta historia i kiedy poszedłem do swojego pokoju rozmyślałem na temat opowiadania i całego zdarzenia. Jako dziecko wierzyłem w tą historię i miałem wiele pytań na które nie mogłem otrzymać odpowiedzi. Wtedy się wszystko zaczęło. Był późny wieczór i na dworzu zrobiło się już całkiem ciemno. Leżąc na łóżku i rozmyślając o tym co powiedziała babcia zobaczyłem „ją”. Weszła do mojego pokoju jak gdyby nigdy nic i stanęła przy drzwiach. Mała dziewczynka w białej sukience z rozpuszczonymi blond włosami. Stała tam i patrzyła na mnie. Nawet jako dziecko nie byłem strachliwy. Podniosłem się z łóżka, żeby się jej przyjrzeć, ale w ciemności widziałem tylko biel jej sukienki i bladą cerę mieszającą się z kolorem ubrania. Nie widziałem jej twarzy, ale wydawało mi się, że chce mi coś powiedzieć. Wstałem z łóżka i chciałem do niej podejść ale wtedy jakaś siła pchnęła mnie na łóżko i… obudziłem się rano następnego dnia.

Z początku myślałem, że to był sen, że moja wyobraźnia przeniosła upiora z opowiadania babci do mojego snu. Przetarłem zaspane jeszcze oczy i usiadłem na krawędzi łóżka rozmyślając nad wczorajszym opowiadaniem babci i nad tym jak to się stało, że tak szybko zasnąłem. Zastanawiało mnie to, że spałem w ubraniach i rodzice nie obudzili mnie żebym się przebrał. Pomyślałem, że byli zbyt pochłonięci wczorajszą imprezą i po prostu zmęczeni poszli do swojego pokoju. Kochałem ich bardzo mimo, iż często nie mieli dla mnie czasu. Otrząsnąłem się z ostatnich rozważań i już miałem wybiec z pokoju, kiedy zauważyłem małą kartkę obok mojego łóżka. Podniosłem ją szybko i przeczytałem tajemniczy napis : „ ADSUM. DESUM. VIDE ”. Wiedziałem, że to wiadomość „od niej” od dziewczynki, która odwiedziła mnie wczorajszego wieczora i wiedziałem już, że to nie był sen. Nie wiedziałem tylko co znaczą te dziwne słowa zapisane na czystej białej kartce. Postanowiłem poszukać odpowiedzi.

Czekałem, aż babcia wstanie żeby zapytać ją o więcej szczegółów z jej opowiadania i poprosić o pomoc w rozszyfrowaniu „wiadomości z zaświatów”. Kiedy podszedłem do niej przywitała mnie jak zwykle ciepło i czule głaszcząc mnie po głowie. Zapytałem czy pamięta wczorajszą historię o dziwnym domu i dziewczynce która zaniemówiła.

- Tak, pamiętam, dlaczego pytasz? – zapytała zdziwiona.

Przyznałem się do tego, że podsłuchałem całe to zdarzenie przez uchylone drzwi. Babcia roześmiała się głośno i powiedziała, że nie powinienem słuchać takich rzeczy i że to wszystko jest tylko zmyśloną historią, opowiadaną w jej rodzinnej wsi i że tak naprawdę nigdy takiego domu nie było. Teraz wiem, że mówiła tak, żeby mnie chronić przed czymś o czym miała pojęcie, ale tego nie rozumiała. Wtedy wyjąłem z kieszeni zwiniętą kartkę z dziwnym napisem i pokazałem babci. Zapytała z uśmiechem co to za kartka. Opowiedziałem jak wczoraj po podsłuchaniu jej historii miałem niespotykanego gościa i że zasnąłem i rano znalazłem tą kartkę obok swojego łóżka. Kiedy tak mówiłem o tym wszystkim, co mnie spotkało ubiegłego wieczora, babci uśmiech zniknął i zamienił się w dziwny, zamyślony grymas twarzy połączony ze strachem w jej jasnych, „mądrych” oczach. Chwilę trwaliśmy tak w milczeniu. Wiedziałem, że starsza osoba, która przeżyła już tyle lat i tak wiele widziała w swoim życiu, będzie znała odpowiedź na moje pytania. Zawsze mogłem polegać na jej doświadczeniu i mądrości życiowej. Babcia westchnęła głośno i powiedziała do mnie lekko zmartwionym głosem:

- Widzisz wnusiu… te słowa zostały napisane w języku łacińskim. To bardzo stary język, który powstał jeszcze przed narodzeniem Pana Jezusa i był ojczystym językiem Rzymian. Słowa które tu napisano oznaczają „JESTEM. NIE MA MNIE. ZOBACZ.”

Otworzyłem szeroko oczy i jeszcze szerzej usta. Babcia mówiła dalej.

- W tamtym domu mała Zosia też znalazła taką kartkę.

- Ta mała miała na imię Zosia? – zapytałem.

- Tak.

- Mówiłaś, że to zmyślona historia.

- Wiem. Przepraszam. Nie chciałam żebyś ją usłyszał tak samo jak teraz nie chciałam żebyś w nią uwierzył. Teraz kiedy już wiesz musisz być ostrożny. Oni nie zrobią Ci krzywdy, ale nie słuchaj wszystkiego co Ci mówią. Nie wszyscy są tacy jak mała Zosia.

- Oni? – zapytałem zdziwiony – To „ich” jest więcej?

- Od tej pory, kiedy ujrzałeś Zosię, zyskałeś dar. Możliwe, że będziesz widywał więcej takich osób. Świat jest pełen istot, które opuściły już to życie, ale nadal tu są i przyglądają się swoim bliskim.

- Ale ja nie jestem nikim bliskim dla tej Zosi.

- Nie. Ona akurat przyszła do mnie. Widzisz wnusiu… kiedy to się stało Zosia i jej rodzice mieszkali u mnie w domku niedaleko lasu. Jej rodzice chcieli znaleźć sposób, aby dziewczynka odzyskała mowę i znaleźli lekarza w Japonii, który obiecał jej pomóc. Długo zbierali pieniądze i wreszcie udało im się uzbierać sumę, którą mogli przeznaczyć na wyjazd i operację. W drodze na lotnisko cała rodzina miała wypadek. Od tamtej pory Zosia odwiedza mnie czasami i patrzy jak mi się teraz żyje.

Po tej rozmowie z babcią jeszcze długo nie mogłem poukładać sobie w głowie wszystkich faktów. Wszystko to stało się nagle. Nagle dowiedziałem się, że mam możliwość widzenia ludzi którzy odeszli z tego świata. Nie bałem się. Czekałem. Chciałem doświadczyć następnego spotkania. Nie mogłem się doczekać kiedy znowu zobaczę Zosię. Niestety przez kilka najbliższych tygodni nie pokazała się. Jednak wydawało mi się czasami, że kątem oka widziałem różne białe i ciemne sylwetki postaci, ale kiedy obracałem wzrok w ich stronę szybko znikały. To było to, o czym mówiła mi babcia. Mam ten dar… albo przekleństwo.

Nadszedł dzień, kiedy moja babcia poczuła się gorzej. Nie pamiętam zbyt wiele z tego co się wtedy zdarzyło. Rodzice biegali po domu i krzyczeli, mama płakała. Pamiętam, że kiedy widziałem babcię po raz ostatni, leżała w białej koszuli nocnej i uśmiechała się do mnie zanim zabrali ją lekarze. Kilka kolejnych dni pamiętam jak przez mgłę. Powrót ze szpitala do domu, pogrzeb i znowu wszyscy z rodziny przyjechali, tym razem żeby pożegnać się z babcią. Nie mogłem się pogodzić z jej stratą… płakałem, zastanawiałem się czemu taka dobra osoba, którą tak kochałem musiała odejść. Przekazała mi tyle mądrych wiadomości, a ile jeszcze mogła przekazać…

Tamtego wieczora, gdy wróciliśmy do domu po pogrzebie i po uroczystości pożegnalnej w lokalu niedaleko naszego domu, położyłem się na łóżko rozmyślając o tym jaką wspaniałą osobą była moja ukochana babcia i że już jej nigdy nie zobaczę. Opuściłem ręce bezwładnie na kołdrę i poczułem kawałek papieru. Znalazłem na łóżku tą samą kartkę, która leżała koło mojego łóżka tego dnia , gdy to wszystko się zaczęło. Zanim zdążyłem przeczytać łacińskie słowa jeszcze raz, w drzwiach mojego pokoju stanęła Zosia. Taka sama mała dziewczynka jaką widziałem tamtej nocy. Wyglądała tak samo tylko prawą rękę miała wystawioną za drzwi. Chwilę później do pokoju weszła również moja babcia. Trzymały się za ręce i patrzyły na mnie. Babcia miała na sobie taką samą koszulę nocną jak wtedy kiedy widziałem ją po raz ostatni. Rozpłakałem się ale nie byłem w stanie się ruszyć. Zanim odeszły usłyszałem tylko słowa mojej babci:

- Jeszcze się zobaczymy wnusiu. Czeka Cię jeszcze wiele przygód. A teraz śpij.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje